Główne menu

Czy krytyka byłych partnerów to red flag?

W nowym związku zwykle nie sposób uciec od przeszłości i porównań z byłymi. Są to często powody do kompleksów, bo ex-dziewczyna narzeczonego pracowała kiedyś jako modelka albo robiła doktorat na wydziale fizyki, czy też były nowej partnerki miał 1,9 m wzrostu i mieszkanie kupił sobie jeszcze na studiach, za gotówkę. Jest więc oczywiste, że w starciu z byłymi większość chce wypaść jak najlepiej, pokonać konkurencję, okazać się najlepszym możliwym wyborem. Zatem rzeczy, które druga połówka o swoich ex opowiada, mają spore znaczenie dla naszego samopoczucia, ale czy mogą one także wpłynąć na ciąg dalszy nowej znajomości? Czy krytyka byłych partnerów to red flag?

To był koszmar, prawdziwy koszmar

Ostra jazda po ex w pierwszym odruchu przeważnie cieszy. Widać, że była dziewczyna nie jest żadnym zagrożeniem, ja jestem lepsza, tamta nawet nie dorasta mi do pięt, a na jej tle moja osobowość wyda się jeszcze atrakcyjniejsza. Tyle że tak naprawdę ogromna niechęć do byłych partnerów raczej nie jest pozytywnym symptomem, ponieważ bardzo często świadczy o wciąż tlącym się uczuciu i żalu z powodu niechcianego rozstania, lub informuje o jakichś nierozwiązanych problemach, które mogą nabruździć w nowym związku.

Bo kiedy sprawa jest już zamknięta, można się do niej odnieść w miarę obiektywnie, na spokojnie, bez jadu. Mocna, przepełniona silnymi emocjami krytyka oznacza przeważnie brak dystansu – były partner nie musi być zupełnie obojętny, zwłaszcza gdy spędziło się z nim sporo czasu, niemniej nie powinien budzić aż tak wielkiego poruszenia. Szkalowanie ex- kochanka nie będzie wcale korzystniejsze od wzruszenia ramionami i lakonicznych, beznamiętnych wspominek, bo jak wiadomo, nienawiść nie leży wcale tak daleko od miłości, więc generalnie bezpieczniej jest, kiedy nowy partner do swojej przeszłości podchodzi ze zwykłą sympatią niż kipi złością na samo wspomnienie imienia tej jędzy.

Szczególnie niepokojące jest, kiedy o byłych partnerach mówi się wyłącznie w negatywnym tonie, no bo aż niemożliwe, żeby ktoś nie miał w sobie żadnej pozytywnej cechy, nigdy nie zrobił niczego dobrego i cały wspólnie spędzony czas był niekończącym się pasmem udręki – a zakładając, że faktycznie to tak wyglądało, co to mówi o człowieku, który dobrowolnie dzielił życie z najgorszym potworem? Jeszcze gorzej, kiedy do swojej złości na ex dorabia jakąś ideologię i stwierdza na przykład, że wszystkie baby to kłamliwe s…, wyolbrzymia jej drobne przywary czy wręcz zmyśla, w każdym uczynku dopatrując się najgorszych intencji.

Nie chodzi bowiem o to, że prawda zawsze leży po środku, a obie strony są tak samo winne, jednak czym innym jest krytyczne spojrzenie na przeszłość, a czym innym płomienne zacietrzewienie, ponieważ w tym drugim przypadku wygląda to trochę tak, jak gdyby ktoś nie umiał wyciągać wniosków z porażek i nie brał odpowiedzialności za własne pomyłki. A skoro „każdy facet to bydlę” albo „każda baba to pusta materialistka”, jak to wróży na przyszłość?

Trochę ciężko sobie wyobrazić żeby autor seksistowskich żartów, dla którego żona to tylko kula u nogi, a w ogóle to powinno się kobietom zabrać wszystkie prawa, swojej partnerce nagle zacznie okazywać szacunek.

Jest coś po prostu niepokojącego w wywodach, jak to były zawsze wszystko zawalał, z niczym sobie nie radził, nigdy nie umiał powiedzieć miłego słowa. A jak do tego jeszcze zrzuca się na niego własne niepowodzenia, no bo przecież gdyby nie on, to nie straciłabym pracy albo nie zaczęła palić papierosów, rozsądnie byłoby poważnie zastanowić się na kontynuacją nowej znajomości, bo jest wielce prawdopodobne, że za pewien czas to my staniemy się tym wywołującym klęski potworem.

Czy randki są od oczyszczania atmosfery?

Oczywiście nie chodzi o to, że o byłych nie wolno powiedzieć złego słowa – w końcu jakiś powód rozstania musiał być. To raczej kwestia intensywności przekazu i sposobu formułowania komunikatu – jeśli powiesz, jak cię zabolało, kiedy ex odszedł bez słowa albo zdradził z koleżanką z pracy, to zrozumiałe emocje, ale wracanie do tego ciągle i ciągle, z
gniewem bądź płaczem, to już dzwonek ostrzegawczy, że chyba coś jest nie tak.

