Główne menu

Czy jesteś snobką?

Zgodnie z definicją, snob to człowiek bezkrytycznie naśladujący tzw. wyższe sfery, do których za wszelką cenę chce się dostać. Snob chętnie popisuje się swoją wiedzą, zwykle bardzo powierzchowną. Nieustannie chwali się wyrafinowanym gustem, choć to jedynie ślepe kopiowanie stylu innych. Obnosi się ze swoim oryginalnym hobby, wyszukanym na siłę, byle tylko zaimponować maluczkim. Mówiąc krótko – mało sympatyczny typ.

Snoba ciężko polubić. Brak mu autentyczności, za to mnóstwo w nim chęci podkreślenia własnej „lepszości”. Towarzystwo, do którego snob aspiruje, niechętnie widzi w swoim gronie takich imitatorów, z kolei naturalne środowisko snoba nie może znieść jego poczucia wyższości i ciągłego pouczania.

Skoro jednak życiowym celem snoba jest wdrapanie się na szczyt, co przecież wymaga pewnej pracy nad sobą, to może nie warto tych ambicji tak jednoznacznie potępiać?

Dlaczego jesteśmy snobami?

 

Najprościej rzecz ujmując, snobizm to rodzaj walki ze swoimi kompleksami. We wszystkich społeczeństwach znajdziemy grupę wybijającą się ponad resztę, a to z racji większego majątku, lepszego urodzenia albo większej władzy. I trudno znaleźć człowieka, który by się do tej uprzywilejowanej grupy nie chciał zaliczyć. Snob wstydzi się tego, że nie jest „naturalnym” członkiem elity i nie tyle żyje swoim życiem, ile odgrywa określone role, mające go przypisać do konkretnej warstwy społecznej.

Jeśli w dobrym tonie jest słuchanie klasyków wiedeńskich, w mieszkaniu snoba na pewno znajdziemy płyty z muzyką Haydna, mimo że ich właściciel nie odróżnia oratorium od symfonii, a zamiast festiwalu mozartowskiego wolałby wieczór w pubie. Snob nie pójdzie do popularnego multipleksu na amerykańską produkcję, lecz wybierze niszowy pokaz kinematografii bałkańskiej, a pod pachą będzie dzierżył James’a Joyce’a. Podobne przykłady można mnożyć w nieskończoność, łatwo jednak znaleźć dla nich wspólny mianownik – potrzebę zamanifestowania swojego intelektualnego wyrobienia i towarzyskiego obycia.

Szczebelek wyżej

Snobizm nie jest oczywiście wynalazkiem czasów współczesnych. W minionych wiekach, kiedy podziały klasowe były niezwykle wyraźne, studenci z niższych warstw społecznych opisywani byli w uniwersyteckich rejestrach zwrotem sine nobilitate, czyli „bez szlachectwa”. W skrócie: s. nob.

Można więc powiedzieć, że protoplastami dzisiejszych snobów byli plebejusze pragnący upodobnić się do swoich panów. Owi przedstawiciele gminu obserwowali każdy krok dobrze urodzonych paniczów, ich styl ubierania się, sposób mówienia, jedzenia, bawienia się. Mając świadomość, że do lepszego towarzystwa dostaną się jedynie wtedy, gdy wykorzenią dosłownie wszystkie swoje chłopskie nawyki, ambitni ludzie z nizin ślepo małpowali każdy podpatrzony gest, nie zastanawiając się nawet, czy jest to mądre i sensowne.

Naśladowanie arystokracji miało też swoje dobre strony. W pewnym sensie, kopiowanie zwyczajów wyższych sfer ciągnęło niższe klasy w górę, uczyło ich bardziej cywilizowanych zachowań, zachęcało do edukacji czy wyzbywania się szkodliwych zabobonów.

