Czy można zerwać przez sms?
To koniec. Nie pasujemy do siebie, uczucie się wypaliło, ktoś nadużył zaufania. Tylko jak to teraz powiedzieć? A może wcale nie mówić? Współczesność oferuje znacznie więcej form sprawnej komunikacji, o rozstaniu można poinformować bez krępującej rozmowy twarzą w twarz. Czyli po prostu napisać. Krótko albo sążniście, to nieważne. Ważne, że nikt w pół słowa nie przerwie, nie wytrąci z rytmu, nie popsuje planu.
W emocjonalnych dialogach zawsze coś może pójść nie tak. Zerwanie za pośrednictwem nowych technologii wydaje się dużo bezpieczniejsze, ale czy jest uczciwe? Drugiej osobie chyba jest się winnym więcej niż tchórzliwe chowanie się za ekranem bezdusznego urządzenia? A może to wcale nie jest tak tchórzliwe jak się na pozór wydaje?
Trudna rozmowa podczas rozstania
Zrywanie jest okropnym doświadczeniem. Nie licząc bezdusznych okrutników, którzy w ten sposób się dowartościowują, nikomu rozmowa o rozstaniu nie sprawia przyjemności. To trudne nie tylko dla strony, której zadaje się cios. No bo jak powiedzieć, że to już koniec? Przecież nie da się sprawy zamknąć tylko w tych kilku słowach. Zwykle nie chce się drugiej osoby zranić czy upokorzyć, w większości przypadków czuć mocne skrępowanie, ciężko znaleźć właściwe słowa, a deklaracje, które miały osłodzić odrzucenie, tylko potęgują ból.
Zaleca się jednak, by robić to osobiście. Zerwanie podczas spotkania twarzą w twarz jest bardziej cywilizowane, jest okazaniem szacunku partnerowi, którego z różnych powodów już nie chce się mieć w swoim życiu, ale do tego momentu był istotną częścią życia. Cokolwiek jest przyczyną zerwania, to stresująca sytuacja, bo przyjemnie w trakcie raczej nie będzie, można za to spodziewać się łez, krzyku, pretensji, wyzwisk albo jeszcze czegoś gorszego.
To może tylko napisać? Pogadać na messengerze? Maila z wyjaśnieniami wysłać? Gdy nie ma bezpośredniej konfrontacji, fizycznej obecności drugiego człowieka, jest jakoś raźniej i pewniej. A wyjaśnienia się przecież nie unika. I pewnie dlatego masa ludzi doświadczyła „elektronicznego rozstania”, z jednej lub z drugiej strony. Jeśli jest w tym jakieś pocieszenie, zazwyczaj tekstowe zerwania dotyczą luźniejszych znajomości. Te poważne, wieloletnie związki najczęściej kończy się tradycyjnymi metodami.
Jak zerwać sms-em?
Czy taka forma rozstań jest akceptowalna? W zasadzie to nie, choć potępienie dla pójścia na łatwiznę nie wybrzmiewa szczególnie głośno. Oczywiście dużo zależy od tego, czy się w ten sposób samemu zrywało, czy zostało się porzuconym, łatwiej też usprawiedliwić pożegnalne sms-y osobom młodym, dla których ten typ komunikacji jest po prostu czymś naturalnym.
Bo właśnie ta powszechność smartfonów i komputerów sprawia, że coraz więcej ważnych spraw załatwia się online. Jeśli da się tą drogą ogarnąć rzeczy służbowe czy urzędowe, to czemu i nie uczuciowe? Ale podobnie jak wysyłanie pikantnych fotek nie zastąpi fizycznych pieszczot, tak poważne rozmowy też lepiej przeprowadzać w realu, w przeciwnym razie wiele ważnych aspektów może po prostu umknąć.
Lecz z drugiej strony, czy forma rzeczywiście ma tak ogromne znaczenie? Bo chyba najbardziej istotne powinno być to, co zrywająca osoba mówi. Przykre słowa rzucone w twarz mają być lepsze niż kulturalna wiadomość tekstowa? W pisanej wiadomości często łatwiej zapanować nad złymi emocjami, tu da się skasować kiepsko brzmiące słowa, poprawić przekaz, podczas gdy ułożony w głowie scenariusz rozstania niekoniecznie da się zrealizować jeden do jednego.
Mimo to zerwanie przez sms wygląda absurdalnie i odbierane jest jako głęboki despekt. Jak gdyby to, co nas łączyło, miało niemal zerowe znaczenie. Jest dużą wygodą dla osoby piszącej druzgocącą wiadomość i sprawia, że nie ponosi ona pełnych konsekwencji swojego postępowania. Porzucony partner czuje się bezradny, nie może zareagować tak, jak w normalnych okolicznościach by mógł.
Czy na pewno tak jest wygodniej?
