Główne menu

Mam 30 lat i nic nie osiągnęłam…Czyli frustracje po 30-tce

Niedawno pisaliśmy o tym, że  w życiu nie chciałabym mieć znowu 20 lat, bo człowiek wtedy niezbyt mądry, bo niedoświadczony, za bardzo naiwny, nastawiony na zabawę i nieodpowiedzialny i faktycznie jest w tym sporo racji, ale… Ale mając już w dowodzie wiek 30+, przychodzi wtedy do nas refleksja podsumowująca ten czas beztroskiej młodości. Zaczynamy pytać, co osiągnęłam w życiu? Czy to kim jestem teraz, to moje wymarzone Ja? I czasami pada nieoczekiwane i głuche…zdanie: „Mam 30 lat i nic nie osiągnęłam…”

Co osiągnęłam w życiu?

To wszystko zależy od Twojej obecnej sytuacji życiowej: czy właśnie zostałaś mamą, czy aktualnie z sukcesem robisz karierę zawodową, czy może dopiero co znalazłaś swoją drugą połowę. Wszystko to daje nam po części radość, ale też rodzi frustrację, bo… mam to i tamto, ale nie mam jeszcze tego. Bo obraz idealnej Matki Polki jest niestety u nas twardo zakorzeniony.

Mam 30 lat i nic nie osiągnęłam

Jestem Polką, mam lat 32, jestem mamą jednego dziecka, od kilku lat bez pracy na etacie i… I tu zaczyna się wspomniana wcześniej refleksja i porównania do ideału kobiety po 30-tce, która powinna już osiągnąć (prawie) wszystko!

Więc po kolei, Drogie 30-tki, co nas tak frustruje?

Mam 30 lat, a nic nie osiągnęłam…

To już 30 lat minęło, a ja nadal nie wiem, czy ta praca to moje powołanie, czy w końcu czas na dziecko, czy ten mężczyzna to ten jedyny na całe życie? Za to moje przyjaciółki realizują się zawodowo, są świetnymi specjalistkami, zarabiają krocie, świetnie wyglądają, mają mnóstwo czasu dla siebie i dla partnera, a ja? A ja jestem „tylko” mamą. Daleko mi do kariery, do wakacji na Kanarach, do (…), bo w większości czasu poświęcam się rodzinie.

Albo mam dobrą satysfakcjonująca pracę, której poświęcam swój czas i serce, a nie układa nam się w życiu prywatnym z partnerem, czy z rodzicami. Kombinacji jest wiele. I nie ma pewnie człowieka, który na każdym z tych obszarów odnosi sukces. Chyba, że nie oczekuje się zbyt wiele i cieszy się na co dzień z małych rzeczy.

Mam 30 lat, a nic nie osiągnęłam – która z nas nie ma takich przemyśleń w swoje kolejne trzydzieste-pierwsze, trzydzieste-drugie… urodziny? Frustrując się, że przecież powinna być już w tym odpowiednim miejscu, jeśli chodzi o pracę, o życie rodzinne, czy o sytuację finansową. A tu nadal błądzenie myślami, czego ja tak faktycznie chcę? I odpowiedź jest wyjątkowo prosta…

Życie jest zmienną niewiadomą i tego, co chciałyśmy osiągnąć mając 20 lat i może część z nas osiągnęła, zostając lekarzem, adwokatem, nauczycielem, mamą, żoną.. nie oznacza wcale, że daje nam to satysfakcję teraz w wieku 30-tu paru lat. Może przed nami nowe pomysły i nowe wyzwania, które niezależnie od wieku będą się zmieniać i dojrzewać. I to jest w życiu piękne!

Jestem niewystarczająco dobrą (…)

… partnerką, żoną, matką, córką, pracownikiem, przyjaciółką… oj wymieniać tu można długo.
A moje zdanie jest takie, że nie można wszędzie jednocześnie być dobrym. Tak samo jak nie można robić kilku rzeczy naraz dobrze, bo zawsze coś wtedy traci na jakości.

