Główne menu

7 największych mitów o zakochaniu

Zakochanie to nie miłość. To dla większości osób jest jasne, ale tylko teoretycznie, bo obecnie, mimo łatwego dostępu do najnowszej wiedzy psychologicznej, dwa te stany są szczególnie często mylone a w wielu kręgach nawet utożsamiane. Najprawdopodobniej dlatego, że to właśnie od zakochania zazwyczaj rozpoczyna się głębokie uczucie. Początek jest najczęściej podobny, ale finał już nie.

Nie każde zauroczenie kończy się miłością. Jest coś jeszcze – nie zawsze miłość ma swój początek w gorącym romansie. Czasami początkiem miłości jest przyjaźń, bywa też, że miłość nieoczekiwanie rodzi się na gruncie pozornie najgorszym z możliwych – antypatii. Wielokrotnie udowodniono bowiem, że miłości bliżej do nienawiści, a przeciwieństwem miłości wcale nie jest wrogość, ale obojętność. Tam, gdzie są sile emocje, tam jest jeszcze szansa na miłość.

Od czego to zależy, czy związek wkroczy na kolejny, bardziej angażujący poziom zaufania? Co zrobić, by przeżyć prawdziwą miłość taką, która będzie dla nas powodem do satysfakcji przez lata a nie miesiące? Kiedy i dlaczego zakochanie przechodzi w miłość?

Na ten temat napisano mnóstwo książek, debatuje się o tym w każdym miejscu na świecie, niestety nie znaleziono uniwersalnych zaleceń i odpowiedzi na trudne pytania. Z prostej przyczyny – każda z nas jest inna. Tak jak każde zakochanie i każda miłość będą różnić się od siebie, co rodzi nadzieje…i zagrożenia.

Po co nam zakochanie?

Zakochanie, wbrew temu, co sądzą sceptycy, ma sens. Ta mieszanina emocji, wybuch hormonów i magnetyczna siła istnieje z ważnych przyczyn, nie tylko emocjonalnych, ale również logicznych, zdroworozsądkowych.

Nic to, że zakochanie bywa mylące, że przyćmiewa umysł, rozmazuje jasność widzenia, nieważne, że wiele par z rozczarowaniem przyjmuje moment, kiedy zakochanie mija i decyduje się na poszukiwanie wrażeń poza stałym związkiem, by znowu poczuć „jak to jest na początku”. Zakochanie ma weryfikować to, czy dana para będzie w stanie stworzyć stabilny związek. To niejako próba dla zaangażowania i intencji, a przede wszystkim dla biologii i instynktów…Zaproszenie, które można przyjąć lub odrzucić. 

 

Zauroczenie, mimo że w swojej istocie szalone i nieprzewidywalne, nie jest złe, ma bardzo ważne zadanie do spełniania. Z mocą wartkiej rzeki porywa dwie osoby i pozwala im się poznać. Spaja dwie odrębne istoty, które dotąd dzielił dystans typowy dla „obcych”. Jednak fala, jaka je zalewa, pozwala zburzyć  dzielące ich mury.

Problem z banalnymi motylami w brzuchu, miękkimi nogami i drżącymi dłońmi polega na tym, że stan ten szybko mija i albo w jego miejsce wkracza uczucie, które można porównać do głębokiego, spokojnego i majestatycznego jeziora, jednak niewolnego od zagrożeń, jakie niesie burza, albo zauroczenie mija, a związek się rozpada.

Jak wygląda stan zakochania? Oto 7 popularnych mitów na jego temat.

Od początku musi zaiskrzyć

Mit wygląda tak. Spotykają się dwie osoby i nagle jak grom z jasnego nieba. Uderza ich, od razu wiedzą, że to właśnie to. Muszą być razem. Są dla siebie stworzeni.

 

Jak to wygląda w rzeczywistości? Czasami właśnie tak, a niekiedy całkiem inaczej. Zdarza się, że uczucie rodzi się pomału, z oporami, wbrew samym zainteresowanym, którzy początkowo podchodzą do siebie z wielkim dystansem.

