Główne menu

Dzidzia piernik – dlaczego tak trudno starzeć się z godnością?

Krótka mini, dekolt do pępka, wściekły róż na ustach, niebotycznie wysokie szpilki i kitki związane turkusową frotką. No co? Młodość ma swoje prawa, taka faza, jeszcze się wyrobi. Hm, rzecz w tym, iż w taki strój wskoczyła pani, która osiemnastkę miała dobre trzy, cztery dekady temu. Ale nie przyjmuje tego do wiadomości. Po prostu. Tak bardzo nie chce dać się pokonać demonom starości.

Ona młoda jest nie tylko ciałem, ale i duchem, wszak dorastanie takie nudne i przereklamowane. I co to w ogóle znaczy, że czegoś nie wypada? Tak myślą mentalne staruchy, świeże, młodzieńcze umysły żyją pełną piersią. Precz z konserwatystami, tradycją i dewocją! Czuję się jak nastolatka, co widać, słychać i czuć. Oto ona, dzidzia piernik w pełniej krasie. Zawsze „piękna” i „młoda”. Niestety, w cudzysłowie.

Nie będę się starzeć

Nie ma już tak, że w konkretnym wieku coś tam wypada. Znaczy – teoretycznie pewne schematy obowiązują, ale wyłamanie się z nich masowego zgorszenia nie wywoła. Zasadniczo koło 30-tki wypada się ustatkować i pomyśleć o rodzinie, jednak wydłużenie sobie singielkowania o kolejną dekadę zbrodnią nie będzie. Tak samo jak nie uchodzi dojrzałej kobiecie chichotać niczym gimnazjalistka i nosić plecaczków z Hello Kitty, lecz nikt za to w dyby nikogo nie zakuje. Ale i bez odgórnego nakazu zmieniamy swoje zachowanie i ubiór, bo taka jest naturalna kolej rzeczy. Po 30-tce nie bawią nas już huczne zabawy co drugi dzień, wolimy się dobrze wyspać, a różowe falbanki i cętki jakoś tak same z siebie nie pasują nam do profesjonalnego wizerunku kobiety sukcesu.

To oczywiście uogólnienia, a „dzidziowanie” nie jest wyłącznie domeną kobiet, mężczyźni również są często przekonani, że 65 lat to świetna pora na udawanie jurnego studenta. Skupmy się jednak na płci żeńskiej. Mamy ten luksus, że każdy może żyć po swojemu jak mu w duszy gra. Nikt nie mówi, że po 40-tce to już same szare tweedy i smętne kapelusiki, a wieczorem z psiapsiółkami to co najwyżej meliska do „Barw szczęścia”, a nie butelka wina do „Seksu w wielkim mieście”. Śmiało da się zachować młodzieżowy luz, to już nie razi, wręcz odwrotnie, większość patrzy z sympatią na starsze panie, które nie dają się zamknąć w czterech ścianach z wyleniałym kotem. Mamy babcie didżejki, które w kolorowych trampkach rozkręcają imprezy. Emerytki zakładające kluby tańca, skaczące ze spadochronem i biegające w maratonach. Więc skąd ta dzidzia piernik?

Stan zahibernowania

Cały myk polega na tym, że te budzące pozytywne reakcje kobiety czują się młodo, ale nie udają, że dopiero co zdały maturę. One pogodziły się z upływem czasu, nie obrażają się na metrykę. Tak zwyczajnie, zachowały pogodę ducha i chęć do przeżywania emocji, wychodząc z założenia, że w każdym wieku da się znaleźć jakieś niesamowite atrakcje. Dzidzia piernik natomiast chce na siłę przekonać cały świat dookoła, że ta data w dowodzie osobistym to jakiś urzędowy błąd, bo ona tak naprawdę jest znacznie, znacznie młodsza. Dzidzia piernik strasznie pragnie zatrzymać urodę i wdzięk dwudziestolatki. Robi wszystko, żeby wyglądać na rówieśniczkę córki albo wnuczki, i są to próby bardzo rozpaczliwe.

Nie chodzi zresztą wyłącznie o ubiór, bo w przypadku dzidzi piernik do głosu dochodzi także charakterystyczny styl bycia. Ona odrzuca się wszystko, co zwyczajowo przypisuje się paniom w jej wieku. Odrzuca dla zasady, żeby nikt nie pomyślał, że u niej to już z górki. O nie, ona absolutnie nie zwapniała, co udowadnia na każdym kroku. Dancing w klubie emeryta? No bez jaj! Tylko impreza techno. Żaden tam Volkswagen kombi, właściwy środek lokomocji to motocykl albo w ostateczności jakieś zwinne, młodzieżowe autko w pastelowym kolorze. Mieszkanie? Ciężko wyczuć, że lokatorka już w słusznym wieku, bo nie uświadczysz tu wełnianych narzut, schludnie ułożonych serwetek i staroświeckiej porcelanowej zastawy. Zamiast tego mamy prawdziwy buduar i atmosferę radosnej twórczości. Trochę w stylu podstarzałej Barbie.