Zerwanie na odległość pomaga zadbać o własny komfort, oczywiście kosztem drugiej osoby. Zrywający nie zawsze tak to widzi, jego zdaniem to może być wręcz przysługa – porzucony przeżywa upokorzenie bez świadków, nikt nie widzi rozpaczliwego wybuchu, nie ma poniżającego błagania „proszę, nie odchodź”. Lecz tak naprawdę uczucia partnera są zwykle na drugim planie.
Zerwanie sms-em jest krótkie i łatwiej uniknąć przeciągającej się w nieskończoność przykrej rozmowy. Patrząc komuś w twarz, ma się na ogół mniej odwagi, jest głupio odejść w pół słowa. A po wysłaniu pisemnej wiadomości sumienie czyste – napisałam, co chciałam, wyjaśniłam, co trzeba, i wystarczy. Niechaj on przyjmie to do wiadomości. Niech nie będzie namolny i da spokój. Telefon wyłączyć, zablokować na komunikatorze, maile dawać prosto do kosza.
To jednak wcale nie musi pójść gładko. Rzadko się zdarza, aby odpowiedź drugiej strony brzmiała: ok, szkoda, ale rozumiem, dziękuję za spędzone chwile. Rozstaniom na ogół towarzyszy gniew, niedowierzanie, chęć odwetu, i nowoczesna forma komunikacji tych emocji bynajmniej nie tłumi. Więc pewnie będzie jakaś odpowiedź. I możesz od razu kasować wiadomości, ale już sam fakt, że one przychodzą, będą burzyły spokój ducha. Zaś ich konsekwentne ignorowanie może tylko podsycić czyjąś wściekłość i desperację.
Inna sprawa, że kiedy korzysta się z takiej furtki, odbiera to cenną naukę, jaką są trudne rozmowy z bliską osobą. Nie musi tak być, jednak gdy regularnie unika się konfrontacji z opuszczanym partnerem, to w przyszłości, w kolejnym związku, można w ten sam sposób migać się od rozwiązywania codziennych problemów – poruszanie trudnych tematów wywołuje dyskomfort, więc po co, skoro można się sprytnie wymigać.
Teraz naprawdę jest koniec
Zrywanie przez sms najczęściej pokazuje, że ktoś nie traktuje poważnie ciebie i waszego związku. Najczęściej to jednak nie zawsze. Związki rozpadają się z jakiegoś powodu, nie tylko przez widzimisię, znudzenie albo „po prostu się wypaliło”. I często za rozstaniem kryją się rzeczy toksyczne i przemocowe.
Niejedna osoba zwyczajnie się boi takiej rozmowy i ma ku temu podstawy. Unika bezpośredniej wymiany ciosów, bo wie, że potyczkę przegra, że partner znowu skutecznie zmanipuluje, wyśmieje, osłabi pewność siebie i nie pozwoli odejść. W trakcie sprzeczki pójdą w ruch najniższe emocjonalne chwyty, gra na poczuciu winy, szantaż. Reakcja może być bardzo ostra, bo już nieraz toksyczny towarzysz sięgał po brzydkie metody i się odgrażał, kto wie, dokąd posunie się w swoim gniewie i urażonej ambicji.
Czasami to jest już któreś z rzędu podejście. Poprzednie próby spaliły na panewce, ponieważ spotkały się z łamiącym serce wybuchem rozpaczy i litość wygrała. Albo przemówił strach. Albo wymuszone poczucie przyzwoitości. No widać, że uczciwie się nie da, czyli trzeba szukać alternatywnych rozwiązań, żeby wreszcie, chirurgicznym cięciem, przerwać więzy, bez dramatycznych kłótni, które niepotrzebnie zajmują czas i do niczego sensownego nie prowadzą.
Przy emocjonalnym uzależnieniu, w trudnych związkach, taka forma bardzo często jest jedyną opcją. Po powiedzeniu „dość” można definitywnie uwolnić się od toksycznej, niebezpiecznej osoby. Zerwać kontakt i nie dać się ponownie wmanewrować w patologię.
Rozstanie w przyjaźni?
Unikanie decydującej rozmowy nie wygląda dobrze, ale gdy chodzi o przelotne romanse, znajomości kończące się po kilku randkach, to w znacznie większym stopniu można liczyć na wyrozumiałość. Nawet się trochę taką opcję poleca, w tym sensie, że jeśli już masz komuś zrobić dużą przykrość, to przynajmniej ogranicz straty.
Nie każdy się z tym zgodzi, choć pewne przewagi rzeczywiście da się tu dostrzec. Po niespodziewanym zerwaniu masz czas, żeby ochłonąć, i zamiast na gorąco chlapnąć głupotę możesz po chwili, już na chłodno, zdobyć się na odpowiedź z klasą. A nawet tak ją zbudować, że poczujesz się wygraną i obrócisz zasady gry na swoją korzyść. Nie będzie tych kłopotliwych momentów, gdy nie wiadomo jak się zachować, bo co, na pożegnanie mamy podać sobie rękę czy pocałować się w policzek? Rzucić jakimś frazesem?
