5 rzeczy, o które najczęściej kłócimy się w związku
Spierasz się ze swoim partnerem? Ja to robię. Ty pewnie też… Jeśli jednak odpowiedziałaś „nie”, koniecznie przeczytaj ten artykuł.
Musisz bowiem wiedzieć, że spory i kłótnie są potrzebne. Jeśli ich nie ma, jedna ze stron lub obie są pasywnie agresywne lub co gorsza bierne, a to zły sygnał. Może bowiem prowadzić do rozpadu związku. Różnice zdań istnieją zawsze, jeśli ich się nie ujawnia, to one nie znikają, wprost przeciwnie istnieją nadal, a niewyjaśnione rozbieżności mogą się pogłębiać.
Dlatego nie bój się kłócić. Oto 5 rzeczy, o które kłóci się większość par.
5 głównych powodów kłótni w związku
Istnieje 5 głównych stresorów w związku. To właśnie o nie się najczęściej kłócimy. Tematy te przewijają się cały czas z różną intensywnością. I łączą, a jednocześnie dzielą miliony par na całym świecie.
Jesteś ciekawa o co chodzi?
No to słuchaj: pieniądze, seks, praca, rodzicielstwo i obowiązki domowe.
Nie jest zaskakująco, prawda?
No to teraz o tym, co zrobić, by kłótnie dotyczące tych obszarów pozwalały na konstruktywne wnioski.
Pieniądze
Kłótnie o pieniądze to tak naprawdę spór, którego źródłem jest strach i uczucie odtrącenia, a także utraty bezpieczeństwa. Chodzi również o brak kontroli nad wydatkami, poczucie, że traci się możliwość realizacji marzeń. Niekiedy pojawia się uraza, że nie uczestniczy się w podejmowaniu ważnych decyzji dotyczących rodzinnego funduszu. Bywa też tak, że czujemy się oszukani czy wykorzystani.
Jak rozwiązać ten problem?
U wielu par sprawdza się ustalenie budżetu i trzymanie się jego. Poza tym dobrym rozwiązaniem jest zapisywanie wydatków, zbieranie paragonów, itd.
Seks
Najczęściej kłócimy się o brak seksu. O to, że gdy jedna strona dąży do zbliżenia, druga zasłania się „zmęczeniem” lub „brakiem ochoty”.
Warto sobie uświadomić, że każdy związek przeżywa lepsze i gorsze dni. Jeśli problem jednak trwa przez dłuższy czas, przyczyny mogą być znacznie poważniejsze, dlatego należy o nich zacząć mówić. Im dłużej nie uprawia się seksu, tym trudniej do niego wrócić…libido bowiem zmniejsza się.
Sama rozmowa rzadko kiedy jest łatwa. Trzeba pozbyć się wstydu, zahamowań, otworzyć się i zaufać drugiej osobie. To rodzi opór i wątpliwości…Mimo to należy znaleźć w sobie siłę, by porozmawiać spokojnie i konkretnie. Wnioski mogą być zaskakujące…
Być może wystarczy zmienić czas na bycie razem? Może zamiast wieczoru lepszy będzie poranek? Innym razem sprawdzi się opcja „umawiania się na seks”, zaznaczenia w kalendarzu czasu na bycie we dwoje. Bez rozmowy trudno wypracować odpowiednie rozwiązanie.
Przeczytaj, jaki mężczyzna w dzień, taka kobieta w nocy.
Praca
Kłótnie o pracę najczęściej wynikają z poczucia odtrącenia. Jedna strona robi tak zwaną karierę i oddaje się jej w 100%, zamykając na cały świat. Druga pragnie od życia czegoś więcej. Prosi o uwagę, z czasem błaga o większe zaangażowanie, a na koniec wyciąga wniosek – to nie ja jestem ważna, po co właściwie mi to?
Statystyki nie są optymistyczne.
Pary w wieku od 25 do 50 lat mające co najmniej dwójkę dzieci spędzają zdecydowanie za mało czasu razem:
- 4% chodzi na randkę raz w tygodniu,
- 21% wybiera się na randkę raz w miesiącu,
- 21% – raz na dwa do trzech miesięcy,
- 18% – raz na cztery do sześciu miesięcy,
- 36% – raz na siedem miesięcy lub rzadziej.
Okazuje się, że wystarczy tylko raz w tygodniu znaleźć czas na bycie we dwoje, by ocena satysfakcji z życia była trzykrotnie lepsza. I dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba wychodzić z domu, gdy dzieci są małe. Wystarczy randka wieczorem przy blasku świec, z dobrym winem czy przy ulubionej muzyce, czy grze.
Dzieci
Każdy rodzic wie, że istnieje mnóstwo powodów do kłótni, gdy pojawiają się dzieci. Przede wszystkim do głosu może dochodzić różny styl wychowywania. Mama i tata, nawet jeśli w teorii zgodni, w konkretnych sytuacjach mogą mieć odmienne zdanie na temat tego, jak należałoby postąpić. To naturalne i trudno oczekiwać pełnej zgody.
