10 najczęstszych błędów popełnianych przez kobiety na początku związku
Pierwsze miesiące w nowym związku są kluczowe do ustalenia zasad, jakie będą obowiązywać później. Tymczasem już na tym etapie można popełnić wiele błędów. Oto one.
Zapominasz o sobie
Związek rozwija się dzięki dwóm czynnikom. Jednym jest czas, drugim są emocje.
Bycie z kimś niejako wchłania i w naturalny sposób zmienia, nie pozostawiając czasu na pertraktacje. Wchodzisz albo rezygnujesz, nie ma innej drogi.
To szaleńczy proces, na którym w fazie zakochania bardzo ciężko zapanować. Zwłaszcza kobietom – przez naturę nastawionym na poświęcanie i rezygnację z siebie dla dobra sprawy, żeby „on był zadowolony”, „żeby nie musiał się martwić o nic”, „bo trzeba się nim zająć”.
Zakochana kobieta jest w stanie zrobić naprawdę sporo. Niestety często nie myśli o sobie, o własnych pragnieniach i potrzebach. Nastawia się na dawanie i zapomina o równowadze między braniem i ofiarowaniem. Gdy trafi na niewłaściwą osobę, bardzo łatwo o cyniczne wykorzystanie otwartości i gotowości „do bycia idealną”.
Jeśli masz wybierać między swoją godnością a związkiem – zawsze powinnaś wybierać godność.
Zapominasz o swoich przyjaciołach…rodzinie
To przykre, jak w błyskawiczny sposób można zapomnieć o bliskich osobach tylko dlatego, że rozpoczęło się etap pod tytułem „związek”.
Niektóre kobiety są w tym mistrzyniami.
Gdy „są wolne”, potrafią dzwonić i spotykać się z dużą częstotliwością, by potem, gdy poznają mężczyznę, kontakty szybko zerwać, przypominając sobie o nich przy okazji rozstania…
Jesteś zazdrosna
Bycie zazdrosną bez powodu to częsty problem nowych związków. Robienie awantur o „zbyt długą rozmowę z barmanką”, „odwrócenie się za nieznajomą”, sprawdzanie sms-ów, wypytywanie, gdzie był, z kim i dlaczego tak długo…
Wszystko to może skończyć się tym, że on spasuje, zapragnie uciec, byle jak najdalej.
Stajesz na rzęsach
Znasz kobiety, które są za miłe, za dobrze zorganizowane, takie, które dosłownie stają na rzęsach, by wszystkich zadowolić i przeżywają osobisty dramat, gdy druga osoba nie jest wystarczająco usatysfakcjonowana?
Wśród nich są te szczególnie zdesperowane, z zaciętością walczące o to, by „tym razem się udało”? Mówiące sobie „to ostatnia szansa”, będzie ze mną już na zawsze. Dlaczego mało który mężczyzna jest w stanie docenić takie poświęcenie?
Głównie dlatego, że się dusi, plącze się w sieci wymagań i oczekiwań. Za dużo w tym wszystkim emocji, także nieprzepracowanych z przeszłości.
W związku, w którym kobieta staje się sługą, pojawia się problem z poczuciem wartości. Osoba, która daje zbyt wiele, według psychologów, czuje się gorszą. Robi wszystko, by przekonać drugą stronę, że warto z nią być.
Niestety skutki są opłakane. Takie postępowanie to gwóźdź do trumny męskiego zainteresowania. W myśl zasady – uważasz, że jesteś kiepska, to dlaczego ja mam sądzić inaczej? Jasne są śmiałkowie, którzy walczą, ale…powiedzmy sobie szczerze – to wyjątki.
Jesteś do dyspozycji na każde zawołanie
Czekasz przy telefonie, wysyłasz dziesiątki smsów, niemal błagasz o spotkanie i bez komentarza przyjmujesz męskie wykręcania się „spotkaniem z kumplami”, „koniecznością pozostania w pracy”, itd.
