Główne menu

Bachor, czyli jak ja nienawidzę dzieci

Rozkoszny, pocieszny, ładniutki, słodki, piękna, urocza, idealna, grzeczniutka, przylepka – te określenia, które w naturalny sposób przychodzą nam na myśl, gdy opisujemy dzieci. Czasami kryje się za nimi dobre wychowanie, chęć przypodobania się rodzicom. Ot, po prostu wypada powiedzieć coś miłego… Zazwyczaj jednak mówimy tak, bo po prostu tak myślimy. Nasze słowa są szczere i wypływają z głębi serca. Dzieci nas zachwycają, inspirują, sprawiają, że stajemy się milsi, mówimy ciepłym głosem, uważamy, jak się zachowujemy. Nasza postawa jest czymś naturalnym, zniżony ton, uśmiech na twarzy, miłe gesty. Stajemy się lepsi.

Jednak nie każdy na widok dziecka i pod wpływem bliskiego kontaktu z nim łagodnieje. Niekiedy reakcja jest całkiem odwrotna.

Bachor

 

Istnieją osoby i wcale nie jest ich tak mało, które dzieci wyraźnie nie lubią, ba, one ich nie znoszą. Nie dość, że nie odczuwają instynktu rodzicielskiego, to wyraźnie uznają małe istoty za „gorsze”, niegodne, uprzykrzające życie, zajmujące czas i uwagę. W ich wypadku nie działa zasada naturalna w przyrodzie, by „młode chronić”. Jest wręcz przeciwnie, oni zamiast pochylać się nad rozkosznymi dołeczkami i małymi noskami, odwracają głowy i mówią z gniewem w głosie „bachor”. Narzekają na hałas, bałagan, na głośne odbijanie piłki, irytujący dźwięk płaczu. Nie rozumieją, jak można dziećmi się zachwycać, a co dopiero decydować się na nie świadomie. Nie trafiają do nich też argumenty, że sami kiedyś byli dziećmi. Dzieci nie lubią i wcale się tym nie kryją. Dlaczego?

Nie lubię dzieci. Bachor mi życia nie zepsuje

Na jednym z forum Agnieszka pisze tak:

Nie lubię dzieci. Można powiedzieć, że wręcz ich nie cierpię! Do tego stopnia, że podjęłam decyzję, że nigdy dziecka nie urodzę. Nie ma mowy. Wkurza mnie jak za oknem mojego domu bawią się na ulicy i drą te małe paszcze, zero kultury, zero wychowania. Otwieram okno i już je słyszę! Tak mnie to wkurza, że szoook! Mój facet jakoś mniej się tym przejmuje, ale czasami też go to wpienia, bo odpocząć normalnie nie można.
Idąc przez miasto albo będąc w sklepie, nie mogę patrzeć jak te małe człowieczki wymuszają na swoich rodzicach, a to płatki, a to batonika, a to jakąś zabawkę i tak ciągle i na każdy możliwy pomysł – BOŻE POMOCYYY! Czy tylko ja tak mam?

Osoba podpisująca się „Hot dog” z kolei opisuje to tak:

Też nie lubię małych dzieci. No nie lubię, też mnie nudzą, też mnie meczy to zamieszanie, które robią, nie można spokojnie pogadać, ciągle coś przewracają, rozchlapują, stają na krzesłach na balkonie, taki mały
dramat. A najgorzej jest jak się kilka mam spotka przy jednym stoliku w  kawiarni albo na jednej parkowej ławeczce. Można zwymiotować z nudów. 99%  rozmowy toczy się na temat dzieci, kupek, pieluszek, nowych słówek, anegdotki, powiedzonka, co za tematy… No, ale takie jest życie. A mnie to jeszcze czeka, wszystko od początku, mamusiuuuu…

Nielubienie dzieci to częsty problem kobiet, które ich jeszcze nie mają. Dziewczyny, które zaczynają studiować, poznawać smaki dorosłego życia, często zarzekają się, że nigdy nie będą miały dziecka. Są zirytowane, gdy muszą przebywać w towarzystwie maluchów dłużej niż 5 minut. Informują otoczenie, że nigdy nie zdecydują się na ciążę, że w ostateczności mogą zaadoptować dziecko na odległość w dalekim, biednym kraju. I nic więcej.

Wiele młodych kobiet zwraca uwagę na coś, co jest dla nich nie do pojęcia, że dzieci są zwyczajnie niegrzeczne, nie słuchają, wystawiają na próbę rodziców. Mówią, o nich w kontekście bachor, czasami też obwiniają rodziców jednego czy drugiego kilkulatka. Są przekonane, że nigdy nie będą takie jak „nawiedzone, leniwe mamuśki”.

Renia pisze:

Całkowicie nie do zaakceptowania są dla mnie dzieci chowane bezstresowo, którym wolno wszystko, bezczelne, aroganckie.

Mijają lata i często pod wpływem nacisków z zewnątrz, namowom męża lub partnera decydują się na dziecko…i jak łatwo się domyślić – ich pogląd na dzieci zmienia się diametralnie. Być może nie pałają miłością do wszystkich maluszków, ale są dużo bardziej empatyczne i mniej radykalne w swoich poglądach. Niechęć do dzieci mija.

Zdarza się jednak, że kobiety informujące cały świat, że dzieci nie lubią, nigdy nie decydują się na nie. Przez lata odbierają zszokowane spojrzenia bliskich, wysłuchują długiej listy argumentów, dlaczego się mylą, ale zdania nie zmieniają. Są konsekwentne i świadome swoich racji.

Czy jest ze mną coś nie tak?

Kobiety, które nie lubią dzieci, często żyją w poczuciu, że z nimi coś jest nie tak. Obserwują koleżanki, rówieśniczki i widzą pozytywne emocje, jakie wywołuje niemowlak czy trzylatek, a one nie potrafią myśleć inaczej jak „bachor”, który zabiera czas i całą uwagę. Czasami same siebie o to obwiniają, wstydzą się własnych uczuć, nie potrafią ich zaakceptować.

Prawda jest jednak taka, że wbrew mitowi Matki Polki, nie wszystkie kobiety lubią dzieci. I mają do tego prawo. Nie muszą odczuwać sympatii do mijanych maluchów. Z drugiej strony można oczekiwać, że wszelkie komentarze, które wygłoszą będą stonowane i dobrze przemyślane. To, co mówi się świadczy o autorze wypowiedzi bardziej niż o temacie monologu.

To wina opiekunów

Dzieci się nie lubi także z powodu tego, co „robią ludziom dorosłym”, jak zmieniają poważne, twardo stąpające po ziemi osoby. Niechęć pojawia się zwłaszcza wtedy,  kiedy obserwuje się dorosłych, którzy w otoczeniu maluszków stają się infantylni, zdrabniają, cmokają, szczebiotają, są naiwni i dla niektórych śmieszni.

Jedna z forumowiczek pisze tak:

Dzieci są rożne, jedne dają się lubić, a inne nie. Kiedyś mnie brzydziły, bo z nosa im leci, bo brudne, dziś wiem ze przynajmniej w przypadku małych niesamodzielnych dzieci to wina ich opiekunów- oni są od tego by wytrzeć nos, umyć buzię, żeby dziecko wyglądało jak człowiek. Nie każde dłubie w nosie, a
kiedyś myślałam ze wszystkie tak robią.

Dzieci należy pozamykać…czyli dziecko to niedokończony człowiek

Dzieci nie są doskonałe. Tak jak dorośli. Można je lubić lub nie.

Zastanawiające jest jednak to, jak silne negatywne uczucia dzieci mogą wywoływać. To wcale nie przemawia na ich niekorzyść, raczej stawia pod znakiem zapytania motywy osób, które nie potrafią kontrolować języka i swojego sposobu wypowiedzi. Nasuwa się myśl, że coś jest nie tak nie z dziećmi, które są tylko dziećmi, ale z dorosłymi, którzy zabierają prawo najmłodszym do dzieciństwa, którego nikt ich nie pozbawiał. Co innego wyrazić swoje uczucia, mówiąc, że się nie lubi dzieci, a co innego snuć tezy, że dziecko jest gorsze od zwierzątka, że jest obrzydliwe i godne pożałowania. To trudno zrozumieć.

    114 komentarzy

  • Królowa Karo

    W trakcie czytania pomyślałam sobie, że każdy z tych dorosłych, którzy nie lubią dzieci, sam był kiedyś dzieckiem.

    • Iga

      I co w związku z tym?

      • Monika

        Serio? hahahha błyskotliwa myśl nie ma co 😀

        • kOra

          jako matka z przykrym doświadczeniem radzę tylko tym którzy nie kochają dzieci nie wydajcie ich na świat bo je skrzywdzicie nawet jeżeli je później pokochacie i poświęcicie dla nich wszystko ani wy ani oni nie będziecie szczesliwi

      • Zuza

        Cha cha rozbrajający argument jaki i „a kto Ci szklankę wody na starość poda?”. Mam lat ponad 30 , partnera (jednego od 8 lat ) i dzieci brak i mieć ich nigdy nie będę. Zwyczajnie mnie irytują , są absorbujące . Toleruje czyjeś na przysłowiowe pięć minut. Najgorsze moralizatorki to te, które „wpadły „- na siłę próbują wcisnąć innym „jakie to wielkie szczęście mieć dzidziusia „. Sorry -„ja postoję „. Co mnie jeszcze rozbraja -roszczeniowa postawa współczesnych mamusiek -„wszystko mi się należy-bijcie mi pokłony bo mam dziecko’. Jak chcą to niech mają po pięcioro dzieciaków -byleby z daleka ode mnie . PS. Na swoją emeryturę pracuję sama , a „szklankę wody” poda mi opiekunką ,którą sobie opłacę za oszczędzone pieniądze , których nie wydam na dziecko.

