Chcesz, żeby Twój mąż się zmienił? Przeczytaj!
Na co dzień wiele z nas słyszy podobne historie – narzekanie na niewiele robiących mężczyzn, opisy zapracowanych żon, które nie mają czasu dla siebie, żale sfrustrowanych kobiet, żyjących z poczuciem klęski.
Tymczasem naukowcy mówią wprost i doprowadzają tym samym kobiety do szewskiej pasji – masz leniwego męża?
To Twoja wina, pozwalasz mu na to.
I jak tu być spokojną, gdy nawet świat nauki jest przeciwko nam, prawda? A może zamiast się oburzać, po prostu z tej tezy wyciągnąć wnioski?
Narzekasz, ale ciągle odwalasz czarną robotę
„Głupie jest robienie ciągle tego samego i oczekiwanie za każdym razem innego skutku” – niby to oczywiste, teoretycznie wiemy o tym, a i tak codziennie powtarzamy ten sam błąd.
Narzekamy na porozrzucane skarpety, gderamy, że to my zawsze musimy robić obiad, mówimy, że mamy dość, głośno wzdychamy, ostentacyjnie przewracamy oczami. A on?
Grzecznie milczy, z miną niewiniątka udaje, że nie wie, o co nam chodzi lub przytula się – robi coś, co wie, że zawsze działa. Świadomie lub nieświadomie „urabia nas”, gra w grze, w której jedna i druga strona wie, że koniec końcem i tak się nic nie zmieni.
Co robimy dalej? Gdy już tak sobie ponarzekamy, pozbędziemy się najcięższych emocji, gderając nieco mniej, zbieramy skarpetki, rozbijamy jajka na szybkie naleśniki, mobilizujemy się w myślach, stwierdzając, że nie jest tak źle jak nam się wydaje i w końcu odpuszczamy.
I tak co dzień. Ona narzeka, on milczy lub obiecuje poprawę i nic się nie zmienia.
Sytuacja patowa…
Chcemy mieć czysto w domu, pragniemy, by druga połówka zainteresowała się, jak działa odkurzacz, ale nie pozwalamy go uruchomić, bo przecież on nie umie, robi to tak niedokładnie…Nigdy nie odkurza za fotelem…nie zagląda pod stół. Takie sprzątanie to nie sprzątanie…
Przecież nie przeżyjemy w bałaganie, rodzina nie może tak funkcjonować, a skoro jemu nie przeszkadza, to ja kobieta muszę się zająć. To mój obowiązek.
I właśnie w tym myśleniu tkwi…błąd. Bo skoro naprawdę nam coś przeszkadza, warto to zmienić. A jeśli w narzekaniu chodzi nam o to, by ktoś docenił nasze wysiłki, po prostu powiedzmy o tym głośno, bez tonu pretensji w głosie.
Największe twardzielki stojące pod ścianą wiedzą, co należy zrobić. Z grobową miną należy pozwolić, by wszystkie czyste skarpetki w szufladzie się skończyły, nie odkrywając kart – „zapomnieć” o uzupełnieniu lodówki, czy też nie uporządkować przestrzeni przed przybyciem do niego gości.
Ala poszła o krok dalej, wspomina:
„Wiedziałam, że ma wpaść do niego kumpel na piwo na mecz, no to zostawiłam seksowną bieliznę na krześle w salonie – tak jak on to robi z ubraniami, których nie chce mu się schować do szafy, pod nogami tuż obok kanapy stojącej na wprost telewizora pozostawiłam odkurzacz, przepraszając słodko, że musiałam sprawdzić pocztę, a bałagan nie zając nie ucieknie, następnie posyłając mu buziaka, pozostawiłam panów w nieposprzątanym domu, z pustą lodówką i brudnymi naczyniami w zmywarce. Mina bezcenna”.
Na drugiej stronie – jak zmienić męża – ciąg dalszy.
