Główne menu

Czego lepiej nie mówić o swoim związku?

Naprawdę udany związek bez obopólnego zaufania? Raczej niemożliwe. Przemilczenia, półsłówka, sekrety oraz kłamstwa zniszczyły niejedną miłość, podobnie jak robienie ze związku sprawy publicznej – przesadna otwartość bywa tak samo szkodliwa jak trzymanie na dystans.

A wiele osób tak właśnie czyni. Partner to dla nich przedłużenie własnego „ja”, a skoro tak, to jego sprawy przestają być wyłącznie jego. Szczegóły z życia drugiej połowy zdradza się przyjaciołom, znajomym z pracy i obcym ludziom poznanym właśnie w pociągu, i niespecjalnie widzi się w tym coś złego, to przecież prawie jak mówienie o sobie. Życiowy towarzysz jednak nie zawsze podziela ten punkt widzenia, dla niego to zwykły zamach na prywatność, i jeśli druga strona nie potrafi tego uszanować, przyszłość związku stoi pod wielkim znakiem zapytania.

Właśnie się pokłóciliśmy

Co zrobić po zakończonej kłótni z partnerem? Zdać szczegółową relację przyjaciołom – z takiego założenia wychodzi mnóstwo osób. Wygadanie się przed kimś trzecim pomaga zrzucić ciężar z serca, można usłyszeć cenną radę i przede wszystkim słowa wsparcia, że „to nie twoja wina”. To z jednej strony dobre rozwiązanie, ponieważ zawsze lepiej na świeżo wyrzucić z siebie złe emocje niż je kisić w sobie, z drugiej jednak, takie zwierzenia oznaczają często wtajemniczenie obcych w czyjeś intymne sprawy.

Kłótnie w związku dotyczą bowiem przeważnie takich rzeczy, do których podchodzi się bardzo emocjonalnie, a nie każdy lubi opowiadać o własnych słabościach. Kiedy więc powody kłótni poznają obcy, wraz z opisem, jak na sprzeczkę się zareagowało, spór pomiędzy partnerami wybucha na nowo, wzbogacony o dodatkowy element: pretensję o brak dyskrecji.

Pretensja tym słuszniejsza, że relacja pod wpływem silnych emocji to często o kilka słów za dużo. Łatwo wtedy chlapnąć coś, czego tak naprawdę wcale się myśli. Coś wyolbrzymić, przypisać niesłusznie podłe intencje, podkoloryzować, wręcz zmyślić fakty. Rzadko kiedy stać kogoś w takiej sytuacji na chłodny obiektywizm, to raczej szukanie sojuszników dla swojej racji. Efekt? Słuchacze zapamiętują głównie wady, błędy i złe słowa drugiej strony, i bez względu na to, jak historia dalej się potoczy, mogą na obgadanego partnera patrzeć właśnie pod kątem opowiedzianej historii, tracąc do niego część sympatii i traktować bardziej podejrzliwie.

A jeśli takie zwierzenia są regułą, kładzie się to cieniem na życiu towarzyskim całej grupy, w której owa para się obraca, bo opowieści krążą z ust do ust, po drodze inni mogą jeszcze dopowiedzieć coś od siebie i nagle ktoś staje się czarną owcą, zupełnie bez powodu. Poza tym, jeśli swojego partnera notorycznie się krytykuje, reszta zacznie w pewnym momencie podważać sensowność tego związku i zachęcać do rozstania.

Wiecie, co mój stary wczoraj zrobił?

Opowiadanie o kłótniach bardzo często zahacza o wytykanie wad, tak żeby publiczność nie miała żadnych wątpliwości, z kim oto przyszło się tak użerać. Ale i bez kłótni nie brak okazji, by wspomnieć o przeróżnych dziwactwach życiowego partnera. Często takich, o których on najchętniej sam by zapomniał, a już na pewno nie chciałby, żeby podczas spotkania ktoś wyciągał je na światło dzienne i robił z nich żarty.

Wstydliwe słabostki ma każdy i większość jest czuła na ich punkcie. Z najbliższą osobą można się z nich śmiać, gdy jednak wyjdzie na jaw, że wiedzą o nich obcy, zabawnie już nie jest. I trudno mieć zaufanie do człowieka, który tak beztrosko zdradza ośmieszające szczegóły.

