Główne menu

Czy męża trzeba „łapać za młodu”?

Odsetek zaobrączkowanych osób spada i jest to trend obserwowany niemal na całym świecie. Raz, że nie ma już takiego parcia na ślub i spora część dorosłych preferuje związki nieformalne, dwa, że coraz później podejmujemy taką decyzję – średnia wieku, w którym wchodzi się związek małżeński, jest bliższa trzydziestki niż dwudziestki.

To naturalna konsekwencja społecznych zmian, jakie zaszły w ciągu kilku minionych dekad, więc niby nie powinno być z tym żadnych problemów, ale okazuje się, że dla kobiet ta zwłoka ma swoją cenę. Wysoką, jeśli kobieta chciałaby założyć rodzinę, ponieważ w jej przypadku wiek wciąż ma spore znaczenie – mężczyźni na ogół preferują młodsze. Ale czy rzeczywiście szybki ożenek jest gwarancją, że związek przetrwa „dopóki nas śmierć nie rozłączy”?

Ambitne plany na przyszłość

Dlaczego kobiety dzisiaj tak narzekają na nieudane życie uczuciowe? Ano dlatego, że zbyt długo zwlekają z ustatkowaniem się. Zamiast przykładem swoich przodkiń wychodzić za mąż, gdy tylko pojawiła się pierwsza miesiączka, one czekają nie wiadomo na co. Znaczy – czekają na księcia z bajki, ale ten woli młode, niewinne dziewczęta, a nie baby zmęczone życiem. I – nie ukrywajmy tego – po prostu zużyte.

Bo kobiecie czas nie służy, a im dłużej smakuje ona wolnego stanu, tym większe wątpliwości nachodzą potencjalnych partnerów. Nie wszystkich, nie zawsze, ale na tyle często, by zauważyć, jak trudne bywa znalezienie męża kobiecie po 30 urodzinach.

Mężczyzna może zacząć myśleć o rodzinie w bardzo późnym wieku. Może zostać ojcem i po sześćdziesiątce, kobieta tego luksusu nie ma. I choć dzisiaj urodzenie dziecka po czterdziestce jest możliwe, preferowane są partnerki znacznie młodsze – są nie tylko atrakcyjniejsze wizualnie, ale też wydają się mniej problematyczne. Bo jak młoda, to pewnie łatwiej zajdzie w ciążę, lepiej ten stan zniesie, i ma więcej energii by zaopiekować się potomstwem.

złapanie męża za młodu

Tyle że kobiety dzisiaj niekoniecznie są skoncentrowane wyłącznie na rodzeniu dzieci. Większość myśli o dzieciach, ale poza macierzyństwem chcą także zdobyć wykształcenie, zarobić jakieś pieniądze, mieć czas na hobby i spotkania z koleżankami. Pożyć tylko dla siebie, zanim pojawią się rodzinne obowiązki.

Lecz kiedy już odhaczą te plany i zapragną poważnego związku, nierzadko się okazuje, że nie bardzo jest z kim ten związek stworzyć. Rówieśnicy oglądają się za młodszymi, a i ci starsi często celują w 20+, mają odmienne oczekiwania albo nie wydają się dość atrakcyjni. Czyżby najlepsza pora na zamążpójście bezpowrotnie minęła?

Młodość i świeżość wygrywa

Nie ma się co czarować, czas nie gra na korzyść kobiet. Tak, można znaleźć szczęście i na emeryturze, generalnie jednak, dobijanie do trzydziestki to ostatni dzwonek. Po tej dacie kobiece akcje lecą na łeb, na szyję, a przynajmniej tak się powszechnie sądzi.

Nie chodzi jedynie o wygląd, bo przecież i dojrzałe kobiety potrafią być bardzo atrakcyjne. Liczy się także przeszłość. Starsza kandydatka ma zawsze jakąś przeszłość i w męskich oczach to rzadko kiedy jest cenne doświadczenie. Utarło się, że gdy kobieta zwleka ze ślubem, to jest ambitną, krwiożerczą karierowiczką, przez co zatraciła gdzieś po drodze swoją delikatność, wrażliwość, czułość, niewinność, plus ciężko jej zaimponować.

