Czy makijaż to oszustwo?
Profesjonalnie wykonany makijaż potrafi zdziałać cuda, więc nic dziwnego, że dla wielu kobiet pomalowanie twarzy jest czymś tak oczywistym jak założenie ubrania. To część stylizacji, dopasowana do okoliczności, mająca na celu także dyskretną poprawę wyglądu. No właśnie – poprawę. Czy ukrywając pod warstwą kosmetyków pewnych niedoskonałości, kobieta nie oszukuje potencjalnych partnerów? Wszak uroda jest tym, co wzbudza zainteresowanie, a tu mamy do czynienia z dość mocnym podrasowaniem rzeczywistości.
I gdy popytać mężczyzn, ale też innych kobiet, to tak, całkiem sporo będzie głosów, że makijaż jest kłamstwem. Wprowadza w błąd. Za sprawą podkładu, tuszu i szminki kobieta może podstępem przyciągnąć do siebie zachwyconego pięknością adoratora, choć prawda wcale nie prezentuje się tak atrakcyjnie. I kiedy maska opada, pojawia się rozczarowanie, ale czy zawiedziony kochanek ma słuszność mówiąc o oszustwie?
Ile zmienia makijaż?
To zależy, ale odpowiednio zrobiony może bardzo skutecznie zakamuflować przeróżne wady, od zwykłego trądziku po poważne niedoskonałości. Wprawiona makijażystka umie optycznie złagodzić/wyostrzyć rysy twarzy, lekko skorygować kształt oka, odwrócić uwagę od brzydkiego nosa, powiększyć usta, i tak dalej. Różnice są czasem ogromne i aż ciężko uwierzyć, że to ta sama osoba, zwykle jednak te zmiany – nawet jeśli zauważalne – nie
przemieniają w całkiem innego człowieka. Sprawiają jedynie, że ktoś wygląda lepiej, ale wciąż można go bez trudu poznać.
Nie jest też tak, że makijaż zawsze wychodzi na plus, bo równie dobrze w make-upie można wyglądać starzej, bardziej wulgarnie, tandetnie, brzydziej po prostu. Niekiedy tapeta od razu rzuca się w oczy, a czasem twarz wydaje się całkowicie naturalna, bez żadnych kosmetyków, lecz niezależnie od końcowego efektu zawsze istnieje ryzyko oskarżeń o zakłamywanie rzeczywistości. Co może dziwić, jako że dzisiaj makijaż jest nie tylko powszechny, ale wręcz oczekiwany, np. w niektórych firmach, no i trudno sobie wyobrazić wielkie wyjście z
zupełnie niepomalowaną twarzą.
Skąd zatem te kontrowersje? Ano stąd, że ukrywa się podstawowy walor kobiety, czyli urodę, dlatego kwestia oszukiwania wypływa przede wszystkim w kontekście randek, a nie spraw zawodowych. Co więcej, makijaż u pracujących kobiet bądź polityczek to nawet dodaje im wiarygodności, oczywiście jeśli wygląda odpowiednio, podczas gdy zupełnie niepomalowana twarz wydaje się często „dziwna”.
Fałszywy wizerunek
W mediach społecznościowych mnóstwo jest zdjęć „przed” i „po”, jak również filmików instruktażowych, co tylko podsyca dyskusję o zakłamywaniu rzeczywistości przez makijaż. Bo jeśli pomalowanie się stwarza iluzję osoby dużo atrakcyjniejszej, to czy to nie jest tak, jak gdyby ktoś się pochwalił wielkim, eleganckim domem, po czym zabrał do rozpadającej się szopy gdzieś pod lasem? Czy zaproszony gość nie poczułby się rozczarowany i oszukany?
Pewnie tak, tyle że tu mamy do czynienia po prostu z kłamstwem, a makijaż mimo wszystko trudno zaliczyć do tej kategorii. Z czym jednak wielu mężczyzn się nie zgadza, przekonując uparcie, że to oszustwo, podstępny kamuflaż, żerowanie na czyjejś naiwności, no najlepiej żeby był na to jakiś paragraf. Bo nie powinno być tak, że idziesz na kolację z boginią, a rano budzisz się koło jakiejś maszkary.
Pytanie tylko, na ile w podobnym wypadku zadziałał zmyty makijaż, a nie wypity wieczorem alkohol, który do rana zdążył wyparować, a po drugie, czy dorosły mężczyzna naprawdę uważa, że kobiety naturalnie mają kolorowe powieki, brokat na skórze i czarne kreski przy rzęsach? Nawet make-up no make-up da się rozpoznać nie będąc doświadczoną stylistką, dziwić więc może zaskoczenie, że po umyciu twarzy kobieta ma trochę inny odcień cery, jaśniejsze rzęsy i nie tak mocno błyszczące usta.
