Główne menu

Co odróżnia dumę od pychy?

Duma to dobra rzecz. Znasz swoją wartość, nie dasz się łatwo zepchnąć do narożnika. Wiesz, że coś sobą reprezentujesz, i nie bawisz się w fałszywą skromność. Jest jednak ryzyko, że przeszarżujesz i staniesz się w swojej pyszałkowatości śmieszna. Albo nieznośnie irytująca.

Bo duma buduje naszą wartość, ale też rodzi pokusę, by postawić się ponad resztę. Ktoś może za bardzo uwierzyć we własne możliwości i uzna, że ma prawo lekceważyć słabszych, pouczać ich mentorskim tonem i wskazywać miejsce w szeregu. Po prostu, sodówka uderza do głowy. Miejsce dumy zajmuje pycha, która z uczciwą oceną wartości ma niewiele wspólnego.

Jak to jest czuć dumę? Dobrze czy niedobrze?

Duma jest nieco kłopotliwa. Fajnie ją mieć, wręcz zachęca się ludzi do rozwijania jej w sobie, ale czasami odbierana jest jako zarozumiałość. Że ktoś się chwali, zbyt koncentruje na sobie, to trochę nie uchodzi. Wiele zależy od środowiska, jak również od tego, co konkretnie jest powodem do dumy, bo na przykład w pewnych kręgach wciąż głupio jest mówić o finansowym sukcesie, mimo że to nie jest szpanowanie markowymi gadżetami i zawstydzanie biedniejszych znajomych, a po prostu pochwalenie się w pełni zasłużonym awansem.

duma pycha

Generalnie jednak, duma uchodzi za uczucie pozytywne, wystarczy nie przesadzać z jej epatowaniem, bo wtedy kończy się na zwykłych, aroganckich przechwałkach. Ktoś przepełniony dumą to ktoś zadowolony z siebie, spełniony, świadomy własnych osiągnięć oraz wysiłku włożonego w dojście do sukcesu. Pełen radości, że się udało, i to właśnie jest istota dumy – cieszysz się, że wygrałaś i byłaś najlepsza, a nie że tamci to banda frajerów.

A z pychą jest inaczej. Radość ze zwycięstwa podszyta jest mocno pogardą dla pokonanych – widzicie pajace, zostawiłam was w tyle, możecie mi naskoczyć. Cudza porażka cieszy nawet bardziej niż własny sukces, można się napawać czyimś smutkiem i wstydem, te łzy wrogów to najlepsza przyprawa do kolacji mistrzów. Negatywne emocje zwyciężają, pojawia się agresja. Dlatego z pychy rzadziej wynika coś dobrego, choć zdarza się, że przekonanie o własnej fantastyczności daje +1000 do odwagi i takie osoby zachodzą znacznie dalej niż rozważniejsza reszta. Oczywiście jeśli mają dość szczęścia.

Jak odróżnić dumę od pychy?

Oba uczucia są na swój sposób egoistyczne, aczkolwiek duma zdecydowanie mniej, bo jednak trzyma się ram przyzwoitości – wiem, że jestem w czymś świetna, ale nie będę o tym rozprawiać godzinami, przechwalać się i wywyższać, nie opowiem, jak dałam czadu na prezentacji koleżance, która właśnie wyleciała z roboty. Duma po prostu nie wyklucza taktu i empatii. Oraz idzie w parze ze świadomością, jak los bywa przewrotny.

Bo sukces nie jest wieczny i to, że dzisiaj trzymam mistrzowski poziom, jutro może być już nieaktualne, a fakt, że dobrze sobie radzę na jednym polu, nie oznacza, że jestem alfą i omegą. Słowem – wciąż jestem tylko człowiekiem z różnymi ułomnościami, tyle że pewne rzeczy mi wychodzą i mam prawo się nimi cieszyć.

Pycha jest nie tyle budulcem dla wysokiej samooceny, co narzędziem do zdobycia dominacji, dlatego pyszne osoby mogą łatwo narzucić innym swoją wolę, ale rzadko kiedy budzą sympatię. Bywają doceniani za określone umiejętności, choć jako ludzie zbierają kiepskie noty, niewielu ma szczerych przyjaciół, większość ich raczej unika albo udaje przychylność dla określonych profitów.

