10 powodów, dla których warto obejrzeć „Sprzątaczkę” na Netflixie
„Sprzątaczka” to hit Netflixa. Serial, który cieszy się ogromną popularnością. Nic dziwnego. Pokazuje bolesną prawdę, której wielu z nas nie chce dostrzec. Mianowicie tkwienie w toksycznej relacji to jak nałóg, forma współuzależniania. Dlatego uwolnienie się jest tak trudne. A nawet gdy w końcu znajdziemy w sobie dość siły, by się wyswobodzić, to problemy nie kończą się, ale piętrzą. Oto 10 powodów, dlaczego warto obejrzeć „Sprzątaczkę”.
Zobaczysz mechanizm wkraczania w toksyczną relację
Na początku jest super, bajkowo. Żyjemy jak w raju, aż przychodzi czas, kiedy karty zostają odkryte. Pod słodką fasadą odkrywamy prawdę, bolesną, a nawet przerażającą. Bohaterce serialu klapki spadają z oczu, gdy zachodzi w ciążę. Reakcja jej partnera nie jest miła. Delikatnie to ujmując.
By zrozumieć trudność z zerwaniem z przemocowym partnerem
Można wiele lat się oszukiwać. Próbować, dawać stale kolejną szansę. Wierzyć, że on w końcu przestanie, zmieni się. Ciągle się rozczarowywać. I tak schrzanić sobie życie.
Żyć w matni dla dzieci, mając głębokie przekonanie, że tak trzeba. G…prawda. Nie trzeba, a nawet nie wolno!
Brak wsparcia od bliskich
Bohaterka serialu nie ma łatwo. Pochodzi z trudnej rodziny. Podczas kolejnych odcinków widz dowiaduje się, co to właściwie znaczy. Sama „sprzątaczka” odkrywa prawdę o sobie i swojej rodzinie. To nie jest łatwa prawda.
Brak wsparcia od państwa
Jak przeżyć w Ameryce, będąc samotną matką? Nie jest to proste ani za oceanem, ani w Polsce. Walka z biedą i biurokracją wydaje się na wstępie przegrana.
Tymczasem, gdy nie znajdujemy się w podobnej sytuacji – tak łatwo nam oceniać. Krytykować. A prawda jest dużo boleśniejsza niż chcemy przyznać. Nie zawsze bieda jest zawiniona. Pokazują to losy serialowej sprzątaczki. Warto dodać, że serial powstał na podstawie prawdziwej, choć sfabularyzowanej historii. I to przeraża podwójnie.
Brak dobrych wzorców
Łatwo wpaść w toksyczne środowisko, gdy nie ma się w domu dobrych wzorców. Zresztą możemy o tym nawet nie wiedzieć, że żyjemy w trudnych warunkach.
Przemoc to nie tylko siniaki, ale też przemoc emocjonalna i ekonomiczna.
Naiwna nadzieja, że partner się zmieni
Typowe dla toksycznej relacji są powroty. Wkurzasz się, odchodzisz, potem spotykasz jego, on przeprasza, zachowuje się idealnie. Obiecuje. Ty mu wierzysz. Następnie trwa sielanka. Niedługo, bo z czasem wszystko wraca do trudnej normy. I znowu przegrywasz z własną głupotą.
Tendencje do samounicestwiających zachowań
Bohaterka serialu popełnia pełno błędów. Gdy oglądasz kolejny odcinek i sama nie masz za sobą przemocowej przeszłości, możesz się irytować. Nie rozumieć, pytać, co ona robi? Sama sobie jest winna. Tak będziesz reagować, bo nie rozumiesz, że ona nie potrafi inaczej. Potrzebuje pomocy, by wyjść z czarnej dziury. Serial otwiera na ten aspekt oczy.
Konsekwencja, spokój to jedyny sposób, by się uratować
Warto zobaczyć ten serial, by uzmysłowić sobie, jak wiele w życiu może zmienić odwaga, konsekwencja i spokój. Mimo szokujących, trudnych obrazów, to zawsze jest cień nadziei. Tak, zawsze.
Współuzależnienie
„Sprzątaczka” to doskonałe studium pokazujące, jak toksyczny związek wpływa na ofiarę. Pochłania ją bez reszty, tak bardzo zmienia, że osoba, która się z tym mierzy, zapomina, kim jest, czego pragnie, co lubi. To nie kwestia wyboru, ale przymusu, uzależnienia. Tkwienie w relacji bez przyszłości to coś więcej niż głupota, to po prostu forma choroby duszy. To problem powszechny.
To może spotkać każdego
I na koniec – dlaczego warto obejrzeć serial „Sprzątaczka”? Z prostej przyczyny. Toksyczny związek nie zapowiada się na taki od początku. Gdy poznajesz mężczyznę, jest bajkowo, idealnie. Psuje się po czasie. Dlatego nie myśl, że to margines. Problem może spotkać każdego. Twoją przyjaciółkę, sąsiadkę, znajomą…Ciebie.
Zostaw komentarz