        • Asia

          Ty pracujesz na emerytury teraznieszych emerytow. Na Twoja emeryture beda pracowac nasze Dzieci. Wygodne i Smutne. Milosci dziecka nic nie zastapi.oczywiscie trzeba sobie najpierw na nia zasluzyc. Ale doceniam twoja szczerosc. Lepiej Tak niz splodzic i wychowywac bez milosci. Dobra decyzja!

          • Emi

            Wygodne i smutne? Przypominam, że ktoś teraz na te Wasze dzieci pracuje.

          • Iza

            Każdy pracuje sam na swoją emeryturę i proszę nikomu nie wypominac. Pieniądze powinny leżeć na prywatnym koncie pracownika. Składki, które mi pobierają nie zwrócą się nawet w 1/3. Niech pani wyponina leniom i nierobom.

          • Ewelina

            Dzieci sa rozne,to trzeba przyznać. To nie lada sztuka eychpwac dziecko i uwazam ze nie wszyscy sie do tego nadaja. Trzeba zaznaczyc ze ciaza i porod to jakas katastrofa jest. Pozniej czas pologu-dramat. Hornony szaleja cialo sie zmienia i jeszcze kompletne zatracenie siebie! Nie mam pojecia kto lubi taki terror i decyduje sie na kolejne dzieci. Mam jednego syna. Jest to faktem,że kocha sie swoje dziecko bezgranicznie,ale w zyciu nie zdecyduje sie na kolejne. Urlop maciezynski? Haha to najkrótrzy żart na świecie. Cenie sobie w zyciu sluchanie swego ciała. Wazny jest sen tak samo jak odpoczynek. Nie cieepie kiesy ktos mi dyktuke kiedy co mam zrobić,nie stety przy dzieciach to chleb powszedni. Staram sie jak moge,ale mam dni,ze rzucila bym to wszystko. Ah a do par które decyduja sie na dziecko,bo w zwiazek nieco burzliwy. Ludzie od razu bierzcie rozwód

        • Graga

          Dokładnie sie zgadzam. Czasem nawet te dzieci olewają potem rodziców oddając ich do domu starców.

        • Graga

          Tak jest. A potem oddają rodziców do domu starców … ot dzieci. Tetaz to większość roszczeniowe bachory.

          • Grażka

            Ja też nie lubię małych dzieci bo są upierdliwe.
            Działają mi na nerwy te maluchy tym swoim marudzeniem czy darciem gęby.
            Wolę jak mi 10 czy nawet więcej psów szczeka czy nawet wyje.

        • Beata

          Akurat w dzisiejszych czasach wszyscy ludzie są roszczeniowi i każdy uważa się za pępek świata. Matki że dzieci najważniejsze, bezdzietni że to im należy się wszelkie prawo do przebywania gdziekolwiek a na widok dzieci zbiera im się na wymioty. A nie można tak po ludzku się nawzajem szanować? Jestem mamą 3 chłopców ale zawsze im tłumaczę jak należy się zachować pomimo że nie zawsze udaje się z nimi dogadać bez krzyku czy płaczu.

        • Konstancja

          nie znoszę dzieci i przez szacunek, przyjaźń i miłość do innych kobiet marzę o tym, żeby każda dziewczyna wiedziała, że posiadanie dziecka to wybór, nie obowiązek. nie jest z nami nic „nie tak” jeśli wolimy podróże, naukę, karierę, pasje i krótko mówiąc spełnione, cudowne życie pełne przygód :)))

        • Aleksandra

          Nie kazda kobieta musi chciec miec dziecko jajestem po 30 trzy lata a jak pomysle o porodzie i niemowlaku az mi sie nie dobrze robi!

        • Olivia

          i dobrze, na co komu bachory. Nie da się ich utrzymać w tym kraju to po pierwsze, po drugie lepiej sobie zaadoptować psa albo kota. Dużo lepsze i wdzięczne, nie to co te małe paskudy

      • mamuśka szczęśliwa

        mam koleżanki w pracy, które nie lubią rzekomo dzieci i ich nie chcą mieć. Sranie w banie, nie maja odpowiednich partnerów do życia, bo nawet nie chca sie z nimi ożenić, bo tak jest im wygodnie i dzieci oczywiście tez nie chcą, zabierają tym idiotkom młodość, a one jak opętane powtarzaja, że nie znoszą bahorów. Po 40 będą wyć, że za późno już a stary cap znajdzie sobie młodszą:))he he

        • Ala

          Ja mam męża od 30 lat, zawsze powtarzałam, że dzieci nie lubię i nie chcę ich mieć i słowa dotrzymałam. Jak dotąd jestem z tego bardzo zadowolona, wciąż mamy z mężem czas dla siebie, święty spokój, żadnych kłótni, żyjemy jak tuż po ślubie.

        • Alicja

          „Mijają lata i często pod wpływem nacisków z zewnątrz, namowom męża lub partnera decydują się na dziecko…i jak łatwo się domyślić – ich pogląd na dzieci zmienia się diametralnie.”

          Wrzucanie wszystkich do jednego wora, by siać madkową propagandę. Wiele kobiet żałuje rodzicielstwa i chętnie cofnęłoby czas, bo dziecko zniszczyło im ciało, nerwy i perspektywy na życie.

          Ja czuję ostrą niechęć do dzieci, zwłaszcza noworodków, bo te są brzydkie (łyse, opuchnięte, pomarszczone, kończyny jak u człowieka z obrzękiem naczyń limfatycznych), mało inteligentne, brudne, roszczeniowe i hałaśliwe. ich pisków nie da się znieść. w dodatku niszczą ciało kobiety, nerwy sąsiadom, budzą ludzi w nocy, domagają się atencji i są bezdenną studnią na pieniądze. przez kilka pierwszych lat życia nie mają żadnej empatii, tak to ewolucja zaprojektowała (liczą się tylko ich potrzeby, bo są uzależnieni od rodziców), dlatego często znęcają się nad zwierzętami, ciągną za uszy, zaczepiają, wsadzają palec do oka. często niszczą związek, bo para nie ma już czasu dla siebie, są zestresowani, a uroda kobiety po ciąży zmienia się na gorsze. często mąż znika na całe dnie z domu, by nie musieć wysłuchiwać tej kakofonii.

          a argumenty rozpłodowców są żałosne:
          1) sama byłaś kiedyś dzieckiem!
          no super, i co z tego? tak, byłam brzydkim, głupim pasożytem i wkurzałam innych darciem się. na szczęście już nie jestem.
          2) te dzieci będą pracować na twoją emeryturę!
          na emeryturę każdy pracuje sobie sam. bez lat pracy zus nie daje nikomu emerytury za darmo. no chyba że matce 4 dzieci, w tym pro-madkowym kraju. póki co to ja muszę łożyć w podatkach i na emerytów, i na wasze 500+ na gówniaki, które niszczą ekonomię polski i powodują inflację. no i jeszcze na przedszkola, szkoły i studia dla waszych bachorów. a na koniec te bachory wyjadą z tego biednego, zniszczonego socjalem kraju, do bogatszych krajów europejskich, więc taki ch. z tego pracowania na emerytury.
          3) kto ci poda szklankę wody na starość!
          Ta sama osoba, co tobie, pielęgniarka w szpitalu. Poza tym, skąd pewność, że będzie mi się chciało pić? Poza tym rozmnażanie się, żeby ktoś się nami zaopiekował na starość, to nie dość, że skrajny egoizm, to jeszcze głupota, bo te dzieci potem wyjadą i będą mieć swoje własne życie.

      • ania

        dokładnie, co ma piernik do wiatraka ?

        • Anna

          Alicja pisze:
          „2) te dzieci będą pracować na twoją emeryturę! na emeryturę każdy pracuje sobie sam. bez lat pracy zus nie daje nikomu emerytury za darmo. no chyba że matce 4 dzieci, w tym pro-madkowym kraju. póki co to ja muszę łożyć w podatkach i na emerytów, i na wasze 500+ na gówniaki, które niszczą ekonomię polski i powodują inflację. no i jeszcze na przedszkola, szkoły i studia dla waszych bachorów. a na koniec te bachory wyjadą z tego biednego, zniszczonego socjalem kraju, do bogatszych krajów europejskich, więc taki ch. z tego pracowania na emerytury.”

          Nie. Mylisz się. Twoje składki, które odkładasz, idą na utrzymanie obecnych emerytów, a dopiero na podstawie tego, ile składek odłożyłaś, ZUS wypłaca ci emeryturę na starość. I nie są to pieniądze twoje, ale tych bachorów, które za 30-40 lat będą pracować i cię utrzymywać na starość jako emeryta.
          Nie podobają ci się szkoły i studia dla bachorów? A u kogo będziesz się leczyć na starość? Kto będzie prowadził ten cały kram? Nie chodzi o szklankę wody, a o to, żeby ktoś w ogóle pracował w tym państwie i dbał również o ciebie.
          Krótkowzroczne i żałosne rzeczy wypisujesz. Autorka bloga idealnie trafiła w punkt, musiało zaboleć, jak widać.