Zresztą zarzuty nie kończą się na makijażu – oszustwem nazywane są także np. staniki push-up czy wyszczuplające majtki, ponieważ sprytnie zakrywają mankamenty sylwetki i biedny facet zakochuje się w kimś, kto w naturalnej wersji już wcale nie jest tak olśniewający.
Wszystko może być ułudą
Makijaż najczęściej służy temu, żeby podkreślić urodę, zaakcentować atuty i w miarę możliwości ukryć wady. Ale to samo można powiedzieć także o zwykłym ubraniu – odpowiednio dobrany fason przykryje wystający brzuszek, doda wizualnie wzrostu, wymodeluje smuklejszą talię albo szersze ramiona. Że nie da się schować wszystkiego?
Owszem, ale i makijaż ma swoje ograniczenia, i nawet najzręczniej wykonanym make-upem nie uda się przemienić w Alessandrę Ambrosio.
Na tej samej zasadzie powinno się uznać, że spodnie są oszustwem, ponieważ zasłaniają cellulit albo rozstępy, i po rozebraniu skóra w ogóle nie wygląda tak jak w wyobrażeniach.
Albo że ktoś zamienił okulary na soczewki, przez co zupełnie zmienił się jego odbiór.
Golenie nóg to też zakłamywanie rzeczywistości, bo przecież sugeruje, że kobiece ciało jest pozbawione zbędnych włosków. A co z brodą u mężczyzn? Ileż dobrze wystylizowany zarost potrafi zmienić, kompletnie maskując mało efektowne rysy i dodając męskości.
Na etapie randek każdy stara się pokazać z tej najlepszej strony i to niekoniecznie musi być oszustwo – na pierwszych spotkaniach dużo więcej wagi przywiązuje się do wyboru stroju, zachowania, ostrożnie zdradza się szczegóły o sobie, bardziej panuje nad emocjami, tak żeby nie zrazić, więc generalnie wszystko można uznać za podstęp i próbę wmanipulowania drugiej osoby w związek z wyidealizowaną wersją siebie.
Makijaż złości, ponieważ nie kojarzy się z wysiłkiem, to nie jest trenowanie na siłowni żeby wyrzeźbić zgrabne nogi. I co ciekawe, może bardziej irytować niż zabiegi poprawiające urodę, bo nie zawsze taka ingerencja kończy się botoksową maską albo karpimi ustami, ale dopóki efekty nie są karykaturalne, raczej nikt nie będzie miał zastrzeżeń. Choć może tylko dlatego, że nie jest świadomy co było „przed”.
Czy mężczyźni rzeczywiście wolą kobiety bez makijażu?
Skoro makijaż podstępnie uwodzi mężczyzn, to pewnie dziewczyny, które się nie malują, dostają starcie dostają plusa? Otóż nie bardzo. Malowanie twarzy jest tak mocno obecne w naszej codzienności, że często kobiety bez makijażu wydają się chore, zaniedbane i brzydsze.
Widać dużą sprzeczność w zeznaniach, bo z jednej strony opinia publiczna uznaje, że kobiety powinny się mniej malować i bardziej stawiać na naturalność, a z drugiej, do tych niepomalowanych są ciągle zastrzeżenia, dlaczego się nie starają.
Najgorzej, kiedy dziewczyna sama z siebie zadeklaruje, że nie chce się malować i uważa to za zbędne. Nagle makijaż staje się nieodzowną częścią kobiecości i czymś, co wręcz należy robić, bo jak się nie malujesz, to znaczy, że o siebie nie dbasz, jesteś leniwa i na dodatek nie troszczysz się o swojego mężczyznę. Jesteś jedną z „tych” dziewczyn, które nienawidzą mężczyzn i specjalnie, z czystej złośliwości, będziesz się oszpecać. Mimo że przecież jej postawa jest teoretycznie tym, czego mężczyźni oczekują – naturalnością i brakiem oszukańczego kamuflażu.
Inaczej mówiąc, wystarczy uznać, że makijaż jest zbędny lub uciążliwy, by druga, ta „oszukiwana” makijażem strona w mgnieniu oka zmieniła zdanie. Nie chcesz się malować?
Proszę bardzo, nie maluj, ale potem nie płacz, że nie zwracamy na ciebie uwagi, że wolimy te, które się dla nas starają i chcą nas zadowolić, okazują szacunek przykładając się do poprawy wyglądu. Najwyraźniej więc nie chodzi o żaden podstęp i oszukiwanie, a jedynie o motywację.
Komentarz ( 1 )
Pewnie jak ktoś nakłada na siebie tonę kosmetyków, to jest to jakieś oszustwo. Ale czy użycie pomadki czy tuszu do rzęs od razu jest oszustwem? Z drugiej strony, jak ktoś się zakochuje w makijażu, a jego brak go odstrasza, to nie jest wart uwagi.