Główne menu

Czy kobiety rzeczywiście chcą być traktowane jak księżniczki?

Dzisiejszym kobietom często zarzuca się „bycie księżniczkami”. Jednocześnie, w tym tradycyjnym ujęciu, wybrankę serca tak właśnie się powinno traktować – jak królową.

Zabiegać o względy, adorować, obsypywać podarunkami, dawać jasno do zrozumienia, jak bardzo jest wyjątkowa. Skąd zatem owa rozbieżność? Ano stąd, że nikt nie chce być wyzyskiwanym poddanym, który jedynie służy swojej pani i zadowala się łaskawym uśmiechem rzuconym od czasu do czasu.

Traktując kogoś po królewsku, najczęściej oczekujesz jakiegoś rewanżu. I w tym właśnie problem, bo za noszenie na rękach mężczyźni potrafią wystawić bardzo wysoki rachunek, stąd pytanie, czy w ogóle warto się godzić na podobny układ. Bo co tak naprawdę księżniczka dostaje?

Czy kobiety rzeczywiście chcą być traktowane jak księżniczki?

Rycerz swojej damy

W kontaktach intymnych wciąż sporo jest tej tradycyjnej dynamiki damsko-męskiej. To mężczyzna zdobywa, zaś kobieta uwodzi, a ponieważ on jest silniejszy, to zrozumiałe, że będzie odgrywał opiekuńczą rolę wobec swojej księżniczki – przytrzyma ciężkie drzwi, odsunie krzesło, poda ramię, zabije pająka, otworzy słoik z ogórkami. Oczywiście każda para gra według własnych zasad, ale nie da się ukryć, kobieta otwierająca drzwiczki samochodu przed swoim mężczyzną to mimo wszystko rzadkość.

Szarmanckość, wbrew narzekaniom, wcale nie umarła, pytanie brzmi raczej, czy kobiety rzeczywiście wciąż jej oczekują. Bo za rycerskimi gestami zwykle idzie coś jeszcze – oczekiwanie mężczyzny, że partnerka również wejdzie w tradycyjną rolę i uzna jego zwierzchnictwo. A na to kobiety już tak chętnie się nie godzą. Miło jest dostawać kwiaty i wyszukane komplementy, ale żeby w zamian za to ślubować bezwzględne posłuszeństwo?

Jakoś nie wydaje się to zbytnio sprawiedliwe.

Tym bardziej, że księżniczką jest się przeważnie tylko na początku, w fazie flirtowania i chodzenia na randki. Z czasem uwielbienia dla damy serca rycerz okazuje coraz mniej, jak gdyby przyklepanie związku zmieniało zasady wzajemnych relacji. No, może jeszcze przy szczególnej okazji wrócimy do starych obyczajów, ale to wszystko. Więc może zamiast bycia księżniczką lepiej jednak domagać się bardziej sprawiedliwego układu.

Potrzeba bycia uwielbianą

O ile zarzuty o roszczeniowość i księżniczkowanie są często niesłuszne, tak nie można udawać, że księżniczki naprawdę istnieją. Jest to pewna szczególna grupa kobiet, które oczekują specjalnego traktowania. Chcą aby to mężczyzna zawsze wychodził z inicjatywą, płacił za randki, przynosił kwiaty oraz prezenty, wyręczał swoją panią w niewdzięcznych obowiązkach, ratował z opresji, brał ciężar związku na siebie. Czasem są to nawet zadeklarowane feministki, które w związku z mężczyzną chcą jednak poczuć się „prawdziwą kobietą”, a nie kumplem, bo najwyraźniej „prawdziwa kobieta” tylko leży i pachnie i pozwala się uwielbiać.

I co gorsza, jest to rozkapryszona księżniczka, która niewiele daje w zamian, wychodząc z założenia, że sama z siebie jest największą nagrodą. Od mężczyzny oczekuje, by się wykazał, postarał, posiadał wszelkie atrybuty stereotypowego samca, choć sama jedynie co ma do zaoferowania, to swoje ciało – a i to nierzadko z wielką łaską, po spełnieniu tysiąca surowych warunków. W pełni zasługuje na swoje miano księżniczki, czyli osoby, która na swoją uprzywilejowaną pozycję niczym nie zapracowała, po prostu istnieje i to wystarczy, by oczekiwać pokłonów.

W związku księżniczka otrzymuje niewspółmiernie dużo w porównaniu z wkładem własnym.

Dostaje ekstra uwagę i troskę, choć sama niezbyt dba o drugą połówkę. Nie przemęcza się po prostu, choć i tak uważa, że to druga strona korzysta bardziej, no bo może podziwiać jej wdzięki z bliska. Szczerze wierzy, że jest wybitnie wyjątkowa, i wręcz robi przysługę, pozwalając na służenie sobie, bo to prawdziwy zaszczyt i szczęście, mieć ją u swojego boku.

Słowem, księżniczka tylko bierze, i nie bardzo uznaje inne formy związku – przynajmniej do czasu, kiedy może stawiać podobne warunki.