          • Zuza

            @Anna Weź nie pier…l. To że system ZUS jest piramida i z bieżących wpływów pokrywa bieżące wydatki nie jest wina płatnika składek. I nie oznacza że ktoś „pracuje” na czyjeś emerytury.
            I faktem jest że póki pracuje dokładam do różnego typu udogodnień dla dzieci: przedszkola, szkoły, służba zdrowia, zasiłki i inne 500 plusy. To czy czyjeś dzieci na cokolwiek będą pracować jest spekulacja. Mogą żyć z socjali, pracować na czarno, siedzieć w pierdlu lub wyjechać na zachód. Wkurza mnie to pieprzenie o „pracowaniu na czyjąś emeryturę”. Nie mam wpływu jak wygląda ten system ani nie ma dobrowolności składek. Ale dostanę tyle co wypracuje podzielone przez przewidywany okres życia. O ile dożyje do niej bo wtedy szlag trafi wszystko.

    • Alicja

      No i co w zwiazku z tym??? Nienawidze wrecz bachorow a mam 37 lat, meza, dom elastyczna prace. Moge miec dzieci ale za zadne skarby swiata nie chce. Nie ma zadnego, ani jednego powodu dla ktorego moglabym chciec miec dziecko. Debilne argumenty typu kto ci na stare lata poda szklanke wody, bezgraniczna milosc, sranie w banie, dzieci wyjezdzaja i maja nawet najlepszych rodzicow w d… a wodew bedzie ci podawal ktos zupelnie obcy.

      • Hanna

        Całkowicie zgadzam się z Alicją. Mam 45 lat i NIE MAM DZIECI I/BO NIGDY W ŻYCIU NIE CHCIAŁAM ICH MIEĆ. Codziennie rano, jak tylko otworzę oczki gratuluje sobie tej decyzji, jak również kilku innych. Prowadzę uporządkowane, zorganizowane, wygodne i szczęśliwie dostatnie życie. Nie zamieniłabym go na żadne inne.

        • marek

          Kiedyś będziesz miała 60 lat może zapłaczesz nad tą decyzją.

          • Ula

            Odpowiedział Marek… Matka polka roku

          • Seb.

            Ludzie którzy postanowią sobie że nigdy nie bedą mieć dzieci, to ludzie aroganccy. Ludzie zadufani w sobie, myślący tylko o sobie, o swoim dobrobycie, tylko i wyłącznie o swoim ja. Tacy ludzie wychowani są w fatalnych warunkach, bez miłości, bez szacunku, bez wzajemnej akceptacji. Kto bedzie chodzić na grób takich ludzi? Odpowiedź jest prosta. NIKT. Nikt po śmierci nie bedzie o nich pamietać. Nikt nie bedzie sie za nich modlić. Śmieszne?? Nie, to bardzo smutne i wręcz tragiczne. Życie szybko przeminie. Żadnych potomków, koniec. Tym samym „UCINACIE” swoją historię, swój ród. Nie pozostanie po was najmniejsza pamiątka, a na cmentarzu z roku na rok, nagrobek szybko ulegnie zniszczeniu. To trochę gorzej od Żołnierzy nieznanych, bo o ich pomniki, groby ktoś dba, o wasze nie zadba nikt. I jeszcze jedno. Nie ma nic gorszego, od śmierci w towarzystwie opiekunek, osob tak naprawdę obcych, lub w samotności. Jak zwierze. Powodzenia życzę.

          • Toa

            Do Seb. Ludzie ktorzy decydują się nie posiadać dzieci są bardziej odpowiedzialni niż wszyscy Ci ktorzy podążają jak barany i się płodzą bo przecież Marta ma juz dziecko, Piotr ma dwójkę. No taka kolej rzeczy prawda?
            Nie te czasy.

      • Aga

        A ja mam 2 synów jeden już dorosły drugi prawie i wychowywanie ich dla mnie to była fascynująca przygoda , trudna czasami ale dużo się nauczyłam o sobie o stosunku do innych odnalazłam pokłady cierpliwości których się nie spodziewałam . Ale mnie od zawsze fascynowali ludzie i pomoc w kształtowaniu się człowieka od podstaw była mega ciekawa to taki projekt wieloletni jest fajnie i widzę ,że się udało wychowałam sympatycznych młodych ludzi . Teraz mam nadzieję ,że będziemy przyjaciółmi przez resztę życia , ale zobaczymy , nie wychowywałam ich dla siebie do pomocy na starość , wychowywałam bo to było dla mnie niezwykłe , ekscytujące wyzwanie.

    • Krzysztof

      Dziwi mnie fakt ze jest tu mowa tylko o kobietach ktore dzieci nie lubia. Nie ogarniam. Czy my mezczyzni naprawde jestesmy jak powietrze? Dlaczego wciaz jestesmy tak skutecznie pomijani w rodzicielstwie? Kolejny artykul o kobietach i ich problemach. Facet przeciez ich nie ma… O ironio!

    • Grażka

      Ja też nie lubię małych dzieci bo są upierdliwe.
      Działają mi na nerwy te maluchy tym swoim marudzeniem czy darciem gęby.
      Wolę jak mi 10 czy nawet więcej psów szczeka czy nawet wyje.

    • Pfff

      Ale bullshit i lanie wody.

    • anna

      Ja też byłem dzieckiem i darłam tak mordy. Zaraz się madki obruszą, ale chciałbym coś wyjaśnić – nie wszystkie dzieci są wnerwiające i patusiarskie, tylko te wasze, które są przez was źle wychowywane. Te z lepszych domów są grzeczne, mówią dzień dobry i dra ryja na klatce schodowej.

  • Rebel

    Sama należę do osób, które nie lubią dzieci. Możliwe, ze kiedyś mi się to odmieni.

  • Między snem a pracą

    Nie wiem czy to jest moda na nienawiść do wszystkiego, co nie dorasta nam do pięt? Małe dzieci, zwierzęta, czy starsi ludzie nie będą się bronić przed oskarżeniami więc śmiało można pieprzyć o braku wychowania i osmarkanym nosie.
    Grypy jelitowej też nikt nie lubi ale też nikt nie piętnuje jej w życiu czy internecie. Bo hejtowanie innych jest ciekawsze. Może nienawiść do dzieci to taki objaw feminizmu? – nie jestem taka jak wszystkie, nie chcę mieć bachorów…inna od innych czy jakoś tak

    Sama nie przepadam za dziećmi ale nie zwracam na nie większej uwagi, natomiast autorki komentarzy odwrotnie. Jedna patrzy na co dzieciak naciągnie matkę, druga podsłuchuje koleżanki w kawiarni… litości…

    • Angelika

      Każdy ma prawo lubić czy nie.lubić mieć czy nie mieć dzieci. Ale obrażanie innych jest słabe i bardziej świadczy, źle o sobie która wypowiada takie stwierdzenia.

    • Lena

      Świetne porównanie, dzieci są jak grypa żołądkowa, nie mają żadnych plusów. Nikt normalny na taką srakę dobrowolnie się nie decyduje.

  • panikara

    Trochę jakbym czytała o sobie. Nie lubię dzieci, irytują mnie i nie lubię przebywać w ich towarzystwie. A jednak np mojego 6-letniego brata bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Może jeszcze dorosnę do macierzyństwa 😉

    • dorota

      Najważniejsze to być szczerą. 🙂 Ja w sumie też za dziećmi, zanim zostałam mamą, nie przepadałam specjalnie. Były mi obojętne…Raczej nie skakałam z radości jak niektóre koleżanki, gdy mijały je na ulicy. Czasami się zachwyciłam, ale tak na 5 minut, nie dłużej 😉 Oczywiście dzieci w rodzinie to inna sprawa, zdarzało mi się pomagać, zajmować nimi. Teraz jest inaczej. Jako mama patrzę na temat trochę inaczej niż kiedyś.

  • Kasia

    Nie rozumiem ludzi, ktorzy w taki sposob wypowiadaja sie o dzieciah

  • Pati

    To trudny temat. Sama posiadam troje dzieci. Nikt nie jest idealny a tym bardziej dzieci. Mają swoje humory i swoje prawa. Czasem widzimy na ulicy dziecko które krzyczy, rzuca się ,tąpie. Od razu przychodzi nam do głowy no właśnie słowo „bachor”. Ale czy możemy winić dziecko? Moim zdaniem to też kwestia wychowania przez rodziców, dziadków i tego na ile się dziecku pozwala. A potem że dziecko się zachowuje tak a nie inaczej.

    • Justyna

      to tez wynik tego ile to dziecko otrzymalo zainteresowania milosci troski dobra nie tylko od matki ale tez od ojca i pozostalej rodziny czy nasiaklo miloscia czy zimnem cierpieniem i upokorzeniami to co wkladamy w dzieci dobre czy zle wychodzi zwlaszcza nieswiadomy bol

      • Pati

        Zgadzam się. Jeśli od początku poświęcamy dziecku dużo czasu i cierpliwości to dziecko jest inne i nie zachowuje się jak rozpuszczony B.