Trzeba jednak pamiętać, że o ile różnice zdań są naturalne, o tyle należy unikać pewnych błędów.
Przede wszystkim należy prezentować jeden front, pełną zgodność, a pojawiające się wątpliwości co do sposobu zachowania należy rozstrzygać, w miarę możliwości, bez udziału dzieci, za zamkniętymi drzwiami.
Prace domowe
Prawda jest taka, że kłótnie o podział obowiązku w domu wynikają głównie z tego powodu, że jeden z małżonków robi zdecydowanie więcej, a drugi znacznie mniej. Istniejący podział postrzegany jest jako niesprawiedliwy.
Argumentem nieangażującej się strony jest zazwyczaj to, że druga osoba robi to szybciej i została do tego stworzona. Czy jednak to powód, by jej nie pomagać? Chodzi o coś znacznie więcej niż tylko pomaganie, celem jest wzięcie odpowiedzialności za to, co buduje codzienność pary i jej rodziny.
Przeczytaj, mężczyzna nie chce pomagać? Sekrety „leniwych” kobiet.
O co najczęściej się kłócicie?
8 komentarzy
nie mam dzieci, ale mam partnera. pracujemy razem, widzimy się często, w zasadzie prawie cały czas. bywa różnie, czasem dochodzi do typowego zmęczenia materiału… staramy się wyeliminować powody do kłótni, takie, jak np. wspólny budżet.
co do seksu, w moim przypadku na pewno nie zdałoby egzaminu umawianie się na określony dzień/godzinę, to chyba musi wychodzić spontanicznie 🙂
Ogólnie mój mąż jest osobą, z którą ciężko jest o cokolwiek sie pokłócić, chociaż by się nie wiem jak chciało;). To raczej ja jednostronnie wylewam swoje gorzkie żale na temat braku pomocy przy pracach domowych:))).
Myślę, że ważnym powodem kłótni w domu może być także rodzina – kiedy teściowie za bardzo ingerują w życie pary.
„Prace domowe”
„Argumentem nieangażującej się strony jest zazwyczaj to, że druga osoba robi to szybciej i została do tego stworzona”
Ubawiłem się do łez 😀 No i chyba wyszła moja głęboko skrywana, prawdziwa, szowinistyczna męska natura 😛
Kontrargumenty – strona mniej zaangażowana – obowiązki domowe wykonuje dużo dużo wolniej ale za to trochę dokładniej, lub zbyt dokładnie 😛
Strona bardziej zaangażowana, zamiast powiedzieć prosto z mostu, strzela fochy, próbuje manipulować, alienując osobę mniej zaangażowaną, prowadząc do jej ucieczki i nieuchronnej katastrofy.
Strona mniej zaangażowana w obliczu krzyżowego ognia w poszukiwaniu duchowego spokoju ucieka w [zakreślić właściwe]: pracę, piwo z kolegami, wędkarstwo, sport, telewizor, internet, romans, alkoholizm.
Strona bardziej zaangażowana ucieka w [skreślić niewłaściwe]: tv, zakupoholizm, narzekanie, melancholię, fochy, gry małżeńskie, romanse itd..
Po kilku latach mamy typowe małżeńskie piekło. A może wystarczyło zasygnalizować swoje potrzeby, obniżyć oczekiwania, zwalczyć lenistwo?
Trzymam za was kciuki 🙂
Dorota – jak zwykle – miło mi się czyta artykuły (a miałem prasować :P)
@Mikrożycie – czas jasno pogadać z partnerem i delikatnie powiedzieć co Ci się nie podoba.
Nie kryj tego w sobie, jasno powiedz dla waszego wspólnego dobra co Ci nie gra, jeśli trzeba postaw sprawę na ostrzu noża.
Partner powinien zrozumieć, lub wspólnie powinniście ustalić jakiś front.
Ja na początku małżeństwa miałem ten sam problem – teściowa tak wchodziła mi w dolną część pleców, że miałem faktycznie ochotę odejść. Powiedziałem o tym żonie (oczywiście dużo łagodniej) i o dziwo – wzięła moją stronę, porozmawiała z „mamusią” i problemy zniknęły na jakiś, czas.
Czasami wracały ale już z mniejszą siłą i WSPÓLNIE dawało się je przezwyciężyć.
I pamiętaj – rozmawiaj o wszystkim z partnerem, bądź szczera i nigdy nie graj 🙂
Trzymam kciuki. Jak się kochacie to się dogadacie.
Sorki – komentarz miał być pod postem wyżej…
Maro, dzięki, że to napisałeś. Zgadzam się w 100%. Z rodzicami czy teściami trzeba wspólnym frontem, to ich może irytować, ale po fali protestu przyjdzie spokój. Sprawdzone 😉 Nie można dać sobie wejść na głowę. Asertywnie, konsekwentnie i razem.
Maro, widzę wielki potencjał. Może jakaś rubryka na kobietapo30.pl męskim okiem? Przemyśl to 😉 Dzięki za komentarz 😉