Czy kobiety potrafią być solidarne?
Męska przyjaźń kontra babska zawiść
Męska przyjaźń to związek na śmierć i życie, baby nigdy tego nie pojmą, bo i jak? Potrafią wydrapać sobie ślipia o faceta, wiecznie ze sobą konkurują, i tak dalej. Faceci nie, faceci zawsze trzymają się razem. Jedynie oni są zdolni do tak wielkiego, szlachetnego uczucia jak braterstwo dusz. Jasne, trwałości męskich przyjaźni nikt nie kwestionuje, ale mówienie, że kobiety nie potrafią się ze sobą przyjaźnić, jest ogromnym nadużyciem. Co więcej, statystycznie, co pokazują między innymi badania prof. Czapińskiego, to my mamy więcej przyjaciół, a nie mężczyźni.
Nasze przyjaźnie są też dużo trwalsze – często do późnej starości przyjaźnimy się z koleżankami ze szkolnej ławy. Zdecydowana większość kobiet ma przynajmniej jedną oddaną i sprawdzoną przyjaciółkę. W naprawdę bliskim gronie kobiety mogą na sobie polegać i obce są im knowania przeciwko sobie.
No właśnie, chyba na tym zasadza się cały problem damskiej solidarności. Na bliskości. Nie lubimy „obcych”, ale to nic dziwnego. Mało kto lubi. Wsparcie najchętniej okazujemy „swoim” i dotyczy to także panów. Chłopcy, mężczyźni, trzymają się razem, ale też tylko w obrębie pewnego środowiska, np. kumpli z jednego podwórka. Identyfikują się raczej z tą grupą, a nie ze swoją płcią, i zajadle potrafią zwalczać męskich przeciwników z wrogiego obozu. O czym mowa, wystarczy sprawdzić na pierwszym z brzegu forum piłkarskim, gdzie dajmy na to fani Realu mieszają z błotem sympatyków Barcelony, albo przy wymianie poglądów, gdzie „niepokorni patrioci” wylewają pomyje na „spedalonych lewaków”, i vice versa. Zgoda, ale to takie przekomarzanki, w chwili realnego zagrożenia mężczyźni zjednoczą się w boju. Prawda, ale dokładnie to samo powiemy o kobietach. Dziewczyny wyśmieją u ładnej konkurentki niemodną sukienkę, jednak trudno uwierzyć, że nie pomogłyby jej, gdyby zasłabła na ulicy.
Ideał nie tak idealny
Ale jak można mówić o wspólnocie kobiet, skoro one bez przerwy ze sobą rywalizują! O faceta, ładniejsze mieszkanie, lepsze ciuchy, zgrabniejszy tyłek. Ok, to teraz pokażcie mężczyzn, którzy tego nie robią. Nawet w gronie dobrych kolegów każdy chce być silniejszy, bogatszy, mieć lepsze auto, ładniejszą dziewczynę, wyższe stanowisko. W zasadzie wszystko co panowie robią, to rywalizacja. Na dokładkę są wobec siebie bardzo agresywni, ostatecznie to w końcu oni wywołują wojny i wprowadzają w życie zbrodnicze ideologie.
Wzajemna niechęć kobiet jest demonizowana, podobnie jak idealizuje się męską przyjaźń. Tymczasem owa podziwiana „solidarność plemników” to często zwykły nepotyzm. Mężczyźni trzymają sztamę, bo zwyczajnie się to im opłaca. Dzięki tym znajomościom zdobywają cenne informacje, nawiązują biznesowe znajomości, umacniają swoją pozycję. Mówiąc krótko – odnoszą jakieś korzyści. A gdy znajomość przestaje być pożyteczna, panowie zrywają więzy bez najmniejszych sentymentów. Nie jest to oczywiście reguła, niemniej jednak to nie tak, że jedynie baby są wyrachowane i nieszczere.
Zresztą, z przymrużeniem oka, przewrotnie można zapytać: a czym to panowie tak się szczycą? Jest taki dowcip – mąż zdradza żonę, ona dzwoni po jego kolegach i każdy z nich mówi, że tak, poprzedniej nocy Janek u niego spał. Ha ha ha, no co za jedność! Ale popatrzmy na to z drugiej strony – czy powodem do dumy z męskiej przyjaźni jest fakt, że bronimy gościa, który z premedytacją oszukuje swoją dziewczynę? No to odwróćmy sytuację. To laski kryją koleżankę, gdy ta szuka uciech w obcych ramionach, a mąż sądzi, że ona siedzi na wieczorku poetyckim. Już tak śmiesznie nie jest, co? Taka podwójna moralność, Kali się głęboko kłania.
Ależ wy się nie lubicie!
Zdaniem psychologów, kobiety zwracają się przeciwko swojej płci z powodu władzy, czy może raczej – z powodu jej braku. Wydaje się nam, że lepiej zawiązać sojusz z mężczyznami, jako że za nimi stoi siła i prestiż. Nawet szkoda nam niektórych biedaczek, ale cóż, same są sobie winne, a my musimy dbać o własny interes.
Ten wizerunek płci skłóconej i niezdolnej do przyjaźni poniekąd tworzymy same. Mężczyźni uwielbiają chwalić się swoim braterstwem, my nie, my wolimy narzekać i skupiać się na wadach oraz złych doświadczeniach. Jeśli chodzi o damskie przywary, to chętnie generalizujemy i powielamy stereotypy, które nie do końca mają pokrycie w rzeczywistości. Baby zawsze są takie wredne! Ze strony innych kobiet nigdy nie spotkało mnie nic dobrego! Serio, nigdy? Mówimy „zawsze”, mówimy „nigdy”, a jak przychodzi do konkretów to dziwnym trafem okazuje się, że serdecznych, bezinteresownych gestów częściej doświadczamy od kobiet.