        • Kajka

          Nieprawda. Znam dzieci, nad ktorymi sie chucha i dmucha, na kazdym kroku wyznawana milosc, czulosc itp a dzieciak jest nie do zniesienia, bo uwaza, ze wszystko mu wolno skoro wszyscy tak nad nim skacza!

      • Magdalena

        Juz nas tak natura stworzyla ze to my kobiety rodzimy i nie mamy na to wplywu i to jest problem bunt wspolczesnej kobiety a raczej kobbiet ! I tak mi sie wydaje ze nie problem w posiadaniu dzieci a w tym musie posiadania tych starych zwyczajow przelomu pokolenia kwesti wyboru . Teraz coraz wiekszy rarytas miec potomstwo bo coraz mniej ludzi kobiet mezczyzn moze je miec . Ja osobiscie uwazam ze nie wolno oceniac ani tych mam ojcow , ani tych kobiet i mezczyzn którzy nie chca miec dzieci . Od siebie moge dodac sowo bachor jest dla mnie obrazliwe i niegodne dziecka

    • Monika

      Więc wychowanie? czy „to tylko dziecko” ?

      • Iwona

        Niestety to prawda. Dlatego bycie rodzicem jest niezwykle trudne. Rozumiem kobiety, które nie chcą mieć dzieci. Wychowanie dzieci jest olbrzymim wyzwaniem. Dzieci nie są takie same. Są różne. Mają odmienne charaktery, itp. Jedne są sympatyczne, ciche, inne bardzo absorbujące, płaczliwe, etc. W zależności od rodzica cechy te nas denerwują albo motywują. Zanim zostałam matką myślałam, że jeżeli będę się starać, dbać, poświęcać czas, dużo czytać, przytulać, to będzie sielanka – innymi słowy – jak będę wszystko robić by im było dobrze, to (pomimo zmęczenia i braku czasu dla siebie) wychowam cudowne, mądre pociechy. Ale rzeczywistość jest inna…Czasem mam wrażenie, że już dłużej nie wytrzymam, spakuję walizkę i wyjdę z domu. Wydaje mi się, że kobiety które nie chcą mieć dzieci, tak naprawdę nie chcą podejmować tego wyzwania, podświadomie boją się, że nie podołają, że będą złymi matkami, że dziecko odbierze im wolność, urodę. Że nie będą mieć czasu dla siebie, partnera, albo że partner ich rzuci (bo nie będą mieć czasu dla niego, dla nich obojga, że nie będą o siebie dbać).
        Podejrzewam, że (poza jakimś procentem) większość tych przeciwniczek zmieniłaby zdanie, gdyby miała gwarancję, że wszystkie powyższe skutki nie nastąpią, a wychowanie dziecka będzie sielanką. Dziecko jest człowiekiem. A większość z nas nie wyobraża sobie życia bez ludzi. Większość z przeciwniczek posiadania dzieci argumentuje: „mam cudownego partnera”, „mam wspaniałe życie”, „mam dobrą pracę”. Mają substytut. Jedne wychowują dzieci, inne ciężko pracują na te właśnie „substytuty. Problem jest tylko jeden – własne dzieci można mieć do jakiegoś momentu. Pozostałe rzeczy – zawsze.

    • Stokrotka

      Kazdy ma prawo lubic lub nie lubic dzieci. Ludzie staraja sie zyc tak zeby im bylo dobrze ,co jest fair, jesli nie szkodza innym. Troche wyrozumialosci. Co dla jednego dobre dla drugiego niekoniecznie.

  • Gosia

    Ja generalnie nie lubię dzieci, z małymi wyjątkami i jestem za oddzielnymi przestrzeniami publicznymi dla rodziców z dziećmi, jak na przykład restauracje.

  • Ali

    Rodzicielstwo wiele zmienia, chyba nie ma kobiet, które po urodzeniu po pewnym czasie nie zmieniają swojego nastawienia do dzieci. Znam wiele przypadków, w których kobiety nie planowały dziecka w ogóle albo dopiero za 10 lat bo teraz sobie nie wyobrażą tego, bo dzieci są denerwujące itd. I nagle trafia się nieplanowana ciąża, która wszystko obraca o 180 stopni, mija kilka miesięcy i każda mama wpatrzona w swoją pociechę i nie wyobraża sobie bez niej życia

  • celka

    ja kocham dzieci, ale niestety cierpię na migreny, a te szkraby potrafią wywoływać je u mnie w kilka sekund. Cały dzień albo dwa mam „z głowy” bo najchętniej to bym sie zamknęła w ciemnym pomieszczeniu i przeczekała ból głowy.. Mam tak od czasu dzieciństwa więc do samych dzieci nic nie mam, bo pamietam jak sama nim byłam. mimo to, dla własnego komfortu unikam kontaktu z glosnymi, piskliwymi dziećmi. Dziewczyny z Migrena z głowy też potwierdzają moje słowa.

  • Kate

    Też za dziećmi nie przepadam. Owszem jak są w pobliżu to są, ale nie pieję na ich widok, raczej może zachwycam się z uprzejmości. Mam 37 lat i nadal nie mam potrzeby posiadania dziecka. Cały ten zachwyt nad macierzyństwem … zupełnie mnie nie dotyczy. Najgorsze są pytania znajomych i mówienie, że jak będziesz miała swoje to się zmieni… a jak nie… to niby co? Dziecko to nie zabawka, którą odłożyć można jak stwierdzę, że się nie podoba.

  • Akni

    Jestem mamą i teraz już babcią, ale dzieci nie lubię. Zwłaszcza rozwrzeszczanych, upierdliwych, rozhisteryzowanych,roszczeniowych małych terrorystów. Dzieciństwo, to coś przez coś każdy musi przejść, ale zachwycać sie nie ma nad czym. To jest jak katar, który musi minąć. inna sprawa, że młodość zwłaszcza wczesna też pikna nie jest. Reasumując fajne jest życie około trzydziestki, przedtem i potem… nie polecam. A dzieciństwo, czyli sranie i szczanie pod siebie pfuuuj ! Bardzo, ale to bardzo rozumiem kobiety, które nie chcą mieć dzieci, byle to była Wasza decyzja. Nie dajcie się kobitki wmanewrować, olejcie babki, ciotki, teściowe, sąsiadki i nne żyjące cudzym życiem. Baba to nie inkubator ! Akni

  • Katarzyna

    Należę do kobiet, które naprawdę i szczerze nie lubią dzieci. Mam obecnie 34 lata, a nienawiść (to jest chyba najbardziej adekwatne słowo) do dzieci pojawiła się u mnie już w wieku kilkunastu lat. Zawsze byłam wzorem, przodowałam we wszystkim, za co się zabrałam, skończyłam renomowaną uczelnię, studia podyplomowe za granicą, dziś, pomimo młodego wieku, zarabiam kilkukrotną krajową na ważnym stanowisku renomowanej firmy, mieszkam w warszawskim Wilanowie. Otaczam się specjalistycznymi książkami, poważnymi magazynami, mądrymi, poważnymi ludźmi i w tym świecie czuję się szczęśliwa. Dziecko jest dla mnie upośledzonym małym człowiekiem i sama myśl, że miałabym opiekować się kimś takim i poświęcać swój cenny czas jest dla mnie nie do zaakceptowania. Wszystko się we mnie buntuje i aż gotuje w środku. Na widok dziecka odwracam głowę. W kontakcie z dzieckiem od razu odczuwam potworną irytację i spadek nastroju. Ale nie czuję się gorsza od innych kobiet, przeciwnie, czuję się lepsza. Z mężem rozważamy jednak posiadanie jednego dziecka, dlatego, że moi rodzice bardzo tego pragną. Całość wychowania i opieki zostanie przeniesiona na zatrudnioną na stałe nianię i wspólnie z rodziną uzgodniliśmy także, że nasze dziecko zamieszka w dużym domu u moich rodziców. Mam jednak nadzieję, że będę w stanie je jakoś pokochać i nie będzie mnie traktować jak obcej osoby. Uważam jednak, że kobiety takie jak ja nie powinny mieć dzieci. Dla dobra ich samych i dla dobra tych dzieci.

    • dorota

      Katarzyna, jeśli uważasz, że nie powinnaś mieć dzieci i jeśli to wszystko, co piszesz to prawda…to nie decyduj się na dziecko tylko ze względu na rodziców. Proszę Ciebie bardzo. Chyba, że chcesz skrzywdzić swoje dziecko. Przepraszam, że tak wprost, ale inaczej się nie da.

      • Aga

        Ja dzieci nie znoszę, ale co innego obce, a co innego własne geny. Nie jest powiedziane ze ktoś kto nie lubi dzieci będzie złym rodzicem.

    • Hanna

      Katarzyno, jesteś świetną babką. Nie decyduj się na dziecko, jeśli nie chcesz, bo się tylko zmarnujesz… 🙁

    • Buba

      Ciekawe, czy inni też mówią o Pani w takich superlatywach… Abstrahując od nienawiści do dzieci, czyli małych ludzi, pewnie i z dorosłymi ma Pani też problem.