Najgorzej, gdy takie pretensje zbywa się prostym „bez przesady, to przecież nic takiego” – bo jeśli dla partnera to powód do wstydu czy kompleksów, wypada to uszanować zamiast traktować z lekceważeniem. Tymczasem wiele osób nie chce zrozumieć, dlatego komuś tak strasznie przeszkadza opowieść o tym, że misiaczek wieczorem wącha spodnie by sprawdzić, czy nadają się jeszcze do noszenia, a kruszynka zamiast umyć włosy stylizuje je tak, by nie wyglądały na tłuste.

Ludzie w związku, jeśli istotnie są sobą zainteresowani, zazwyczaj potrafią wyczuć, kiedy partner czuje się niepewnie, denerwuje się i jest mu głupio, a bliskość polega między innymi na dawaniu wsparcia w podobnych przypadkach. Trudno zaś nazwać wsparciem wyjawianie drażliwych sekretów – przez takie zachowanie najczęściej rodzi się nieufność, przy partnerze coraz trudniej czuć się swobodnie, z obawy, że ten znowu coś niewłaściwego wypapla swoim znajomym.

W naszej sypialni…

Szczególną kategorią są zwierzenia łóżkowe. Rzecz, która w związku powinna być świętością, bywa często tematem publicznej debaty. Zdradza się bardzo osobiste detale, jak to, że ktoś ma jedną pierś większą od drugiej, wykrzykuje śmiesznym głosem „właśnie dochodzę” podczas orgazmu oraz lubi zabawę w pana i służącą.

Niektórzy nie mają nic przeciwko, nawet traktują to jako powód do dumy, ale inni czują się okropnie skrępowani tym, że obcy ludzie poznali scenariusz erotycznych zabaw z zeszłego poniedziałku oraz szczegóły anatomiczne, i teraz trzeba znosić ich znaczące chrząknięcia, uśmieszki i niedwuznaczne aluzje.

Jeśli na dodatek partner ma kompleksy na punkcie swojego wyglądu albo łóżkowych umiejętności, do kolejnego zbliżenia pewnie prędko nie dojdzie i jego temperatura może się znacząco obniżyć. Oraz pojawią się wątpliwości, czy druga osoba mówiła o tym w dobrej wierze, czy może raczej skarżyła się na niedostatki, a to nie sprzyja podgrzewaniu atmosfery w sypialni.

Powiem wam w sekrecie…

Złe jest także zdradzanie innym tego, co partner opowiedział w zaufaniu, no bo właśnie na tym polegają sekrety, że się coś mówi komuś konkretnemu, a nie wszystkim dookoła. Znowu wypływa kwestia ważności zdradzonego sekretu – historia może być błaha, ale nie w tym rzecz, liczy się fakt, że ktoś się podzielił wiedzą tylko z partnerem, a to się jakoś tak dziwnie rozeszło po różnych ludziach.

Jeszcze gorzej, gdy zdrada dotyczy poważnych tematów, które mogą zaszkodzić i zepsuć opinię, albo przeszłości i zakończonych dawno związków – nie ma żadnego powodu, by streszczać swoim znajomym historię życia partnera, jeśli będzie chciał, sam im to wszystko opowie. Jeśli nie, znaczy, że ma powód, by na te tematy milczeć.

Trudno się po czymś takim dziwić, że druga połówka niechętnie dzieli się osobistymi informacjami, bo wcześniejsze doświadczenie pokazało, że nie zawsze można liczyć na dyskrecję i lojalność. Pojawiają się pretensje o brak zaufania, dystans rośnie, bo zawierzyć komuś po raz drugi wcale nie jest taką prostą sprawą. A jaką przyszłość może mieć związek, w którym się sobie nie ufa?

Nasze problemy są następujące

Aktualne trudności w związku też nie są czymś, o czym warto opowiadać innym ludziom, chyba że partner wyraża zgodę na to, by poprosić znajomych o pomoc. Oczywiście, nie dotyczy to sytuacji, gdy problemy wiążą się z krzywdą jednej osoby i złym zachowaniem drugiej – ukrywanie tego, że w rodzinie jest przemoc czy szkodliwy nałóg raczej nie służy ratowaniu miłości.