Bo nie można jednocześnie robić kariery, pracując po 10-12 godzin dziennie i poświęcać tyle samo czasu dzieciom i rodzinie, bo doba to tylko 24h!

Życie to sztuka wyboru. Życie to etapy – czas na sukces zawodowy, czas na macierzyństwo, czas na tylko we dwoje. Oczywiście należy w tym wszystkim dążyć do balansu, ale zawsze coś aktualnie będzie górować. I to jest normalne.

Nie frustrujmy się tym, że poświęcamy większość czasu naszym małym dzieciom, bo to na pewno zaprocentuje, a na karierę przyjdzie jeszcze czas, jak dzieci podrosną. Albo w drugą stronę, nie zmuszaj się do macierzyństwa, jak nie czujesz wewnętrznie, że to właśnie ten moment.

Nie słuchajmy innych, bo czyje to jest życie? Nie innych, tylko nasze! To my mamy być szczęśliwe z tego, jak jest teraz. Podejmujmy nowe (własne) wyzwania i realizujmy je małymi krokami, aby było lepiej. Nie planujmy od razu wielkich rewolucji, bo często życie weryfikuje nasze plany i wtedy lepiej cieszyć się z małych sukcesów niż frustrować nie osiągnięciem czegoś wielkiego.

Zmieniłabym w sobie

I pewnie pierwsze nasze kobiece skojarzenia dotyczą wyglądu – za duży nos, za małe piersi, za krótkie nogi, za duża waga itp. itd. A wszystko to przecież już ukształtowana w wieku 30 lat część nas.

Bo, o ile można schudnąć kilka kilogramów bez dużego wysiłku i finansów, to zmiana wyglądu nosa, czy długości nóg, to już nie taka prosta sprawa. Więc po, co się tym frustrować każdego dnia? Zaakceptujmy siebie, a radość życia, która od nas będzie promieniować, to właśnie cała tajemnica seksapilu każdej z nas.

Czy warto robić coś wbrew sobie?

Moje frustracje dnia codziennego

Nachodzą nas często, pewnie codziennie, smutki mniejsze i większe, wynikające z różnych sytuacji i relacji z ludźmi. Ale z doświadczenia już wiem, że frustracje to problemy, które rodzą się tylko i wyłącznie w naszej głowie, a spowodowane są, albo relacjami z ludźmi i ich oczekiwaniami wobec nas (stereotypami), albo nieakceptowaniem siebie, albo aktualnym kryzysem: zawodowym, partnerskim, macierzyńskim, czy finansowym. Albo zbyt wygórowanymi wyzwaniami, które chcemy sobie stawiamy, chcąc często szybko zakończyć je sukcesem.

A rozwiązanie jest tylko jedno: zaakceptować to, co się nam przytrafia, zaakceptować siebie, zaakceptować naszą aktualną sytuację życiową , a z pojawiających się niepowodzeń, wyciągać wnioski na przyszłość. Jak podkreśla moja ulubiona Olga Kozierowska z Sukcesu Pisanego Szminką: „ Z kryzysem warto się zaprzyjaźnić… bo on daje nam siłę, zmienia nas na lepsze…” Więc niezależnie od wieku, cieszmy się z tego, co mamy i czerpmy garściami doświadczenie i mądrość na kolejne 30 lat ;).

