Czy kobiety trudno zrozumieć?
Za babą nie nadążysz. Nawet nie próbuj, szkoda czasu i nerwów. Nikt nie rozgryzł jeszcze, jakimi krętymi ścieżkami podążają ich myśli, a nawet jak mu się to uda, ona za chwilę zmieni zdanie. Tak po prostu. Bo może.
Kobieta mówi jedno, robi drugie, a w międzyczasie rozwija się w niej ochota na coś jeszcze zupełnie innego. I oczekuje, że mężczyzna bezbłędnie odczyta jej pragnienia, zachowa się dokładnie tak, by wpasować się w jej nastrój w danej chwili. A to się przecież co chwilę zmienia. Sami przyznacie, to niemożliwe do wykonania. A może po prostu błędne jest przekonanie, jakoby myśli kobiety nie dało się rozszyfrować?
Czy kobiety nie wiedzą czego chcą?
Owszem, są takie. Na pytanie, czego pragną, odpowiadają wzruszeniem ramion, że „nie wiem”. Niech chłop się domyśla, a nuż trafi. Tak niezdecydowanym niewiastom zawsze trawa wydaje się zieleńsza u sąsiada, ale jak już wejdą na jego trawnik, też kręcą nosem. Wiecznie nieszczęśliwe, chwiejne, nie potrafią jasno sprecyzować, czego konkretnie od życia oczekują.
Albo potrafią, tylko wiedzą, że nie mają wielkich szans na wymarzoną nagrodę, jako że same niewiele sobą reprezentują i nawet nie starają się tego zmienić, z lenistwa. Godzą się na mniej z braku laku – zwodzą gościa, nie chcą się określić, wciąż się łudzą, że trafią na księcia. Wpychają facetów w „przyjaźń”, bo jeszcze nie są gotowe, to za wcześnie, zobaczymy jak będzie. Przekaz jest tak naprawdę bardzo czytelny, ale gdy facet zauroczony, będzie brał ściemę za dobrą monetę i czekał na uśmiech losu.
W mydleniu oczu takie dziewczyny są zwykle bardzo dobre, czym potwierdzają stereotyp o niezdecydowanej kobiecej naturze. Tak go lubiła, tak go ceniła za to, jaki jest, po czym polazła za typem, który był totalnym przeciwieństwem idealnego przyjaciela. I weź tu zrozum kobiety, weź się dla nich staraj. Nie warto. Trzeba brać co swoje i nie przejmować się babskim jojczeniem, to zwykły stek bzdur bez pokrycia w rzeczywistości.
Mówią „nie”, znaczy „tak”
Można zrozumieć sfrustrowanych mężczyzn, że po tak przykrych doświadczeniach budzi się w nich niechęć do płci przeciwnej. Jednak to, że jakaś grupa zachowuje się idiotycznie, jeszcze nie tworzy uniwersalnej reguły, pod którą podpadają wszystkie kobiety. Zasadniczo to większość ludzi miewa problemy z określeniem, o co im w danym momencie chodzi, ale to jeszcze nie znaczy, że w każdej sprawie są niczym dzieci we mgle.
Ta sama większość ma na tyle poukładane w głowie, by wiedzieć, czy coś im pasuje, czy nie. Kobiety w dużej mierze mają to ogarnięte, zdobywają wiedzę, doświadczenie, analizują swoje emocje, wypracowują pogląd na dzieci, pracę, polityczne wybory. I wszystko jest fajnie, dopóki jej myślenie pokrywa się z oczekiwaniami mężczyzn. Bo kto lepiej niż oni zna kobiety? Wprawdzie sami mówią, że kompletnie ich nie rozumieją, ale najwyraźniej to wcale nie przeszkadza w tym, by bez wahania, i bez wątpliwości określić, co kobieta czuje, czego pragnie i co ją naprawdę uszczęśliwi.