Tymczasem gdy on zapała chęcią wyjścia razem, zawsze jesteś wolna. Zmieniasz plany, rezygnujesz z umówionych spotkań. Wszystko po to, by się nie zniechęcił, żeby nie zrezygnował. To spory błąd.
Warto pokazać już na wstępie bycia razem, że masz własne życie, którego jesteś panią i to Ty decydujesz. Nie pędź zatem na randki zaplanowane na ostatnią chwilę, tylko dlatego, że on nie ma nic innego do roboty.
Nie pozwalasz zatęsknić
Niczym zwierzę znaczysz teren. Starasz się odnaleźć w jego życiu i w każdym miejscu – pokazując, że jesteś ważna i na „dłużej tu zabawisz”. Na rodzinnym obiedzie, na kolacji biznesowej, w knajpie z kumplami, gdzie tylko się da.
To naturalne, że na początku związku para chce ze sobą przebywać, trudne stają się rozstania, a chwile razem mijają błyskawicznie. Jednak to ważne, by dla zdrowia relacji zachować coś dla siebie, pielęgnować własne życie „poza związkiem” i dać partnerowi przestrzeń.
Stawanie się częścią swojego mężczyzny, bycie nierozłączne i zawsze gotowe to słaby pomysł. Tęsknota jest dobra. Niepewność (w odpowiedniej proporcji) również.
Za dużo mówisz
Trudno szukać mężczyzny, który z zachwytem będzie wysłuchiwał historii Twojego życia na drugiej randce, każdego, nawet najdrobniejszego szczegółu. Przyjdzie czas na zwierzenia, rozmowy o rozwodzie rodziców, złamanym sercu i kompleksach z liceum.
Nie znajdzie się również zbyt wielu chętnych, którzy docenią Twoją motywację do zmieniania go, usuwaniu wad, dyrygowania, poprawiania, ulepszania i komentowania jego wyborów.
Niestety żaden mężczyzna nie lubi kazań. Nawet tych ogłaszanych z dobrymi zamiarami, z potrzeby serca. Potok słów, gdy ma problem, jest dla niego dojmujący. On trawi myśli, potrzebuje spokoju i czasu.
Warto nauczyć się rozmawiać. W taki sposób, by miło spędzać czas i mieć wiedzę o to, kiedy zamilknąć lub zamknąć sobie i jemu usta w najprzyjemniejszy sposób. To lepsze niż zmuszanie mężczyzny do rozmów, gdy on nie jest na to gotowy.
Strzelasz focha, zrzędzisz
Dyskusja jest dobra. Szczere postawienie sprawy również, ale wszelkie formy biernej agresji już nie.
Tak, tak, foch i zrzędzenie to przemoc, w takim wydaniu, po którym nie zostają siniaki na skórze, ale rany i blizny na linii on-ona. Poza tym zwyczajnie są nieskuteczne, dzielą zamiast łączyć.
Pozwalasz sobą sterować
„Wiesz, nie podobają mi się te buty”, „Musisz wychodzić do klubu z kolegami z pracy, jestem zazdrosny”, „Nie lubię jak tak często rozmawiasz z mamą, ona ma na Ciebie zbyt duży wpływ”.
W związku się zmieniamy i kształtujemy siebie nawzajem. To fakt, jednak jeśli dzieje się to jednostronnie i dotyka obszarów, które są dla Ciebie ważne, a ingerencja w nich odbierana jest jako próba zmieniania cennych przyzwyczajeń, z którymi jest Ci dobrze, robi się nieswojo.
To ważne, by mieć mocne fundamenty, które pozwolą zachować ważne aspekty w życiu nietknięte.
Zbyt poważnie, za szybko
Być może już od pierwszego momentu, w którym go ujrzałaś, byłaś przekonana, że to ten, jeden jedyny, na całe życie, wymarzony. Oczami wyobraźni ujrzałaś mały biały domek, gromadkę dzieci, szczekającego psa i jego uśmiech, gdy witacie się każdego dnia po pracy.
Idealnie, prawda?
Tak, czemu nie.
Jest jednak pułapka.