  • Aleksandra

    Świetny tekst! Jakbym przeglądala się w lustrze. Mam 32 lata i nie cierpię dzieci – najdelikatniej rzecz ujmując. Przebywanie w ich pobliżu dłużej niż 15 sek wyprowadza mnie z równowagi. Nie jestem w stanie pojąć zachwytu nad dziećmi, we mnie budzą tylko przerażenie (gdy znajdą się bliżej mnie niż metr) i wstręt, bez względu na ich wiek. Nie potrafię nawet zmusić do jakichś kurtuazyjnych wypowiedzi pod ich adresem, po prostu staram się je totalnie ignowować, wywołując oburzenie ich rodziców (no jak można się nie rozpłynąć nad ich dzieckiem, ba! w ogóle go nie zauważyć). Od kiedy siebie pamietam zawsze tak było, i nawet w dzieciństwie nie bawiłem się lalkami „w mamę”. Z pewnością nigdy nie będę mieć dzieci, mimo iż otoczenie twierdzi, że macierzyństwo to cel życia kobiety i patrzy na mnie jak na wariatkę.

    • dorota

      Aleksandro, macierzyństwo to nie jest cel życia. Na pewno nie każdej kobiety. Ważne, by wiedzieć, co jest dla nas dobre. Powodzenia!

      • Karina

        Aleksandro i Katarzyno u mnie jest bardzo podobnie, niestety ja już odczuwam nacisk ze strony rodziny i męża . Od zawsze nie lubiłam i nie lubię dzieci. Od ponad dwóch lat jestem żoną i przed ślubem wspominałam mężowi, że dzieci nie lubię i nie wiem czy chce je mieć…może kiedyś. Niestety przyszedł czas, że wszyscy ( teściowie, mąż i ogólnie całe otoczenie ) non- stop zadają jedno, niewygodne pytanie … Kiedy dziecko? Strasznie mnie to irytuje i mam już dość….Wkurzają mnie ludzie i kobiety, które uważają się za lepsze, bo te dzieci maja ( szczególnie gdy zaliczą „wpadkę” ), a szczytem ambicji kobiety powinno być rodzenie dzieci. Zawsze dla mnie najważniejsze było doskonalenie siebie, Skończyłam studia wyższe, mam świetną prace i zawsze szybko awansowałam, nie wyobrażam sobie takiego życia….dziecko, kupy, pieluchy i brak czasu , szczególnie, że to mąż ma ciśnienie na dzieci, ale to kobieta moim zdaniem ma najgorzej i najwięcej powinna mieć do powiedzenia.

    • Hanna

      Aleksandra, całkowicie się z Tobą zgadzam. Mam 43 lata i nie mam dzieci. Nigdy nie chciałam mieć żadnego, bo ich nie lubiłam i nie lubię. Tych z rodziny też, a może nawet w szczególności. Nie przejawiam żadnego instynktu macierzyńskiego, nawet w najmniejszym stopniu, a argumenty typu : „jak będziesz mieć swoje, to zrozumiesz/polubisz” po prostu mnie rozwścieczają i obrażają. Dzieci wywołują u mnie niepohamowaną irytację. Zgadzam się też z opinią padającą na „antydzieciowych” forach, że do macierzyństwa namawiają osoby, które z tego właśnie powodu są nieszczęśliwe i mają nieudane życie. Ja także myślę, że zazdroszczą bezdzietnym osobom braku tego typu problemów i chciałyby, aby i oni popadli w takie kłopoty. Schadenfreude…
      Czasem wydaje mi się, że dzieci stały się „bachorami” od lat ’90, że wcześniej nie było aż tak źle…, że były normalniejsze. Ale może mi się tak tylko wydaje…
      Pozdrawiam podobnie myślące dziewczyny 🙂

  • m

    Jestem przed 30 dzieci nie lubię, nie chcę, brzydzą mnie. Kobiety w ciąży to samo.. Kocham zwierzęta, są dla mnie największą wartością.. Mam 3 koty psa i w niedługim czasie będę adoptować kolejnego członka rodziny.. Taak traktuję moje zwierzaczki jak członków rodziny.. Macierzyństwo nie jest celem w moim życiu. Żal mi kobiet, które uważają dziecko za cud na cudami. Nie to jest najgorsze.. najgorsze są te matki z bandą dzieciaków przy boku zachowujące się jak święte krowy, którym wszystko wolno. Patrzcie jakie mam cudowne dzieci. A ty patrz i się zachwycaj… A najlepiej jeszcze dawaj pieniądze na te dzieciory.

    • Alicja

      Dooookladnie tak, zwierzetom oddam wszystko, choc czasem wkurzaja, szybko mi przechodzi, ale dzieciary to nie zwierzeta, nawet do piet kocietom nie dorastaja, wieczny ryk, wymuszanie, ohyda.

  • Monlizze

    Ja sama jestem matka. Kocham swoja córeczkę i uważam że jest idealna i najlepsza. Innych dzieci nie lubię, a szczególnie tych ktore rodzą się w rodzinie. Są tragiczne mam ochotę je wybic. Wszyscy się nimi podniecaja, a tak naprawdę nie ma czym bo te dzieci są nic nie warte. Muszę je ciągle oglądać i udawać że wszystko jest ok. Masakra

    • Agnieszka

      Haha mam podobnie juz zastanawiam sie nad soba ,czy cos ze mna nie tak ,ale widze ze nie jestem w tymch odczuciach sama.Mam dwojke dzieci,ale strasznie irytuja mnie cudze dzieci nawet te z rodziny.Nigdy tak nie mialam, ale odkad wiecej jest ich w moim otoczeniu poprostu mnie draznia i nie jednym bym potrzasla.Mysle ze to wlasnie wina rodzicow jak postrzegamy ich dzieci.To ze matki oczekuja od innych by ich dzieci byly lubiane ,,bo przeciez sa takie idealne”jednak przez mysl im nie przechodzi ze ktos moze sadzic inaczej,jak rowniez dzieci nie wychowane i rozpuszczone,w takim przypadku oczekuje sie od otoczenia zeby akceptowac takie bahory i przymykac oko na ich wybryki.Mysle ze matki powinny byc w tym przypadku bardziej tolerancyjne i empatyczne w stosunku do innych ludzi ktorzy nie ukrywaja swojej niecheci do dziec bo przeciez nie wszyscy musimy je lubic.Niestety dopuki samemu sie niedoswiadczy takiej niecheci nie orzychidzi nam do glowy ze nasze potomstwo tez moze nie byc przez kogos akceptowane dlatego badzmy empatyczni i wyrozumiali dla innych.

    • AnnaAnna

      Straszne jest to co piszecie! Skąd w Was tyle jadu? Dziecko to człowiek! Można ich nie lubić ale zwyczajnie trzeba szanować. Ciekawe jak byście się czuły gdyby o waszych ukochanych „członkach rodziny” ktoś tak pogardliwie pisal? Że pies smierdzi, szczeczka jak opętany bez powodu, niszczy wszystko w domu i w ogóle ktoś kto dobrowolnie bierze sobie psa jest dziwny i mu współczuję. Co już nie jest tak miło, prawda?

    • Angry bird

      Twoja „idealna coreczka” w oczach innych pewnie też nic nie warta, wiec dlaczego się nią tak ekscytujesz?

  • ...

    Nienawidzę dzieci . Dla mnie to rozpieszczone , udające że nic nie rozumia istoty .

  • Marta

    A ja jestem kiedyś lubiłam dzieci a teraz jestem po 30stce i mnie….nudza.nie czuje instynktu i potrzeby ich posiadania…a co gorsza strasznie denerwują mnie takie rozczulające się nad nimi matki. Nie chce stać się tak monotematyczna! Ale jeśli się na nie nie zdecyduje to kiedyś będę tego żałować…i co tu robić?

    • dorota

      Marto, myślę, że złapać dystans….Wiem, co masz na myśli, pisząc o mamach pochylających się nad dziećmi 😉 Jednak jeśli się zdecydujesz, pewnie Ci się odmieni.

    • Rafał

      Nie miej tego kłopotu. Z biegiem czasu zobaczysz że to była dobra decyzja. Bachor zniszczy Ci życie.

  • Krzysiek

    Od dzieci gorsze są ich matki…a już w ogóle szczytem wszystkiego jest ich zachowanie i ignorowanie innych ludzi, ich spokoju i przestrzeni „bo mój słodziutki, malutki, zasraniutki”….gówniak. Którego w dodatku nie potrafią wychować ani utrzymać dyscypliny. I ta debilna retoryka…”bo na starość to Ci nie będzie miał kto podać szklanki wody”…no dobra. A Jeśli okaże się, że dzieciak ożeni się z jakąś durną zdzirą która go oskubie i zmarnuje dorobek mojego życia? Albo jeśli sam będzie na tyle głupi, że mimo tłumaczenia mu co jest ważne on i tak przep….szy cały majątek a mnie odda do domu starców? To już wole psa…

  • Magda

    Nie mam dzieci. Nie wolni mi zachodzić w ciążę. Był czas, że bardzo cierpiałam z tego powodu. Szczególnie kiedy dręczyła mnie teściowa. Przeszło mi kiedy popracowałam w przedszkolu z dziećmi dwu-, trzy- i czteroletnimi. Dzieci bywają cudowne, ale bywają małymi potworami, szczególnie te, które nie mają rodzeństwa. Myślę, że wielu rodziców ma podobne spostrzeżenia bo… zostawia swoje pociechy na10h w obcym miejscu (nie zawsze dlatego, że tego wymaga praca itd.). Praca z dziećmi uleczyła moje zbolałe serce. Pokazała mi, że wychowanie dziecka i rodzicielstwo nie kończą się na ciąży i porodzie, ubrankach, zabawkach. To ciężka praca i wiele wyrzeczeń, do których część z nas nie jest zdolna, szczególnie, że decydujemy się na potomstwo znacznie później, kiedy nie jesteśmy już tak elastyczni.