Dlaczego ona sama tego nie wie? Bo jest emocjonalna. Co za tym idzie, nie umie na trzeźwo ocenić, co jest naprawdę dla niej dobre. Dlatego właśnie kobietom często wmawia się, że jakieś są i że coś lubią. Jeśli protestują – kłamią. Zaklinają rzeczywistość. Przecież jak przychodzi co do czego, każdy widzi jak jest. A jak jest? No, że kobiety nie ma co słuchać, tylko robić swoje, jak jest mądra, to podziękuje. Nie dziękuje? Cóż, widać idiotka, to niech siedzi sama.
Dlaczego jej się nie podoba?
To często widać, gdy kobiety postępują „niekobieco”, czyli nie tak, jak to sobie faceci wyobrażają. Jeśli ona woli na przykład karierę zamiast tworzenia domu, na bank ktoś jej to wmówił, ma wyprany mózg feministycznym bełkotem – niemożliwe jest bowiem, by ona mogła tak sama z siebie. A skoro to nie jej samodzielna decyzja, ktoś musi ją naprostować. Więc mężczyzna próbuje kobietę przekonać, że ona chce czegoś innego.
I tak zdarza się, że facet walczy o swoją damę, bo trzeba, a jej odmowa jest tylko dodatkową zachętą – one tak robią specjalnie, droczą się, podbijają wartość. Potem zdziwienie, że po miesiącach wychodzenia z siebie ona ciągle odmawia i jeszcze mówi, że gość się uwziął i ją stalkuje. No co za bezczelność! Niby czego ta kobieta chce? Co jej się nie podoba, czego jeszcze za mało?
A rozbija się o to, że mężczyźni robią masę rzeczy nieproszeni. Nie przyjmują odmowy, bo kobiety odmawiają z przekory, żeby on mocniej się starał. Nie słuchają, co ona mówi, wszak wiedzą lepiej, jak uszczęśliwić wybrankę. Tak, tak, możesz sobie dziewczynko tłumaczyć, że podoba ci się nowoczesność, naszym zdaniem sama się oszukujesz, co pokażemy na twoim własnym przykładzie.
Normalnie to przecież działa
Mnóstwo mężczyzn robi coś dla kobiet wcale nie dlatego, że one o to proszą, ale właśnie przez przekonanie, że prawdziwe kobiece oczekiwania różnią się od tych wygłaszanych na głos. Działają nie według słów samych kobiet, tylko słów innych facetów, podających się za speców od uwodzenia. One tego, drodzy koledzy, nie powiedzą wprost, będą zaprzeczać, ale chcą, uwierzcie. I oni wierzą, zamiast zasięgnąć opinii u źródła, co oszczędziłoby obu stronom wielu nieporozumień.
Już po wszystkim często nie ma żadnej refleksji, że z jakiegoś powodu obrana taktyka nie zadziałała któryś raz z rzędu – nie zadziałała pewnie przez roszczeniowość kobiet, a nie dlatego, że to głupia porada. Albo raz zadziałało, co oznacza, że już zawsze powinno być tak samo, jak gdyby dziewczyny były identyczne. Wielki szok, że jednak nie są.
Wielu mężczyzn nie przyjmuje do wiadomości słów kobiet, zwłaszcza gdy słowa te są nieprzyjemne. Tak, jasne, zróbcie z nas wszystkich łajdaków, brutali i gwałcicieli, choć nie tak wcale brzmi ten przekaz – to raczej zwrócenie uwagi, że kobiety w dużej części wcale nie lubią jakiegoś zachowania, a że kilka lubi, to jeszcze nie powód, by każdej innej narzucać jak ma reagować na męskie zaloty.
Nie chcą się pogodzić z tym, że niektóre męskie zachowania budujące ego są dla kobiet przykre. To rodzi bunt, dlatego łatwiej powiedzieć, że bzdura, laskom ktoś namieszał w głowie, my im pokażemy jak bardzo są mylą. Jeśli zaś one dalej upierają się przy swoim, widać same nie wiedzą, czego chcą. Niereformowalne uparciuchy, widać nie trafiły na porządnego samca, ale nic dziwnego, brzydkie są, prawdziwy facet takiej nie chce, to się pocieszają paskudy. I jeszcze chcą tych biednych chłopów zmusić do działania wbrew sobie. No niedoczekanie wasze.
