„Bogini tańca” Ewy Stachniak – książka, która na nowo pozwala uwierzyć w siłę pasji
Naprawdę czuję, że żyję, dopiero wtedy, gdy zatracam się w tym, co mnie pochłania.
Znacie to uczucie – prawdziwego oddania się czynności, która pochłania bez reszty? Sprawia, że świat nabiera nowego wymiaru, a czasoprzestrzeń przestaje istnieć? To poczucie, że jest się we właściwym miejscu i robi się to, do czego zostało się stworzoną? Nieważne co to jest – bieganie, pływanie, czytanie książki, pisanie, gra na instrumencie, oglądanie starych albumów, praca w ogrodzie…. Czynność nie ma znaczenia. Liczą się emocje, które jej towarzyszą. Mocniejsze bicie serca, podekscytowanie, smak zwycięstwa, radość z oglądania rzeczy pięknych, uzależniająca moc poświęcania się czemuś, co pochłania bez reszty. Zmęczenie, które daje siłę i jest dowodem najlepiej spędzonego czasu.
Dla Bronisławy Niżyńskiej, Rosjanki polskiego pochodzenia tym obszarem był taniec, który towarzyszył jej od samego początku. Poprzez atmosferę domu, w którym sztuka istniała od zawsze, w precyzyjnych ruchach jej rodziców-tancerzy, za sprawą niezwykłej ambicji i niespotykanego talentu. Poprzez pokorę obserwowania poczynań starszych braci, a zwłaszcza Wacława, którego historia oceniła jako jednego z najwybitniejszego tancerza i choreografia XX wieku.
Ewa Stachniak opisuje historię wielkich tancerzy z punktu widzenia Bronisławy Niżyńskiej, która rozwijała się w cieniu brata. Bronisława na początku z wielkim zachwytem przygląda się poczynaniom Wacława, stara się mu dorównać, jest cierpliwa i wytrwała, z czasem staje się od niego lepsza. Jednak to nie ona zapisuje się na kartach historii czerwonym markerem. To o Wacy jest głośniej. To on uważany jest za wzór nie do doścignięcia, artystę największego formatu. Bronia jest co najwyżej siostrą „tego Niżyńskiego”.
Dlaczego?
Nie gniewam się jeszcze, dzieje się to dopiero w chwili, gdy mój brat marszczy czoło. Gdy podnosząc palec, zaczyna mówić o tym, że kobieta nie ma cierpliwości do tego, co abstrakcyjne, nie ma odwagi podążać za swoimi marzeniami, pragnie przebywać na ziemi, podczas gdy męski duch ze wszystkich sił próbuje wzlecieć w górę.
-Gdybyś tylko była mężczyzną, Broniu, potrafiłabyś zrozumieć…
Bronisława Niżyńska jest jednak kobietą.
W książce Ewy Stachniak opisaną jaką zdecydowanie bardziej zrównoważoną niż starszy brat, ostrożniejszą i niezwykle pomocną. Łączącą dwie cechy – wielki talent i umiejętność podejmowania słusznych decyzji. Ma wszystko. Pod wieloma względami jest w mojej opinii bardziej męska niż jej brat. Wszyscy choreografowie są mężczyznami, poza Niżyńską, i ona była naprawdę mężczyzną – stwierdziła inna choreografka Ninette de Valois. Niżyńska ma w sobie to, czego wybitnemu Wacławowi brakuje.
Mam niewiele ponad dziesięć lat, ale wiem, że Wacław, mój genialny brat, jest w błędzie. Talent rodzi niechęć, wybitność prowokuje. Ludzkim sercem rządzi zawiść. Dusze mniejszego formatu szukają pocieszenia, usiłując pogrążyć tych, którym dano przestawać z bogami. Tylko najsilniejsi mogą liczyć na przetrwanie.
Wacław zatraca się w sztuce w pełni. Ewa Stachniak opisuje historie wybitnego tancerza, nie szczędząc czytelnikowi barwnych opisów, wprowadzając w atmosferę epoki, ze wszystkimi jej odcieniami i kontrowersyjnymi obszarami. Opisuje romanse, homoseksualne skłonności, artystyczny szał, poczucie niezrozumienia, odważne wizje i niezrozumienie społeczne. Wacław to rewolucjonista, który tworzy całkiem nowy balet. To artysta w pełni oddany temu, co robi, nieznoszący kompromisów, bardzo wymagający w stosunku do siebie i innych. A jednocześnie nieszczęśliwie kierujący swoim życiem.
Jakże żałosne są działania śmiertelników, mówią. Jak nieprzewidywalne ich konsekwencje. Możemy uciekać przed tym, czego się boimy, ale w końcu znajdziemy się dokładnie w tym miejscu, które chcieliśmy ominąć.
Bronia jest inna. Talent nie przeszkadza jej w zjednywaniu sobie ludzi i w podejmowaniu odpowiednich decyzji. Daleka jest od palenia mostów i stawiania sprawy na ostrzu noża. Nie zmienia to faktu, że również ona doświadczana jest przez los.
Nie jestem jakąś szczególną fanką tańca, czy baletu, jednak przeczytałam „Bogini tańca” z wielkim zainteresowaniem. Polecam Wam tę pozycję, jeśli lubicie książki, które opowiadają historie prawdziwych osób w barwny i przejmujący sposób…
4 komentarze
bardzo lubię takie książki, więc podejrzewam, że i o Broni poczytam w niedługim czasie. 😉 i bardzo lubię też książki tej autorki i mam nadzieję, że ta jest równie dobra jak te, które czytałam. 🙂
temat tańca nie jest może szczególnie moim ulubionym, ale zawsze podziwiam w ludziach ich pasję do robienia takich rzeczy. 🙂
swietna recenzja
Ja uważam, że pasja jest ogromie ważna w życiu, napędza nas i motywuje 🙂
Też tak uważam 🙂 Pasję trzeba karmić 🙂 Nie zapominajmy o niej 🙂