Nie dorastacie mi do pięt

Pycha może rozwinąć się z dumy, jest jej kolejnym, patologicznym stadium. Albo po prostu ktoś idzie po bandzie, rządzi nim poczucie wyższości, choć obiektywnie nie bardzo są ku temu powody – zakrzykują własną niekompetencję i nadrabiają braki butnością. Pyszny człowiek czuje się lepszy od wszystkich i we wszystkim. Nigdy nie przyzna, że nie ma racji, i nienawidzi osób, które mogłyby zagrozić jego pozycji. Jest wyniosły, arogancki, pełen pogardy. I bardzo chętnie manifestuje swoją lepszość.

Ktoś dumny mówi zwykle w dużo bardziej wyważony sposób, bo nie jest jego celem urażenie kogokolwiek. To go różni od osoby pysznej, która ewidentnie znajduje przyjemność w upokarzaniu albo przynajmniej dawaniu do zrozumienia, jak bardzo reszta odstaje poziomem. Pycha przemawia w dość specyficzny sposób, jak gdyby chciała koniecznie przekonać publiczność, że ta ma czego zazdrościć lub czego się bać – bo to jest dość powszechne, że za głośną, arogancką pychą stoi niepewność.

Dlatego jest to wielokrotne podkreślanie własnych przymiotów, dosadny język, robienie szumu wokół siebie, żeby na pewno do każdego dotarło, z kim mają do czynienia. I dlatego też pycha jest często nie eksponowaniem własnych atutów, lecz ciągłym porównywaniem do cudzej mierności. Jak gdyby bez tego tła sukces już nie miał znaczenia, bo po co się starać, jeśli przy okazji nikomu nie utrze się nosa.

Pycha cofa, duma rozwija

Każdy, kto zdobył coś cennego w życiu, boi się, że to straci, ale u pysznych ludzi ten strach jest wyjątkowo silny, bo spadek z uprzywilejowanej pozycji najpewniej zakończy się u nich samotnością i odrzuceniem – pycha utrudniła im zdobywanie serc, więc kiedy w końcu przegrają, mało kto będzie im współczuł. Nierzadko są tego zagrożenia świadomi i maskują niepewność agresją, co dla zdrowej dumy jest raczej nietypowym zachowaniem, właśnie dlatego, że duma wynika z autentycznej pewności siebie, a nie podbudowywania się porażkami innych.

Pod wpływem pychy trudniej zapanować nad emocjami, za to łatwiej wpaść w samouwielbienie. Pycha jest destrukcyjna na dłuższą metę, bo ktoś tak się sobą zachwyci, że uwierzy we własną boskość, uzna, że już jest najlepszy i nie musi nic więcej. Można trochę polecieć na farcie, ale on też nie trwa w nieskończoność. I w końcu peron odjedzie, a coś, co kiedyś dawało przewagę, teraz nie ma żadnej wartości.

Pycha stawia na piedestale, podczas gdy duma potrafi być dobrym motywatorem, ponieważ nie wyklucza skromności – kiedy wiesz, że nic nie trwa wiecznie, prędzej zdobędziesz się na dodatkowy wysiłek, będziesz dalej się rozwijać i szanować ludzi. Człowiek pyszny często sądzi, że coś mu się tak po prostu należy, jest ponad prawem, reguły dla plebsu jego nie obowiązują, i oczywiście nie da się przekonać do rewizji własnych poglądów, nawet kiedy grunt już się zaczyna chwiać pod jego nogami – fałszywa duma nie pozwala.

Nie stracić dostępu do korzyści

Pycha zaburza osąd, zarówno względem siebie, jak i otaczającego świata. Ten wypaczony ogląd rzeczywistości prędzej czy później będzie miał negatywny wpływ na życie osoby, której się zdaje, że pozjadała wszystkie rozumy. I co gorsza, może zaszkodzić też innym, na przykład w pracy – szef w trybie nieśmiertelności pociągnie na dno cały zespół, w dodatku zwalając na nich winę za własne niepowodzenia.