Snobizm dawał szansę na społeczny awans, tyle że czymś innym jest dążenie do wysokiej pozycji ze względu na osobiste przymioty i chęć rozwoju, a czym innym walka o szczyt wyłącznie po to, by móc spoglądać na resztę ludzi z góry. Bo snob nie chce być lepszym, mądrzejszym człowiekiem, on chce tylko stworzyć wrażenie, że takim człowiekiem jest.

Snobizm po polsku

O ile w minionych wiekach snobom chodziło niemal wyłącznie o to, by dostać się do kręgów zarezerwowanych dla arystokracji, tak dzisiaj trudno jednoznacznie określić cele tej grupy.

Snobizm

Jako Polacy, w swoich snobizmach różnimy się np. od Anglików, dla których nauka w Eton czy innej „wielkopańskiej” szkole będzie obciachem, podczas gdy nad Wisłą edukacja w prestiżowej placówce jest ciągle rodzajem nobilitacji. W ogóle ta chęć odcięcia się od chłopskich korzeni jest w dalszym ciągu u polskich snobów bardzo silna. Ich dom musi przypominać rodową siedzibę, koniecznie trzeba znaleźć jakichś ważnych przodków i lekko zmodyfikować nazwisko, by brzmiało bardziej szlachecko. Modne stało się również szukanie rodzinnych korzeni na Kresach, do tego fajnie byłoby pochwalić się babcią-sanitariuszką w Powstaniu Warszawskim albo dziadkiem, który zginął w Katyniu, walczył w Armii Krajowej bądź też siedział w komunistycznym więzieniu. Ale mimo tej dumy z historii, polski snob ciągle odczuwa kompleks Zachodu i niejako czuje się w obowiązku na każdym kroku podkreślać, jak to jego rodacy (ale oczywiście nie on sam) są zacofani względem Francuzów, Brytyjczyków czy Holendrów.

    9 komentarzy

  • MM

    Nie za szeroko rozumiesz ten termin autorko?

    • Edyta

      Hm… wydaje mi się, że nie 🙂 snobizmów ciągle przybywa, chociaż może czasami rzeczywiście stosujemy to określenie nieco na wyrost

  • Mala

    Czyli jestem snobką, bo piekę chleb i staram się odżywiać z głową
    Myślalam, że to normalne, że dbam o rodzinę :/

    • dorota

      Chyba to chodzi o robienie tego wszystkiego na siłę, bo taka moda, taki trend…

      • Zbigniew Jerzy

        Autorka jest świetnym przykładem.

        • Edyta

          Zbigniew Jerzy, no naprawdę… tylko czekam, aż mi powiesz, że mam wszy na pępku, to będzie idealnie Twój poziom komentowania 🙂 ale śmiało, lubię pomagać ludziom, nawet jeśli muszę brać ich niezrozumiałe frustracje na klatę 😉

    • Edyta

      Oczywiście że zdrowy tryb życia to żaden snobizm, jeśli robi się to z przekonania, a nie dlatego, że gwiazda X tak żyje i ja też chcę być taka nowoczesna i trendy 🙂 W snobizmie chodzi właśnie o to, że nawet jeśli robimy coś dobrego, np. sami pieczemy zdrowy chleb albo czytamy mądre książki, to nie jest to nasza prawdziwa potrzeba, tylko coś na siłę, by ludzie sobie dobrze o nas myśleli

  • Zbigniew Jerzy

    Autorka Jak zwykle. Dam upust swojej arogancji,……………………………… !

  • Andrzej

    wydaje mnie sie ze wiele cech zostalo trafnie ujetych aczkolwiek troche strzal ponad celem tez jest no ale kto nic nie pisze ten robi tylko jeden blad -nie pisze, wiec piszac mozna szybko sie troche zagalopowac ,ja w tym temacie i zyciu zawsze uwazam ze mniej jest wiecej i pamietam gdzie sa moje korzenie chociaz na codzien zycie wymaga roznych kompromisow i zachowan ale nie powinno sie oklamywac samego siebie- jak to rozumiec pozostawiam kazdemu do jego prywatnej interpretacji

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>