„Bo Ty jesteś inna, nie pasujesz do tego świata…Wyluzuj”
Inna, dziwna, nie taka, niepasująca. Taka jesteś. Widzisz jaśniej i codziennie na nowo dziwisz się, tym, którzy patrzą na to samo, a postrzegają całkiem coś innego. Nie rozumiesz, skąd te niejasności, dwulicowość, łatwość wypierania i mówienia „wyluzuj, nic nie rób, odpuść, co ci przeszkadza”… A jak niby to zrobić i w jakim zakresie?
Wyluzować, że ludzie zamiast podawać sobie dłonie, zbyt często podstawiają nogi, że nawet w rodzinie nie można zdecydować się na szczerość, że trzeba się uśmiechać, być uprzejmym i nie wyłamać się schematom, uczyć się, pracować, wychowywać dzieci i nikomu tak naprawdę nie ufać, bo nie ma pewności, że nie wykorzystają Twojej otwartości. Nie inaczej. Bez zadawania pytań, wątpliwości, bez własnych planów i odstępstw od nich.
Żyć na luzie, bez większych emocji, z tarczą odporności, bo tak prościej. Prześlizgać się, nie zauważać problemów, nie roztrząsać, robić tak, jak inni. Szybciej, bez zbędnych kryzysów, potknięć.
A że w ten sposób jakby mniej prawdziwie?
Nieważne…
Wyluzować na fakt, że dzisiaj zbyt często jesteśmy interesowni, a prawdziwa przyjaźń to mrzonka, rozsypująca się z konfrontacji z brakiem czasu, nie widzieć kłamstwa, biedy, samotności, wyluzować i znieczulić się, nie myśleć, wyciąć „wrażliwe tkanki” i przeć do przodu.
Bo tak trzeba. Nie da się dzisiaj inaczej.
Wyluzować, czyli przestać myśleć
Myślenie, zastanawianie się, próba zmiany rzeczywistości to wysiłek. Nie każdy chce go podjąć, myślenie wymaga wyłamania się, pokazania, że coś jest nie tak, że warto to zmienić. To trochę jak złamanie zmowy milczenia, wyjście z grona osób, którym „to nie przeszkadza” lub tym, którym „nie chce się z tym nic zrobić”.
Każda aktywna osoba, która próbuje zmieniać rzeczywistość naraża innych na „stres związany ze zmianą„. Ten niestety boli i łapie za gardło, nierzadko paraliżuje i wymusza postawę obronną. Lepiej, żeby było tak, jak jest. Nie ma sensu ryzykować, a co jeśli będzie gorzej?
Wyluzuj…nic nie rób.
Wyluzować, bo inni nie chcą myśleć
Gdy starasz się coś zmienić, porozmawiać na temat problemu, który bliscy nauczyli się ignorować, zmuszasz ich do zainteresowania się czymś, co oni już dawno symbolicznie skreślili, zakwalifikowali do działu „nie muszę się tym przejmować, nie ruszać i problem z głowy”.
Myślenie i mierzenie się z próbami zmiany sytuacji niesie ból. Łatwiej wyluzować, nie wymagać, brać to, co los przyniesie, siedzieć cicho, nie narażać się na śmieszność, odtrącenie, niezrozumienie.
Wyluzować, bo i tak nic nie zmienisz
Działanie niesie ryzyko. Może się nie udać, co może być świetną lekcją od życia, ale też niestety być odebrane jako zamach na własne poczucie wartości. Jeśli to jest już teraz obniżone, niepowodzenie może być gwoździem do trumny kolejnych inicjatyw. Raz się nie udało, nie warto próbować w przyszłości.
„Widzisz, nie mówiłam”, „po co się w to mieszasz”.
Próby odciągnięcia od działania mają wbrew pozorom ważną przyczynę – mają nas chronić przed rozczarowaniem, klęską, przykrymi uczuciami.
Ale czy o to na pewno chodzi?
Większość ludzi mnie nie rozumie…
Masz wrażenie, że większość ludzi Cię nie rozumie. Czasami sama przed sobą cicho pytasz – a może to ze mną coś jest nie tak? Może rzeczywiście lepiej nie widzieć, nie przejmować się, olewać – takie modne słowo, pokazywać swoją obojętność, żyć tak, żeby wszystko spływało po Tobie jak po kaczce, bo nie wypada za bardzo przeżywać, nie dzisiaj, bo trendy jest iść i nie oglądać się.
Co tam, że starszych rodziców nikt nie odwiedza, pewnie sobie zasłużyli, że kotek wpadł do piwnicy i nie umie wyjść, zatrzymując się, nie zdążysz do pracy, co z tego, że politycy kłamią, tacy już są, urzędnicy biorą łapówki, lekarze dowody wdzięczności – też trzeba dać, bo nie potraktują Cię poważnie.
Wyłamywać się? Działać inaczej?
Nie opłaca się. Można oberwać.
Wyluzuj….
Tak?