  • ewa

    Również „nie lubię” dzieci. Np. wtedy, gdy bliska mi osoba cmoka, przytula, „pieści się”, wymyśla coraz bardziej idiotyczne zdrobnienia, wręcz głupieje na widok obcych dzieci, zachwyca się ich „osiągnięciami”, a jej własnych dzieci wydaje się jakby nie zauważać. W takich sytuacjach w duchu mówię „bachor”. Raz powiedziałam tej osobie to słowo na głos (dzieciak był naprawdę nie do zniesienia, na dodatek w bezpośrednim pobliżu przez kilka dni) i była głęboko wstrząśnięta, że mogłam tak powiedzieć. Jest we mnie wiele złośliwości i irytacji (której staram się jednak nie uzewnętrzniać), gdy ktoś przesadnie rozczula się nad dziećmi. Lubię TYLKO te, które są rozsądnie wychowywane, nie „chowane” przez rodziców. A mam takie w rodzinie. Te kocham i akceptuję. Tylko, że są już starsze (9-10 lat) i można z nimi normalnie porozmawiać. Mam też 3-letnią kuzynkę, którą kilka razy się opiekowałam. Ona NIE ROZUMIE, że czegoś po prostu nie wolno, a że to nie moje dziecko, nie potrafię być stanowcza i ona robi ze mną co chce. Nawet ją polubiłam pomimo jej zachowania (wiem, że z niego wyrośnie), wysiłkiem woli hamuję wszelką niechęć i czekam, aż ktoś zdejmie ze mnie ciężar odpowiedzialności ;D Mam też chrześniaczkę, urodziła się w tym roku i poczułam się mamą. Myślę, że po prostu jest tak, że to dorośli denerwują mnie najbardziej. Ja nie umiem mówić do dziecka pieszczotliwym tonem jak do idioty. Tak mogę „rozmawiać” ze zwierzątkami. Dla mnie dziecko to jest człowiek, taki sam, jak ja, nie zwierzątko. Dlatego rozmawiam z dziećmi jak z moimi rówieśnikami mniej dbając już o to, czy mnie zrozumieją. Wiele razy starałam się inaczej, ale czułam, że poniżam i je i siebie w ich oczach oraz we własnych. Ciepło i wsparcie, owszem, ale te dzieci mają swoich rodziców, którzy, jeśli chcą, mogą sobie „gruchać” w ich kierunku do woli. Ja pytam i tłumaczę. Niektóre mnie lubią, i to bardzo. To jest miłe, odwzajemniam (jeszcze bardziej), ale nie potrafię uzewnętrznić :DDD
    Jeśli chodzi o dzieci obce, o których słyszę np. w telewizji, to już nie potrafię współczuć bardziej niż dorosłym, o ile oczywiście mają dobrą opiekę. Dla mnie dziecko to taki sam człowiek, z tymi samymi prawami. Nie wiem, dlaczego miałabym o nich myśleć inaczej, jakby były jakimś „lepszym gatunkiem”. A czasami mam poczucie, że to jest na każdym kroku sugerowane. Tak wiele osób przejmuje się ich losem ( i dobrze!) O wiele bardziej żal mi osób bezdomnych, starszych, chorych, pozbawianych opieki, majątku, których już może nic nie czeka, o których nikt nie pamięta, traktowanych jak niepotrzebne przedmioty. Przepraszam, jeśli moją wypowiedzią kogoś uraziłam, po prostu szczerze opisuję swoje odczucia 🙂 Można ich nie podzielać, ale one są moje. I prawdziwe. Chcę mieć kiedyś swoje dzieci (może kiedy skończę studia, wyjdę za mąż?). Prawdopodobnie własne pokochałabym całym sercem.

  • ewa

    Jak pisałam, „nie lubię” dzieci, ale z drugiej strony, gdy słyszę, że dziecko przed narodzinami to tylko „płód”, to coś się we mnie gotuje. Że można karać za morderstwo po narodzeniu dziecka, ale przed już nie bardzo. Pamiętam tamten przypadek matki, która zamordowała córeczkę, bo nie chciała rezygnować z przyjemności życia i całą Polska była „wstrząśnięta”. A aborcja przechodzi bezkarnie i nawet się o nią walczy. A motywy najczęściej podobne. No jaka jest różnica? Albo kara śmierci dla takiego dziecka za zbrodnię „tatusia”. Jak bardzo wkurzałam się na uczelni, gdy dziewczyny przychodziły ubrane na czarno.

    • dorota

      Ewo, rozumiem Twój punkt widzenia. Widać niekonsekwencję w podejściu do tematu

    • Inna

      Nauka pokazuje, ze plod do pewnego czasu nie posiada systemu nerwowego. Ciezko mi go formalnie, naukowo nazwac dzieckiem.

      Szanuje Twoj punkt widzenia, jednak nie zgadzam sie z nim. Aborcja powinna byc dozwolona do 10. tygodnia bez podania przyczyny, poniewaz prawo powinno byc uniwersalne. W jednym kraju zyja zarowno ateisci, katolicy, ateisci, a takze wyznawcy innych religii. Musimy ich wszystkich szanowac. Nikt do aborcji nie zmusza, i w zadnym kraju nie zaobserwowalam takiej tendencji.

      Od siebie dodam tylko, ze jako kobiecie-naukowcowi, jest mi przykro, ze Twoj poglad podzielaja kobiety. Powinnysmy byc solidarne, a nie szarpac sie w jedna lub druga strone. Dlatego tez uwazam, ze prawo musi byc dla wszystkich.

  • Inna

    Akurat ja nie mam dzieci i mi z tym zaskakujaco dobrze. Wszyscy mowili, ze zmienie zdanie, gdy bylam mlodsza… ale nie zmienilam. Obecnie zblizam sie do wieku postprodukcyjnego i nie chcialabym miec dziecka.
    Mam meza, i jestesmy malzenstwem juz dluzszy czas. To nie jest tak, ze jestem „stara panna” ktora z braku laku teraz mowi, ze nie chce miec dzieci.

    Postawilam na wyksztalcenie, duzo nauki, moze niekoniecznie przyslowiowa „kariere”. Nie mieszkam w Polsce juz ladnych pare lat i mam kilka znajomych dziewczyn, ktore zrobily tak samo. Nie mowia, jakoby zalowaly. Dla kontrastu, kolezanki ktore pozostaly w Polsce, ktore znam z dawnych szkolnych czy studenckich lat, utozsamiaja szczescie z posiadaniem dziecka. Nie wiem, czemu sie tak dzieje. Nie wszyscy przeciez musimy byc identyczni!

    Pracowalam kilka lat z dziecmi (7-10 letnimi) jako nauczycielka fortepianu. Nie przepadam za bardzo malymi dziecmi, bo jak wiadomo, niemowle jest chyba fajne tylko dla jego wlasnych rodzicow. Chyba tak powinno byc… Do dzieci powyzej 3. roku zycia „nic nie mam”, po prostu jak trzeba to pomoge, ale nie pcham sie z lapami do cudzego potomstwa. Prawdopodobnie z wrodzonej kultury, ale takze nic mnie do dzieci nie ciagnie.

    Uzywam antykoncepcji wiele lat, dwa razy mialam aborcje (tu gdzie zyje, jest to legalne do pewnego momentu, i sie w tym okresie czasu zmiescilam). Nie zaluje.

    Mysle, ze kazdy z nas ma prawo do tego by zyc po swojemu. Nie podoba mi sie obrazanie zadnej grupy spolecznej, ani kobiet/mezczyzn z dziecmi, ani bez dzieci.

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie 🙂

  • magda

    Mam 58 lat i nigdy nie chciałam mieć „dzidziusia”. Fizjologia porodu odstręczyła mnie na zawsze. Przyjaźnię się nawet z tzw.”młodymi dorosłymi”, ale nigdy nie tęskniłam za własnym dzieckiem. Uważam, że ok.30% dorosłych nie ma powołania do macierzyństwaa, a nawet nigdy nie powinno mieć dzieci.

  • Anna

    Jestem mężatką z 9 letnim stażem. Mój Mąż ma dorosłego syna (26l.) z pierwszego małżeństwa, z którym mam dobry kontakt miedzy innymi chyba dlatego ze jak się poznaliśmy nie był juz takim malym dzieckiem. Nie przepadam za małymi dziećmi. Mój Mąż również. Może wynika to z tego ze dzis dzieci sa chowane w zupelnie inny sposób niż nasze pokolenie. Roszczeniowa postawa, brak posluszeństwa, krzyki i płacz o wszystko. Zdaję sobie sprawę że w duzej mierze jest to wina rodziców. Moja niechęć do dzieci zaczęła się na pewnym wyjeździe urlopowym gdzie dwie male córeczki znajomych sterroryzowały przez kilka dni całe towarzystwo i zepsuły urlop nie tylko mnie. Wtedy właśnie zrodziło sie we mnie to dziwne uczucie do dzieci.