Albo lubiła sobie poszaleć, i to jest jeszcze poważniejszy zarzut. Jak starsza, to na bank miała zbyt bogate życie seksualne, niezliczoną ilość partnerów, pijackie ekscesy na koncie. No nie szanowała się, krótko mówiąc. A takiej żony żaden normalny facet nie potrzebuje, zwłaszcza gdy na horyzoncie widać młodziutkie, świeże dziewczyny.

Podwójne standardy są w tym zakresie wyjątkowo ostro widoczne. Mężczyzna ma prawo się wyszumieć, to nawet wskazane, żeby go później nie korciło, w przypadku kobiety szaleństwa młodości są poważną skazą na wizerunku. Utratą wartości. Bo co to za frajda dojadać resztki po innych. Ble.

Łapać co pod ręką

Można się na takie postrzeganie płci oburzać, ale fakty są, jakie są. Dojrzały facet to dobra partia, dojrzała kobieta musi być naprawdę niezwykła, by uznać ją za łakomy kąsek. A jeśli przyzwyczaiła się do dużego zainteresowania za młodu, po trzydziestce czeka ją nieprzyjemne rozczarowanie.

Kobiety u progu dorosłości zazwyczaj cieszą się większym zainteresowaniem. Są częściej podrywane, słyszą więcej komplementów i próśb o numer telefonu, dostają darmowe drinki od adoratorów w klubach. Mają poczucie, że są górą i mogą stawiać warunki. I przebierać w kandydatach. Lecz w pewnym momencie to się kończy – zainteresowanie słabnie, grono wielbicieli powoli się wykrusza, miłe słowa padają rzadziej, coraz mniej głów obraca się na ulicy. To nie jest przyjemna świadomość.

Co gorsza, wraz z nią pojawia się jeszcze straszniejsze pytanie: czy mam jeszcze w ogóle szanse, by znaleźć kogoś fajnego? A obawy te podsycane są przez szydercze komentarze i pełne złośliwości wyrzuty, że trzeba było zdecydować się wcześniej – tak to jest, jak się myśli o zabawach, karierach i samorealizacji. No to masz, się zrealizowałaś, ale to już mało kogo obchodzi. Jesteś za stara.

I wtedy często uruchamia się protokół „desperacja”. Zderzenie z rzeczywistością bywa tak bolesne, że zupełnie traci się wiarę w siebie. Poprzeczkę trzeba obniżyć i zadowolić się tym, co aktualnie jest pod ręką. Bez wybrzydzania. Bez żadnych wymagań. A o ile dopasowanie oczekiwań do wkładu własnego ma sens, tak poddanie się presji, że już teraz trzeba wejść w związek dosłownie z kimkolwiek, niczego dobrego nie wróży. Bo z takim nastawieniem zwykle przyciąga się partnerów wyczuwających ten strach, a oni dobrze wiedzą, jak go wykorzystać.

A miało być tak pięknie

W młodości szanse na małżeństwo są większe, ale to żadna gwarancja udanego życia we dwoje. Gdyby tak było, mało kto by się rozwodził. A liczba rozwodów rośnie i właśnie te związki zawarte w bardzo młodym wieku są najbardziej narażone na fiasko. Oczywiście, są pary, które poznały się w liceum i dotrwały razem diamentowych godów, wciąż gorąco się kochając. To jednak, niestety, nie jest reguła. W młodym wieku formalizuje się najczęściej pierwszy poważny związek, a decydujące są raczej emocje, a nie rozsądek, co każe zamknąć oczy na przeróżne niedostatki, jakie w późniejszym życiu będą przeszkadzały.

Po drugie, skoro młodość to najważniejszy i w sumie jedyny cenny dar wnoszony przez kobietę, to co się dzieje, gdy jej młodość przeminie? No cóż, „data przydatności” dotyczy także mężatek, wszak nie brak kobiet, które poświęciły najlepsze lata rodzinie, by po odchowaniu dzieci otrzymać komunikat, że nie są już potrzebne. Zmęczona żona nie jest tak ładna jak koleżanki z pracy, seks z nią jest taki sobie – jeśli jest w ogóle, ciągle jakieś pretensje, wymagania, domowy kierat. Więc kiedy to możliwe, żonę wymienia się na młodszą. Ewentualnie szuka się kochanki, by mieć przyjemną odskocznię od domu.