Taka postawa rodzi presje, rozbudza oczekiwania, czyni kobietę zdeterminowaną w złym słowa tego znaczeniu. Poza tym to prosta droga, by odstraszyć nowego partnera…i zakończyć dopiero co rozpoczęty związek.
40 komentarzy
Zgadzam się ze wszystkim. W młodzieńczych latach też taka byłam.. zapomniałam o całym świecie motyle w brzuchu i te sprawy.. teraz podchodzę do tego rozważanie.
Ach te błędy młodości 😉
ojojoj mam wszystkie na kącie :((
znam je wszystkie niestety
Jest nad czym pracować…
Tak, to prawda, kobiety chcą za dużo dać od siebie, zapominając przy tym właśnie o sobie, a to my powinnyśmy być dla siebie najważniejsze 😀
O tak! Jesteśmy ważne, musimy o siebie dbać. Nie dać się zdominować 🙂 Być silne i kochać mądrze 🙂
Chyba sobie to wydrukuję i powieszę nad łóżkiem 😀
Święta prawda..
Drukuj, drukuj 😉
Zgadzam się ze wszystkimi Twoimi słowami. Wydawać by się mogło, że takie problemy dotykają głównie nastolatki, szaleńczo zakochane po raz pierwszy. Życie jednak pokazuje, że nie do końca tak jest bo spotykam dorosłe kobiety, które poświęcają się tak dla swojego związku, że o całym innym świecie zapominają. Niestety i blokują swojego partnera nie pozwalając Mu na kontakty z innymi. Mam wrażenie, że takie związki szybko się wypalą bo ciężko jest wytrwać w takim zamknięciu na siebie tylko i wyłącznie.
To prawda. Każdy musi mieć trochę powietrza, luzu, czasu, by pobyć w innym towarzystwie. Związek to nie niewola 😉
Na szczęście mam już te kilka pierwszych miesięcy dawno za sobą i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała ich powtarzać 😉 Świetne rady!
Zauważyłam, że to bardzo typowe, że wiele dziewczyn zyskuje chłopaka, a traci przyjaciółki. Zawsze nie zastanawiało, czy to normalna kolej rzeczy, ale… jestem jednak przekonana, że tak nie musi być 🙂
Pozdrawiam!
Tak nie musi być. Niestety często tak jest…mam nadzieję, że pewnego dnia przychodzi otrzeźwienie i myśl – kurcze, szkoda, że kontakt się urwał. Tak dla sprawiedliwości.
Oj tak z wszystkim zgadzam się w stu procentach, ale jak to jest że mężczyźni na początku się starają a potem odpuszczają
Może w myśl zasady – zdobycz „zaliczona”, szukamy dalej…
Te wszystkie błędy niszczą początek relacji, ale także kiedy relacja już trwa mogą ją naruszyć. Generalnie wszystkim kobietom odradzałabym te zagrywki – niezależnie na jakim etapie związku są.
To prawda, w pułapkę można wpaść niezależnie od stażu związku.
Jak mówią pewne znane słowa „The less you care, the happier you will be”
No tak…
Prawda, prawda i jeszcze raz prawda! Sama w przeszłości popełniłam wiele z tych błędów, na szczęście to było dawno i nieprawda 😉
Do Twojej listy mam tylko jedną uwagę odnośnie odsuwania się od znajomych. Sama doświadczyłam nieco innej sytuacji, bo moje psiapsiółki singielki niemal natychmiast o mnie zapomniały gdy wyszłam za mąż, a po urodzeniu dziecka stałam się dla nich na tyle „nieatrakcyjna ” towarzysko, że całkiem przestały się odzywać. I to nie jedyny taki przypadek jaki znam niestety, a zakochane kobiety jakoś nie miały na to szczególnego wpływu
Z mojego doświadczenia wynika…ze mogą się jeszcze odezwać 😉 Gdy same zostaną mamami.