Ktoś pyszny zwykle mocno przecenia swoje możliwości, nie bierze pod uwagę negatywnych konsekwencji bądź z góry planuje, kogo da się obarczyć odpowiedzialnością i zrobić z niego kozła ofiarnego. Prawdziwa duma liczy się z innymi, pycha jest skrajnie egoistyczna i ma w sobie więcej skłonności do nieetycznych zachowań, nieczystej gry – trochę dlatego, że się wierzy w supermoc, a trochę ze strachu, że przedwcześnie się spadnie z piedestału.

Częściej się zdarza, że pyszny człowiek traci kontakt z bazą, staje się niespokojny, niemal paranoiczny, wietrzy spiski, każdą krytykę nazywa zawiścią. A już najgorzej jest, gdy pychą maskowane są rozliczne niedoskonałości – ktoś wie, że w gruncie rzeczy jest dość słaby, lecz ma na tyle tupetu, by stworzyć wizerunek niemalże doskonałej jednostki.

Dumni bez powodu?

Dumnym można być nie tylko z siebie, ale i innych: dzieci, partnera, rodziców, kraju, uczelni, przyjaciółki, rodzinnego miasta, sportowców. I znowu, jeśli to zwykła duma, nie ma żadnego problemu, niech ludzie się cieszą, niech dopingują, niech przeżywają zbiorowo jakiś sukces. Ale i w tym zakresie dość często dochodzi do patologii – fajnie że wygraliśmy, ale jeszcze fajniej, że możemy wam skopać tyłki, bo jesteście z wrogiego obozu.

Można nic sobą nie reprezentować, ale jest poczucie lepszości tylko z racji przynależności do jakiejś grupy. Grupy, która przypisuje sobie sukcesy kilku jednostek, tylko dlatego, że były one z tego samego klubu, miasta, państwa, płci czy czegokolwiek innego, co służy do identyfikacji. Można się wtedy pysznić, mieszając tych gorszych z błotem.

Wystarczy spojrzeć choćby na kibiców piłkarskich – są dumni, że ich drużyna wygrała, cieszą się z gola, oklaskują zawodników, mają swoje przyśpiewki, głośno świętują wygraną, bo „jesteśmy mistrzami”. Ale gdy zamiast radości do głosu dochodzi agresja, to już nie wygląda sympatycznie. Dumę wyparła arogancja i chęć zrobienia komuś krzywdy.

Duma jest pozytywna

W pysznych ludziach jest więcej złości i ogólnie tych negatywnych emocji. Jest także sprzeczność, bo niby gardzi się ludźmi, a jednak potrzebuje się ich uznania i zazdrości, to one są paliwem. Często jest tak, że pyszny człowiek jest w gruncie rzeczy zakompleksiony i przekonany, że okazując cieplejsze uczucia wyjdzie na kogoś słabego, a bardzo zależy mu na tym, by w oczach innych uchodzić za nad-człowieka.

Tak jak ktoś dumny zna swoją wartość, tak pyszny osobnik nieustannie musi coś udowadniać. Nie porywa ludzi osobowością, raczej ich zmusza do zainteresowania, prowokuje, narzuca swój punkt widzenia. Jest bardzo głośny, lubi „żartować” z innych, uznaje tylko swoje granice.

Dlaczego jest taki? Nie ma w pysze jakiegoś konkretnego momentu przejścia, a i też mało kto chce być pyszny sam z siebie. To najczęściej proces zapoczątkowany przez szereg różnych okoliczności, od wrodzonych cech charakteru po wychowanie czy wpływ otoczenia. Pyszne stać mogą się na przykład osoby, które od dziecka słyszały głównie pochwały, a rodzice im pobłażali, bo tak ładnie grają na pianinie albo ciężko chorowały, to niech mają ulgową taryfę. Lub odwrotnie, ktoś mógł być latami gnojony, nagle się wybił i nie uniósł ciężaru chwały, bo podskórnie wcale w siebie nie wierzy.

Jedno jest pewne – duma wynika z tego, że ktoś dobrze się ze sobą czuje, ma zdrowe podejście do konkurencji i nastawiony jest do świata życzliwie, choć oczywiście nie da sobie wejść na głowę. Pycha ma negatywne podłoże i wbrew pozorom nie przyczynia do rozwoju wysokiej samooceny, dlatego żeby się jej pozbyć, trzeba wpierw polubić siebie. Z czym niestety może być największy problem.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>