Główne menu

Czy jesteśmy dzisiaj mniej zaradni?

Narzekania na młodzież są stare jak świat. Zresztą, nie tylko na młodzież, kiedyś cała ludzkość była bardziej wartościowa, odróżniała dobro od zła, szanowano starszych i mądrzejszych, nie migano się od roboty, nikt się nie zajmował głupotami. A dzisiaj? Popatrzcie, jak płytkie są związki, jak ludzi zaślepia mamona, jak wielka jest pogarda dla cnoty. I jak nieudolni jesteśmy w porównaniu do naszych przodków.

Bo odejście od wartości to dopiero zaczątek problemów. Teoretycznie jako ludzkość się rozwijamy, ale tak naprawdę starym pokoleniom nie dorastamy do pięt, zwłaszcza jeśli chodzi o taką życiową zaradność. Faceci nie potrafią prosto wbić gwoździa, kobietom obca jest sztuka gotowania rosołu – wykładamy się na najprostszych rzeczach, które dla naszych dziadków nie były żadnym wyzwaniem. Ale czy rzeczywiście jesteśmy od nich mniej zaradni?

Pokolenie fajtłap i kalek

Życiowe nieogarnięcie to jeden z najcięższych grzechów współczesnej ludzkości. Mężczyźni to coraz większe pierdoły, jeszcze rok, dwa, może pięć, i w ogóle staną się zaprzeczeniem swojej płci. Żaden do lasu po choinkę nie pójdzie, tylko kupi oprawiony krzaczek na bazarku. Karpia nie zabije. Sam domu nie wybuduje, dzika nie ustrzeli, nie zmontuje grzałki z żyletki, do wymiany rur wezwie ekipę. Do wojska też nie, bo za wrażliwy. A od trzymania siekiery dostaje zakwasów. I na dokładkę pije piwo z sokiem, zamiast spirytus 96%.

Kobiety zresztą nie lepsze. Zupy z torebki, igła z nitką w rękę parzy, jakieś depresje poporodowe. A nasze babki pościel prały w lodowatym strumieniu, dziesiątkę smyków upilnować potrafiły bez niańki, i jeszcze w międzyczasie własnoręcznie chleb upiekły, kurę oskubały, dzieciom gatki uszyły. I nie marudziły. Nawet dzieciarnia miała więcej jaj od dzisiejszych rówieśników – do szkoły na bosaka przez las, pięć kilometrów w jedną stronę, wilki po drodze, a w kieszeni tylko sucha bułka. Dzieciaki dzisiaj nawet talerza po sobie nie zmyją, prawdziwe kaleki.

Takie historie słyszy się codziennie. Wiadomo, zmiany są nieuniknione, tylko czemu wraz z postępem stajemy się jacyś tacy niedorobieni? Dwie lewe ręce do wszystkiego, niedługo maszynki będą za nas oddychać, bo tak leniwi i niezdarni się zrobimy. Zamiast wyjść na normalnych, porządnych ludzi, przemieniamy się w bandę nieudaczników. Jak to wydelikacone społeczeństwo ma przetrwać?

Było naprawdę ciężko

Z ludzi żyjących kiedyś robi się niebywałych twardzieli, co w jakimś tam sensie jest prawdą, gdyż przeciętna kobieta czy przeciętny mężczyzna mieliby spore trudności z wejściem w rolę swojego praprzodka. Kto by dziś umiał tak z marszu pójść w las i przynieść coś do jedzenia? Która kobieta rozpaliłaby ogień pod kuchnią i ubiła kaczkę? Nie byłoby to łatwe, przynajmniej dla większości.

Ludzie dawniej zwykle pracowali ciężej i musieli więcej rzeczy wykonywać samodzielnie, nie patrzy się jednak na konsekwencje tej zaradności – kobiety, które harowały od świtu do nocy, mając jeszcze na głowie kilkoro dzieci, już po 30-tce wyglądały okropnie i dokuczały im liczne schorzenia, równie szybko”zużywali się” mężczyźni zawaleni robotą. I jak często brakowało im czasu na przyjemności. W opowieściach, jak to kiedyś dzielnie znosiło się trudy życia, nie odsłania się całej prawdy – ludzie tak samo jak dzisiaj chorowali, umierali przedwcześnie, byli zmęczeni, dokuczała im depresja. Po prostu mniej o tym mówili i częściej uważali, że tak najwidoczniej musi być.