  • Dorota

    W skrócie: 31 lat, wyższe wykształcenie, przedsiębiorca, pracownik naukowy. Nie lubię dzieci. Zabierają mój odpoczynek, sen, możliwość spędzenia wartościowego czasu z dorosłymi, a młodym matkom odbierają mózgi i własną tożsamość. Są absorbujące, irytujące, niszczą wszystko co napotkają po drodze, spędzanie z nimi czasu to nuda albo chodzenie po polu minowym. Mają większe fochy niż panna na wydaniu (sic!), a wszelkie wyjścia i wycieczki zamieniają w koszmar rodziców i osób im towarzyszących. Nie lubię dziecięcych przedmiotów, bałaganu, który tworzą, nie wzruszają mnie małe skarpetki ani zdjęcia bezzębnych dzieci znajomych. Jeśli bez dzieci moje życie jest spełnione, ciekawe, bywa luksusowe, z ulgą spędzam wakacje w strefie „adults only” i nigdy nie czułam instynktu macierzyńskiego – nie widzę sensu w posiadaniu dzieci. Minęło 31 lat, i nic, dlaczego mam przypuszczać, że coś się zmieni w ciągu kolejnych 30? Będę miała coraz mniej energii i coraz więcej ochoty na „święty spokój”. Z ekonomicznego punktu widzenia bilans wychodzi na zero… albo z korzyścią dla bezdzietnych. Można w inny sposób realizować się emocjonalnie, pielęgnować przyjaźnie, związek, relacje rodzinne… można mieć rybki. Niekoniecznie trzeba skazywać się na kamieniołom zwany wychowaniem dzieci. Pula genowa na rynku jest tak duża, że ewolucja nie ucierpi na mojej bezdzietności. Irytują mnie także rodzice, którzy z braku innych talentów określają dzieci jako swoje największe osiągnięcie w życiu… Dodam, że przerwałam kiedyś ciążę i cieszę się, że w cywilizowanym świecie miałam taką możliwość. Nigdy nie miałam traumy z tego powodu. Decyzja była świadoma i przemyślana, a po zabiegu poczułam ulgę, że nie będę poświęcać całego swojego życia na pielęgnowanie wypadku przy antykoncepcji (Mercilon).
    Zupełnie nie podoba mi się ostatni akapit artykułu. Redakcyjnie coś poszło nie tak, odstaje od reszty tekstu, chociaż słusznie pokazuje drugą stronę medalu. Cieszę się, że dyskusja trwa. Nie wszystkie musimy ulegać polsko-katolickiej wizji świata – kobieta do męża, do domu, do pieluch, do garów, do kościoła, morda w kubeł, ku chwale ojczyzny. Żyjmy pięknie, higienicznie, radośnie, lekko, szalenie, życie jest tylko jedno, niech ma swoje momenty! Nie lubisz brukselki – nie jedz, nie lubisz dzieci – nie miej.

  • Kk

    Mam 2jke dzieci (6 i 2l.)..wykanczaja mnie nerwowo. Szczególnie starszy syn. Najgorsze ze przestałam soe hamowac. Wprost krzycze ze go zabije. Nie slucha sie nic, przed wszystkim broni go tatus. To niech go zabiera i wychowuje, dziecko nigdy nie bedzie nas szanowac przez niego. 2 letnis jest troche mniej denerwujące ale tez juz zaczyna. Liczylam ze będzie inaczej. Naprawdę nie znosze dzieci, nigdy więcej. Lata poswiecone im uwazam za stracone

  • Łucja

    Takie pierdoleto… że dzieci nie wiadomo jaki dar poświęcasz się dla nich całe życie a na starość i tak cie mogą olać i w niczym nie pomagać a teraz każdej się dziecka zachciało bo na dzieciory 500+ i pracować nie trzeba.. żenada żeby każdemu pieniądze na dziecko dawać jak kogoś stać to ma a jak nie stać to niech się po prostu za nie nie zabiera w tych czasach i dostępie do antykoncepcji nie wiem jak można wpaść ;/ I ludzie pracują i płacą podatki żeby takie nieroby mogły z dupami siedzieć w domu

  • Kaja

    A ja nie lubię ludzi,ktorzy nie znoszą dzieci i nazywają je bachorami.Uwaźam,źe to nienaturalne dla człowieka z biologicznego punktu widzenia i tacy ludzie mają problemy z empatią,jakiś defekt genetyczn,mutację.Bo kaźde zwierzę(teź homo sapiens ma wpisany w swój kod genetyczny przedłuźenie gatunku) .Notabene teź mam momenty,źe dzieci mnie denerwują ale tak na stałe to trochę dziwne

  • Kasia

    Dobrze napisane 🙂

  • Maksymilian

    Trochę już żyję na tym pieprzonym świecie i widziałem nie raz, jak bachor odwdzięczał się swoim rodzicom, za problemy jakie z nin mieli, za całą troskę i miłość – niewdzięcznością i pogardą
    i z ręką na sercu mogę powiedzieć że nienawidzę bachorów
    nigdy nie chciałem i nie chcę nigdy ich mieć
    a co do kobiet, które mają bachora są skażone i nawet bym takiej nigdy nie tknął blee

  • Alien

    Ale pierdolety wysmażyłaś… Oczywiście, że zwierzątko jest dużo lepsze od bachora, a opinie o moim podejściu do bachorstwa z ust umoralniającej mamuśki mnie nie ruszają. I co z tego, że każdy był dzieckiem? Każdy będzie też trupem, czy to oznacza, że mam lubić zwłoki?

  • Louise

    A mnie strasznie denerwują teksty w stylu: po czterdziestce zrozumiesz swój błąd, zaczniesz w panice ganiać po ginekologach… Mam 47 lat i jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem, bo nie zdecydowałam się na dziecko. Nieznoszę ich i nigdy nie chhiałam. Nic się nie zmieniło.

  • Mari

    Mam 34 lata, zarabiam naprawde dobrze, awansuje, podrozouje bardzo czesto. Ostatnio przeprowadzilam sie do cieplego kraju, bo tak!. Jestem ladna i ma super cialo. NIE CHCE miec dzieci, absolutnie. Uwielbiam to ze moge podrozowac kiedy ched i w spokoju, moge sie skupic na pracy, nie na meczacym dziecku, nie musze walczyc z nadwaga i rozstepami po ciazy (argumenty typu -ale nie wszystkie tak maja, sa po prostu durne) Nie musze wiecznie zastanawiac sie jak zapewnic dziecku opieke czy co znim zrobic jesli chce gdzes wyjsc, Szalone noce z przyjaciolkami tez zdarzaja sie kiedy chce. Maz jest szczesliwym facetem. Kiedy chemy mnamy spokoj. Teraz jesli wlozy sie dziecko w ta sielanke, nagle pojawi sie poro napiec, zbednych wydatkow, spokoj zniknie, niestety bedzie sobie trzeba odmawiac wielu przyjemnosci :/ Jestem przeciwna dzieciom

  • Robert

    Nienawidzę bachorów od zawsze. Dla mnie to istoty które najchętniej bym utylizował. Ze wszystkich zwierząt na Ziemi tylko młody człowiek jest tak nieporadną, obrzydliwą żabą niezdolną do samodzielnego życia.Na samo słowo dziecko robi mi się niedobrze. A darcie mordy przez bachora wzbudza we mnie niepohamowana agresję. Problem w tym, że mojej zonie się odwidziało i po 40-tce zmieniła zdanie i teraz naciska na posiadanie bachora. Prędzej się rozwiodę jak do tego dopuszczę. Szkoda, bo kocham żonę ale na bachora nigdy się nie zgodzę. Amen

  • Ioko

    Ja dzieci nie lubię, nigdy mieć nie chciałam i nie lubiłam. Mam już nastoletnie dziecko (urodziłam jako nastolatka) i to się nie zmienia. Staram się jak moge – ale to jest wymuszone. Niestety to się nie zmieni choćbym chciała. To tak jak ktoś nie lubi kotów albo psów albo jakbym nagle miała zakochać się w dziewczynie jeśli jestem heteroseksualna. Nie ma opcji. Po prostu nie jest to obiekt moich zainteresowań. I mimo szczęśliwego związku nie zdecyduje się nigdy na dziecko po raz drugi.

    I jedyny problem w tym wszystkim to to, ze szkoda mi swojego dziecka – bo to nie jest prawda, ze jak ktoś nie lubi to dlatego ze nie ma swoich. Można mieć i dalej nie lubić.

  • Monia

    A ja myślę, że to bardzo powierzchowny artykuł. Pomijając przypadki, gdy ktoś faktycznie cierpi na jakąś rzadką fobię (dziecio-fobię? jest taka jednostka chorobowa?), myślę że publiczne wypowiadanie się o dzieciach w sposób obraźliwy i epatowanie swoim złym nastawieniem jest skutkiem problemów danej osoby (czasem nieuświadomionych). Demonstracyjne okazywanie niechęci do jakiegokolwiek przedmiotu/istoty najczęściej jest próbą poradzenia sobie z głębszym problemem. Może te osoby boją się że nie sprawdzą się w kontakcie z dziećmi i zostaną przed towarzystwo negatywnie ocenione? A może z jakichś powodów nie mogą (brak partnera?)/nie chcą/boją się mieć własnych i w ten sposób odreagowują? Nie mówię, że nie ma ludzi którzy świadomie nie chcą mieć dzieci i mają do tego stosunek neutralny – ale myślę, że takie osoby akurat siedzą cicho i nie mają problemu żeby od czasu do czasu przypilnować dziecko czy spotkać się z koleżankami-mamami.