A jak jest u Was? Co Was aktualnie frustruje? Czy zgadzacie się z określeniem, że frustracje to niezrealizowane marzenia, plany i oczekiwania nas samych albo innych wobec nas? Frustracja opisana i obgadana to już nie frustracja. 🙂

    36 komentarzy

  • jotka

    Myślę, że wszystkie te frustracje wynikają z porównywania sie z innymi, mnie tez nie były obce. Zawsze można więcej, lepiej, inaczej, ale z drugiej strony, wszystko ma swój czas, a ciągle za czymś goniąc można przegapić to, co istotne. A co to? tego dowiadujemy się na końcu, nie da rady inaczej…

  • Leseratte

    Co prawda do 30 brakuje mi jeszcze 10 lat, ale uważam, że to bardzo mądrze powiedziane – frustracje rodzą się w naszej głowie. Nie wiem co gorsze – samemu sobie wmówić, że jest się gorszym, czy pozwolić by głosy „dobrych doradców” nas o tym przekonały :/ Przecież ważne by być szczęśliwym, a każdego uszczęśliwia co innego; każdy ma inne plany, potrzeby i ambicje. Myślę, że warto docenić to co się ma i jedynie zadać sobie pytanie czy jest się szczęśliwym 🙂

  • Magda

    Artykuł jak najbardziej słusznie napisany, każdy się wtrąca do naszego życia ale to my musimy widzieć co chcemy i kiedy. Zgadzam się z tym wpisem jak najbardziej

  • Anna

    Stereotypy mówią, że mamy być idealne we wszystkim – czyżby oczekiwano od kobiety by stała się robotem? Tylko weź się przytul do ARTUDITU ;o)

  • Róża

    Po prostu, tak zwyczajnie żyjmy i bądźmy szczęśliwi z tych powodów których chcemy a nie z tych co podpowiada otoczenie.

  • Magdalena

    Czysta prawda! Żeby to zrozumieć, trzeba dorosnąć…

  • Bellunia

    Piekny artyul zgadzam sie, nie lubie cisnien

    • Malwina

      Natrafiam na artykuł przypadkowo. Wyświetli się na fb. Nagłówek, owszem przyciąga. Ale szczerze mówiac myślałam że przeczytam coś innego.
      Jestem kobietą po 30tce w zasadzie to już prawie 35lat.
      Jestem mamą dwójki dzieci.
      Wiecznie zagubiona, wiecznie niepewna. Poczucie straty czasu jaki minął i nie wróci jest ogromne. Doba za krótka.
      Nigdy nie umiałam znaleźć swojego mieksca w życiu. Oddałam się rodzinie i cieszę się z tego bardzo. Ale żałuję że pewnych kroków, decyzji, wyborów nie dokonałam w czesniej.
      Nigdy nie umiałam się odnaleźć w „przyszłości”. Kim będę, co będę robić, jaką praca? Setki, tysiące pomysłów. Lata mijały a ja nie wiedziałam co z sobą zrobić. Później dzieci małe, chociaż dopiero po 30tce więc nie było czasu nawet myśleć o „przyszłości dla siebie”. A dziś. Życie, marzenia się poukładaly ale brak funduszy, czasu na realizację tego „kim chciałbym być”.
      Więc takie to nasze życie….. >

      • karo

        Mam podobnie, tysiąc pomysłów, tysiąc zainteresowań. Dzieci nie mamy (chyba jeszcze), lata mijają a ja czuję jak się rozmywam. I jeszcze pół biedy jakbym umiała zapierniczać w pracy, zamiast myśleć. Ale z natury raczej lubię zagłebiać się w sobie i to wszystko mnie dołuje, że już za późno, że już nie czas…

    • Kasia

      Bycie kobieta ogolnie jest trudne. Obojętnie czy to w kraju cywlizownaym czy nie. Od kobiety za duzo sie wymaga od samego urodzenia. Zachowuj sie tak,siak. Nie mozesz tego tamtwgo bo jestes dziewczyna,kobieta. Frustracje sa stad ze właśnie ma sie ambicje i niestety zyje sie wsrod tych wstretnych stereotypow. Bo kobieta musi wszystko pogodzić, kierowac sie ogolnie przyjetymi zasadmi. Niech jakas kobieta zrobi cos innego niestandardowego to od razu inne kobiety uwlaczaja, ponizaja. Chyba same kobiety sobie szkodzą wzajemnie. Inne kobiety tez bylyby inne gdyby inne byly tez inne. I ciagle ten wyscig jednej przed druga,która lepsza zdolniejsza,ladniejsza,madrzejsza. Boze to jest tak nudne i ohydne ze jestem zalamana babami. Jakby kazda zajela sie soba to tez byloby latwiej innym kobietom.