Za rozpad związku nie są winni wyłącznie mężczyźni, ale im zwykle łatwiej odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Mogą zakręcić się wokół rówieśniczek, mogą poszukać szczęścia w innej kategorii wiekowej. Kobieta, która postawiła na rodzinę, zostaje nie tylko bez męża, ale też traci cały system bezpieczeństwa. Po wielu latach nieobecności na rynku nagle musi wrócić do pracy, nie ma żadnych praw emerytalnych, żadnego własnego majątku – bo wbrew obiegowym opiniom, oskubanie męża z pieniędzy w wyniku rozwodu wcale nie jest tak powszechnym zjawiskiem, często to właśnie kobieta zostaje na lodzie. Owszem, są dzieci, których ani trochę się nie żałuje, ale i gorzka refleksja, że cała ta praca w domu poszła na marne, ukradła młodość i teraz kładzie się cieniem na przyszłości.

Stare, brzydkie klępy

Życie bardzo różnie się układa, lecz mimo wszystko jest ta presja, by nie odkładać ślubu na później. Piętno starej panny nie jest tak dotkliwe jak kiedyś, ale jest, to się czuje i słyszy. A wizerunek singielki po trzydziestce to wyjątkowo przerażający obraz – jak sama i w takim wieku, to na bank brzydka, gruba, zaniedbana, z obwisłym biustem, stadem kotów, fochami, zainteresowaniami ograniczonymi do tureckich telenoweli. Typowy tłuk, którego nikt nie chciał, a mimo to oczekuje cudów. Podstarzała księżniczka z ego jak stąd do Władywostoku.

Samotna, dojrzała kobieta po prostu nie może być normalna. Za to jej oczekiwania… hohohoho, długo by wymieniać. A problem często leży gdzie indziej. Sporo kobiet właśnie w starszym wieku zyskuje na atrakcyjności, również jeśli chodzi o wygląd – wyzbyły się młodzieńczych kompleksów, bardziej dbają o siebie. Do tego dochodzą jeszcze przeróżne życiowe osiągnięcia oraz przyjemna świadomość, że potrafię się sama o siebie zatroszczyć i mężczyzna to partner z wyboru, a nie z konieczności.

Ale pewnego stylu myślenia strasznie ciężko się wyzbyć, choćby miało się bardzo postępowe poglądy, a obszar damsko-męskich relacji jest wyjątkowo oporny na zmiany. Przez tak długi czas to mężczyzna w związku musiał być przynajmniej równy statusem kobiecie, a jeszcze lepiej, gdy był bogatszy, lepiej wykształcony, z wyższą pozycją. To dzisiaj zdaje się nie mieć znaczenia, jednak nierzadko ma – wybór partnera, którego tradycyjne zasoby są skromniejsze niż zasoby kobiety, jawi się niemal jako degradacja. No i jest też trochę prawdy w twierdzeniu, że kobiety chciałyby mężczyzn myślących nowocześnie, ale zarazem męskich w tradycyjnym znaczeniu.

Wiek nie ma znaczenia?

Na szczęście nie zawsze, bo zmiany w podejściu do walorów potencjalnego partnera są naprawdę zauważalne, a poważny problem ze złapaniem męża po trzydziestce mają przeważnie te kobiety, których jedynym atutem jest właśnie uroda i młodość. Gdy to przeminie, nie mają niczego innego do zaoferowania, poza własną frustracją. Zaś te, które mają, może i nie przebierają jak w ulęgałkach, ale potrafią sobie życie ułożyć i wiek w niczym im nie przeszkadza.

Widać nawet nowe zjawisko – przybywa małżeństw, w których to kobieta jest starsza, czasem nawet o kilkanaście lat, to ona zarabia więcej, ma wyższe stanowisko. Jednocześnie spada liczba związków, w których mężczyzna jest znacząco starszy, ponieważ kobiety, które teraz mogą same na siebie zarobić, rzadziej szukają sponsora i opiekuna w jednym, to już po prostu nie jest tak atrakcyjna opcja. Nie mówiąc o tym, że jeśli żona ma być przede wszystkim młodziutka, to najprawdopodobniej za kilka lat spotka ją los poprzedniczki – pokona ją młodsza rywalka z jędrniejszym ciałem.