I takie też jest zachowanie. Ojej, naprawdę??? Trzep, trzep doklejonymi rzęsami, egzaltacja w gestach, dziecinna zalotność godna wyrośniętej lolitki. Infantylne rozmowy. No stara baba o mentalności nastolatki i właśnie w tym leży sedno problemu. Szydera z takich kobiet nie wynika bowiem z faktu, iż nie chcą one nosić brązowych garsonek. Jej źródłem jest tak silny brak akceptacji swojego wieku, że aż robi się to śmieszne.

Pudrowanie rzeczywistości

W charakterystyce dzidzi piernik kluczowe jest jedno słowo: przesada. U takiej kobiety wszystkiego jest za dużo. Za dużo sztucznych rzęs, za dużo treski, za długie tipsy, za mocna opalenizna. Za dużo i na siłę, bo dzidzia piernik niekoniecznie działa z wewnętrznej potrzeby. Jak coś robi, to zawsze ma nadzieję, że przypisze ją to do wyższego rocznika. Choć bywa, że niektóre jej upodobania są rzeczywiście szczere, jako że pani nie zdążyła w tak zwanym międzyczasie dorosnąć i dojrzeć. Ta przesada, choć tak śmieszna sama w sobie, przyciąga, o dziwo, całkiem spore grono mężczyzn. Również tych, którzy otwarcie podstarzałe pańcie wyszydzają. A jednak, w tej dziwacznej stylistyce jest najwyraźniej coś fascynującego.

Dzidzia lubuje się w słodyczy i przesadzonej pieszczotliwości. Nie zgrywa samowystarczalnej feministki. Jej życie krąży wokół spraw damsko-męskich, atrakcyjnego wyglądu i sercowych rozterek. Dzidzia musi mieć adoratorów, dlatego nie szczędzi wysiłków, by zadowolić oczekiwania facetów. Uwielbia być adorowana, obsypywana kwiatami, całowana po rękach. Bez przerwy kokietuje i łechcze męskiego ego, no jak się temu oprzeć? To działa, i to nie tylko na zakompleksionych, niespełnionych playboyów. Dzidzie zachwycają także młodych chłopaków, bo są ich erotycznym marzeniem o nieskrępowanej mamuśce, która wprowadza w arkana sztuki miłosnej, oferując zadziwiającą mieszankę doświadczenia i specyficznej dziewczęcości. Niektóre z tych dzidź od początku celują w takich młodzieniaszków, dokładnie na tej samej zasadzie, według której podstarzali panowie z brzuszkiem podrywają dziewczyny o kilka dekad młodsze.

Jest się z czego śmiać?

Starsza pani, która przesadziła z solarką i długością spódniczki panterki, budzi litość. Trudno takiego widoku złośliwie nie skomentować, ale gdy się tak dogłębniej zastanowić, skąd owo zjawisko się bierze, już tak bardzo do śmiechu nie jest. Niektóre dzidzie po prostu tak mają, kochają tandetę i mało co interesuje je bardziej niż kolor paznokci oraz najnowsze trendy fryzjerskie – są starszą wersją popularnej plastikowej tipsiary. Ale spora część tych wyśmiewanych mamusiek wchodzi na ścieżkę obciachu niejako z przymusu. Patrząc na dzidzię piernik każdy zadaje sobie pytanie: dlaczego ona to robi? Ale już mało kto szuka sensownej odpowiedzi, a ta może być brutalnie prosta – bo owa kobieta nie widzi dla siebie innego wyjścia.

Żyjemy w czasach, w których młodość to niemal wartość najwyższa. Masz wyglądać jak z photoshopa, z idealnie gładką skórą, jędrnymi piersiami i pośladkami jak piłeczki. Starsza kobieta tych warunków nie spełnia, jest więc nieatrakcyjna, niegodna pożądania. Bezużyteczna. Mówiąc krótko – przechodzone próchno. Tak, starość jest niby szanowana, ale jednocześnie traktuje się ją jako coś wstydliwego, niewartego uwagi. Nikogo nie obchodzi, że kobieta po 50-tce czy 60-tce też ma jeszcze ochotę bawić się, kochać i czarować otoczenie. Tego się jej odmawia, bo przecież starość jest taka nieestetyczna! Coś dla zdziwaczałych koneserów, lekkich dewiantów albo staruszków nieudaczników, których nie stać na wyrywanie ładnych licealistek.