  • Angelika

    Właśnie jestem na tym etapie frustracja to moje drugie imię dokładnie wczoraj przy winie z psiapsiułą o tym debatowałyśmy

  • Aga

    Duży wpływ na nasze frustracje ma również nasze otoczenie – miejsce gdzie mieszkamy. W małych miejscowościach wszyscy wszystkich znają i wszystko o wszystkich wiedzą (a bynajmniej by chcieli), i zdarza się że mentalność ludzi pozostaje jakieś 30 – 40 lat wstecz.
    I pytania dlaczego jeszcze nie masz dzieci, dlaczego jeszcze nie wyszłaś za mąż, przecież już masz tyle lat – stara panna itp. nie wiedząc i nie znając głębszych przyczyn pewnych sytuacji Trzeba mieć odpowiedni stosunek do takich sytuacji i przede wszystkim jak napisałaś akceptować siebie i cieszyć się tym co mamy. Nic nie dzieje się bez przyczyny i w życiu wszystko co nam sie przytrafia ma jakiś głębszy sens!
    Pozdrawiam Trzydziechy

    • Angelika

      Powiem Ci tak Ty chociaż jesteś mama, masz pracę, jesteś kimś dla kogoś i masz po co budować kolejny nowy dzień.. Ja jutro kończę 28 lat, w głowie pustka, pracy nie mam, że zdrowiem kiepsko i nie wiem kiedy nadrjdzie dobry czasy.. Po 8 miesiąc siedzenia w domu z powodu urazu miało być lepiej, ale nie jest. Czy jeszcze kiedykolwiek będę mieć sprawna rękę nie wiem.. Jedyne co mam to pokój w wynajętym domu, rodzinę i chłopaka, który mnie kocha i akceptuje moje załamania nerwowe, ale jeszcze więcej mam wątpliwości, z którymi nie jestem sobie w stanie sobie poradzić, a zła przeszłość prześladuje mnie na każdym kroku..

  • Kulinarne Inspiracje Futki

    U mnie chyba pojawił się taki epizod kryzysowej 9…Ale to na szczęście już za mną 🙂 3 z przodu to teraz mój atut, a ja zaczynam rozkwitać na nowo 😀

  • Didi

    Dziękuję za ten artykuł. Jestem na etapie frustracji. Mam 31 lat i rzeczywiście nieczego w życiu nie osiągnęłam. Moje koleżanki, które od zawsze miały cele w życiu właśnie je realizują i na polu zawodowym i rodzinnym. Stała praca, ciąża, dzieci, kredyt i powoli do przodu. A ja? Bez pracy, z sypiącym się małżeństwem, wiecznymi problemami finansowymi i ani myślę mieć teraz dzieci… Nie wiem dokąd zmierza moje życie.

    • dorota

      Didi, będzie dobrze. :*

    • Kate

      Hej. Też jestem świeżą 30tką. Dotarło do mnie ze te 30 lat przechulałam. Nagle jestem na tym etapie i jestem przerażona, nie mam celu w życiu, nie mam silnej woli, nie wiem czego chcę, nie mam pracy. Te lata leciały z prędkością światła, nie myślałam o tym by usiąść i się zastanowić, wszystko szło spontanicznie, było śmiesznie była wieczna impreza i zabawa. I co teraz? Jak mam się dowiedzieć co zrobić by być szczęśliwym i umrzeć z myślą ale dałam czadu jestem z siebie dumna.! Boję się że zaraz będzie za późno na wszystko! Nie wiem czy chce miec dzieci, chyba nie chce… Ale boję się że będę sama na tym świecie jak ich nie będę mieć, a zegar biologiczny tyka. Mam chłopaka 3 lata, on nie chce mieć dzieci.. Kocham go ale się zastanawiam.. Czy z nim będę szczęśliwa? Czy to dobre posunięcie? A jak u mnie z pracą? 10 lat w gastronomii. Ostatnie prace jako menager. I co z tego jak nie mam życia bo praca po 15 h dziennie i na wolnym też wieczne telefony. Zwolnili mnie z pracy choć wszystko robiłam dobrze. Więc mój zapał upadł. Zobaczyłam że moja ciężka praca jest nic nie warta. Nie wiem teraz czy zmienić branże choć nic więcej nie potrafię.. Czy siedzieć w tym i się męczyć wiecznie… Stoję w martwym punkcie.