12 komentarzy
zmiany zawsze sa trudne dla wszystkich, ale własnie zamiast próbować zmienić kogoś lepiej zacząć od siebie
A ja mam to szczęście, że u mnie bardzo dużo robi mąż. Bywało też tak, że to On mógł powiedzieć że ja nie robię nic tylko chodzę do pracy. W sumie wygrałam męża jak szóstkę w totka.Dobry tata, fajny mąż i zaradny w każej dziedzinie
A co ta wypowiedź wnosi do tematu? Siedź dalej i ciesz się … oj oj ale co w takim razie tu robisz skoro u ciebie tak ” anielsko” i idealnie…
Zgadzam się. Jednak pewne nawyki wynosi się również z domu
Celnie jak zwykle
zgadzam sie w 100%, że leniwy mąż to wina partnerki- bo mu na to pozwala! Nie kupił chleba, niech nie je. Nie posprzątał po sobie, czemu robisz to za niego
Cos w tym jest vhyba sie z tym zgadzam . . Tak samo mysle dotyczy to przyzwolenia tez dzieciom na ” na nic nie robienie i nieangazowanie sie w porządki domowe” a potem slyszymy jak rodzice narzekają ze ich dzieci niv nie robia w domu, no ale jesli ktos uczy swoje dziecko ze wszystko wokol niego sie zrobi i wszystko ma podane pod nos to niestety do kogo można miec o to pretensje?
Na szczescie u Nas takiego problemu nigdy nie było. ..od początku wspolnie z mezem dbamy o dom niema u nas zasady kto sprzata gotuje czy robi zakupy… i to samo dotyczy dzieci bo uczymy ich tego od malego…. takie nasze zdanie jest ..ze przeciez rodzina to zona maz i dzieci…wiec dlaczego obowiazki mialyby spadac tylko ma zone matke ? Przeciez kazdy czlonek rodziny w tym samym stopniu zyje w domu mieszka spozywa posilki..proste i bardzo sprawiedliwe jeśli wszyscy wszystko wspólnie robimy 🙂 a ile przy takim funkcjonowaniu jest radosci i dumy ze jesteśmy taka Rodzina 🙂
Dziewczyny najważniejsze to dać świadomość mężowi, że to on podejmuje decyzje w domu a jak jest naprawdę to każda kobieta wie
A on na koncu i tak odchodzi. Frajer
I dlatego też tracę koleżanki. Jak słyszę, ile to one mają do roboty (żeby nie było – kobiety pracujące na pełny etat), to pytam: „Czemu twój mąż tego nie zrobi?”. Albo nastoletnie dziecko? (bo, druga sprawa to wychowywanie leniwego pokolenia) I wtedy jest zniechęcone „Bo oni tak dobrze nie zrobią. Szczerze mówiąc, gdybym była perfekcjonistką, to do dziś myłabym sama gary. A tak? Zacisnęłam zęby i wiecie? Facet też potrafi to zrobić doskonale, jeśli się mu wyznaczy zadanie i pozwoli je wykonać.
Mało tego, kiedy siedziałam w domu na macierzyńskim, potrafił zrozumieć, że po ośmiu godzinach sam na sam z dzieckiem też potrzebuję odpoczynku.
Są rzeczy, które mnie doprowadzają w nim do szału, ale – o ironio – to są te cechy, które właśnie powodują, że łatwo wszedł w rolę nowoczesnego męża, który wie, że może robić w domu tyle samo, co ja.
Mój problem, to pedantyzm… mam coś takiego, że jeśli mieszkam na swoim, to moim obowiązkiem jest dbać o dom.
Mój narzeczony chętnie zrobiłby to za mnie-zamowilby cleaning service i po sprawie. Ale ja w życiu się na to nie zgodzę. Moja ambicja nie pozwoliłaby na to, żeby inna kobieta u mnie sprzątala.
Moja mama zawsze mi powtarzała, że kobieta powinna dbać o dzieci, męża i dom, bo taki jej obowiązek. Owszem, mężczyzna powinien ją w tym wspierać i także pomagać, ale z tym bywa różnie.
Nie. To ona odchodzi do innego. Na początku zawsze jest wielki zapał. Kobiety to lubią. Pozniej emocje opadają a zostaje miłość której kobiety nie mają. Cierpię bo kocham i nie mogę przestać. Kobiety lubią stan zakochania a my stabilizację która jest dla kobiet nudna.