Czy kultura jest dla ludzi ważna?
Kultura jest czymś, co daje nam szczególną pozycję w świecie zwierząt. Tworzymy różne formy sztuki i to tylko po to, by nacieszyć oczy bądź uszy, bo przecież piękną rzeźbą nikt się nie naje, a symfonia nie wyleczy białaczki. A jednak bez kultury czujemy się ubożsi, bez niej nasze życie to zwykłe trwanie, nic w nim wzniosłego.
Kultura, nawet ta popularna, dowodzi szczególnych talentów, unikalnych umiejętności, i to nie tylko samego twórcy, ale całej jego społeczności – bo sukces jednostki jest bardzo często sukcesem całego narodu, buduje dumę. I bywa też przyczyną konfliktów, bo co się komu podoba wcale nie jest taką indywidualną kwestią.
To tylko kultura
Czym jest sztuka? Definicji jest wiele. To kreatywna twórczość, dowód na otwarty umysł. Coś po prostu pięknego, maestria w każdym calu. Niezwykły talent, ale i ciężka praca. Przykład tego, jak ludzkość potrafi się rozwinąć. Styl życia albo przynajmniej taki dodatek do rzeczywistości, dzięki której nie jest już ona tak szara.
Kulturę podziwiamy, ale i jednocześnie trochę nią gardzimy. Nie każdy rodzic szczerze się ucieszy na wieść, że dziecko chce zostać malarzem albo muzykiem. Lekarz, prawnik, inżynier – to są konkretne zawody, które dadzą w przyszłości chleb. Chcesz sobie coś tworzyć? A proszę bardzo, ale po godzinach normalnej pracy, w ramach hobby, mało to było wielkich artystów przymierających głodem w zimnej norze gdzieś w opuszczonych slumsach?
Już w szkole widać ten paradoks. Oczywiście, że młodzi ludzie muszą obcować z kulturą, czytać książki, chodzić do muzeów, opery i teatru. Jednak plastyka czy muzyka to raczej nigdy nie jest przedmiot tej rangi co matematyka i chemia, wręcz niepotrzebnie zapycha plan lekcji – czy w tym czasie nie lepiej byłoby pouczyć się czegoś naprawdę ważnego, co przyda się w dorosłym życiu?
A przecież zajęcia związane z kulturą są istotną częścią edukacji – rozwijają wyobraźnię i zdolności manualne, pobudzają kreatywność, zachęcają do krytycznego myślenia. Kultura wzbogaca, niezależnie od tego, czy kochamy balet, klasyków wiedeńskich, kubizm albo telewizyjne seriale. Zaraz, seriale? No, może jednak nie tak każda kultura jest wartościową strawą dla ducha.
Czego ty słuchasz?!
Ile ludzi, tyle gustów, a o nich się podobno nie dyskutuje. Podobno, bo w praktyce ocena czyjegoś gustu jest często wartościująca, choć sztuki nie da się zważyć i zmierzyć, to jedynie ludzkie odczucia, a te są przecież bardzo subiektywne. Sami zresztą wielokrotnie dzielimy kulturę na dobrą i taką, którą lubimy – te kategorie mogą, ale wcale nie muszą się pokrywać, bo można mieć swój ukochany film, o którym się wie, że to szmira.
Do kultury często podchodzimy plemiennie albo traktujemy ją jako pretekst do poniżania innych, jak choćby notoryczne szydzenie z fanów przaśnego disco-polo – skoro tego słuchają, muszą być tępi i mieć brudne paznokcie. Dyskusje o gustach bywają tak zażarte, że w ogóle odchodzi się w nich od przedmiotu sporu – to już nie krytyka filmu bądź piosenki, ale pełne jadu wycieczki osobiste. Z koronnym argumentem na czele: nie znasz się, nie rozumiesz tego, to dla wyrobionych odbiorców, a więc w żadnym razie dla ciebie.
W krytyce czyichś upodobań artystycznych nierzadko wcale nie chodzi o rzeczową dyskusję, a jedynie o wykazanie własnej intelektualnej wyższości. No bo jak możecie lubić ten film, tak pełen patosu i logicznych nieścisłości, poza tym czołgi w 1943 roku wyglądały zupełnie inaczej! Tylko motłoch może się tym zachwycić. Jak można powiedzieć, że „Mistrz i Małgorzata” to słaba książka? Jak można jej było nie przeczytać? Albo inaczej – czy wy ją rozumiecie, czy tylko bezmyślnie powtarzacie, że to arcydzieło? Bo ja akurat wiem, gdyż w przeciwieństwie do was myślę samodzielnie.