Pojawia się więc sprzeczny komunikat. Najpierw – starzej się z godnością, jesień życia jest piękna, bądź dumna ze swojej dojrzałości, ale z drugiej strony dobiega jasne przesłanie – jak już masz te zmarchy, to bądź łaskawa nie obnosić się z nimi publicznie, bo zaburzasz nasze poczucie estetyki. Przemiana w podstarzałą lolitkę bywa więc zwyczajnym aktem desperacji, bo skoro tylko młódki liczą się na rynku, to najwyraźniej trzeba się zamienić w jedną z nich. Za wszelką cenę.

Ja ciągle jestem młoda!

Najgorzej z upływem czasu radzą sobie kobiety, których uroda była w przeszłości ogromnym atutem, a czasami wręcz jedynym. I teraz, gdy pokonała je młodsza konkurencja, nie zamierzają bynajmniej składać broni. Wierzą, że czas można zatrzymać lub co najmniej oszukać. Dzidzia piernik musi udowodnić sobie i całej reszcie, że facetów ciągle ma na pęczki. Starość? Ha ha ha, może wy, ja się na spokojną emeryturkę nie wybieram. Widzicie, jak się te samce pokładają u moich stóp? Nic, tylko błogosławić przemysł kosmetyczny i zręczne ręce chirurgów plastycznych.

Lub inaczej. Dzidzia piernik to kobieta po przejściach. Odchowała dzieci, mąż niespecjalnie się nią interesuje albo w ogóle odszedł, a ona nagle czuje, że najlepsze lata życia przeleciały jej przez palce. Chwila, chwila… A może wcale nie? Może da się jeszcze to uratować? Spróbujmy. Dużo różu, obcisła kiecka, młodzieżowy slang i powinno być dobrze. Wystarczy dotrzymać kroku małolatom. Dzidzie bardzo chcą być piękne, bardzo aż do bólu, desperacko, a ta chęć zabija zdrowy rozsądek.

Szkodzisz sama sobie

Cały problem w tym, iż dzidzie zabierają się do tego od złej strony. Zapominają, że pewne rzeczy służą tylko młodym dziewczynom. Nie dlatego, że tak wypada. Dlatego, że młoda uroda więcej przyjmie. Ostry makijaż robi wrażenie, ale ma też to do siebie, iż bezlitośnie obnaża wszelkie mankamenty urody. Ciemna opalenizna dodaje lat. Czarna kreska zamiast naturalnych brwi, błyszczące i jaskrawe cienie, mocne szminki to samo. O woskowej masce z podkładu, korektora i pudru nie wspominając. Farbowanie włosów na bardzo jasny blond też nie przynosi spodziewanego efektu, podobnie jak kuse spódniczki, jaskrawe bluzeczki i postrzępione dżinsy. Innymi słowy, to, co miało odmłodzić, jeszcze bardziej postarza i zamienia kobietę w karykaturę samej siebie. A wystarczyłoby w swoich stylizacjach uwzględnić prawdziwy wiek i naprawdę dałoby się wyglądać seksownie i atrakcyjnie. Spójrzcie tylko na Helen Mirren.

 

Niechęć do starości sprawia, że bez względu na koszty dzidzia chce pokazać, jak to nic się nie zmieniło. Żyje na turbo obrotach, choć ledwo starcza tchu. A tu jak z urodą – pewnych kwestii przeskoczyć się nie da. Organizm ma swoje ograniczenia i obrażanie się na ten fakt niczego nie zmieni. I jeszcze to kurczowe trzymanie się młodzieżowych trendów, co wypada wyjątkowo nienaturalnie. A przecież utrzymanie młodego ducha wcale nie na tym polega.

Niesprawiedliwa łatka

Bądźmy jednak szczerzy – hasło „dzidzia piernik” jest nadużywane. Z zazdrości i jakiegoś zaskorupiałego postrzegania rzeczywistości. Pewnym ludziom naprawdę nie mieści się w głowie, że starsze kobiety mają prawo do szczęścia, które to nie polega wyłącznie na niańczeniu wnuków, szydełkowaniu, zakładaniu osiedlowego CBŚ i walce o tytuł mistrzyni przetworów. I wciąż pokutuje przekonanie, że w pewnym wieku seks kobietom nie przystoi, zwłaszcza jeśli nie jest to osobisty małżonek, zaobrączkowany jeszcze w ubiegłym wieku. A tu chodzi taka, w modnych ciuchach, umalowana, uśmiechnięta od ucha do ucha po nocnych bezeceństwach, no co ona się tak szczerzy? Fuj. Zajęłaby się czymś poważnym.