Ze statystyk można jeszcze wyczytać, że małżeństwa zawierane w późniejszym wieku i przez osoby mające mniej więcej tyle samo lat, trwają dłużej i rzadziej się rozpadają – ludzie są po prostu dojrzalsi, bardziej pewni swoich uczuć, potrzeb, oczekiwań. I co ciekawe, nieformalne związki okazują się coraz częściej stabilniejsze i szczęśliwsze dla obu stron. Może więc warto wyzbyć się myślenia, że jest jakiś wiek, w którym już za późno na prawdziwą miłość?

    8 komentarzy

  • Karo

    Jest w tym trochę racji. Ale z mojego doświadczenia wynika, że wraz ze wzrostem wielu – 33, rośnie liczba zainteresowanych i to coraz młodszych. Całe życie spędziłam na związkach z dużo starszymi facetami i szczerze? Za cholerę nie było warto… niedojrzali, zdradzali z młodszym paniusiami… az kiedys, gdy po par i latach dobijania się czkawką ostatniego związku poznałam po raz 1 kogoś dużo młodszego – 5 lat…. i po dziś dzień jest super… to jest akurat taki wiek dla młodego chłopaka,ze już się na studiach wyslalal, już.coś tam ciekawego w życiu robi i chciałby mieć dla kogo to robić… zaczęłam też dostrzegać, po nim i jego znajomych, ze są dużo bardziej dojrzalsi niż „panowie” 45+ którzy młodo zaczęli budować związki i nie wyszaleli się, co też czynią dopiero teraz z młodymi cwanymi notabene studentkami .

  • Krysiek

    „Mężczyzna ma prawo wyszaleć się za młodu, to nawet wskazane żeby go później nie korciło” podsumujmy co musi zrobić młody mężczyzna żeby mieć możliwość „wyszalenie się”:
    1.Przede wszystkim musi o siebie naprawdę mocno dbać czyli w praktyce znaleźć w planie dnia sporty żeby mieć dobrą sylwetkę (większość kobiet musi tylko odpowiednio się malować, nie roztyć co w młodości nie jest trudne),
    2. Musi dbać o rozwój kariery, a konkretnie przychodów (podobno są kobiety które wiążą się z facetami bez pracy lub z przeciętną ale są to wyjątki i nie podchodzą pod definicje „wyszalenia się”).
    3. Przede wszystkim musi zrobić „pierwszy krok” (i przełamać do tego dużo nerwów) a po nim zwykle drugi, trzeci i kolejne aż dojdzie do „zaszalenia”. Przy każdym kroku relacja ryzykując że się rozpadnie (kobiety jak stwierdzą że „to nie to” po prostu urwać kontakt a on nawet nie co było nie tak). I jak chce „się wyszaleć” to musi to powtarzać (za każdym razem tracić nerwy i pieniądze(w końcu „kto zaprasza ten płaci)).
    Co musi zrobić kobieta żeby się „wyszaleć”:
    Jak założy Tindera albo pójdzie do klubu (mówię o „wyszaleniu się” związek to inna sprawa) i nie wygląda bardzo źle (czyli nie je jak hipopotam a niedoskonałości zamalowuje) dostaje dosłownie setki komplementów, zaproszeń i proporcji. I wystarczy że biernie to podtrzymuje,
    Podsumowując „wyszalenie się” jest u panów na pewien sposób zalecane dlatego że aby mieć taką możliwość musi rozwinąć w sobie wiele pozytywnych cech zarówno fizycznie, psychicznie i społecznie, Kobiety nie muszą więc patrzy się na to inaczej. Jeżeli ktoś ma inne zdanie zapraszam do dyskusji.

