Felieton Brazylijskie pośladki zemściły się na mnie okrutnie
Która z nas nie chciałaby zostać właścicielką brazylijskich pośladków? No ja ostatnio zapragnęłam zostać,… ale nie pytajcie mnie dlaczego, no tak już mam, że mnie ciągnie w kierunku „dziwnych” rzeczy. Odkryłam fajne miejsce, w którym serwują taką różnorodność zajęć, że tylko brać.
Wiedziona zachłannością zrobienia z siebie sexy woman zapisałam się na taniec brzucha. Spokojnie… do pośladków też dojdziemy. No powiem Wam kochane, że jak jestem hetero i nic mi się nie objawia w kierunku zainteresowania się płcią tą samą, to jak zobaczyłam instruktorkę zalotnie wijącą się w rytm muzyki, to przysłowiowa kopara mi opadła tak, że jelito grube po raz pierwszy ujrzało świat od strony otworu gębowego. Była moc i to taka, że kolana mi pomiękły, ale nie padłam na podłogę z wrażenia, gdyż przerażenie, że ja mam te wężowo – erotyczne ruchy powtórzyć tak skutecznie usztywniło mój kręgosłup, że tylko solidne trzepnięcie łopatą w grzbiet mogło przypomnieć mu, że poza udawaniem drąga, potrafi się też wyginać w różne strony. Ale bez nerwów… Postanowiłam wyluzować i poddać się przeznaczeniu. Podobno mam talent w tym kierunku. Pani wijąca się mnie pochwaliła, jupi!!! Jak mnie wywalą z roboty, to jest nadzieja, że nie umrę z głodu i nie będę musiała zgłębiać technik segregacji śmieci w osiedlowych śmietnikach.
Taniec brzucha rozbudził moje żądze w kierunku wypracowania ciała wyrywającego z butów. Mało mi było, więc poszłam na zajęcia zwące się „Brazylijskie pośladki”… O ja durna i naiwna… Myślałam, że pomacham trochę tyłkiem w rytm brazylijskiej samby i z bananem na facjacie dorobię się tego deficytowego towaru, jakim są te pośladki… Chodziłam na różne zajęcia typu fitness, ale takiego Armagedonu to ja jeszcze nie przeżyłam. Moja d…pa chyba po raz pierwszy w życiu dowiedziała się, jak wstrętną ma właścicielkę, skoro dopuściła do takiej masakry i jeszcze za to zapłaciła.
Następnego dnia nie byłam w stanie usiąść na muszli klozetowej, nie wspominając o innych czynnościach życiowych typu chodzenie. Poznałam ból życia, gdy zagryzając wargi do krwi musiałam przekonać swój organizm, że chodzenie jest podstawową czynnością dnia codziennego i zwolnienia lekarskiego na obolały zad nikt mi nie da. Nigdy nie przeżyłam tygodniowej orgii seksualnej z udziałem pułku żołnierzy piechoty morskiej, ale czuję się tak jakbym przeżyła.
Mimo wszystko nie poddaję się i dzielnie walczę o powrót do stanu normalności. Jak zaliczę parę takich zajęć to … no kurde… nie będę się chwalić, ale karnawał w Rio z moim udziałem zostanie nowym rozdziałem mojego życia.
Tyle możliwości zarobkowania przede mną stanęło otworem, że aż mnie mniej tyłek boli.
32 komentarze
haha
to kto by nie chciał mieć takich posladkow, sa mega
poproszę takie pośladki w rozmiarze 38 😀
haha 🙂
Powodzenia! 🙂
Już miałam zgłaszać u Ciebie na „podstawowym” blogu, że ktoś Ci ukradł artykuł, gdy zorientowałam się, że to drugi blog 🙂 Pozdrowionka
Nikt tu nie kradnie 🙂 Artykuł został opublikowany za zgodą Autorki 🙂 Pozdrawiam
Przepraszam, że się zaśmiewałam z Twoich cierpień:P Cudnie…:)
Rozbawiłaś mnie do łez 🙂 Przepraszam, ale po tym wszystkim nie potrafię się łączyć w bólu 😉
Piękna historia:) wspaniale opowiedziana:)
Aż chyba sama zostawię teraz komputer i wiszące nade mną zlecenie do wykonana…i zarzucę jakiś „brazylijski pośladek” Ewy Chodakowskie:)
Motywacja wzrosła:) Dzięki za powera!
Ja z moim mikroskopijnym tyłkiem, to bym chyba musiała najpierw zjeść tonę czekolady (której nie lubię), żeby mieć jakąkolwiek szansę na brazylijskie pośladki 😉
Zabawnie opowiedziana historia.
Miałam podobne trudności w poruszaniu się, gdy zafascynowałam się tenisem ziemnym.
Po bardzo długim okresie nieuprawiania żadnego ruchu zwanego popularnie sportem, dawka ruchu, jaką zaprezentował mi mój trener, pozwoliła mi poznać większość mięśni swego ciała – okrutne i za razem przyjemnie mistyczne doznanie 😉
Trzymam kciuki za wytrwałość – Pozdrawiam.
wow, powodzenia!
Jestem ciekawa jakie będą wyniki po zakończeniu ćwiczeń…
Aż na samą myśl mnie tyłek zaczął boleć. Typowo na same pośladki nie robiłam, ale wiem jak ból tej części ciała, potrafi utrudnić życie. 🙂 Czego się jednak nie robi dla urody.
ja tam lubię swój tyłeczek dokładnie taki jaki jest;)
Świetnie oddane wrażenia, każda z nas,której wyobraźnia przekracza choć trochę poza „normę” i próbowała cokolwiek zrobić ze swoim ciałem napewno mogłaby opisać „dzień po” w jego hardkorowej wersji
Zachęcające – uwielbiam zakwasy po tańcu. Może powinnam jednak zapisać się na jakiś kurs, zamiast wyżywać na koncertach i weselach?
Naprawdę zatęskniłam za tym uczuciem, jakby po mnie pułk przeleciał…
Zadbane i wysportowane ciało zwłaszcza po 30 świadczy o pracowitości, silnym charakterze oraz umiejętności zarządzania własnymi słabościami a do tego potrzebny jest intelekt… Tak więc przyjmijmy, że jeżeli właścicielki umięśnionych tyłeczków z urzędu świecą również intelektem, to są o jeden krok dalej niż właścicielki intelektu akceptujące swój nieumięśniony tyłeczek
Świetny tekst, nie dość że się uśmiałam to tak się wczulam, jakbym co najmniej byłam na którymś z tych zajęć i poczułam ból 🙂 wiec odhaczam dzisiejszy trening
Co to w ogóle są brazylijskie pośladki? Coś mi się o uszy obiło, ale nigdy nie chciało mi się zgłębiać tak płytkiego tematu. Nadal mi się nie chce.
A nie lepiej byłoby zaakceptować swój własny zad i świecić intelektem, a nie tyłkiem?
„..kopara mi opadła tak, że jelito grube po raz pierwszy ujrzało świat od strony otworu gębowego.. leżę 😀
Świetnie ujęte 🙂
W punkt! miałam identyczne odczucia
Zdarza się, że Właścicielki brazylijskich pośladków chciałyby mieć troszkę mniej ,,szyneczki”
No właśnie dążymy do tego, czego nie mamy 😉
Też się zainteresowałam tańcem brzucha. Ćwiczę miesiąc i ….jest super
OO….:) Czuję się skuszona, by też próbować.
Tekst rewelacja 🙂 ale mnie rozbawilas
Uśmiałam się jak nic. ..teksty roku
a to dobre!
A co to znaczy „palajaca sie”?
Brazylijskie posladki to takie duze?