Główne menu

Czy kobietom rzeczywiście jest łatwiej kogoś poderwać?

Chodzenie na randki to z jednej strony ekscytująca przygoda, ale z drugiej, to prawdziwy koszmar. A może nawet nie tyle sama randka, co doprowadzenie do niej, bo to trzeba zagadać, zdobyć się na odwagę, przygotować na niemiłą odmowę, w parę sekund zaprezentować się z możliwie najlepszej strony. Łatwo nie jest. No chyba że jesteś kobietą.

Wszak kobiety zapraszają na randki upatrzonych mężczyzn znacznie rzadziej, niż to dzieje się w odwrotną stronę. Z bardzo prostego powodu – nie muszą. Otrzymują masę atencji i jedyny ich wysiłek to selekcja otrzymanych ofert. Co innego facet, on się musi wykazać, nawet kiedy jest interesujący i przystojny. Czemu więc kobiety dalej narzekają, jak to nie mogą sobie znaleźć nikogo ciekawego?

Czy kobietom rzeczywiście jest łatwiej kogoś poderwać?

Świat z Tindera

Zdaniem bardzo wielu mężczyzn, kobiecie wystarczy po prostu być – za samo swoje istnienie otrzyma ona masę uwagi, atencji i sympatycznych gestów. Jedyną jej pracą jest odwzajemnić zainteresowanie, tyle. A kiedy sama zechce kogoś poderwać, wystarczy podejść, uśmiechnąć się, powiedzieć „cześć”, podczas gdy facet musi wykazać się odwagą, dowcipem, elokwencją, mieć pieniądze albo chociaż fantazję. Bardzo, bardzo nierówne szanse.

Co widać jak na dłoni w różnego rodzaju aplikacjach randkowych. Kobiety niespecjalnie muszą się wysilać z podrywaniem, to dla nich opcja, a nie konieczność. Wiadomości od kobiet wychodzących z inicjatywą dostaje wąziutka grupa facetów – przytłaczająca większość panów musi napisać pierwsza, a i to nie daje żadnej gwarancji odzewu, o szansie na randkę nie wspominając. Zaś logując się jako kobieta, na brak zainteresowania narzekać nie będziesz, i już pierwszego dnia dostaniesz jakieś wiadomości.

I rzeczywiście, patrząc na statystyki, użytkowniczki aplikacji szybko dostają matche, i dostają ich dużo, a o wykręceniu podobnych wyników panowie zazwyczaj mogą tylko pomarzyć.

Dziewczyny mogą pozwolić sobie na większą wybredność, mogą zupełnie ignorować część otrzymywanych wiadomości, mogą – w pewnym sensie – stroić fochy, jeśli coś im się w rozmowie nie spodoba. Mężczyzna, żeby znaleźć sobie ciekawą parę, musi ostrzej walczyć z konkurencją i, brzydko mówiąc, przerobić „więcej materiału”.

Pozorna przewaga

Suche dane pomijają jednak pewne istotne kwestie. Pierwsza jest taka, że z aplikacji randkowych obie płcie nie korzystają pół na pół – użytkowników jest wyraźnie więcej niż użytkowniczek. Szczególnie gdy są to aplikacje nastawione głównie na luźniejsze znajomości. Po drugie, match to jeszcze nie randka, a randka to nie udany związek. Wreszcie, trzecią rzeczą jest jakość otrzymywanych przez kobiety wiadomości.

Bo ogromna część zaczepek to nic innego jak szukanie okazji na seks. Słowem, kobietom nie tyle łatwiej jest randkować, ile znaleźć kogoś na jedną noc. O ile więc duże zainteresowanie może się na początku wydawać przyjemne i schlebia próżności, tak po czasie ta atencja raczej męczy, bo nie wszystkim randkującym dziewczynom zależy jedynie na przelotnych romansach. Jeśli kobieta szuka czegoś na poważnie, wcale nie ma już tak dużo łatwiej, bo owszem, ma z czego odsiewać, tyle że po selekcji sensownych kandydatów zostaje niewielu.

Zresztą już sam podryw często bywa średnio przyjemny, a po odmowie zdarzają się odpowiedzi bardzo agresywne, wulgarne, z pogróżkami. W realu niekoniecznie bywa lepiej, zwłaszcza w miejscach takich jak kluby, bary, koncerty, duże imprezy masowe, czyli tam, gdzie pojawia się alkohol oraz inne używki – mężczyźni mogą cierpieć z powodu obojętności albo odrzucenia, ale rzadko kiedy naprawdę obawiają się, że podrywająca ich dziewczyna posunie się do niebezpiecznej przemocy. A kobiety niekiedy boją się namolnych adoratorów na tyle, że wolą wyjść z imprezy.

Co jeśli brakuje najważniejszych atutów?

W podrywaniu obie płcie mierzą się po prostu z całkiem innymi wyzwaniami. Mężczyźni zazdroszczą kobietom łatwości w zdobywaniu partnerów, nie widzą jednak całego obrazu – właśnie tego, jak powierzchowne bywa okazywane zainteresowanie. Kobiecie łatwiej poderwać kogokolwiek, lecz zwykle mierzy się wyżej niż randka z pierwszym lepszym kandydatem, co z kolei prowadzi do oskarżeń o roszczeniowość i szukanie księcia z bajki.