    • Paulina

      Krzysztofie bardzo ciekawe podejście ;). Jednakże zawsze gdy słyszę „kobieta musi być tylko chuda”, „wystarczy że się umaluje” to jasny szlag mnie trafia. Naprawdę mężczyźni są tak płytcy, że od kobiety oczekują tylko wyglądu? Zero zainteresowań, zero intelektu, zero rozwoju etc.? Jeśli tak to słabo to o was świadczy.

      To nie jest tak, że kobiety z wiekiem tylko tracą, a mężczyźni zyskują. To jest raczej kwestia pocieszania się chłopaków, którzy nie mieli powodzenia wśród dziewczyn zza młodu. Wraz z wiekiem spada % ruchomych i nieuszkodzonych plemników spermie. Częściej bezpłodność wynika z winy mężczyzny. „Za kasę mogę mieć fajną dziewczynę” – atrakcyjne i do tego motywujące do działania kłamstwo, co nie? Jakie taki chłopak ma priorytety? Może problem leży w charakterze, a pieniądze tego nie przykryją? Niestety patrząc na zaangażowanie w ognisko domowe, w naszej polskiej kulturze, mężczyźni zawsze będą zyskiwać, a kobiety tracić – może właśnie dlatego statystycznie mężczyzna w związku żyje dłużej, a kobieta krócej? Może dlatego częściej to kobiety odchodzą? Jeśli chodzi o zdrady to mężczyzna częściej pozostaje przy żonie, niżeli żona przy mężu?
      Napiszę to szczerze mam 28 lat i przeraża mnie myśl o związaniu się z mężczyzną. Szczególnie starszym ode mnie o 5 lat. Widzę po większości kobiet w związku (>25 lat), że rodzina obniżyła ich rozwój intelektualny, natomiast mężczyźni o wiele więcej na tym skorzystali. Nie twierdzę, że na sukces nie musieli ciężko pracować, ale na pewno częściej mają większe możliwości dalszego rozwoju. Dochodzi często do sprzeczek na polu „ty się rozwijasz, a ja muszę siedzieć w domu z dzieckiem chociaż mogę pracować na dobrym stanowisku wymagającym umiejętności”. Kobieta (ambitna) z dzieckiem jest tak ograniczona przez męża i społeczeństwo, że obniża to jej samoocenę. Z jednej strony kocha rodzinę, ale z drugiej strony brak rozwoju tworzy frustrację i pogłębia kompleksy. Niestety w małżeństwa w młodym wieku najczęściej pchają się dziewczyny, które raczej i tak nie mają szans na dobry rozwój zawodowy oraz posiadają typowe babsko-staroświeckie zainteresowania.
      No i moim zdaniem obecni mężczyźni przyzwyczajeni do wygód (matki o wiele mniej wymagają od synów, niż córek i do tego wielu ojców nie angażuje się w wychowywanie) niekoniecznie lubią się rozwijać. /zamiast traktować to jako coś wyjątkowego, piszą o tym jak o karze.

  • Rysia

    Zgadzam się z tym, że kobiety w dzisiejszych czasach zbyt długo zwlekają z ustatkowaniem się. Współczesna kobieta bardzo często chce najpierw zdobyć wykształcenie, stabilną i ciekawą pracę, poczuć niezależność finansową, dużo zarabiać, skorzystać z życia, poimprezować, a często też pragnie zakupić własne lokum wciągając się w wieloletni kredyt. Wszystkie te plany nabierają rozpędu w realizacji w przedziale wiekowym 20-35 lat.

    Natomiast najlepszy czas dla kobiety na znalezienie męża jest od 20 do 30 roku życia. Po pierwsze znajduje się wtedy w okresie swojego biologicznego rozkwitu – jest najbardziej atrakcyjna fizycznie dla facetów. Po drugie ma największy wybór potencjalnych kandydatów na męża np. w okresie studiów, gdzie życie towarzyskie kwitnie.

