29-latka odebrała sobie życie, bo nie miała tego, co „powinna” mieć
Rachew Gow, 29-latka pracująca w administracji szpitala w Stanach Zjednoczonych, zmagała się z poczuciem winy, że nie ma chłopaka i dzieci, a przecież powinna. Zawsze o tym marzyła…
Poczucie niespełnienia było u niej tak silne, że tuż przed 30-stoma urodzinami odebrała sobie życie. Dziennikarze komentują, że kobieta dorastała z silną presją Bridget Jones. Nie potrafiła odnaleźć się w świecie, w którym od kobiet wymaga się coraz więcej.
Samobójstwo przed 30-stką
Kobieta w 2011 roku straciła mamę, która umarła na raka. Sama była po trzech niesatysfakcjonujących związkach i zaczęła kolejny z 30-letnim mężczyzną, ale jak wspomina chłopak, żyła w ciągłej niepewności, że ta relacja zmierza donikąd i wszystko się rozpadnie. Poza tym porównywała się do rodzeństwa, które potrafiło sobie według niej lepiej ułożyć życie i ciągle czuła się nieszczęśliwa.
Presja, czyli co musisz mieć przed 30-stką
Historia Gow pokazuje, że trzydzieste urodziny to dla wielu kobiet wielkie wyzwanie. Oczywiście nie zawsze kończące się tak tragicznie, jednak nacisk opinii publicznej sprawia, że co wrażliwsze osoby mogą się zagubić i nie wytrzymać presji. Tym bardziej, że zegary biologiczne w okolicy 30-stych urodzin mogą bić wyjątkowo głośno a buzujące hormony doprowadzać do stanu trudnego do zaakceptowania, w którym nie ma mowy o bezczynności i czekaniu.
I nie ma znaczenia, czy kobieta chce mieć dzieci, czy nie. Gdy zbliża się do 30-stki, naokoło słyszy głośne odliczanie. Płodność spada, musisz zacząć działać…Nie ma czasu do stracenia.
Presja jednak nie dotyczy tylko posiadania dziecka. Trzeba mieć kogoś, z kim dzieci wychowamy. Poza tym liczy się praca, najlepiej dobra, która pozwoli nam iść na roczny urlop macierzyński a po powrocie otworzy nam możliwość dalszej realizacji i awansu.
Potrzeba też wystarczająco dużo pieniędzy, by na czas nieobecności zapewnić dziecku najlepszą opiekę. Gdyby tego było jeszcze mało, nie możemy odpuścić sobie na polu urody – mamy być szczupłe, perfekcyjne, piękne. To oznaka sukcesu, realizacji.
Jednak to nie wszystko – przed 30-stką liczy się również, ile zobaczymy świata. Przecież później podróżowanie z rodziną może być trudniejsze, mniej spontanicznie. Wypada spełnić najważniejsze marzenia, sięgając po to, po co inni nie mieli odwagi. Musimy mieć, co wspominać na emeryturze, czyli posiadać całą listę ciekawych historii, którymi będziemy sypać jak z rękawa przy każdej możliwej okazji, gdy wypada z nostalgią powspominać przeszłość.
Pokolenie – „chcę mieć wszystko”
Socjologowie coraz częściej podkreślają, że współczesne kobiety wkraczające w lata 30-ste to pokolenie nauczone myśleć zachłannie, bardzo ambitne, pragnące spełniać się na każdym obszarze, udowadniając światu, że nie będzie to się odbywać ze szkodą dla kogokolwiek a tym bardziej ich samych.
Tymczasem nie jest możliwe posiadanie wszystkiego. Niby oczywiste, a jednak nie do końca. Nawet dramatyczny pęd, by zrealizować każdy plan, nie pozwoli nam osiągnąć tego, bez pewnych znacznych strat po drodze. Dlatego zamiast pośpiechu warto wyrobić w sobie nawyk cieszenia się z tego, co mamy. Nie jest to proste, ale wiele ułatwia.
7 komentarzy
Niestety tak to właśnie wygląda.