Jeśli jednak są to na przykład zaległości w płaceniu rachunków albo czyjaś walka z nadwagą, najpierw powinno się to obgadać we własnym gronie zamiast szukać słuchaczy na zewnątrz, którzy mogą wyciągnąć niezbyt pochlebne dla partnera wnioski, przez co ten poczuje się gorszy i na dodatek zdradzony przez najbliższą osobę.

Jeszcze nieprzyjemniej się robi, gdy rady i pomocy dla siebie szuka się wpierw u znajomych – to oni wiedzą, że dwa tygodnie temu otrzymało się wypowiedzenie i właśnie rozgląda się za nową pracą albo że wizyta u lekarza zakończyła się skierowaniem do specjalisty, tak na wszelki wypadek. I na nic się wtedy zdadzą zapewnienia, że nie chciało się partnera denerwować, bo najwyraźniej na tych obcych ludzi można liczyć bardziej.

Stąd tylko krok do urażenia czyjejś dumy, a takie rany goją się bardzo długo, czasami wcale. Zrozumienie tego utrudnia fakt, że obie płcie, tak ogólnie, są wrażliwe na punkcie różnych rzeczy i to, co wydaje się problematyczne dla kobiet, nie jest takie dla mężczyzn i odwrotnie.

Nie znoszę jego rodziny, a on nie lubi was

Partner to także jego rodzina, a z tą, jak wiadomo, różnie bywa. Legendarne potyczki z teściową, wredna szwagierka, pajacowaty szwagier, obleśny teść… Są jacy są, ale to wciąż rodzina, lubić ich nie trzeba, ale szanować by wypadało. Przynajmniej oficjalnie, czyli bez publicznej krytyki, gdyż obgadanie ich za plecami partnera to zawsze ryzyko, że te słowa w pewnym momencie trafią również do niego. I zrobi się dość niefajnie.

Tak samo jak wtedy, gdy wyjawi się swoim przyjaciołom, że nasza druga połówka nie darzy ich ciepłymi uczuciami, wręcz przeciwnie, o Darku mówi, że to debil, a o Kaśce, że rasowa kretynka. Przytacza się niezbyt sympatyczne opinie wygłoszone przez partnera, co przynosi taki skutek, że relacje towarzyskie stają się jeszcze bardziej napięte i coraz częściej trzeba się opowiadać po czyjejś stronie i wybierać „ja albo oni”. A wtedy albo traci się dobrych znajomych, ale przeżywa kryzys w związku.

To tylko jedna strona medalu

To zrozumiałe, że o swoim związku opowiada się czasem innym ludziom, ale zawsze warto mieć na uwadze, kim oni są i co dokładnie się im przekazuje, bo czym innym jest rozmowa z najbliższą, zaufaną przyjaciółką, a czym innym plotki z osobami, co do których wcale nie ma się pewności, że potrafią trzymać język za zębami.

Ale i dyskusja z przyjaciółmi niekoniecznie przynosi pozytywne skutki. Bo oni słyszą tylko jedną stronę i poznają jej wersję wydarzeń, nie widzą pełnego obrazu, a wyrwane z kontekstu wydarzenia mogą się wydawać znacznie gorsze niż były w rzeczywistości. Osąd wydany przez osoby stojące z boku bywa pomocny, bo jest zwykle bardziej obiektywny i trzeźwy, ale ciężko o merytoryczny komentarz, gdy przyjmuje się na wiarę słowa tylko jednej strony. A ponieważ ludzie widzą jedynie fragment rzeczywistości, mogą stworzyć sobie fałszywy obraz obmawianej osoby i udzielić kiepskiej rady.

Zresztą, wysłuchanie obu stron wcale nie musi być lepsze, ponieważ nie każdy ma ochotę mieszać się w miłosne historie dorosłych ludzi – to często stawia w kłopotliwym położeniu, bo trzeba komuś przyznać rację i drugiemu komuś zrobić przykrość. Najrozsądniej więc, jak na dojrzałych partnerów przystało, uporać się z problemami samodzielnie.

    Komentarz ( 1 )

  • jotka

    Co innego opowiadanie anegdot z własnego życia, a co innego wytykanie wad i to publiczne, sama czułabym sie fatalnie w takiej sytuacji.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>