W starych, dobrych czasach nie wszyscy byli herosami, nie każdy miał na tyle sprytu i umiejętności by żyć wygodnie i takie same, komfortowe warunki zapewnić swojej rodzinie. Pierdoły rodziły się zawsze, nawet w najzaradniejszych społecznościach, i trudno ocenić, czy ich odsetek jest teraz wyższy niż kiedykolwiek, zresztą te biadania na naszą niekumatość są cokolwiek na wyrost – naprawdę nie brak ludzi, którzy wiedzą, do czego służy nóż myśliwski i piła, wiedzą jak przygotować przetwory na zimę, jak skrócić spodnie i zrobić sweter na drutach. Różnica jest taka, że dzisiaj to raczej hobby, a nie konieczność.

A co zrobiłaby twoja babcia?

Nie można bowiem zapominać, jak bardzo świat się zmienił. Fajnie jest samemu wydoić krowę, ale komu to się tak na serio w życiu przyda? Ktoś mieszkający na wsi zrobi to równie sprawnie jak prababcia, a mieszczuchom do przeżycia będą potrzebne zupełnie inne talenty.

Dzisiaj zaradność to nie tyle umiejętność zbudowania szałasu w lesie, ile kompetencje umożliwiające zdobycie dobrze płatnej pracy. Młody człowiek może mieć opory przed ukatrupieniem ryby, za to ma na tyle odwagi, by w ciemno i praktycznie bez pieniędzy pojechać do obcego kraju za robotą. Jak się uprze, w dzień zaliczy wykłady na uczelni, wieczorami dorobi do stypendium, pracując na zmywaku.

Ludzie mają silnie rozwinięty instynkt przetrwania, również teraz, gdy tak wiele rzeczy podtykanych jest pod sam nos. To nie tak, że gdyby nagle doszło do wielkiej tragedii, to każdy by rozłożył ręce w geście bezradności, czekając na śmierć, bo nic innego nie umie. W mniejszej skali wszystkich dopadają jakieś nieszczęścia – śmierć w rodzinie, ciężka choroba, tarapaty finansowe. I większość sobie z tym radzi.

A w drugą stronę? Gdyby wrzucić przodków w naszą rzeczywistość, to czy tak z palcem w nosie by sobie poradzili? Wątpliwe. To kompletnie inne realia, inne wymagania, nowe przeszkody do pokonania. Ktoś z przeszłości może śmigać na liczydłach jak szalony, ale co z tego, jeśli komputer – podstawowe narzędzie pracy – jest dla niego czarną magią. Co dają czysto fizyczne umiejętności, skoro bardziej wydajni są pracownicy potrafiący obsługiwać skomplikowane maszyny?

Inne dobra w cenie

W naszym życiu najważniejsze jest, by przetrwać. A żeby przetrwać, trzeba umieć dostosować się do panujących warunków, wiedzieć jak zaspokoić własne potrzeby. Tak jak dawniej była to sarna z lasu, tak dzisiaj są to pieniądze, dzięki którym można zdobyć pożywienie, opał oraz inne ważne dobra, i to bez narażania zdrowia i życia. Sukces wciąż wymaga zaradności, tyle że obecnie polega ona na czymś innym.

Oczywiście, to trochę głupio, że dorosły człowiek nie potrafi sam sobie przyszyć guzika czy wymienić uszczelki, jeśli jednak zarobi na fachowców, którzy zrobią to za niego, to ciężko go nazwać życiową niemotą. Z drugiej strony, to imponujące, że ktoś wie, jak uwędzić szynkę i naprawić krzesło, ale gdy jednocześnie ta zdolna osoba ledwie wyciąga pensję minimalną i wiecznie jej brakuje na rachunki, raczej nie będzie uchodzić w powszechnym mniemaniu za super-zaradną. Dzieci kilka pokoleń wstecz umiały zrobić sobie piszczałkę, za to bardzo często obca im była sztuka czytania i pisania.

