„Czasami wolałabym być mężczyzną” – dlaczego tyle kobiet tak myśli?
Bycie kobietą to świetna sprawa. Poza tymi momentami, w których świat jasno daje do zrozumienia, że płeć żeńska stoi niżej w hierarchii. Bo jest inna, a tak naprawdę to gorsza. Kobietki są urocze, ale też głupiutkie, nie myślą, tylko działają pod wpływem emocji, a tak w ogóle to nie działają, ponieważ nie są zdolne do podjęcia jakiejkolwiek akcji – są bierne, dlatego bezwzględnie potrzebują oparcia mężczyzny, nieważne co tam sobie krzyczą na manifestacjach.
Podobne teorie sprawiają, że bardzo często w kobiecej głowie pojawia się myśl: szkoda, że nie jestem facetem. Mężczyźni w ten sposób myślą dużo rzadziej, nawet kiedy ich zdaniem kobiety mają wyższą pozycję, więcej przywilejów, a świat rzekomo kręci się tylko wokół babskich spraw i stara się zrobić dobrze wyłącznie paniom, kompletnie zapominając o panach. Czemu więc chęć bycia płcią przeciwną zdradzają głównie dziewczyny?
Z innego świata
Na swój sposób kobiety faktycznie są uprzywilejowane. Otwiera się im drzwi, odsuwa krzesło, puszcza przodem, całuje w rękę. Tylko co tak naprawdę z owych gestów wynika?
Ano nic. Bywają bardzo przyjemne, mogą wynikać z autentycznej troski i sympatii, ale jak przychodzi co do czego, to hołubione kobiety mają znać swoje miejsce i pamiętać, że jedyne, w czym są lepsze od mężczyzn, to rodzenie dzieci.
Wielu kobietom to stawianie na piedestale, kosztem ograniczenia wolności i decyzyjności, jak najbardziej odpowiada, bo wprawdzie nie są niezależne, za to mają masę problemów z głowy – to już facet ma się martwić i niech w pojedynkę kombinuje, skoro wziął na siebie rolę opiekuna, żywiciela i obrońcy. Ale gdy taki układ nie jest kobiecie w smak, irytacja narasta, bo bycie tej, a nie innej płci, jest jak kłoda rzucona pod nogi.
I to nie tak, że kobiecość sama w sobie jest wielkim utrapieniem, no, może pomijając bolesne miesiączki, porody czy komplikacje po ciążach. Cala masa tych stereotypowo babskich rzeczy jest serio przyjemna, sprawia satysfakcję, pozwala miło spędzić czas i nawiązywać więzi z innymi osobami, tyle że właśnie otoczenie nadaje temu łatkę czegoś gorszego, niższych lotów, niewymagającego, a więc i bezwartościowego. Bo wbrew utyskiwaniom na
tłamszenie męskości, to „męskie” ciągle znaczy „lepsze”, czy mowa o pracy, czy o hobby.
Więc interesowanie się modą jest be, ale piłka nożna jest spoko. Programowanie to pożyteczna praca, socjologia nie ma najmniejszego sensu.
Dlatego wiele dziewczyn lubi podkreślać, że nienawidzi różowego koloru, nie cierpi komedii romantycznych, woli oglądać auta zamiast pokazów mody, wydaje kasę na gry, a nie kolejną parę modnych butów. I oczywiście wolą kumplować się oraz pracować z facetami, bo baby durne są, i wredne, i plotkują, i nie ma z nimi o czym pogadać – utożsamiając się bardziej z mężczyznami niż z własną płcią można przypisać sobie pozytywne cechy, zdjąć z siebie tą negatywną otoczkę „głupiej kobietki”.