Zakochanie to zawsze motyle w brzuchu, szybkie bicie serca i pocenie dłoni

Stan zakochania związany jest z substancjami chemicznymi działającymi na mózg i zmysły. Jednak nie na wszystkich oddziałują one równie mocno. Poza tym mogą wywoływać różne reakcje – od delikatnych zmian poprzez prawdziwe pobudzenie a kończąc na poczuciu, że można góry przenosić.

Na niektórych zakochanych może oddziaływać szczególnie silnie fenyloetyloamina, która w swoim działaniu porównywana jest do…narkotyku. To właśnie ona odpowiada za to, że osoba zakochana ma szczególnie dużo sił, czuje się niczym Bóg, który może naprawdę wszystko.

Bez tematu tabu od samego początku

Istnieje przekonanie, że zakochani są jak dwie połówki jabłka czy pomarańczy, pasują do siebie idealnie, wiedzą o sobie wszystko, spędzają razem mnóstwo czasu i zatapiają się w sobie nie tylko w sensie fizycznym, ale i duchowym. Czy rzeczywiście to prawda? Czy można zakochanej osobie wyjawić wszystko, być całkowicie szczerym, mówić o wszystkim, bez wyjątku?

Niestety. Nawet w bliskiej relacji potrzeba tajemnicy, obszaru, który pozwala na powolne odkrywanie się nawzajem. Zakochani powinni mieć swoje światy, które należą tylko do nich, ujawnianie ich, zwłaszcza na początku w fazie zakochania, nie jest dobrym pomysłem. Bez stabilnych, trwałych fundamentów…można w ten sposób wszystko zepsuć.

To mężczyzna wykonuje pierwszy krok

W tradycyjnym ujęciu to mężczyzna wykonuje pierwszy krok. Do niego należy poproszenie kobiety do tańca, zaproszenie na randkę, wybranie jej numeru na liście kontaktów. Czy tak jest rzeczywiście?

Coraz częściej pierwszy krok należy do kobiety i ten fakt wcale jej nie uwłacza. Jeśli nie ma w nim oznak desperacji i nie niesie on za sobą kolejnych kroków, które odbierane są z obojętnością, nie ma o co kruszyć kopii.

W wielu szczęśliwych związkach to właśnie kobieta wykonała pierwszy krok i właśnie od niego zaczęło się budowanie dobrej relacji.

To mężczyzna wybiera sobie partnerkę

Wszystkie badania psychologów i socjologów potwierdzają tę samą prawdę – to kobiety wybierają sobie partnerów. Nie jest tak, że mężczyzna wypatruje „swoją zdobycz” i na nią „poluje”. To, czy zacznie działać zależy od tego, czy kobieta da mu do tego przyzwolenie. Taką zachętą jest zazwyczaj gest, uśmiech.

Wniosek jest taki, że kobieta nie jest wcale bierną stroną nawet w sytuacji, gdy to On pozornie zdobywa.

To mężczyzna powinien zabiegać o kobietę

W stereotypowym ujęciu kobieta to strona statyczna a mężczyzna jest aktywny. I o ile w zakresie zasadności stwierdzenia, że pułapka nie powinna gonić myszy można się zgodzić, o tyle ograniczanie ról kobiety – do uległej, a mężczyzny – do zdobywcy – to przesada.

W przeciętnym związku, także w fazie zakochania, zabiegają o siebie dwie osoby. Jedna i druga się stara – oczywiście w różnym zakresie, ale siły te naturalnie na siebie oddziałują.

Problemy pojawiają się wtedy, kiedy jedna ze stron się bardziej stara, a druga mniej i nierównowaga zaczyna ciążyć.

Prawdziwie zakochać się można raz

Mit mówiący o tym, że można zakochać się prawdziwie tylko raz opiera się na tendencji do idealizowania, stawiania za wzór naszych „pierwszych razów”, do których świadomie lub nieświadomie się odnosimy niemal przez całe życie. To na ich podstawie dokonujemy weryfikacji tego, co następuje później.