W pierwszej fazie po zerwaniu złorzeczenie na byłego partnera jest czymś w pełni normalnym i może być świetnym sposobem na zrzucenie emocjonalnego balastu, choć jest istotne jak i przede wszystkim z kim się to oczyszczenie przeprowadza. W towarzystwie bliskich, zaufanych przyjaciółek można dać upust swojej frustracji, jakim to ex był dupkiem, jednak na randce z kimś nowo poznanym nie wygląda to dobrze. Zwłaszcza gdy litanię wad
wymienia się bez pytania o przeszłość, tylko żeby sobie ulżyć.

Niewyleczone serce nie przekreśla od razu szans na szczęśliwą miłość, ogólnie jednak, lepiej jest zaczynać kolejny romans po definitywnym zamknięciu poprzedniego rozdziału. Zaś ktoś „na przyszłość” tak średnio się nadaje do pomocy w rozliczeniach – co potwierdzają doświadczenia wielu osób, których psioczenie na ex i robienie z randki terapii skutecznie odstraszyło od ciągu dalszego. Nie jest to po prostu coś, od czego ludzie chcą zaczynać romanse.

Bez przeżywania

W końcu jednak temat dawnych związków wypłynie i padnie pytanie o byłych. I właśnie sposób mówienia o nich sporo powie o charakterze drugiej osoby. Nie da się przecież ukryć, że całkiem inaczej brzmi „nie wyszło nam”, „mieliśmy problem z tym i tym”, a słowa typu „to była skończona debilka, nadawała się tylko do jednego”. Owszem, ex-dziewczyna rzeczywiście mogła mocno zajść za skórę, ale wciąż da się to ubrać w różne słowa, a po drugie, dla słuchacza najczęściej bardzo ważne jest, czy partner mówi o przeżytych dramatach i co było powodem rozstania, czy koncentruje się jedynie na wyzwiskach, obwinianiu, pretensjach o wszystko.

I faktycznie może się zdarzyć, że ex był człowiekiem na wskroś paskudnym, niemniej na szczęście nie wszystkie zakończone związki wiązały się z toksyczną przemocą różnego rodzaju, dlatego zero-jedynkowe przedstawienie sytuacji słusznie wzbudza pewne wątpliwości. Całkiem inaczej natomiast odbiera się zwierzenia, które brzmią bardziej chłodno, słychać w nich refleksję i zrozumienie własnych błędów – jest to po prostu ważne, ale nie dominujące doświadczenie, przykre uczucia zostały przetrawione, teraz idziemy dalej.

Zjadliwa, jednostronna krytyka byłego partnera najczęściej sugeruje, że jeszcze stoi się w starym miejscu i nie umie ruszyć do przodu. Jest dużo resentymentu, a zanim zwykle ciągnie się podejrzliwość w stosunku do całej płci przeciwnej, z czym trudno się walczy. Prognozy na przyszłość nie zawsze są kiepskie, jednak wymaga to sporej cierpliwości i chęci „uleczenia” kogoś, w przeciwnym razie ciągłe słuchanie, jak ex w podobnej sytuacji zawalił na całej linii, będzie co i rusz prowokować sprzeczki, a z czasem też większe kłótnie.

Słowem, kontekst ma ogromne znaczenie. Moment podejmowania tego tematu również. Problemem bywa także szczegółowość – nie wszyscy chcą słuchać detali obnażających obcego im człowieka, ponieważ traktują to jako nielojalność w stosunku do, było nie było, kogoś bliskiego, więc niewykluczone, że o aktualnych partnerach też będą snuć takie opowieści.

Czy można mieć seryjnego pecha?

Czasem nieudanych byłych związków ma się po kilka czy nawet kilkanaście, i to już w ogóle wydaje się strasznie podejrzane. Co bowiem sprawiło, że za każdym razem trafiło się tak niefortunnie? Czy chodzi o to, że ktoś się nie uczy na błędach, czy że troszeczkę mija się z prawdą? A może na swój pokręcony sposób lubi trudne związki?

Uważać warto zwłaszcza na tych, którzy zawsze byli bez winy, nie mają sobie nic do zarzucenia, starali się jak mogli, a „w nagrodę” dostawali piekło. Za notorycznym odgrywaniem ofiary niemal zawsze stoi coś nieciekawego, bo albo ktoś mierzy się z traumą, albo lubi być poszkodowanym, ponieważ dzięki temu można kimś pomanipulować, wymusić komplementy albo jakieś deklaracje.

Cokolwiek by się nie wydarzyło z byłym partnerem, powinno to ostatecznie doprowadzić do konstruktywnych wniosków. Ich brak może sugerować, że to wcale nie jest zamknięta historia, bądź osoba, z którą się spotykamy, nie odrobiła lekcji – a w tym można jej co najwyżej pomóc, a nie w 100 procentach wyręczyć. Wieczna złość na ex, pretensje, wyciąganie przy byle okazji dawnych przewin powinny choć trochę zaniepokoić, bo nawet jeśli o nas nowy partner wypowiada się entuzjastycznie, to nieustające pomstowanie na byłych raczej nie świadczy o pechu, tylko o jego emocjonalnej dojrzałości. I nieważne, że my dzisiaj jesteśmy tymi lepszymi – można w ciemno strzelić, że tak będzie tylko przez chwilę.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>