Mam niektóre z tych błędów na swoim koncie. A największy mój grzech to marudzenie i zrzędzenie. To mam chyba w genach – żadne wytłumaczenie, bo sama nie znoszę tej swojej cechy…
Oj, znam to, znam…Niestety czasami tak trudno z tym walczyć, zrezygnować, nawet jak człowiek wie, że głupio robi, to marudzi. Ni to mądre, ni to skuteczne, a na pewno nie poprawia humoru.
Na poprawke komentarzy dotyczacych odsuwania sie od znajomych ktorzy nie maja dzieci – wziela bym to, ze kobiety – matki zapominaja ze sa kobietami, na sile chcą pokazac jakie super jest małżeństwo i praktycznie namawiaja na nie tak 'otwarcie i chamsko’ że człowiek ma prawo nie miec ochoty ich widywac 😛
Ja przynajmniej nie lubie gdy ktos sila chce mi wmowic co bedzie dla mnie lepsze i kiedy 🙂
O. dobrze, że o tym napisałaś. Z tej drugiej perspektywy. Może coś w tym rzeczywiście jest…Może niektóre z nas są tak przekonane do swojego stylu życia, że chcą przekonać innych. Niby nic złego, a sposób w jaki to robimy, może być wkurzający.
Trzy z dziesięciu błędów popełniam. Póki co – piętnaście lat razem. Najwyraźniej plusy przeważają minusy.
Staram się unikać tych błędów, ale nie zawsze się udaje. Póki co 10 lat razem
Nie jest łatwo ominąć tego 😛 A jednak 10 przed Nami 🙂
Bywa….
Faktycznie dobre. Kobiety uwielbiają popadać w tę skrajność.
Świetny aertykuł o tym jakich bledow nie popelniac zeby nie byc osoba nieszczesliwa. Zwlaszcza o tym jak zachowac balans i rownowage i nie dac sie wykorzystywac na wlasne zyczenie. Warte lektury! Dzięki 🙂
Zdecydowanie nie pozwalałam zatęsknić 🙂 Ale jesteśmy już 11 lat po slubie, wiec chyba nie skończyło się to tak żle 🙂
Haha 🙂 no chyba nie 😉
Najważniejsze by na samym początku powiedzieć: będę upierdliwą, wredną zołzą. Albo się zdecyduje albo woli łatwiejsze życie u boku szarej myszki. Potem już tylko widzi Cię w lepszych barwach
Prawda i taki związek to nie związek. Później zostajemy i tak same a facet problemu nie widzi i tak ze zmarnował nam czas i życie. Tylko szkoda ze my kobiety dostrzegamy to za późno. Rezygnujemy dla nich z większości rzeczy a oni prędzej zrezygnowali by z nas niż się poświęcili trochę. A na końcu i tak zostajemy same i zaczynamy od nowa. Zrezygnowałam z pracy dla chłopaka i wiem ze głupia byłam on by w życiu czegoś takiego nie zrobił. Myśli tylko o sobie
Na ogół tak jest… My dla nich zmieniamy wszystko, robimy absolutnie wszystko, aby ich zadowolić, a oni odchodzą i mają inną… KLASYCZNA HISTORIA, można by powiedzieć.
Prawda niestety
Pocieszenie: dziewczyny, popełniałam 8 błędów z wymienionej listy (udało mi się ustrzec 1,5 – bo zrzędziła – zrzędzę i będę zrzędzić całe życie, ale fochów nigdy, sterować mną też jest ciężko, a co do tych marzeń o przyszłości, to nie dość, że zakochałam się od pierwszego wejrzenia, to od razu marzyłam o tym, żeby się obudzić rano przy nim, a między nami noworodek), a jednak od 15,5 roku jesteśmy razem.
Tak, pomimo iż jestem zołzą, na samym początku skupiłam się w całości na budowaniu relacji. Straciłam kontakt ze znajomymi (bardzo fajny test na to, jak mocne są inne relacje), robiłam rzeczy, które nie przyszły mi do głowy w innej sytuacji, żeby tylko spędzić z nim czas, byłam gotowa na spotkanie w każdej wolnej chwili i takie tam.
A on to, cholera, docenił.
Oj swieta swieta…ale czemu nikt mi tego wczesniej nie pokazal