Tymczasem nawet po długoletnim związku, nawet jeśli tego bardzo chcemy, nie jesteśmy w stanie zamknąć się na miłość. Nikt nie jest odporny na strzały Amora, co stanowi potwierdzenie dla tezy, że absolutnie w każdym wieku i nawet wbrew sobie można się zakochać…Wbrew pozorom wiele nie potrzeba.

    12 komentarzy

  • Zielona Małpa

    Mitów jest dużo na każdy temat. Co do zakochania, to myślę, że każdy przeżywa je indywidualnie i dla każdego ma inne znaczenie.

  • Agnieszka

    Ja uważam, że dopiero jak się kogoś pokocha tak naprawdę, to jesteśmy w stanie odróżnić stan zakochania od prawdziwej miłości

  • Jula

    Bardzo ciekawe….

  • Baśka

    Najbardziej podoba mi się ostatni punkt „że prawdziwie zakochać można się tylko raz”. Serio ktoś w to wierzy? Zakochana jestem średnio dwa-trzy razy do roku i przeradza się to w wielkie miłości na długie lata. Głównie muzyczne.
    Nie wierzę nawet w to, że kocha się raz na całe życie. Można stworzyć coś wyjątkowego, co chciałoby się zatrzymać na całe życie i wiedzieć, że w razie klapy nie będziemy w stanie zbudować drugiej podobnej więzi, ale nie łudzę się, że miłość tak sama z siebie jest na całe życie (no, chyba, że do dziecka, ale to już inny wymiar). Ale temat tego, co zrobić, aby nie wygasła – już był omawiany, prawda?
    I – tak szczerze mówiąc – cieszę się z tych częstych zakochań. To najlepszy środek antydepresyjny na świecie 🙂

  • Ewelina

    Jak to kiedyś rzekł polski aktor Janusz Rewiński „zakochanie się to choroba mózgu…”na czym polega to nie muszę pisać;) 🙂

  • Asia

    A ja jestem odporna na strzały Amora, niestety… Albo on o mnie zapomniał…

  • Paulina

    Bardzo ciekawe – ja zakochanie, stan ten uwielbiam szkoda ze tak szybko mija

  • Dominika

    Miłość może pojawić się nagle, może nas kompletnie zaskoczyć.
    Jestem tego najlepszym przykładem

  • Gosia B.

    U mnie zakochanie było długi czas i miłość ale początkowo przez 3lata tylko z mojej strony a mój mąż dopiero po kolejnych 3latach wyznał że się zakochał we mnie głupia sytuacja bo ja go przestalam kochać już od dłuższego czasu bo nie układało się nam było długo źle a nie wierzę że się w nim zakocham mimo że się stara to już jest zapoźno już dawno zapomniałam co to miłość straciłam wszystkie uczucia.

    • Adi

      Musisz go stracić…
      Innej drogi nie masz…
      Albo ztesknisz i odkyjesz miłość albo nie..
      A wtedy szkoda czasu bo nie macie nic cenniejszego w istocie istnienia.

  • Gal anonim

    Z doświadczenia powiem, że nie zgadzam się z tym co się teraz propaguje odnośnie pierwszych kroków wykonywanych przez kobietę. To prawda, że od kobiety dużo zależy, wybiera partnera i go zachęca, ale wystarczy zalotny uśmiech, lekki flirt. Jako facet powiem, że chciałbym, żeby moja żona była „trudniejsza” na początku naszej znajomości. Mam wrażenie, że podała mi się na tacy, przez co zbyt mało ją doceniałem w późniejszym okresie i miałem wątpliwości, co zrodziło kolejne problemy w naszym małżeństwie.
    Dla mężczyzny ważne jest zdobywanie i poczucie sprawczości, co dodaje pewności siebie i poczucia mocy. To nie jest mit i nie powinno się całkiem z tego rezygnować. Przynajmniej takie są moje doświadczenia…

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>