      • Krzysztof

        Ja sobie uświadomiłem że mam już 34 lata, a czuje się na 17. Nie mogę w to uwierzyć. Nie dociera to do mnie. Ale Jak? Kiedy ten czas zleciał? Nie wierze w to ile mam lat. Na szczęście mam jeszcze rodziców. Co będzie jak ich zabraknie? Boję się tego.

  • Smutna

    Frustracja po 30 to również o mnie…nic nie osiągnęłam w życiu a zawsze myślałam że będę kimś …nie mam męża ale mam syna,sama go wychowuje mieszkam ciągle z rodzicami,praca jest ale beznadziejna-pasuje godzinowo można za wozić i odbierać dziecko z przedszkola. Wykształcenie do kitu teraz wybrałbym coś innego i jeszcze brak akceptacji siebie i swojego wyglądu….i te codzienne rozmyślania prowadzą do dalszej frustracji…a wszędzie widzę właśnie ludzi ktorzy spełniają się zawodowo i są szczęśliwi w związkach choć może to tylko pozory ukryte pod ładnym zdjęciem na Facebooku….pozdrawiam wszystkich sfrustrowanych

  • Emila

    Ja tez sfrustrowana. Własnie przez ludzi. Mieszkam w trzecim swoimmiescie w Polsce, w trzecim innym srodowisku niz moje wymarzone. Przez kilka lat słuchałam, ze ze mna cos nie tak skoro nie mam jeszcze meza, ze za mało robie w pracy, ze po co Ci kawalerka tobie to by pokój z kuchnia starczył. jestem szczupła …ciezko na mnie znaleźc ciuchy i teraz juz sama siebie obwinaiam za to ze nie mam sie w co ubrac (chociaz to na rynku pracy nic nie ma). Zarabiam dobrze ale w miescie gdzie mieszkam jest tak drogo ze to starcza na waciki. Podejrzewają u mnie tez osobowośc CHAD. Ostatnio probowałam sie wcisnąć w dzinsy, które sa na mnie za małe, bo nie bede kupowa nowych bo mnie nie stac. Latem gdy kupiłam sandały za 30 zł stwierdziłam, ze drogo ale miesiac wczesniej kupiłam baleriny za 35 zł ale w swoim rodzinnym miescie i tam juz nie było to dla mnie drogo. Tesknie za czasami gdy walczyłam. Walczyłam dla siebie…gdy płakałam bo teskniłam za rodzinnym domem, wkurzałam sie bo w pracy nie jest tak jak ja chce, miałam instynkt samozachowawczy i pamietałam, ze w pracy sie pracuje a nie bumeluje. teraz nie pamietam. Przegrałam swoje zycie. Tutaj w Bielsku nie sa w stanie mi pomoc dwóch psychologów i dwoch couchów. Juz raz powiedziałam ze wezme tabletki i sie nie obudze. Załuje, że nie mam odwagi.

    • Agnieszka

      Życie to tylko chwile. Koniecznie pomyśl,czy są jakieś fajne chwile w Twoim życiu? Nawet te minuty…dla nich warto żyć…jesli nie masz nikogo, zaadoptuj psa albo innego zwierza. Miłość zwierzaczka napewno pomoże odzyskać radość życia,chocby częściową .