Niewątpliwie jest to bardzo toksyczna relacja, żerująca na męskiej desperacji i głębokim uczuciu. Księżniczka doskonale potrafi manipulować emocjami i bez skrupułów wyciąga z partnera co najlepsze, domagając się ciągłej atencji, dowodów miłości oraz materialnych korzyści. Czasami sprytnie udaje tradycyjną panią domu żeby nie musieć chodzić do pracy, lecz w odróżnieniu od prawdziwej tradwife robi w tym domu niewiele.

To nie księżniczka rządzi

Są też mężczyźni deklarujący, że właśnie tego pragną – swojej królewny, którą będą wielbić z całego serca i rzucać świat do ich stóp. I faktycznie to robią, aż można wynoszonej pod niebiosa księżniczce pozazdrościć, to jednak często tylko pozory. Bo wielbiciel nie robi tego za darmo, tylko ma jasno sprecyzowane oczekiwania – księżniczka ma w całości należeć do niego. A pod hasłem „należeć” kryje się pełne posłuszeństwo i oddanie.

W praktyce uwielbienie oddanego bez reszty adoratora kończy się zwykle w momencie pierwszego sprzeciwu jego księżniczki. Jej lekkiego grymasu niezadowolenia. Tak bowiem w głowie mężczyzny wygląda układ – on daje wszystko, ona przyjmuje bez słowa skargi. Nie ma że jest niezadowolona, bo niby z czego, jeszcze jej mało? I właśnie w tym tkwi haczyk – księżniczka dostaje nie to, czego by sama pragnęła, tylko to, co pasuje jemu. Jest trochę jak w tym starym dowcipie, tyle że w drugą stronę:
– masz wspaniałego męża, musisz być bardzo szczęśliwa!
– owszem, muszę.

Jest rzeczywiście jak u księżniczki, tej realnej, a nie z kreskówek, która co prawda ma służbę, nie musi prać pościeli w rzece i szorować kamiennych posadzek, ale zarazem każdy jej krok jest skrupulatnie śledzony, służy jako towar w politycznych aliansach, musi rodzić zdrowych dziedziców i zapomnieć o osobistym szczęściu.

Uszczęśliwianie na siłę

Kobiety zbyt mocno się różnią między sobą, by jednoznacznie potwierdzić, że lubią być traktowane niczym księżniczki. Część lubi i tego oczekuje, dla drugiej części to staromodne albo na swój sposób przyjemne, ale też powiązane z mniej przyjemnymi konsekwencjami.

Bywa i tak, że mężczyzna po prostu narzuca się ze swoim szarmanckim usługiwaniem, wbrew woli kobiety, która wolałaby bardziej nowoczesne podejście do randkowania.

Tyle że gdy się sprzeciwia, jest zarzut, że o co jej chodzi? Nie chce być dobrze traktowana?

Nie ceni uprzejmych, rycerskich mężczyzn? Rzecz w tym, że owszem, ceni, tylko jej zdaniem uprzejmy mężczyzna robi to, o co partnerka poprosi, zamiast na siłę forsować własne podejście i obrażać się na brak entuzjazmu. Tymczasem sporo mężczyzn zabiega o swoje księżniczki w sposób, który owym księżniczkom średnio odpowiada, ponieważ uparcie wierzą, że „baba mówi jedno, a chce drugiego”, więc nie ma co jej słuchać, trzeba robić swoje. Po czym kończą zdziwieni, że to nie działa, a ona „sama nie wie czego chce” – mimo
że jasno się w tej kwestii wyraziła.

Nie musi być księżniczka, wystarczy człowiek

To nic dziwnego, że w związku chcemy być traktowani wyjątkowo, bo w końcu czyż nie o to chodzi w łączeniu się w pary? Więc to nie tak, że kobietom zupełnie nie odpowiadają pewne tradycyjne formy okazywania pożądania czy miłości. Czyli chcą równości, ale i dodatkowych przywilejów dla siebie, bo najwyraźniej w pewnych kwestiach fajnie jest odwołać się do starych czasów? Też niezupełnie, choć prawdą jest, że taka postawa bywa dla sporej części kobiet kusząca – zrezygnować z przykrych obowiązków tradwife ciągle otrzymując miłe, rycerskie gesty od swojego partnera.

I tu jest pewien dylemat, czy iść w dalej w równość i partnerstwo, czy może dać się porwać romantycznym schematom. Zjeść ciastko i mieć ciastko? Niezupełnie, ponieważ te dwie opcje wbrew pozorom wcale się nie muszą wykluczać. Jest jakieś dziwne przekonanie, że skoro równość, to żaden miły gest się nie należy, jak gdyby równość zakładała wzajemną niechęć czy wręcz sprowadzanie kogoś do parteru, by udowodnić, że ani trochę nie jest wyjątkowy.

Okazywanie komuś zainteresowania, miłe gesty, prezenciki, niespodzianki nie musi być przecież równoznaczne z odgrywaniem księżniczki, jeśli tylko działa w obie strony, bo czy nie byłoby fajnie zrobić komuś wielką przyjemność i dostać coś równie miłego w rewanżu?

Wzajemny szacunek i wspólne dbanie o siebie jest często dużo ciekawszą opcją niż bycie adorowaną księżniczką bez żadnej sprawczości.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>