Nasze oczywiście najlepsze
Do kultury podchodzi się bardzo poważnie, aż za poważnie, biorąc pod uwagę, wokół czego toczy się rozmowa – ludzie potrafią się obrażać do dziesiątego pokolenia wstecz za wyśmianie filmu o zmutowanych żółwiach. Ale też nie jest to tak zupełnie bez sensu, bo sztuka i kultura masowa nie powstają w próżni, są odzwierciedleniem naszej mentalności, systemu wartości, ukrytych pragnień i marzeń.
Kultura może utrwalać stereotypy, jak i je obalać. Zmienia nasze postawy, wpływa na zachowanie i poglądy, można się w niej przejrzeć jak w lustrze – ten sam obraz trzysta lat temu gorszył i szokował, dzisiaj nie widzimy w nim niczego nieprzyzwoitego. I dlatego też „starą” sztukę odbieramy często zupełnie inaczej niż dzieła współczesne, w których dostrzegamy polityczną poprawność, nachalną propagandę, obrazę uczuć religijnych – bo to dotyka konkretnie nas i naszej rzeczywistości.
Kultura w takim szerszym rozumieniu, obejmująca również obyczaje, wiarę i społeczne więzi, pomaga budować tożsamość. Chopin może nudzić, ale to nasz Chopin, nasza duma narodowa, jego muzyką zachwycają się ludzie na całym świecie, opowiada ona o naszej trudnej i bolesnej historii. Jest to wartość, bo pokazuje, że właśnie z naszej wspólnoty pochodzi ktoś tak wybitny. I przede wszystkim – przedstawia tę wspólnotę, pomaga ją zrozumieć, a kulturą łatwiej tego dokonać niż nudnymi referatami czy wpisem w encyklopedii.
Bardzo wiele kultura mówi o normach społecznych, ustroju, prawach. Sztuka to bowiem doskonały środek do wyrażania buntu, a jeśli jest cenzurowana, to można sprawdzić dlaczego i przez kogo. Co wolno pokazać? Co zdobywa masowe uznanie? Jakie jest podejście do karykatury narodowych świętości? Kogo wolno sparodiować, a kogo absolutnie nie? Kontrowersja jest niezbędną składową kultury, a to, jak ktoś na nią reaguje, jest cenną informacją.
Rozrywka dla elity
Tylko, no właśnie, to co jest kulturowym dziedzictwem narodowym nie zawsze jest czymś, z czym lubimy obcować na co dzień, dla autentycznej przyjemności. Fajny ten Moniuszko, ale niekoniecznie jest to muzyka na playlistę do samochodu. Nobliści to wielka duma, lecz te ich książki… Ciut nudne, nie na sobotni wieczór.
W sobotni wieczór milej widziana jest jakaś mniej wymagająca forma relaksu. Popkultura. O kilka stopni niżej od sztuki wysokiej. Fajna, ale czy równie ubogacająca jak runda po galeriach z obrazami? Czy zmusza do myślenia, działania, mierzenia się ze swoimi demonami? A może jest tylko rozrywką nie najwyższych lotów, która raczej ogłupia i kradnie czas niż wnosi coś wartościowego do życia człowieka?
Wiadomo, że jest podział na kulturę lepszą i gorszą, nie jest jednak jasne, w którym miejscu biegnie granica pomiędzy nimi. Za gorszą zwykle uchodzi sztuka masowa, ale to niesprawiedliwe uproszczenie – są popularne książki, płyty, obrazy czy spektakle, które skłaniają do refleksji, poszerzają horyzonty. Lecz znowu – może to dlatego, że odbiorcom popkultury wiele nie trzeba?
Jak jednak ocenić, co pobudza we właściwy sposób, a co tylko udaje, że to robi? Czy komiks może być taką sztuką? A mural? Generalnie im coś bardziej niszowe, tym bardziej elitarne, gdyż wymaga określonej wiedzy i krytycznego myślenia, a to co lubią wszyscy nie może trzymać wysokich standardów. Popularne trendy uchodzą za kiczowate, bezwartościowe, wręcz śmieciowe. Telewizja? Syf mieszający w głowie. Pioseneczka, w której jest tylko „oooo, e, e, e, uuuu, love you baby”? Szanujmy się.
Pięć gwiazdek od krytyka
Masowość jest jednak pojęciem bardzo umownym, ponieważ w dobie internetu każdy może sobie obejrzeć sztukę Czechowa na Youtubie, a starożytne rzeźby na stronie muzeum. Poza tym, masowa kultura potrafi pozytywnie zaskoczyć – nie tylko chłam zdobywa ogromną popularność.
