Czy mężczyźni okazują swoim partnerkom szacunek?
Na początku ludzi łączy pożądanie, zauroczenie, namiętność. Z czasem rodzą się bardziej stabilne więzi, a jedną z nich jest wzajemny szacunek. Tylko że w odniesieniu do każdej z płci ten szacunek wygląda nieco inaczej. I można niekiedy odnieść wrażenie, że mężczyznę, jako głowę rodziny, należy poważać bardziej.
Bo kobiecie chodzi głównie o uczucia. Niby w tej miłości powinno być zawarte poszanowanie dla drugiej osoby, ale jakoś w przypadku kobiet to już nie jest takie oczywiste połączenie. Z żoną trzeba się liczyć, jednak bez przesady, żeby nie weszła na głowę. A im bardziej tradycyjne nastawienie do relacji damsko-męskich, tym częściej można dostrzec nierównowagę we wzajemnym szanowaniu się partnerów.
Czy miłość zawsze oznacza szacunek?
Mężczyźni do tej kwestii podchodzą zwykle jednoznacznie – jeśli masz na poważnie związać się z kobietą, ona powinna cię poważać. Bez tego będziesz nikim, wszyscy będą z ciebie śmieszkować, a żona pewnie doprawi ci rogi z gościem, który będzie umiał ją ustawić do pionu. Dla chyba każdego mężczyzny jest to ważne, by żona go doceniała, widziała jego wartość. Lekceważące podejście do kariery mężczyzny, jego zainteresowań i różnych
osobistych osiągnięć działa mrożąco, bo ten brak zainteresowania de facto podważa jego męskość, a na co komu partnerka, dla której jest się nikim.
Inaczej mówiąc, nie chodzi tylko o akceptację i uczucie. Chodzi również o szacunek do mężczyzny za to, kim on jest, co osiągnął i dokąd zmierza. Jeśli kobieta tego nie poważa, to czy będzie dla niego wsparciem? Czy zrozumie wagę osiągniętego sukcesu? I jak się zachowa, kiedy pozna faceta, który faktycznie jej zaimponuje? No lepiej nie ryzykować.
To zupełnie zrozumiała potrzeba, ale gdy spojrzy się na to w drugą stronę, to już niekoniecznie dla wszystkich oczywiste będzie, że kobieta też powinna od swojego partnera otrzymywać szacunek. Albo ten szacunek jest zupełnie inaczej definiowany. Wystarczy spojrzeć na kwestię np. zarobków – pracującemu mężczyźnie jak najbardziej uznanie się zależy, tym większe, gdy zarabia dużo i ma silną pozycję, jednak kobietę z identycznymi osiągnięciami nie zawsze traktuje się podobnie. A niektórzy nawet powiedzą, że u kobiety to
wręcz działa na jej niekorzyść.
Szacunek za cnotę
W odniesieniu do kobiet, szacunek bardzo często sprowadza się właściwie tylko do sfery seksualnej oraz prokreacji. A i z tym szacunkiem do macierzyństwa bywa różnie – niby najbardziej poważane są matki, ale zarazem one tylko siedzą w domu, niczego nie dokonały, nic nie znaczą w nauce, polityce, biznesie, bez mężów nie miałyby co jeść. Natomiast gdy potencjalna kandydatka jest wykształcona, oczytana, z dokonaniami i charakterem, to nie ma znaczenia, szczególnie gdy „się puszcza”.
Bo właśnie na tym wielu mężczyzn opiera swój szacunek do partnerek – na ich przeszłości seksualnej. Całą resztę można olać, jednak za rozwiązłość szanować się nie da, przy czym owa rozwiązłość jest często oskarżeniem bardzo mocno na wyrost. Nie tak dawno temu szacunek do kobiety opierał się na tym, że była ona pod władaniem ojca albo męża, i musiała dbać o reputację ze względu na nich – nawet gwałt często nie uchodził za przestępstwo na ofierze, tylko na afroncie wobec mężczyzny, któremu ktoś uszkodził własność. Zabójstwa honorowe to kolejny przykład. Dziewczyna może być głupia, niezaradna, nikogo to specjalnie nie obrazi, za to gdy straci cnotę przed ślubem… I co z tego, że z miłości.
W niektórych społecznościach wystarczy próba wybicia się ponad stereotyp, by niezadowoleni zechcieli zrobić krzywdę, jak gdyby szanować dało się tylko kobietę bez szkoły, bez własnego zdania, na łasce swojego pana. To zresztą częsty zarzut wobec współczesnych kobiet, gdy skarżą się one na niefajne traktowanie przez płeć przeciwną – odeszłyście od swojej tradycyjnej roli, to macie co chciałyście, nie zasługujecie już na żadne uznanie z naszej strony. Choć dobrze wiadomo, jak źle często były (i są nadal) traktowane kobiety pilnujące czystości przed ślubem i oddane rodzinie.