W takim postawieniu sprawy może być więcej przyzwoitości niż przy niejednym zaaranżowanym rozstaniu na żywo. To bowiem doskonale znana taktyka – jest zaproszenie na randkę, zero sygnałów ostrzegawczych, miła atmosfera, sączymy drinki, i nagle bum! To jest rozstanie. Specjalnie urządzone w publicznym miejscu, żeby nie robić scen, nie drążyć tematu, pozwolić się ulotnić bez uczciwego wyjaśnienia – w czym tak perfidne zachowanie jest lepsze od zerwania przez sms?
Zniknąć bez słowa
Najgorsze nie jest jednak otrzymanie niemile zaskakującej wiadomości. Tu chociaż ma się jakiś punkt zaczepienia. Jeszcze bardziej przykre jest czyjeś raptowne zniknięcie, czyli ghosting – ktoś był, nagle się zmył, nie wiadomo gdzie, dlaczego, co się stało. Po prostu nie ma człowieka, jakby zapadł się pod ziemię.
Najczęściej nic na to wcześniej nie wskazywało, było całkiem miło, znajomość rozwijała się w pożądanym kierunku, pojawiły się pierwsze nieśmiałe obietnice… i tyle. Telefon milczy, żadnym kanałem do tej osoby dotrzeć nie można. Kontakt się zerwał z dnia na dzień. Żadnej odpowiedzi. Żadnego tłumaczenia. A taka niewiedza potrafi dobić.
Porzucona osoba przeważnie obwinia siebie, na własną rękę szuka wymówek, wymyśla najbardziej niestworzone scenariusze, które by mogły usprawiedliwić ciszę zaginionego kochanka. Prawda zazwyczaj jest bardzo prosta – ktoś uciekł, bo zwyczajnie taki miał zamiar, nie czuł się ani trochę zobowiązany wobec drugiej strony, a może nawet zrobił to celowo dla podbudowania ego.
W stałych związkach to znacznie rzadsze, ale też znane zjawisko. Powód zniknięcia? „Nie wiedziałem jak odejść, a nie chciałem cię zranić”. Jak gdyby ucieczka ukochanej osoby faktycznie dawała ukojenie.
9 komentarzy
Można też odjeść bez słowa i. Facet jest tchórzem który nie umie powiedzieć że to koniec.
Jezeli relacja byla glownie przez telefon? To tak
Zrywanie przez msg, sms, czy jakikolwiek inny komunikator tekstowy jest pozbawione klasy, odwagi, honoru i nic takiego sposobu zakończenia znajomości nie usprawiedliwia. NIC. Przez telefon można rozstać się w ostateczności, w rozmowie, jeśli osoby będące w związku mieszkają daleko od siebie.
Ktokolwiek robi to przez sms czy telefon jest kompletnym zerem, takie sprawy załatwienia się prosto oczy, tchurzosywo to plaga naszych czasów… dla mnie to dno totalne
Można, jeśli relacja była krótka, powierzchowna..
Ciężko powiedzieć. Nie jestem zwolennikiem takiego czegoś,ale jak dla mnie każde rozstanie to jakaś trauma
To jest żenada
I to jest wielki problem naszych czasów
Tego nie da się nawet komentować jeśli ludzie tak robią to są pozbawieni człowieczeństwa
Szkoda słów
nie, jeśli kiedykolwiek nam na tej osobie zależało tak się po prostu nie robi… to niszczy banie, zostawia cię z masą pytań w głowie choć przyznam to dobry sposób na to by ta osoba której to robisz cię znienawidziła i nigdy się do ciebie nie odezwała więc jeśli taki jest kogoś zamysł, proszę bardzo tylko nie wiem jak bardzo sobie trzeba zawinić u takiej osoby by zostać tak potraktowanym czy trzeba cokolwiek zrobić czy to już po prostu czerpanie przyjemności z sadyzmu… rozmowa to zawsze najlepsze wyjście i dorosłe chyba, że partner jest jakimś agresorem to eh jeśli nie to dlaczego takie coś robić, jeśli nie masz odwagi na rozmowę to w jaki sposób w ogóle funkcjonujesz w tym świecie, żyjesz? chodzisz? a szczera rozmowa sprawia ci trudności, najlepiej wtedy nie pakuj się w związki jeśli nie jesteś szczera/y a tylko takiego udajesz dla pozorów
10 dnia po porodzie naszego dziecka moja partnerka naoisala mi na lamach gadugadu ze odchidzi ode mnie (bylem w podrozy sluzbiwej)
Nie pisalem, nie dzwojilem. Myslalem co mam zrobic. Po 3 dniach przyjechalem. Powiedziala wtedy, ze kiedy mnie zobaczyla to zrozumiala ze tak napraede nie gniewa sie na mnie.
Prosze panstwa. Tego typu zachowania swiadcza o problemach natury psychicznej. Tlumaczenie takiwgo podlego, bezdusznego i pozbawionego empatii zachowania w xhwilo wzburzenia, etc jest bezcelowe.