  • Franek

    „Rozkoszny, pocieszny, ładniutki, słodki, piękna, urocza, idealna, grzeczniutka, przylepka” – te określenia, które w naturalny sposób przychodzą nam na myśl, gdy opisujemy dzieci….

    Coo? Kto tak w ogóle myśli? 😀

    Mam dwóch siostrzeńców i prosty wiosek – nigdy w życiu żadnych dzieci 😀

  • Zniesmaczona

    Ja nienawidzę dzieci, pomimo iż mam jedno swoje. Szkoda, ze nie można cofnąć czasu. Zmarnowane życie i nikt mi nie wmówi, ze jest inaczej. Rzygać mi się chce, jak widzę zdjęcia lasek na fb chwalącymi się swoimi bombelkami. Po co? Na co? Po co komu w ogóle dzieci? Do przedłużenia „rodu”? Dzieci to same problemy i koniec wolności. NIC WIECEJ!

    • Kobieta

      Nie każda kobietą nadaję się na matkę i to powinien być wolny wybór. Ja też nie przepadam za dziećmi. Wiem że nie nadaje się na matkę. Dzieciaki jakoś nie rozklejają mi serducha. Mam też koleżankę która parę lat zwlekała z tą decyzją i teraz z mężem mają dziecko dopiero. Ale uważam że nikt nie ma prawa tego oceniać. Lepiej nie chcieć i nie mieć, niż szalenie chcieć i z jakiegoś powodu nie móc ich mieć. Wszystko jest gdzieś zapisane, jeżeli kobieta ma być matką to nią będzie. Ale to powinna być jej decyzja, a nie nacisk ze strony rodziny, męża czy społeczeństwa. Takie dziecko też może nigdy nie czuć się kochane, więc po co go krzywdzić. Do wszystkiego w życiu trzeba dorosnąć, fakt kozę być potem zapóźno, ale najwyraźniej tak miało być. Znam wiele kobiet które pierwsze dziecko po 40 roku życia.

  • Amy

    Trudny temat. Ja sama dzieci nie lubię, a raczej pewnego rodzaju zachowań u dzieci. Otóż do szewskiej pasji doprowadzają mnie żywe i ruchliwe dzieci, jeśli dziecko jest ciche i spokojne to dla mnie OK, ale dziecko typu „żywe srebro” powoduje szczękościsk oraz zaciśnięte pięści. Drażnią mnie dzieci głośno zachowujące w komunikacji czy restauracji, ale te same cechy drażnią mnie u dorosłych.
    Nigdy nie chciałam mieć dzieci i z powodu choroby oraz rodzinnych obciążeń mieć nie powinnam. Być może mój organizm dlatego wyłączył mi instynkt macierzyński?

  • Ina

    Droga autorko, w Twoim artykule jest potężna luka. Wg Ciebie, jeśli dziecko już się urodzi, „niechęć do dzieci mija”. Niestety nie zawsze tak jest, i wtedy kończą się teoretyczne rozważania a zaczyna dramat. Dorosłego i dziecka. Z jednej strony dziecko to pełny człowiek i należy mu się szacunek- czy ktoś dzieci lubi, czy nie. Z drugiej- jak ktoś nie lubi dzieci, to niech ich nie ma. Jeśli by się okazało w przyszłości, że ktoś na tej decyzjo jednak ucierpiał, to tylko on sam.

  • Grzegorz

    Ile ludzie tyle jest komentarzy i co z tego, ja też miałem inne może zdanie na temat dzieci kiedy ich nie miałem. Gdy one przychodzą na świat i to od samego poczęcia, kiedy kochasz się z tą jedyną kobietą, przyjaciółką, kochaną, koleżanką, żoną i to ona jest w tej w jednej osobie, to jak jesteście razem, później razem opiekujemy się tą kropeczką, fasolką stającą się powoli człowiekiem aż do momentu kiedy po raz pierwszy bierze się tego małego człowieka na ręce to jest bezcenne. Ta świadomość, że to jest człowiek który jest również w części twoim ciałem i twojej ukochanej żoneczki to jest bezcenne. Gdy dowiadujesz się, że żona i już mama jest zdrowa, dziecko zdrowe a dalsze jego wspólne wychowywanie jego na człowieka dorosłego we wspólnym dążeniu do tego aby stał się dobrym to jest bezcenne. To jak widzę ile miłości moja kochana daje naszym dzieciom i ile to może jest wysiłku ale to jest bezcenne gdy zaczyna do ciebie się uśmiechać, zaczyna nawiązywać z tobą kontakt, wzrokowy, słowny, cieszyć się na twój widok, a przy tym jest moja wspaniała żoneczka to jest bezcenne. Dzieci mają nasze różne zagrywki, wstawki i etc. ale to jest piękne jak z połączenia dwóch ludzi w szczerej miłości mogliśmy się razem kochać i mieć dzieci. Życie dla mnie staje się pełniejsze, a przy tym moja kochana żoneczka jest zawsze na pierwszym miejscu i tego też chcę nauczyć moich synów aby mieli takie samo szczęście w życiu jak ja spotkać i pokochać najcudowniejszą kobietę na świecie, która na zawsze aż do moich ostatnich dni na tym świecie będzie nr 1 bo to we wspólnym kochaniu z nią mamy dwójkę wspaniałych dwóch synów i nie należy tego rozpatrywać czy się lubi czy nie bo to nie jest przedmiot. Każda z Waszych decyzji i nastawienia zmieni się gdy będziecie razem z drugą osobą na dobre i złe we wspólnym życiu dla tego małego człowieka. Jak widzę jak moja żona przy chłopakach wygląda pięknie to za każdym razem aż mi się w oku łza kręci gdyż mam cudowną wspaniałą dziewczynę, kobietę, przyjaciółkę, kochankę, żonę i mamę moich synów w jednej osobie mojej najcudowniejszej żonie. Dzieci dorosną i chcę aby wiedziały, że w życiu jest najważniejsza miłość do tej jedynej osoby która jest dla ciebie najcenniejszą i wspólne podjęcie decyzji o dzieciach ich poczęcie, ciąża, urodzenie i wychowanie to dla mnie jest bezcenne. Bezcenne jest mieć tak wspaniałą kobietę u swego boku, którą każdego dnia gdyby czasami przestawała mnie kochać, staram się ponownie we mnie rozkochać, bo nie chciałbym jej stracić. Macierzyństwo przychodzi samo i gdy spotkasz tą osobę na pewno zdanie się zmieni a to już będziecie wiedzieć na pewno gdy ta mała istota przyjdzie na ten świat i może nie jest lekko ale jest cudownie u boku i razem patrząc w tym samym kierunku z moją żoneczką na naszych synów. Pozdrawiam i jeżeli kogoś uraziłem tym co napisałem to przepraszam ale cóż moje zdanie jest takie, że dziecko to nie jest przedmiot tylko człowiek i należy go traktować jako człowieka a nie jak coś co można wyrzucić bo wtedy tak naprawdę lepiej rzeczywiście nie decydować się na jego istnienie. Jeszcze raz pozdrawiam i życzę wszystkim miłego dnia i dalszego życia w szczęściu i miłości u boku tej/tego jedynego na całe życie człowieka który jest tym wszystkim co napisałem.

  • em

    każdy ma wybór
    jestem juz babcia 4 wnucząt
    i uważam ze dzieci są w tych czasach rozwydzone i niesforne
    nie ma zadnyc reguł i zakazów

  • lol

    Jak dla mnie dzieci są nudne, bo tematy które poruszają to kuriozium. Zajmują się totalnymi pierdołami. Nie wiem, co takiego uroczego w tym może być. Do tego narzucają się z tym, tak jakby miało obowiązek mnie to interesować.

  • Beata

    Ma dwie córki kocham je bardzo, jednak cudze dzieci irytują mnie okropnie i ich rodzice jak chwalą je za każdą bezsensowną czynność. Oczywiście są też dzieci, które są urocze. Najbardziej chyba po prostu nie lubię dzieci ,które są nieznośne a rodzic uważa to za urocze i że w życiu sobie poradzi.

  • M

    W dzieciakach najbardziej mnie wkurwia, ze nie wolno im zwracać uwagi. I mamy taka sytuacje ze 2 latek bezmyślnie kopie psa, ale nie można powiedzieć ze jest głupim gówniakowi (a co dopiero gowniakowi w twarz). Co z tego, ze zwierzakowi się to tak mocno wdrukowało, ze teraz najchętniej zaatakowałby każdego „profilaktycznie”. Ale oczywiście nie mów złego słowa o tym małym potworku, bo „to tylko dziecko”.
    Dzieci są okropne, uczą się empatii latami i przez ten czas na wszystko im się pozwala. Są durne i jako osobie dorosłej wstydzę się, ze kiedyś tez taka mogłam być. A temu gnojkowi życzę, aby pies mu kiedyś ucho odgryzł. Bo to tylko kwestia czasu.

    • K

      Popieram wypowiedź.
      Kaszojady myślą,że wszystko im wolno .Tak samo bym skopała, jak to coś ruszyło by mojego psa .Nienawidzę dzieci ,z roznych powodów.I mam do tego prawo.Nie każda kobieta musi być matka.Wole gromadkę piesków.Spełniam się zawodowo , i nie potrzebuje uwiązania.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>