    Uważam, że każda kobieta ma prawo do samorealizacji, ale powinna jeszcze dodatkowo odpowiedzieć sobie na pytanie zasadnicze: Czy chce zostać żoną i matką? Jeśli odpowiedz jest twierdząca to wg. mnie powinna będąc przed 30 równolegle do rozwoju zawodowego i realizacji swoich pasji i marzeń układać sobie życie osobiste. Moje przemyślenia wynikają z obserwacji różnych znajomych kobiet. Atrakcyjne kobiety, które przed 30 nie znalazły nawet kandydata na męża bo skupiły się wyłącznie na sobie, to po 30 mają z tym duży problem i niejednokrotnie kończą jako bezdzietne singielki. Przede wszystkim nie ma już takiego wyboru jak wcześniej, a nie chcą wiązać się z pierwszym z brzegu facetem, gdyż mają swoje wymagania. Poza tym np. 35 letni atrakcyjny, dobrze sytuowany facet bardzo często preferuje kobiety 20 paroletnie. Biologia niestety bywa dla nas nieubłagalna. Kobieta 20 paroletnia ma jeszcze “długi termin przydatności”, ma dłuższy okres prokreacyjny przed sobą (urodzi więcej zdrowych dzieci) i dłużej będzie atrakcyjna seksualnie dla faceta. Kobieta 35 letnia dla porównania musi już decydować się na dziecko bo jest to dla niej “ostatni dzwonek” i niedaleko już do 40 urodzin po których następuje stopniowe przekwitanie. Pod tym względem młodość i świeżość 20 parolatki wygrywa w oczach faceta, który jest wzrokowcem. Oczywiście zaznaczam, że nie jest to regułą bo są różne związki, ludzie dobierają się w pary wg własnych upodobań, a kobieta w każdym wieku może być zadbaną i atrakcyjną dla facetów 🙂

    Natomiast jeśli kobieta 35 letnia lub starsza dopiero zaczyna się rozglądać za mężem bo zegar biologiczny coraz szybciej tyka i chciałaby mieć upragnione dziecko, to uważam, że może to być już bardzo trudne zadanie do realizacji. Niestety widze, że często dotyka takie kobiety bolesne rozczarowanie, desperacja, zazdrość, frustracja i zgorzchniałość. To często przypomina rzucanie grochem o ścianę lub walenie głową w mur. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że niejednokrotnie kobiety te miały wielu adoratorów przed 30, są nadal atrakcyjne, zadbane, wykształcone z dobrą pracą, ale nie ma już z kim się hajtać i zakładać rodziny. Chłopaki z czasów młodości poukładali sobie życie, a wolnych facetów w okolicach 40, spełniających ich kryteria jest jak na lekarstwo. Kobiety te nie obniżą poprzeczki poniżej pewnego swojego poziomu, gdyż wolą być same niż z kimś kompletnie im nie pasującym. I mają zresztą w tym racje!

    Wniosek z tego jest taki, że w życiu naprawdę trzeba wiedzieć czego się chce w sprawach damsko-męskich przed 30 i to wprowadzać w czyn!!! bo potem po upływie latek może się okazać, że “nie zawrócimy kijem rzeki”.

    • Paulina

      Nie wiem Rysiu czy napisałaś to na podstawie własnych możliwości i doświadczeń, ale mi z wiekiem nie spadła liczba adoratorów :). Wręcz przeciwnie wraz z rozwojem – wewnętrznym i zawodowym – byłam coraz atrakcyjniejsza dla panów w różnym przedziale wiekowym. Byłam bardziej świadoma tego jacy panowie mnie nie interesują. Rzeczywiście zawężała mi się póla potencjalnych partnerów, ale to i tak przeważało na moją korzyść. Na własnej skórze przekonałam się o mądrej sentencji „nie ważna ilość, a jakość”. Wybierając partnera robiłam to coraz dojrzalej. Przyznasz mi chyba rację, że z perspektywy 30-latki jest trudno powiedzieć takim nastolatkom, że większość mężczyzn w wieku 20-30 lat jest gotowa do roli męża i ojca? Świadomość siebie i własnych oczekiwań to podstawa do zbudowania zdrowego związku. Dziewczyny w wieku 18-25 lat przeważnie do niczego jeszcze nie doszły i tym samym mają dość niskie oczekiwania względem partnera co do związku. To w dłuższej perspektywa działa na ich niekorzyść w poważniejszych związkach. W przyszłości takie kobiety po rozwodzie to kompletna pożoga. Zazwyczaj koncentrują swoje życie wokół dzieci, bo własnego nie posiadają. Smutny obraz.
      Naprawdę nie ma co „straszyć” kobiet, że życie bez dzieci i męża jest tragedią ;). Jeśli jest się uśmiechniętą, serdeczną i pogodną dziewczyną to w każdym wieku będziesz w stanie kogoś FAJNEGO znaleźć. Wrzucane posty na facebooku często nie odzwierciedlają tego co naprawdę dzieje się w związku. Także straszenie kobiet zegarkiem biologicznym jest niedorzeczne. Sam wiek nie daje pewności co do chorób genetycznych/metabolicznych, czy stanu matki/noworodka po porodzie. Wraz z wiekiem rzeczywiście jest coraz mniej komórek jajowych, ale u kobiety wzrastają predyspozycje psychiczne do wychowania dzieci. Jeśli chodzi o biologię u mężczyzn to przecież wraz z wiekiem materiał genetyczny plemników, jak ich budowa ulegają pogorszeniu.