26 komentarzy
o mnie jak nic
Bardzo celnie ujęty paradoks naszych czasow z tym wyluzuj tez przesadzamy swieta prawda
Takie sa dzisiejsze czasy byle by wypruc nas z emocji
Bardzo trafnie to wszystko ujęłaś. Bardzo wiele osób właśnie tak teraz podchodzi do sprawy, wyluzować i mieć problem z głowy, ale to że wyluzujemy nie znaczy, że problem zniknie.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Odpuszczać, ale nie we wszystkim 🙂
Staram się wyluzowywać w dwóch przypadkach: w pokazywaniu innym, jak wygląda rzeczywistość i w polityce. W pierwszym nie zawsze mi się udaje, w drugim prawie zawsze. Staram się nie przejmować rzeczami, na które nie mam wpływu. A nie mam wpływu na cudze opinie, ani na politykę: ok, tu mam, jednak znikomy (skoro nie chcę się tym zajmować aktywnie).
Wolę skupiać się na sobie i tu nie wyluzowuję. Otaczam się podobnymi ludźmi, więc nie mam tu większego problemu. A ci, których dobrać 'nie mogę’? Jeśli próbują mi tak mówić, odpowiadam: jeśli nie chcesz/umiesz mi pomóc, to chociaż nie przeszkadzaj. I robię swoje. Całego świata nie zadowolę, nie wszyscy mnie też zrozumieją. Nie ma więc o co kruszyć kopii. Takiego podejścia uczyłam się latami i nie żałuję. Miewam gorsze dni, więc czasami mi się zachwieje. Nie na długo, ergo: warto było:)
Inga, tak, są niewątpliwie obszary, w których warto wyluzować. To prawda, inaczej nas przytłoczą i będą męczyć całkiem bez sensu.
Przejmowanie się dla samej idei przejmowania – nic nie daje. Jeżeli z „przejmowania się” nie wynikają jakieś działania, lepiej odpuścić. Problemy trzeba rozwiązywać, nie zadręczać się. Czasami nie warto się zamartwiać, jeśli się na coś nie ma totalnie wpływu.
Genialne i takie prawdziwe
W świecie, w którym brakuje przyjaciół, każdy walczy tylko o pieniądze, ktoś kto nie stawia w/w jako najważniejsze musi wyluzować.
Bardzo długo robiłam to co „wypada” , ale człowiek po czasie odpuszcza , nie ma sensu. I nie chodzi tu wcale, że nie reaguje na krzywdę czy nie chce pomagać, w tych kwestiach trzeba pozostać sobą .
Sztuką wiedzieć kiedy ze sceny zejść…
Postawa typowa dla tak wielu osób… Siedzieć w strefie komfortu i nosa nie wyścibiać, To ja już wolę mieć dylematy niż nie robić nic poza narzekaniem. I nieco inaczej pojmować pojęcie „wyluzuj”. Jak nie mam na coś żadnego wpływu, to się po prostu tym nie przejmuję, ale jeśli coś zależy ode mnie, nie widzę powodu, by machnąć na to ręką.
Tak – trzeba zachować równowagę między „przejmowaniem się, działaniem” i „odpuszczaniem”…Dla zdrowia psychicznego
Życie ehhhh tak trudno być sobą juz zapomniałam jak to jest ;(
To o mnie… i juz za to oberwalam ,ale zawsze mowię ,ze to cala reszta jest nie normalna a nie ja 🙁
Świat się robi taki wynaturzony. Wszędzie sztuczność. Smutne to jest.
No smutne…
O, to o mnie. No cóż. Wyluzujmy wszyscy, świat stanie w miejscu albo i cofać się zaczniemy 🙂
Skąd ja to znam..
Taka jestem
Czasem trzeba wyluzować, martwimy się za bardzo. Tu oczywiście mówię o sobie 😀 Jednakże masz rację, trzeba zachować w tym umiar.
Pozdrawiam serdecznie ! 😀
Oj tak…http://kobietapo30.pl/zamartwianie-sie-to-domena-kobiet-jak-z-tym-skonczyc/
Ja też niestety mam skłonność do przejmowania się za bardzo, ale totalne olewanie i życie bez emocji jest mi bardzo dalekie.
Nie ma takiej opcji, żebym wyluzowała. Najlepsze rzeczy w moim życiu brały się z tego, że za bardzo współczuję, za dużo myślę, za często działam pod wpływem emocji.
Żałuję tego, że nie zawsze okazywałam uczucia. I tyle.
Mam więcej wrogów niż przyjaciół,tylko dlatego że jestem sobą, że szczerze mówię co myślę, że robię po swojemu i ni zamierzam się dopasować do innych. Nie będę sztuczna i nie będę udawać kogoś kim nie jestem. Jestem bezczelna, czasem wulgarna i uparta. Jestem jaka jestem i jestem z tego dumna.
taka jestem inna otwarta panna bezdzietna szczera inna 32 lata jak to mozliwe ze bez męża a ja otwarcie ze trzeba wiedziec z kim ale wydaje mi sie ze to zazdrosc ludzka ze ja singielka wolna niezalezna :)przez ma szczerosc niestety traci sie ale złych przyjaciól bo prawdziwy tez jest szczery