      • Wiola

        Emilko nie poddawaj się..trzeba walczyć , uwierz mi, że jest nas dużo i każda ma czasem trudny czas w życiu. Zycie to dar i Twoje życie jest cenne może nie w oczach ludzi ale w oczach Boga, On Cię kocha z tymi wszystkimi niedoskonałościami, powiedz mu o swoich problemach a On Ci pomoże…mówię to z własnego doświadczenia, nie zawsze jest mi łatwo czasem też miewam napady depresji ale w najgorszym momencie kiedy padłam na kolana z resztką nadziei to właśnie Bóg przyszedł mi z pomocą i otworzyły się nowe możliwości…dzięki Niemu żyję a nie egzystuje jak kiedyś… wierzę, że u Ciebie tez może się to zmienić…daj sobie szansę …ściskam mocno

    • Ewa33

      Mam to samo. Mam 33 lata i nie mam nic. Rodzice sie mnie wstydza, kiedy ktos w ich obecnosci mi dogryza albo pogardliwym tonem mnie komentuje to spuszczaja glowy i przyjmuja postawe przepraszajaca. Dla rodziny blizszej i dalszej jestem posmiewiskiem. Dawniej mialam kolezanki, znajomych, z czasem kontakty sie pourywaly, nikt chyba nie chce sie przyznawac do znajomosci z nieudacznikiem, probowalam to jakos poukladac ale sie nie udalo i nie mam kontaktu z nikim. Meza, dzieci ani faceta tez nie mam. Mam za to dwie prace , jedna od poniedzialku do piatku i druga w weekendy, staram sie odlozyc na wlasne mieszkanie, moze za milion lat sie uda. Brakuje mi szacunku, docenienia, poczucia sukcesu, chociazby w jednej dziedzinie. A jesli kazda dziedzina to porazka to ciezko sie dobrze czuc, zwlaszacza jesli otoczenie stara sie dowalic. Kiedys bylam inna, walczylam, mialam motywacje, wierzylam ze moje zycie zalezy ode mnie. Dzis juz wiem ze na nic nie mam wplywu. Przekonalam sie o tym bardzo bolesnie przez ostatnie kilkanascie lat.

    • Wiola

      Emilko nie poddawaj się..trzeba walczyć , uwierz mi, że jest nas dużo i każda ma czasem trudny czas w życiu. Zycie to dar i Twoje życie jest cenne może nie w oczach ludzi ale w oczach Boga, On Cię kocha z tymi wszystkimi niedoskonałościami, powiedz mu o swoich problemach a On Ci pomoże…mówię to z własnego doświadczenia, nie zawsze jest mi łatwo czasem też miewam napady depresji ale w najgorszym momencie kiedy padłam na kolana z resztką nadziei to właśnie Bóg przyszedł mi z pomocą i otworzyły się nowe możliwości…dzięki Niemu żyję a nie egzystuje jak kiedyś… wierzę, że u Ciebie tez może się to zmienić…daj sobie szansę …ściskam mocno

  • Agnieszka

    Życie to tylko chwile. Koniecznie pomyśl,czy są jakieś fajne chwile w Twoim życiu? Nawet te minuty…dla nich warto żyć…jesli nie masz nikogo, zaadoptuj psa albo innego zwierza. Miłość zwierzaczka napewno pomoże odzyskać radość życia,chocby częściową .

  • Taka jedna

    Ja też tak podsumowuję. 33 lata, nieskończone 2 kierunki studiów, brak Rodziców, a reszta Rodziny udaje, że nie istnieję. Właśnie się rozstałam po 3 latach związku i brak mi motywacji, aby żyć. Czego się nie dotknę to się wali.