U mężczyzn tego zjawiska nie widać, na pewno nie w takiej skali. Mało który tak na poważnie mówi „wolałbym urodzić się kobietą” – są po prostu w dużo większym stopniu zadowoleni z tego, że są mężczyznami. Jeśli narzekają, to bardziej na wygórowane oczekiwania co do ich męskości, czyli że np. powinni być wysocy, umięśnieni, super zaradni, dobrze zarabiający, pełni brawury i fantazji – większość wolałaby rozwinąć w sobie właśnie te „samcze” cechy aniżeli stać się kobietą.
A co tak strasznie frustruje?
Odwracanie się od kobiecości i jej przypisywanych powszechnie cechom bierze się z różnych powodów, ale głównie chyba z frustracji. Bo zaczyna się już od narodzin.
Syn w zasadzie nigdy nie jest rozczarowaniem. A narodziny córki owszem tak, nawet w zachodnich, wydawałoby się równościowych społeczeństwach wciąż jeszcze wielu rodziców preferuje chłopców, ponieważ dziewczynka to dla nich kłopot, obciążenie, nie poniesie dalej rodowego nazwiska, tylko wejdzie do rodziny męża.
Sporo krąży po sieci filmików z Gender Reveal Party, i kiedy wychodzi, że to będzie dziewczynka, masa ojców reaguje na to rozczarowaniem czy wręcz złością. W drugą stronę praktycznie tego nie widać – może być już pięciu chłopców, ale jak w drodze szósty, to dalej świetnie, może i czasem troszkę szkoda że nie córeczka, jednak to prawie nigdy nie jest taka reakcja jak przy kolejnej czy nawet pierwszej córce. A jak można się czuć dorastając w domu, który liczył na „kogoś lepszego”?
Takich rozczarowań w późniejszych latach jeszcze przybywa, bo nawet jeśli rodzice są kochający i wspierający, to w szkole, na podwórku, w telewizji, w większym gronie znajomych będą padać słowa o niższości kobiet względem mężczyzn. O internecie nawet nie ma co wspominać. Z jednej strony będzie pewna szarmanckość, z drugiej lekceważenie, bo rzucasz piłką jak baba, biegasz jak baba, a jak koledze przytrafi się chwila słabości, to najczęściej też największą obelgą będzie, że coś robi jak baba. I przez to chłopcy dążą do tego, by być bardziej męscy, a dziewczyny może nie tyle chcą być męskie, co próbują podkreślić, że typowo babskie przywary są im obce – są kobietami, ale w ulepszonej wersji.
Bo co ciekawe, te teoretycznie pożądane, kobiece cechy niekoniecznie spotykają się z uznaniem i co niektórzy szydzą nawet z tego, czego od idealnej partnerki oczekują – prawdziwa kobieta to ta, która zajmuje się domem i dziećmi, ale jednocześnie właśnie za to się nią gardzi, że tylko siedzi w domu i jedyne co potrafi, to posprzątać oraz zmienić pieluchy.
Ma być uległa, ale jej uległość jest godna pogardy, bo dowodzi słabości. Dobra żona nie powinna swoich najlepszych lat tracić na edukację, jednak tej niewyedukowanej chętnie się wytyka braki wiedzy i inteligencji.
Życie na luzaku
A jednak z perspektywy wielu mężczyzn kobiety żyją na easy mode, nie przemęczając się zanadto, nie biorąc za nic odpowiedzialności, mając wszystko na wyciągnięcie ręki za sam fakt posiadania żeńskich organów rozrodczych. Bo jak się troszkę poskrobie, właśnie do tego sprowadza się owo „wszystko” – do łatwiejszego seksu. Że jako kobieta nie musisz się wysilać, wystarczy być i skinąć głową na zgodę, tyle. Nawet zarobić pieniądze jest łatwiej, po prostu pokaż stópki albo kawałek dekoltu, a chmara zdesperowanych facetów wyda ostatnie grosze na fotki i kamerki.