Spojrzeć z innej perspektywy
To jest ogólnie problem bardzo wielu związków, że ludzie nie słuchają się nawzajem. Zakładają po prostu, że facet chce tego, a kobieta tego. Zawsze tak było, zawsze się tak mówiło, no widocznie tak jest. Tymczasem rola kobiet mocno się zmieniła w ostatnim czasie i nie każdy facet umie się z tym pogodzić. Zamiast tego walczą o powrót do starych dobrych czasów i cenią sobie „zgodną z naturą” tradycję, którą tylko idioci chcą zmieniać.
Mężczyźni często nie chcą zobaczyć i zrozumieć, z czym mierzą się kobiety, dlaczego oczekują jakichś zmian i co je złości. Te braki w komunikacji sprawiają też, że się nie zwraca uwagi na niuanse. Na kontekst, który raz pozwala chwycić za tyłek, innym razem nie, ale nie wynika to bynajmniej z emocjonalnej chwiejności – dziewczyna w takiej sytuacji dobrze wie, czego chce, wystarczy spojrzeć szerzej na towarzyszące wydarzeniu okoliczności.
W różnych stereotypach można znaleźć źródło prawdy, po prostu nie jest to tak czarno-białe. Tak, stanowczy i zdecydowany mężczyzna jest fajny, ale przejmowanie kontroli nad życiem kobiety wykracza daleko poza te cechy. Wielu naprawdę podoba się partnerskie podejście do związku, ale totalnie uległy mężczyzna nie jest żadnym partnerem. Miło być zaopiekowaną, ale nie niańczoną. Są dreszcze, gdy on patrzy z pożądaniem, dobrze jednak by docenił także to, co w głowie. Romantyczne gesty? Nie dla każdej dziewczyny romantyczny gest równa się kosztowna biżuteria i kolacja w najdroższym lokalu.
I tak można ze wszystkim. Kierunek nawet jest dobry, coś tam rzeczywiście się zgadza, ale koniec końców obie strony się rozjeżdżają tylko dlatego, że bardziej wierzą „życiowym prawdom” klepanym bez zastanowienia niż sobie nawzajem. Przy takim podejściu wychodzi, że jak chcesz być w związku, rób wszystko, co on/ona chce, lub rób tylko po swojemu, jak rasowy zwycięzca. Nic dziwnego, że tylu parom wspólne życie nie wychodzi.
Czasem rzeczywiście nie mówią
Nie da się zrozumieć kobiet, nie słuchając ich, bywa jednak, że one rzeczywiście własne myśli zachowują dla siebie, a na zewnątrz zachowują się w odmienny sposób. Czasem do milczenia zmusza strach, jak to ma miejsce przy „komplementach” będących de facto molestowaniem. Skąd nagle seksizm, przecież tylko czekacie żeby was złapać za cycuszki. A kobiety nie reagują na niechciane gesty i słowa, albo udają, że się z nich cieszą, ponieważ boją się agresywnej reakcji na odmowę czy problemów w pracy. Można to wziąć za sprzeczne sygnały, ale znowu, nie doszłoby do spięcia, gdyby komunikaty kobiet traktowało się serio.
Jest też strach innej natury, właśnie tej związanej z „niekobiecością”. Tak powszechne jest wmawianie, co kobieta powinna i jaka jest, że czasami strach się wyłamać ze schematu, bo naraża to na wiele nieprzyjemności. Dużo dziewczyn robi coś wbrew sobie, żeby nie psuć nastroju, nie zrażać mężczyzny, nie okazać się nadmiernie niezależną. Nie mówią głośno o swoich potrzebach, bo nie chcą wyjść na krzykliwe, agresywne, niesympatyczne, zdzirowate.
Kończy się na tym, że kobieta robi co niby powinna, jej partner również, a ona nie wiedzieć czemu ma fochy i czuje się nieszczęśliwa. No dostała co chciała, czyż nie? No właśnie nie. Jedynie dała sobie wmówić, że jej pragnienia są inne.
Zostaw komentarz