Tymczasem nieodwzajemnione zainteresowanie nie jest wcale niczym niezwykłym dla kobiet – bardzo często zakochują się one w kimś, kto zupełnie nie zwraca na nie uwagi. Nie jest im też wcale obce uczucie ignorowania, lekceważenia, bycia niewidzialną, nie mają z kim pójść na studniówkę albo wyjechać na wakacje, nikt ich nie prosi do tańca na imprezie, i tak dalej.

Bo mówiąc o kobietach, które przebierają w dziesiątkach ofert, przeważnie ma się na myśli dziewczyny młode i bardzo urodziwe. Zupełnie pomija się natomiast te, które mają dużą nadwagę, są przeciętne albo mało atrakcyjne, starsze, z niepełnosprawnościami.

Ich sytuacji na rynku randek nie ma co zazdrościć. Nawet jeśli dostają uwagę, to często na zasadzie „z braku laku”. Są przy tym określane niewybrednymi epitetami, poniżane, traktowane z góry, a jeśli dojdzie do randki, to wielu mężczyzn wychodzi z założenia, że skoro zniżyli się do spotkania z „brzydką …”, to jej obowiązkiem jest co najmniej bezinteresowny seks, i żadnego żebrania o telefon następnego dnia. I jasne, kobiety również
potrafią formułować swoje odmowy niezwykle brutalnie i mącą niewinnym chłopakom w głowach dla zabawy bądź z wyrachowaniachodzi jedynie o to, że nie wystarczy być kobietą, aby uniknąć bolesnych doświadczeń w trakcie poszukiwań drugiej połówki.

Jak nadrobić straty?

Oczywiście nie da się powiedzieć, że wszyscy mężczyźni są płytcy i patrzą wyłącznie na
wygląd, a mniej urodziwe kandydatki zawsze traktują z buta, nie ma się jednak co oszukiwać – te mniej urodziwe będą miały pod górkę i ich realna sytuacja nijak się ma do męskich wyobrażeń o byciu kobietą do wzięcia, bo i też w swoich rozważaniach takich dziewczyn nawet nie biorą pod uwagę, skupiając się jedynie na tych, które sami chcieliby poderwać.

Że mimo wszystko nawet te mniej ładne wciąż zaczepiane są częściej niż przeciętny facet?

Prawda, ale znowu – „częściej” odnosi się do samego seksu, a nie do poważnych propozycji.

Piękne dziewczyny też mają problem z tym, jak czasami bywają traktowane, bo przecież ciężko na samym początku odgadnąć, czy ktoś jest zainteresowany na serio, czy tylko chce zdobyć, zaliczyć i zniknąć.

Sporym wyzwaniem dla wielu kobiet jest właśnie wybicie się ponad fizyczną atrakcyjność, czyli poznanie kogoś, kto obok wyglądu doceni jeszcze inne przymioty. I na tym polu mężczyźni mogą mieć łatwiej – mogą nadrobić pewnością siebie, humorem, osobowością, statusem, drogim samochodem, w zależności od tego, co drugiej stronie wydaje się atrakcyjne.

Kobieta też może zaimponować wykształceniem, nietypowym hobby, pasjonującą pracą, oczytaniem, ale umówmy się, to nie zadziała na tłumy mężczyzn równie silnie co zdjęcie nieziemsko zgrabnych nóg w obcisłych legginsach.

Pytanie tylko, czy chce się iść na ilość, czy może raczej na jakość.

Nie bądźcie nachalne

Mężczyzna, który nie robi nic i tylko czeka, najpewniej skończy sam, za to kobieta o tym samym nastawieniu prawdopodobnie wciąż będzie mieć do wyboru jakieś tam opcje. Można się zatem zgodzić, że poderwanie faceta jest znacznie prostsze niż poderwanie dziewczyny, jeśli w grę wchodzą znajomości bez zobowiązań. Ale podrywanie w perspektywie związku na serio to już poważniejsze wyzwanie i nie sposób określić, kto faktycznie ma łatwiej, jako że na sukces składa się mnóstwo rozmaitych czynników. Generalnie większe pole manewru mają osoby z tak zwanego topu, niezależnie od płci – inna sprawa, że mimo szalonego powodzenia nie zawsze wybierają najlepiej.

W byciu podrywaną jest jeszcze ten problem, że to w pewnym sensie wymusza bierność – nie do końca masz wpływ na to, kto do ciebie podejdzie, możesz tylko przyzwalać albo odmawiać dalszej konwersacji. Czemu więc nie podejść samej do wybranego mężczyzny?

Ano właśnie. Niby damsko-męskie obyczaje mocno się zmieniły, niby fajnie, że dziewczyny w końcu robią pierwszy krok i ułatwiają sprawę nieśmiałym facetom, jednak często na podobne zachowania patrzy się co najmniej pobłażliwie – bo kto widział, żeby mysz biegała za kotem?

Kiedy kobieta jest aktywna w swoich poszukiwaniach tego jedynego, notorycznie doczepia się jej łatkę desperatki, szczególnie gdy ma już ona swoje lata, a uroda nie jest jej największym atutem. Na wielu panów działa to odstraszająco, bo chociaż okazane zainteresowanie mile łechcze ego, to jednocześnie pojawiają się obawy, co z tą dziewczyną jest nie tak, że wchodzi w męską rolę. Odrzucenie dla kobiety jest także znacznie gorsze, bo
skoro sama się ofiarowała, to jak musiała się wydać nieciekawa, że ów mężczyzna odmówił.

Więc czy faktycznie jest tak dużo łatwiej? Pod pewnymi względami być może, ale tak naprawdę to jest tylko inaczej.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>