Echa tych tradycji widać również dzisiaj. To niedobrze, kiedy żona nie szanuje męża, który jej zdaniem za mało zarabia, ale zarazem nie wszystkich równie mocno zniesmaczy, że gorzej traktowana jest niepracująca zawodowo partnerka. Żona zbyt zaabsorbowana karierą lekceważy męża i pewnie kopuluje z jakimś jurnym samcem na kopiarce, podczas gdy dużo pracujący mąż po prostu stara się utrzymać dom. Szacunku do męża nie powinno się tracić nawet kiedy on zdradził, bo to w sumie dowód na jego wysoki status i pewnie w domu czegoś brakowało, że się zdecydował zjeść na mieście – było go bardziej docenić, to by się nie musiał dowartościowywać.
Oczywiście to nie jest jedyne obowiązujące myślenie, niemniej patrząc ogólnie, widać podwójne standardy. I pokutuje to przekonanie, że na szacunku zdecydowanie bardziej zależy mężczyźnie, czasem nawet bardziej niż na wielkiej miłości. Bywa też tak, że od partnerki oczekuje się szacunku za rzeczy, które mężczyzna robi z własnej woli i z przekonania, że właśnie tego kobieta potrzebuje, choć jej osobiste pragnienia są całkowicie inne. I już samo ich wypowiedzenie może zostać potraktowane jako brak szacunku.
Tradycja też zakłada szacunek
Nieszanowanie kobiet to w dużym stopniu sprawa kulturowa. Ciężko będzie znaleźć społeczność, w której męża można traktować jak podczłowieka, za to nie brak kultur przyzwalających na takie traktowanie żon. I jeszcze tłumaczy się to tym, że kobietom wcale niższa pozycja nie przeszkadza, a nawet to lubią, bo mimo tych wszystkich bredni o równości wolą być zdominowane przez silnego alfę.
I można nawet się z tym w pewnym sensie zgodzić – faktycznie są kobiety, które chętnie oddadzą przewodnictwo mężczyźnie i wcielą się w bardziej tradycyjną rolę. Nie znaczy to jednak, że w takim układzie nie oczekują od męża szacunku, wręcz przeciwnie. Wciąż chcą być doceniane za swój wkład w budowanie rodziny, chcą mieć prawo do wyrażania opinii, chcą mieć wpływ na decyzję, nie chcą za to być rozstawiane po kątach i traktowane jak służące.
Co doskonale rozumieją mężczyźni, dla których „tradycja” nie jest słowem oznaczającym przemoc. Tacy mężczyźni mają podejście, powiedzmy to, bardziej rycerskie – stoją na czele, ale żona jest wsparciem i najcenniejszą sojuszniczką, dlatego trzeba się z nią liczyć. To jednak nie zawsze się udaje, bo wielu miłośników „tradycji” wychodzi z założenia, że szacunek należy się przede wszystkim im, za samo bycie mężczyzną, a wartość baby jest niemalże zerowa. No i pamiętajmy, że kobitki to lubią być nieco sponiewierane, to je kręci, i najbardziej docenią tego chłopa, który szybciutko wskaże im właściwe miejsce – i będą go za to szanować.
Czy można oczekiwać tego samego?
Deklaracje o uznaniu dla kobiecej pracy w domu nie za bardzo mają potwierdzenie w rzeczywistości. I oczywiście że masa mężczyzn docenia swoje żony, niemniej tych, którzy nie widzą żadnego powodu do szanowania swoich partnerek, jest ciągle sporo.
Brak szacunku dla męża to coś nieakceptowalnego, ale traktować żonę jak równą sobie? Bez żartów. I to może
tłumaczyć, dlaczego tak wiele kobiet rezygnuje z małżeństwa i macierzyństwa – widzą po prostu, że słowa to jedno, a realne zachowania to drugie.
Liczenie się z żoną jest często traktowane jako niemęska uległość – słuchasz się kobiety, bo
nie masz jaj żeby się jej postawić. Jak ją chcesz docenić, to kup kwiatka, ale nie pytaj o zdanie, decyzyjność to działka faceta. Konsultujesz kredyt z żoną? Może jeszcze sobie razem wyskoczcie na hybrydki. A kobietom coraz częściej to przeszkadza, że nie są traktowane poważnie i często męczy je udawanie zadowolenia z narzuconej przez mężczyzny narracji.
Wiele kobiet chce jedynie tego, z czym mężczyzna nie ma problemu w stosunku do swojej płci, czyli z okazywaniem uznania, szacunku i równorzędnego traktowania. Jasne, że facet nie oferuje tego każdemu, ale skoro wybiera sobie daną kobietę na drugą połówkę, to chyba nie dlatego, że jest ona kimś niskiej wartości. A skoro nie jest, to czemu by jej tego nie okazać godnym zachowaniem?
Zostaw komentarz