Co poza tym? Mężczyźni często zazdroszczą troski, na jaką mogą liczyć kobiety w potrzebie, tego że łatwiej być ofiarą płci żeńskiej, a w razie braku życiowych sukcesów nie będzie to aż tak strasznie piętnowane jak w przypadku faceta w kiepskiej, niskopłatnej pracy, który w dodatku nadal mieszka z rodzicami. Nie są to jednak jakieś częste głosy – mężczyźni głównie artykułują swoje niezadowolenie i czują się dyskryminowani, lecz mimo tego większość z nich wcale nie wolałaby zamienić się miejscami z kobietami.
I trudno się dziwić, bo nawet biorąc te trudności i wyzwania pod uwagę, życie jako mężczyzna jest ogólnie rzecz biorąc prostsze. Sama siła fizyczna jest ogromnym atutem, ponieważ oznacza mniejszą ilość potencjalnych wrogów i większe możliwości na rynku pracy – nie jest fajnie zasuwać na budowie w pełnym słońcu, ale kobieta zazwyczaj takiej szansy zarobku nawet nie dostanie i musi szukać gorzej płatnych zajęć. Będąc mężczyzną można się
chełpić, że nobliści, sławni naukowcy, wynalazcy, wielcy wodzowie i politycy – co z tego, że sam nie rozumiesz najprostszych zagadnień, przez sam fakt bycia określonej płci zostaniesz zaliczony do tych piętro wyżej.
Żeby dało się żyć po swojemu
Mężczyznom wcale się nie marzy życie jako kobieta, bo sami doskonale wiedzą, jak rzeczywiście się kobiety traktuje – wszak to oni są autorami większości zjadliwych komentarzy i teorii o kobiecej niższości. Sami mówią: jak na kobietę jesteś spoko. Właśnie dlatego, że domyślnie tej drugiej płci przypisują szereg niepochlebnych cech.
Wiedzą, że błędy młodości to im prędzej zostaną wybaczone. Że mniej rzeczy im nie wypada i mają więcej swobody. I że otoczenie bardziej się z nimi liczy, bardziej ich słucha, bardziej im wierzy. Oczywiście, nie wszyscy mężczyźni są wrogo nastawieni, a i kobiety nie do końca rozumieją położenie drugiej strony, widząc – podobnie jak pokrzywdzeni faceci – jedynie pozytywy męskości.
Niemniej to kobiety muszą się postarać bardziej żeby zyskać prawdziwe uznanie, a ich wpadki oceniane są surowiej, z większą złośliwością, oraz z satysfakcją, że „a widzisz, jesteś babą, no nie mogłaś dać rady, może w końcu to do ciebie dotrze”. Sukces kobiety bardzo często jest nazywany przypadkiem, efektem politycznej poprawności, specjalnego traktowania, bo wiadomo, trzeba dać babie wygrać żeby chociaż trochę uciszyć te jęki o
rzekomej dyskryminacji.
Czy to znaczy, że kobiety są tak strasznie nieszczęśliwe i niezadowolone z własnego życia? Na szczęście nie, choć to bardzo wymowne, że przeważnie to kobiety wolą żyć jak facet, a nie na odwrót – masa dziewczyn wybiera karierę, hobby, bogate życie towarzyskie zamiast poświęcenia rodzinie, natomiast ze świecą szukać panów, którzy dobrowolnie wchodzą w rolę gospodyni domowej bez własnego źródła dochodu. Wychodzi więc na to, że życie jako „prawdziwa kobieta” wcale nie jest takie komfortowe.
Komentarz ( 1 )
Jako mężczyzna chętnie zamieniłbym się z kobietą miejscami w hierarchii społecznej. Radzę poczytać o eksperymencie Nory Vincent. Przez kilka miesięcy z pomocą profesjonalnych charakterów przebierała się ona za mężczyznę (dość drobnej budowy ale wystarczyło aby nie budzić podejrzeń) i sprawdzała różnice w życiu płci w różnych środowiskach. Pod koniec dostała ona depresji i stwierdziła że to jednak kobiety są płcią uprzywilejowaną w niemal każdym aspekcie życia. I tyle z teorii autorki artykułu.