Dzidzią piernik łatwo może więc zostać kobieta, która jedynie dba o siebie i na plus odbiega od wizerunku ponurej, steranej życiem staruszki. Taka, co to nosi skórzane kurtki, zapisuje się na jogę, jest za pan brat z nowoczesnymi technologiami i pomyka przez ulice na skuterku. Jest fajną, ciekawą i atrakcyjną kobietą, oto cała lista jej grzechów. Ale to wystarczy, by zaliczyć ją do grupy pań, które żyją w urojonym świecie wiecznej młodości.

Pogodzić się z metryką

Najgorsze jest to, że nie ma jasnej granicy między tym, co żałosne, a tym co dopuszczalne. Dlaczego farbowanie siwych włosów jest ok, ale wygładzenie zmarszczek to już trudności z akceptacją siebie? Kiedy można mówić, że pewne zachowanie to już gruba przesada? I na co dokładnie jest już „za późno”?

Najprostszą receptą wydaje się tu po prostu życie w zgodzie ze sobą. Godnie się starzeć znaczy akceptować zmiany, jakie w człowieku nieustannie zachodzą. Czuć się młodo, ale nie udawać podlotka. I nie przejmować się zawistnymi spojrzeniami zgorzkniałych ludzi.

    15 komentarzy

  • Marta

    No niestety – jest bardzo cieniutka granica pomiędzy dobrym gustem,a przesadą i ta granica obowiązuje ludzi w każdym wieku 😉 jednak masz rację – chyba najbardziej kłuje w oczy obraz 60+ która natrętnie próbuje oszukać przeznaczenie. Moim zdaniem kluczem do sukcesu jest pogodzenie się z metryką i upływającym czasem,bo niestety nie mamy na to wpływu.

    Pozdrawiam

    • Edyta

      No właśnie – starczy tylko pogodzić się ze swoim wiekiem 🙂 Choć będę się upierać, że ten kult młodości, zwłaszcza w przypadku kobiet, popycha do takich właśnie desperackich prób maskowania upływu czasu, i efekty są jakie są.

  • Baśka

    Uf, na szczęście skóra i glany pasują do każdego wieku (tylko pewnie na starość trudniej będzie się schylić do wiązania).

  • Iwona

    Przestańcie! !!!ta kobieta na zdjęciu ma 50 lat a nie 30!!! Ja mam 36 lat a czuje się na 25 🙂 i myślę dobrze wyglądam 🙂 napewno o niebo lepiej niż pani na zdjęciu!

  • Ja

    Bardzo ciekawie napisany tekst.

  • Kasia

    Zdjęcie powala

  • Nianio born to be wild

    Zdecydowanie pogodzenie się z czasem wychodzi nam na dobre. Można wyglądać pięknie w każdym wieku pod warunkiem, że nie idziemy w stronę kiczu

  • Kolorowy Pingwin

    Doskonały tekst. Uśmiałam się 🙂 Grunt to zdrowy rozsądek i nie udawanie kogoś kim się nie jest.

  • Monika Dudzik

    No cóż, każdy inaczej przeżywa to, że się starzeje. Będąc osobą starszą, można wyglądać z klasą i gustownie – uwielbiam zaglądać na bloga Advanced Style!

  • Monika

    Ja widzę jeszcze jeden powód takiego odmładzania się na starość – po prostu w młodości, wtedy kiedy wiele wypadało i można było korzystać z nieograniczonych praw, wtedy coś nas tłamsiło- rodzice, bieda, nieśmiałość. Teraz nikt mi nie mówi, że nie wolno, pieniądze mam, a nieśmiałość odeszła wraz z młodością w siną dal.
    Poza tym wszystko pięknie ujęłaś, wszystkie argumenty „przeciw” i wszystkie wyjątki „za”. Kluczem jest nie skupiać się wyłącznie na zewnętrzu, rozwijać się holistycznie i postępować w zgodzie z samą sobą. Wtedy i trampki pasują.

    Monika

  • m.

    Tekst bardziej pasuje do portalu senior.pl 🙂

  • izzi

    straszne głupoty w tym artykule, chyba ktos pomylił pojecia braku gustu z odmładzaniem,. nikt nie wygląda gustownie w mocnym makijazu, ktos tu opisuje wyglad patologii a nie młodych osób

  • Czytelniczka

    Mam wrażenie, że w powyższym tekście opieka nad wnukami, szydełkowanie i robienie przetworów zostały przedstawione w negatywnym świetle, jako styl życia charakterystyczny dla „ponurej, steranej życiem staruszki”. I nie rozumiem, dlaczego seks z mężem, któremu się jest wierną od dnia ślubu miałby nie dawać szczęścia? Wierność jest cenną perłą w ocenie zdrad, jaki zdaje się otaczać współczesnego człowieka.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>