Wciąż musimy być zapobiegliwi, tyle że dzisiaj to bardziej poduszka finansowa niż spiżarnia pełna zapasów na dwa lata do przodu. I choć wiele tradycyjnych umiejętności przydaje się także współcześnie, to niekoniecznie mają one taką samą wartość co kwalifikacje wynikające z nowoczesnego stylu życia.

Nie musimy się tak wysilać

Odchodzimy od wielu tradycyjnych czynności, bo po prostu możemy, stać nas na to. Zaradność, za którą tak często tęsknimy, przeważnie wiązała się z bardzo trudnym życiem – współczesną czternastolatkę też można wysłać do szwalni i kazać jej nosić wodę w wiadrach, ale kto tak naprawdę chciałby podobnego losu dla swojej córki? Dzisiaj można sobie odpuścić i to wcale nie znaczy, że ktoś jest od razu niewydarzoną sierotą.

W wielu przypadkach to nie brak umiejętności, ile niechęć do podejmowania dodatkowego wysiłku. Człowiek zawsze kombinuje tak, by było prościej, wygodniej i szybciej – gdyby naszym przodkom ktoś dał sprzęt wyręczający ich w ciężkiej pracy, pewnie chętnie by z tego udogodnienia skorzystali zamiast urabiać się po łokcie.

Mniej osób robi przetwory, bo dżemy są do kupienia u pani Basi na bazarku. Uszycie sukienki zajmuje sporo czasu, wygodniej więc pójść do sklepu po gotową kreację. Jasne, można dyskutować, czy to ta sama jakość co domowa produkcja, nie da się natomiast zaprzeczyć, że pozwala to oszczędzić mnóstwo czasu. Bo z tym lenistwem to też nie do końca prawda – dorosły człowiek zwykle musi pracować, i to sporo, ma na głowie masę przeróżnych obowiązków. Dlatego nie dziwi, że po przyjściu do domu często marzy już wyłącznie o odpoczynku, a nie o robieniu mebli czy weków.

Słabsi, choć mądrzejsi

Trudno jednak ignorować pułapki, jakie kryją się w nowoczesności. Bardzo duży nacisk kładziemy na rozwój intelektualny, zaniedbując fizyczność – tak pracę, jak i sport. Rozrywka na świeżym powietrzu traci na popularności, przegrywając ze smartfonami, telewizją i grami na konsolach. Od uczniów wymaga się przede wszystkim wiedzy, a nie praktycznych umiejętności. I zbyt wielką ufność pokłada się w technologii, a ona przecież czasami zawodzi, poza tym można się znaleźć w sytuacji, w której nie będzie jak sprawdzić rozwiązania w google.

Poprawiło się bezpieczeństwo oraz standardy dotyczące ochrony zdrowia, lecz czasem aż do przesady – wielu młodym ludziom w ogóle nie daje się szansy na konfrontację z czymś nieprzyjemnym. I dlatego wydają się oni tacy ciapowaci w porównaniu do rówieśników sprzed kilku dekad, ale jak mają być inni, jeśli nigdy nie wolno im było spać na podłodze w baraku, maszerować w deszczu bez parasola, zawisnąć na gałęzi? Mnóstwo rzeczy uchodzi za zagrożenie, które o wiele łatwiej dałoby się zneutralizować, ucząc młodzież właściwego zachowania, zamiast mówienia „tego absolutnie nie wolno”.

Młodzi, jak i ci starsi, zachłystują się kulturą jednorazówek, bo miło się żyje w świecie, gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, do wymiany w przeciągu jednej doby albo i szybciej. A to zabija naszą kreatywność i pomysłowość, zniechęca do wysiłku.

Tyle że to nie wina młodego pokolenia, a raczej jego opiekunów. Można się oburzać, że młoda osoba nie wie, jak prawidłowo zakisić ogórki i do czego służy suwak logarytmiczny, ale czy ktoś jej to wcześniej pokazał, wytłumaczył, zachęcił do praktykowania? Zaradności człowiek się uczy, jest ona w nim zaszczepiana przez rodziców i wychowawców, to nie jest coś z czym się rodzimy i nie da się już tego zmienić. Ale cóż, zawsze najłatwiej jest ponarzekać na wysyp fajtłap i powzdychać, że kiedyś, kurczę, to było.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>