„Bez uczuć” Mia Sheridan – czy można żyć bez miłości?
Czy można żyć bez uczuć? Zapomnieć o tym, co mówi serce i skupić się na podpowiedziach umysłu? Osiągnąć wielki sukces zawodowy i szczerze patrząc w lustro, przyznać, że to wystarczy, że nie chcę niczego więcej? Zapomnieć o prawdziwej miłości i czerpać radość z chwilowych uniesień?
„Nieszczęśliwa miłość do Lydii odebrała Broganowi wszystko. Ciężko zraniony staje się wyrachowany i skupia się na swoim biznesie i na zemście. Bo miłość wcale nie jest cierpliwa ani łaskawa.
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła. Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić także jej. Nie przypuszcza jednak, że największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony…
Czy w sercach Lydii i Brogana na nowo zakwitnie miłość, chociaż wybrali życie bez uczuć?” (materiał wydawnictwa)
„Bez uczuć” to kolejna książka Mia Sheridan, autorki bestsellerowej pozycji „Bez słów”. Przewidywalna i przepełniona emocjami – zemstą, nienawiścią, miłością, litością, oddaniem, lojalnością i zdradą, czyli dokładnie taka, jaką kochają fanki Sheridan. Tym razem oparta na znanym w literaturze schemacie – miłość-nienawiść. Wydawać by się mogło, że tak wiele razy podejmowanym, że nie sposób o nim napisać czegoś więcej. Jednak Mia Sheridan i w tej pozycji pokazuje, że można ukazać uczucia w prostej, czystej postaci, niemal pierwotnej, odsłaniając je w pełni i poddając ocenie.
I ta ocena w moim odczuciu jest pozytywna. Ponieważ motyw miłości i nienawiści pozostaje tłem. Bardzo wyrazistym i skupiającym na sobie uwagę, jednak nie najważniejszym, dzięki czemu jesteśmy chronieni przed banałem.
„Chciałem myśleć o niej.
– Lydia – wyszeptałem.
Uwielbiałem to uczucie, kiedy jej imię jakby staczało się z mojego języka, a twarde „d” przechodziło jak westchnienie w delikatne „a” na końcu. Chciałem przypomnieć sobie subtelne rysy jej twarzy, wyobrazić sobie jej włosy – opadającą na plecy kaskadę letniego słonecznego blasku – i oczy koloru będącego tak doskonałą mieszanką błękitu i zieleni, że nigdy nie potrafiłem dokładnie określić ich barwy”.
Dla osób, które chcą dostrzec więcej, autorka przygotowuje mnóstwo wątków i przemyśleń. Co prawda budowanych w ten sposób, że można im zarzucać bajkowość, nierealność, jednak równie dobrze można oddać się emocjom w całości i popłynąć z nurtem powieści, doświadczając mnóstwa skrajnych uczuć.
„Oby nie zdarzało wam się upaść, kraść, oszukiwać ani upijać. Jeśli już musicie upaść, padajcie sobie w objęcia. Jeśli musicie kraść, kradnijcie sobie pocałunki. Jeśli musicie oszukiwać, oszukujcie śmierć. A jeśli musicie pić, pijcie z przyjaciółmi.”
Początek „Bez uczuć” mnie osobiście mocno rozczarował. Autorka zaczyna od banalnej sceny miłości pary nastolatków. Dość szybko jednak powieść nabiera tempa i opuszcza infantylne rejony, dzięki temu oddycham z ulgą, myśląc – będzie coś więcej. To dobrze.
Wraz z bohaterami docieramy do miejsca, w którym przeżywamy całe spektrum uczuć, odkrywanych przez zmienioną sytuację. Wszystko za sprawą przewrotnego losu – utraty bogactwa przez osoby, które żyły tak, jakby nigdy nie miało się to zdarzyć oraz zdobycie sławy i dobrej pozycji przez tych, którzy byli upokarzani i ośmieszani.
„Kobiety zawsze miały najciężej. Wiecznie musimy na coś czekać. Na wasze statki, na koniec waszych wojen, na uleczenie waszej zranionej dumy, na powrót waszych ciał z pola bitwy na jakiejś obcej ziemi. Tkwimy w domach, gdy wy walczycie o rzeczy niezwykle ważne z powodów, których my nie rozumiemy. Czekamy, rozmyślamy, cierpimy…
Czekanie jest najgorsze. Czekanie, niepewność, niewiedza. To większa tortura. Możesz sobie wyobrazić, że przychodzisz tu co wieczór i czekasz… Jaką bezsilność czuje ten, kto nie może zrobić nic poza czekaniem? To jak powolna śmierć…
„Bez uczuć’ to również wątek kryminalny, poprzedzony świetnym planem zemsty. To powieść o przyjaźni, testowanej w najtrudniejszych warunkach, o trudnych rodzinnych koligacjach, niełatwej miłości rodzeństwa i zależnościach o destrukcyjnym charakterze.
Mia Sheridan po raz kolejny podejmuje tak wiele wątków, że tylko ten najbardziej oczywisty dotyczy miłości rozkwitającej w wieku nastoletnim. Podsycanie je odważnymi scenami seksu, nie przyćmiewa jednak pozostałych interesujących obszarów tej książki. O ile chce się je odkryć… Można bowiem skupić się tylko na pierwszej powierzchni książki, która zachwyci romantyczki i osoby szukające lekkiej lektury.
Jeśli lubicie silne emocje, wartką akcję, lekki, przyjemny styl, elektryzujące sceny, to na pewno się nie zawiedziecie!
2 komentarze
Zdecydowanie nie. No bo jak można żyć beż uczuć, ja bym tak po prostu nie potrafiła
Muszę w takim razie zapoznać się z tą książką 🙂