To skąd wiadomo, że coś jest złe albo dobre? Głównie od krytyków, influencerów, ludzi z autorytetem. To ludzie zajmujący się kulturą na poważnie, z dobrym gustem, po prostu wyrobieni – spędzili na studiowaniu sztuki wiele godzin, widzieli setki dzieł, mają skalę porównawczą, znają kontekst. Dzięki temu mogą przedstawić coś w zupełnie innym świetle, czego laik pewnie by nie dostrzegł. Krytyk pomaga coś zrozumieć, zwraca uwagę na istotne detale, których niewprawne oko nie dostrzeże. Jest po prostu przewodnikiem, z którym łatwiej manewrować po nie dość dobrze poznanym terenie.
Ale wciąż – to tylko opinie, bazujące tak na wiedzy, jak i osobistych preferencjach. W dodatku są to preferencje całkiem często sprzeczne z głosem ludu. Ileż to razy jakiś film był wychwalany przez krytyków, zdobywał nagrody na licznych festiwalach, lecz sale kinowe świeciły pustkami, gdyż lud jakoś nie chciał docenić wartości owego dzieła. Ile razy mówiło się o jakiejś książce jak o przełomowym dziele pełnym śmiałych i światłych idei, podczas gdy mało kto był w stanie przebrnąć przez więcej niż jeden rozdział?
Oczywiście, można powiedzieć, że porażki nie dało się uniknąć, bo to było zbyt duże wyzwanie intelektualne dla większości publiki. I to też sprawia, że opinia krytyków/autorytetów ciągle ma znaczenie – ludzie chcą być częścią elity, chcą być kimś kto rozumie, widzi to nieuchwytne, niedostrzegalne dla większości COŚ.
Tylko dobre emocje
W ocenie kultury niewiele jest faktów, są głównie opinie. Trzymamy się jednak tych faktów, co jest zalążkiem snobizmu i przekonaniem o własnej wyższości – bo to bardzo charakterystyczne, że krytyka często nie dotyczy dzieła, ile właśnie publiczności, jej głupoty, niewyrobienia, zacofania. No ale czego spodziewać się po masach? Dobrego smaku? Heh, dobre sobie.
Fani kultury popularnej nie zawsze widzą szerszy plan, ale czy koniecznie muszą? Czasami kontekst jest potrzebny do zrozumienia jakiegoś dzieła, ale też równie często ów kontekst jest dorabiany na siłę, krytycy doszukują się dziesiątego dna przykrytego piętrowymi metaforami, żeby wyjaśnić teorię pasującą do ich koncepcji, a nie prawdziwych intencji autora – jak w znanej anegdocie o niebieskich firankach.
Kultura ma wzbudzać w nas emocje, dlatego często coś jest dla nas wspaniałe nie ze względu na obiektywną wartość estetyczną, lecz z powodu skojarzeń. Wracamy do kiepskiego filmu, bo przywołuje na myśl super wakacje z paczką przyjaciół. Ckliwa piosenka podnosi na duchu. Książka może i jest pełna banałów, ale daje nadzieję i motywację. Na festynie leciała badziewna muzyczka, za to wszyscy świetnie się bawili w przyjaznej atmosferze.
A co z wartością edukacyjną? Sztuka nie powinna być tylko przyjemnością, musi też czasami być niewygodna, zwracać uwagę na rzeczy, o których niechętnie się myśli. Tylko czy jedynie wyższa kultura prowadzi do cennych refleksji? Wiele wytworów popkultury, w tym i tych nieco tandetnych w swojej formie, zwróciło uwagę na ważne zagadnienia społeczne, uczyło szacunku do innych ludzi, zainspirowało do poważnej debaty, i to na dużą skalę. Dlatego więcej wartości może nieść za sobą przerysowany film o komiksowych superbohaterach, po którym ktoś się zreflektuje i coś ważnego do niego dotrze, niż głęboki dramat, z którego nie wyniosło się nic, poza przekonaniem o przynależności do intelektualnej elity rozumiejącej sztukę przez duże S.
2 komentarze
Faktycznie kultura jest dla elit, choć dobrze by było, by choć jej cząstka trafiła pod strzechy,,,kropla drąży kamień, ale jak ma trafić, gdy ta kultura droga bardzo…
Na szczęście kultura i sztuka jest tak szerokim pojęciem, że dla każdego znajdzie się miejsce. Co do muzyki w samochodzie, ja akurat słucham Mozarta i Vivaldiego i bardzo mi się dobrze przy tym jeździe – Moniuszki nie testowałam 🙂 Lubię oglądać teatry niezależne, które mają w moim mieście swój festiwal, ale też lubię odmóżdżyć się przy serialach. Obrazy do mojego domu wybieram pod kolor wystroju, co przyprawia o ból głowy moich znajomych artystów. Ale każdy ma prawo na subiektywny odbiór kultury i ważne, aby umiał z tego dobrodziejstwa czerpać.