Jest jeszcze jakiś dziwny kompleks niższości. Mówiąc o własnych przyjaciółkach, lubimy podkreślać ich „męskie” zalety, bo kobiece walory jakieś takie niepoważne, mniej cenne, szkoda o nich wspominać. Jednocześnie tworzymy wrażenie, jakby przyjaźń kobieca była niespotykanym w przyrodzie zjawiskiem – my jesteśmy nietypowe, mamy wokół siebie fantastyczne przyjaciółki, no ale one są inne, wyjątkowe, bo normalnie to wiadomo, sama żółć. Jest i grupa kobiet, dla których powodem do dumy zdaje się być przyjaźń wyłącznie z mężczyznami, jako ta wartościowsza. Przyjaźnić się z inną kobietą? To niemożliwe, one takie zawzięte, niemiłe, dwulicowe, choć może warto zadać sobie pytanie, czy ta niemoc w znalezieniu przyjaciółek nie wynika przypadkiem z naszego charakteru, a nie z wad całej babskiej populacji?
Mówić dobrze albo wcale
Kłopot jest też z krytyką. Tak, zdarza się nam czepiać innych kobiet bez powodu i lubujemy się niestety w wydawaniu ostrych sądów, jednak w przestrzeni publicznej o kobiecej niechęci świadczy dosłownie każda krytyka. Nie da się negatywnie ocenić kompetencji i umiejętności innych pań, bo od razu nazywa się to szczuciem, choć argumenty są merytoryczne. Nie popieracie Magdaleny Ogórek? Gdzie wasza solidarność!? Zazdrościcie jej urody, stąd ta nagonka. I na nic tłumaczenia, że trudno udzielać komuś poparcia tylko dlatego, że jest tej samej płci. Zupełnie jak gdyby solidarność oznaczała pełną jednomyślność wśród wszystkich kobiet i spijanie sobie z dzióbków.
Zadziwiające przy tym, że dokładnie ten sam schemat nie działa w drugą stronę. Panowie, tacy solidarni, nie zostawiają suchej nitki na oponentach, lecz w ich przypadku to po prostu różnica poglądów.
9 komentarzy
Dlatego staram się pracować z mężczyznami, chociaż plotkują wcale nie gorzej niż kobiety
Porównując to niestety prawda. Nikt nie dowali kobiecie tak jak druga kobieta. Mężczyźni bywają chamscy ale raczej wprost, rzadko pokładają po cichu świnie jak kobiety.
Oj faceci nie są lepsi, jestem jedna i mam 10 gagatków w firmie…. Moi to załatwiają sprawy siłą a plotkują gorzej niż nie jedna kobieta…..
Przykre ale niestety prawdziwe
te normalne potrafią byc solidarne, te z kompleksami wyższosci i innymi niestety niegdy nie beda:
Ja mam taki zawód, że na ogół jestem RODZYNKĄ w firmie hahaha
Może jestem inna, ale wolę pracować z kobietami. Możliwe, że dlatego, że nie pracuję w biurze, tylko na magazynie, ale też po części wpływ ma na to fakt, że zawsze byłam poza klikami i stawiam sprawę otwarcie – wolę, żeby mi dupę obrabiały, niż obrabiały komuś przy mnie.
Z kolei faceci nie dość, że plotkują, to jeszcze są o wiele gorszymi pracownikami – jak się nad nimi nie stoi z batem, to nie ma szans na porządne wykonanie pracy – i uwierzcie, też potrafią iść i kablować, a jak potrafią się podlizywać, to po prostu poezja…
Powiem wam szczerze że wielokrotnie się przekonałam o tym że Solidarność między kobietami jest możliwa . Może to śmieszne ale z wiekiem wszystko wygląda inaczej – za młodu moja przyjaciółka już była miała bardzo duże powodzenie u facetów i to bardzo skrupulatnie wykorzystywała nawet wtedy jak jej powiedziałam ze któryś mi się podoba. No cóż wtedy nie czułam się atrakcyjna, ale z biegiem czasu nauczyłam się nie przejmować tym, patrzę na siebie i się cieszę z tego jak wyglądam a jeżeli innej to nie pasuje – krzyżyk na drogę bo to tylko zazdrosc. Też miałam przyjemność pracować w gronie wielu kobiet i to było bardzo pomocne doświadczenie. Później zmieniłam pracę na grono mieszane w dużej firmie i było tak ze nikt świń nie podkladal tylko mówił do ciebie a nie do wszystkich co o tobie myśli. Teraz jest tak ze mam przyjaciółkę od 12 lat, różnie to było czasami nie rozmawiałyśmy bardzo długi czas ale jak już się uslyszalysmy to tak jak byśmy gadaly bez przerwy i wiem że mimo przerw w naszej przyjaźni zawsze staniemy za sobą mórem i za naszymi dziećmi niezależnie od wszystkiego. Podsumowując jesteśmy solidarnie a jeżeli jakiejś to przeszkadza Bóg z tobą dalej się kiś w swojej zazdrości.
Są kobiety i kobiety. Tak jak mężczyźni i mężczyźni. Kobiety życzliwe dla innych kobiet warto wspierać, te niszczące inne kobiety – nie!