Przykry przykład życie w cieniu oczekiwań innych osób i presji najbliższych
Czasami po prostu to wszystko jest bardzo skomplikowane…
Magiczną 30stkę przekroczyłam jakiś czas temu. To prawda – czułam i czuję presję: posiadania fantastycznej pracy i poważnych, dużych doświadczeń zawodowych, posiadania już kilkorga dzieci, rodzinnych wyjazdów koniecznie zagranicznych 2 razy do roku, posiadania perfekcyjnie urządzonego, dużego mieszkania, a w perspektywie przeprowadzki do własnego domu z ogrodem, posiadania nowego samochodu, a jeszcze lepiej dwóch, BYWANIA w modnych miejscach na rodzinnych obiadach, posyłania dziecka na dodatkowe zajęcia, nawet jak ono nie chce, ubierania się w markowe ciuchy, schudnięcia i malowania paznokci. Przecież na to wszystko cię stać! Im jestem starsza, tym bardziej mam wrażenie, że to się nasila, albo dopiero teraz to widzę. Nie jest to często robione umyślnie – ot porównywanie przez ciotkę z jej dzieckiem, bo ono 'ma prawdziwą karierę’, krzywa mina teściowej na wiadomość o rezygnacji dziecka z dodatkowych zajęć, 'bo to poszerza ciasne horyzonty’, święte oburzenie na przygarnięcie kota ze schroniska, bo 'dlaczego stary i nie rasowy’. Niby takie nic, ale bolało. Gdyby nie mąż, to pewnie siadło by mi to na psychikę. A on powtarza mi, jak mantrę: żyjemy w swoim tempie i po swojemu: w niewyremontowanym do końca mieszkaniu, z jednym szczęśliwym dzieckiem i cudownym kotem rasy piwnicznej, jeździmy starym autem, a wakacje spędzamy w Pieninach. Ograniczyliśmy kontakt z ludźmi, którzy myśleli, że życie to wyścig i licytowali się z nami, kto ma bardziej/lepiej/więcej/częściej. Zamiast knajp gotuję w domu, nauczyłam się robić przetwory, zrezygnowałam z niszczącej pracy – jest mniej pieniędzy, ale wolniej, normalnie i spokojnie.
Anna, gdyby tak więcej osób umiało podejmować takie ważne, odważne decyzje.
Mi niestety też temat jest bardzo bliski. Każdego dnia powtarzam sobie, że to ja wiem, co jest dla mnie najlepsze…
Niestety nie jest to takie proste, trzeba mieć bardzo silny charakter…
Tak, ale nad charakterem trzeba pracować. Wiem coś o tym 🙂
42 latka
Nigdy nie czułam presji otoczenia ani sytuacji choć nie miałam łatwego życia
Jako nastolatka w trzeciej klasie szkoły średniej zaszłam w ciąże
Ojciec gdy się dowiedział pobił mnie tak ze mam wyskoczone 2 kręgi do dziś bolą mnie plecy
Przyjęli mnie do siebie teściowie i mimo słabych zasobów finansowych mama wyprawiła z tesciami skromne wesele
Mąż nie zupełnie sprawdził się w roli ojca
Coś tam trochę pomagał ale nie garnął się do pracy zarobkowej
Teście nas utrzymywali przez 2 lata ja pomagałam w domu sprzątałam gotowałam opiekowałam sie dzieckiem
W tym czasie rozpił się mąż bo otrzymywał płatne bezrobocie
Po pijanemu robił awantury az interweniowała policja
Gdy syn miał 2 latka posłałam go do przedszkola i znalazłam pracę
Zbierałam pieniądze przez 12lat na budowę domu
Nie miałam na żadne wygody ani na wakacje ani na ubiory
W 3 kompletach getry i bluza po 15zł prze całe lata
Kłótnie z pijanym mężem i nie przespane noce były bardzo częste
Ratowanie z alkoholizmu męża zakończone przez niego próba powieszenia a nastepnie sadowe ograniczenie praw rodzicielskich
Całe lata wykańczał mnie fiz psych bo pobił mnie 2razy i wyzywał od najgorszych
Po zawiadomieniu policji sprawę umorzono bo zabrakło dowodów a ja wstydziłam sie iść do lekarza na obdukcje
Na koniec zabrał ciezko zarobione przeze mnie pieniądze i roztrwonił je na dziwki hotelowe
Wówczas po 16 latach wzięłam rozwód
Dom mi przyznano ale musiałam byłegoex spłacać z połowy
Stałam na głowie pracując jeszcze wiecej aby zdążyć w terminach bo straszył mnie komornikiem
Udało sie spłaciłam w czasie i straciłam też zdrowie bo okazało sie ze mam raka
Obecnie po operacji mam sie w miarę dobrze
Doświadczenie życiowe nauczyło mnie liczyć tylko na siebie
Nigdy nie chciałabym juz mieć zadnego partnera
Jeszcze nie byłam na żadnych wakacjach
Cieszę sie z małych rzeczy jak smaczny obiad .posprzątany dom.spotkania z koleżankami ,spokój w domu ,z pracy i syna który mi pomaga
Odnosząc sie do art zadaję sobie pytanie jak takimi głupotami nastoletnimi można sie załamać aby ze sobą skończyć
Czy to słaba psychika czy choroba psychiczna czy co innego
Presja otoczenia jest tak ogromna dla innych a dla mnie jest niczym ludzie zawsze będą mówić obgadywać komentować i nikt tego nie zmieni pora zdać sobie z tego sprawę a nie kończyć życie