      Wszystkim dziewczynom co czytając takie posty jak Rysi popadają w zły humor, ja mogę podać jako przykład swój i koleżanek (29-39 lat), które gdyby chciały to od ręki nalazły by chętnego na męża ;). Bądźcie dziewczyny uśmiechnięte! Wasza wartość to coś więcej, niż domek na kredyt, dzieci i mąż! Jeśli same nie potraficie być ze sobą szczęśliwe to w związkach będziecie wprowadzać toksyczność i patrzeć innym do związków/łóżka.

      Pozdrawiam pozytywnie zakręcone dziewczyny.

  • Rysia

    Droga Paulinko, zgadzam się z Tobą, że wartość kobiety to coś więcej niż domek na kredyt, dzieci i mąż. Każdy człowiek ma prawo do własnej definicji szczęścia na ziemi i każdy niezależnie od stylu życia jaki obrał oraz wyznawanych wartości zasługuje na szacunek. I to czy jest w małżeństwie, czy jest singlem lub czy ma lub nie ma potomstwa nikomu nie umniejsza jego wartości. Kobieta powinna czuć się przede wszystkim, tak jak napisałaś, sama z sobą szczęśliwa. Jeśli Tobie i Twoim koleżankom zapewnia spełnienie i zadowolenie życiowe rozwój osobisty i zawodowy, a jesteście szczęśliwe jako singielki lub będąc w udanym związku partnerskim to wspaniale 🙂 To Wasze życie i wybory 🙂

    Dla mnie, jak i myślę dla wielu kobiet poza rozwojem zawodowym i osobistym , wartości takie jak rodzina, małżeństwo, macierzyństwo są równie ważne, a nawet najważniejsze w hierarchi życiowych priorytetów. A nasza definicja szczęścia jest następująca: Nie tylko satysfakcjonująca praca i pasje, ale przede wszystkim udane małżeństwo, spełnienie się w roli matki i szczęśliwa rodzina 🙂 .

    Mój komentarz pod artykułem napisałam na podstawie własnych doświadczeń oraz obserwacji sytuacji życiowej innych kobiet po 30. I jest on moją subiektywną opinią. Moim celem absolutnie nie jest “straszenie” kobiet. Osoby które to czytają również mają własne doświadczenia i swoją opinie na ten temat, w tym i Ty Paulinko masz takową 🙂 I jak wiadomo ile ludzi tyle opinii będzie 🙂