  • Lala

    Ja jestem w końcu spełniona zawodowo. Mam 2 dobrze prosperujące firmy, mam 3 dzieci w wieku 10, 9 i 4 lata. Jestem w polityce lokalnej i jestem czynnym strażakiem OSP. Bywają takie tygodnie, że bardzo dużo poświęcam pracom. Biorę dzieci i jadę. Poza strażą oczyw
    iście …
    Mąż stara się mnie wspierać, chociaż nie jest łatwo. Najgorzej jest być wśród ludzi zazdrosnych… Już się od nich odcięliśmy. Oby na zawsze…. oni potrafią naprawdę zniszczyć człowieka. I rodzina i obcy….

  • Ala

    Mam 34 lata i 3 dzieci i 3 meeega kijowe rozstania związków, prace marzen mialam teraz sprzatam i niemam ani mieszkania ani faceta, i jestem w końcu zadowolona bo dzieci zaraz urosną a ja w koncu bede miala czas dla siebie, wciskane sa nam mity że po 30 trzeba tak czy siak a tak naprawde zdrowia i o przyjaźni,pracy normalnej i celu przede wszystkim. Rodzinę też ale nie kazdy chcę teraz. Także wszystko przed nami 😉

    • Ja

      A ja w tym roku kończę 30 lat. Wiele lat w związku bez ślubu,bez zamieszkania razem. Dzieci nie mam. Mam pracę której powoli zaczynam mieć dość i nadal zastanawiam się kim będę jak dorosnę. Tyle w skrócie. Życzę samej sobie powodzenia…

  • Małgorzata

    Frustracja u mnie zamienia się w depresję człowiek jak straci coś cennego to coś lub kogoś co tak bardzo pragnął oczekiwał .Życie wtedy przecieka między palcami każdy dzień wydaje się taki sam wykonujesz czynności bo musisz .każdy oddech sprawia Ci cholerny ból zaczynasz się zastanawiać czy warto żyć dalej . Frustracja do dół która nie wyleczona prowadzi do depresji.

  • Rafał

    Należę do grupy ludzi, że jak spojrzeć z zewnątrz, to całkiem dobrze im się powodzi, ale tak naprawdę odgrywam tylko taką rolę. Jakby ktoś miał wgląd w moje chociażby finanse, niezrealizowane pragnienia, to stwierdziłby, że porażka. Mnóstwo jest takich jak ja, większość ma tylko to szczęście, że sobie nie zdają sprawy z porażek, albo po prostu mają mniejsze oczekiwania od życia. Nie wiem czy to pomoże, ale zawsze warto mieć to na uwadze. Jak to ktoś ładnie powiedział: „myślałem, że jestem na dnie, a tu słyszę pukanie od spodu”

  • Ewa

    Mam 30 lat i pewnie nie jedna z was nazwała by mnie szczęściarą. Mam wspaniałego męża, niedługo urodzi się moje pierwsze dziecko, mam stałą pracę (choć marnie płatną) i pewnie niedługo weźmiemy kredyt i zaczniemy się budować. Idealne piękne życie… Problemem jest jednak to, że ciągle porównuję się do swoich sióstr które zawsze są we wszystkim lepsze i mają więcej ode mnie, mimo że nie zdobyły tego własną pracą. Jestem zwyczajnie zazdrosna, że coś co ja próbowałam osiągnąć przez lata wyrzeczeń i jeszcze nie wiem czy mi się uda im przyszło z łatwością, często bez wysiłku. Moja mama napisała pracę magisterską siostrze, były bogaty facet załatwił jej pracę, teściowie dali pieniądze na mieszkanie i wesele, a jeszcze marudzi, że za mało dostała… . Wszystko na tacy. Druga mieszka z teściami, nawet nie musi opłacać rachunków, ma wikt i opierunek za free, męża i dwójkę dzieci. Ja nie dostałam od nikogo niczego, wesele zrobiliśmy z oszczędności, wszystko co mamy to nasz pot, krew i łzy. No ale to ja jestem tą nieudacznica i biedaczką przy nich. Frustracja mnie niszczy. Czekam na jakąkolwiek sprawiedliwość.

  • katarzyna

    Ja mam 40 i już mam wyjebane.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>