    Moje doświadczenia są następujące. Mając 20 kilka latek poznałam wielu facetów będących przed 30 rokiem życia, którzy byli gotowi do małżeństwa i założenia rodziny. Byli dojrzali emocjonalnie i mieli poważne plany ustatkowania się. Nie zgadzam się więc z tym, że większość facetów w tym wieku ma “fsiubzdziu w głowie”. Część na pewno, ale nie większość!!! Poznałam także facetów po 30, którzy szukali kobiet 20 – kilkuletnich. Nie interesowały ich rówieśnice. Pamiętam, że w okresie studiów bardzo wielu znajomych miało już swoją drugą połówkę z którą planowało małżeństwo i założenie rodziny. I rzeczywiście większość z tych osób potem się ohajtała. Ja natomiast poznałam męża po studiach, gdy podjęłam już pracę zawodową. Był to wybór przemyślany i świadomy. Tworzymy obecnie szczęśliwe małżeństwo i rodzinę. Mam prawie 40 lat. Ślub wzięłam w wieku 32 lat, a dziecko urodziłam w wieku 36 lat. Ciąża po 35 roku życia nazywana jest przez ginekologów “ciążą wysokiego ryzyka”. I niestety moja wiązała się z wieloma problemami, w tym m.in. z wysokim ryzykiem poronienia oraz urodzenia chorego dziecka. Sam poród skończył się cesarskim cięciem ze względu na komplikacje. Na szczęście dziecko urodziło się zdrowe. Znajome, które rodziły w tym wieku lub później też miały wiele problemów. Leżałam np. na porodówce z kobietą 35 letnią, która praktycznie całą ciąże spędziła nie wychodząc z domu, a jej poród także zakończył się cesarką i był jeszcze gorszy od mojego. Wiadomą sprawą jest to że są również kobiety, które dobrze zniosą ciąże i poród po 35 roku życia. Każdy ma inny organizm.

    Warto przyjrzeć się jeszcze statystykom, które pozwalają wysnuć pewne wnioski. W Polsce najwięcej małżeństw zawieranych jest do 30 roku życia. Później ich liczba spada. Podobnie jest z urodzeniami. Najwięcej dzieci rodzi się do 34 roku życia. O czymś chyba to świadczy? Preferujemy w większości hajtać się i rodzić dzieci „za młodu” 🙂

    Podsumowując podkreślam, że w każdym wieku oczywiście można znaleźć męża, ale wg mnie największe szanse na jego znalezienie lub chociażby znalezienie kandydata na męża są gdy jesteśmy w przedziale wiekowym 20-30 lat. I swojego zdania nie zmienię. Wybór wówczas jest największy. Mamy naprawdę dużo czasu na poznanie różnych męskich charakterów i cech osobowości facetów (jest aż 10 lat na wyłowienie tej “perełki”), a kobieta jest najbardziej atrakcyjna dla mężczyzny planującego założyć rodzinę (młodość, zdrowie, lepsza kondycja).

    Pozdrawiam serdecznie wszystkie kobiety, w tym szczególnie te o odmiennych poglądach 🙂

  • Teresa

    Mam 63 lata, 2 doroslych dzieci. Moje malzenstwo to byl koszmar. meza nigdy nie kochalam, chcialam miec dzieci.
    Jestem od 11 lat sama, zostawilam meza po 25 latach malzenstwa. Jestem szczesliwa, radze sobie dobrze.
    moglabym miec dawno nowego partnera, ale po co, zeby byc znowu sluzaca i niewolnikiem.
    maz latal zawsze za mlodszymi. W wieku 66 lat stwierdzil ze sie zestarzal ize to ja bylam najlepszym
    koniem w jego stadninie. Jest sam, zadna mloda pani go nie chce, on twiedrzi ze to ja bylam zawsze najpiekniejsza i najmadzejsza kobieta na swiecie. szkoda tylko ze zauwazyl to dopiero po 40 latach. Ja go nie chce,

    kazdej kobiecie mlodej i starszej zycze, zeby nie zapominaly o sobie, zeby nie stawialy wszyskiego na jedna karte.
    mic meza to nie znaczy byc szczesliwa.
    mic dzieci to ryzyko, dieci nie zawsze podziekuja i docenia.
    Ja mialam to wszysko. Disiaj zdecydowalabym sie raczej na psa i dwa koty. zwierzeta docenia zawsze co dla nich robimy,
    ludze nie. Kazda z was musi znalezc cos, co sprawia jej przyjemnosc, ogröd?, robienie na drutach?
    jesli spotkacie ksiecia z Bajki, to pieknie, ale nie szukajcie go na sile. Nie idzcie po Trupach. Badzcie Ludzmi.
    pozdrawiam serecznie wszystkie panie idziewczyny j zycze wam szczescia, Teresa / Polska niemka albo niemiecka Polka/

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>