Główne menu

Czy na szacunek trzeba sobie zasłużyć?

Jedna szkoła mówi, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Druga, że szanować należy każdego, bo właśnie to świadczy o naszym człowieczeństwie. Opcja pierwsza wydaje się bardziej sprawiedliwa – uznanie otoczenia wynika z konkretnych czynów i postaw moralnych, co motywuje ludzi do pracy, rozwoju, lepszego zachowania. A szacunek za darmo, za samo istnienie, brzmi niemal demoralizująco, no bo po co się wtedy starać, jeśli wszyscy jesteśmy równi?

Brzmi logicznie, ale kłopot zaczyna się w chwili, kiedy próbujemy określić, co zasługuje na szacunek, a co na potępienie. Niby te sprawy są oczywiste, a jednak często wychodzi, że niekoniecznie, bo dokładnie ta sam rzecz raz zostanie oceniona pozytywnie, a za innym razem spotka się z głębokim lekceważeniem. I każda ze stron – na swój sposób – będzie mieć rację. Czy to w takim razie oznacza, że szacunek wcale nie dotyczy obiektywnych zasług?

Czy na szacunek trzeba sobie zasłużyć?

Kto zasługuje na szacunek?

Bardzo wiele osób, w pierwszym odruchu, odpowie, że każdy. Ale zwykle od razu dołączy pewne zastrzeżenia – należy postępować tak i tak, a to i to wyklucza z grona przyzwoitych ludzi. Nie da się tak po prostu szanować wszystkich, bo jak można cenić kogoś mającego na koncie najobrzydliwsze występki? Niektórym zwyczajnie nie wypada podawać ręki – nie zasługują na to. I nawet jeśli ich winy nie kwalifikują się jako przestępstwo, to przynajmniej niechaj poczują społeczny ostracyzm.

Tylko czy słusznie? Wszak poza nawias nierzadko trafiały jednostki, których jedynym grzechem była odmienność. Tylko właśnie – część mogła uznać ją za nieszkodliwą, nikomu nie wadzącą, podczas gdy dla reszty był to wielki grzech nie do wybaczenia. Więc koniec końców całkiem często wygrywała nie tyle moralność, co siła, a kwestia szacunku, oraz idącej za nim akceptacji, stawała się bardzo skutecznym narzędziem do dyscyplinowania niepokornych.

Jasne, miało to też swoje dobre strony, nie ma bowiem porządku bez określonych zasad, a pełna swoboda raczej nigdzie się nie sprawdza. Dlatego dobrze, że za niektóre wybryki traci się twarz, i jest motywacja do rozwijania w sobie wartościowych przymiotów. Zyskując szacunek grupy, można liczyć na przychylność innych, na ich pomoc, gwarantuje to wyższy poziom bezpieczeństwa, przydaje się w pracy, na gruncie towarzyskim, w miłości. I to tym cenniejsze dobro, że szacunku nie da się przecież kupić. Podobno.

Musicie mnie poważać

Szacunek to jedno z najczęściej błędnie interpretowanych odczuć. Notorycznie myli się go ze strachem, przymusem, chęcią przypodobania się komuś, niezdrowym zachwytem, i dzieje się tak najpewniej z powodu sprzecznych przekazów – szacunek możesz zdobyć wyłącznie sam, własną pracą, lecz zarazem wybranym grupom ów szacunek przynależy się z automatu. Nie możesz odgórnie zadekretować szacunku, po czym wychodzi, że jednak możesz, wystarczy mocniejsza pozycja.

Wymuszenia tego typu pojawiają się zwykle tam, gdzie obowiązuje sztywna hierarchia i widoczna dysproporcja sił. Czasem to prowadzi wręcz do służalczości i poddaństwamusisz okazywać szacunek, bo w przeciwnym razie osobistość stojąca wyżej może bardzo ci uprzykrzyć życie. Urażony szef wyrzuci z pracy. Wściekły ojciec zdejmie pasa i przyłoży. Sąsiad z koneksjami sprawi, że twoja urzędowa sprawa nigdy nie zostanie rozwiązana. Więc nieważne, że kompletnie nie ma za co danego człowieka poważać – jeśli nie chcesz mieć problemów, okażesz respekt. Koniec kropka.

Właśnie z tego powodu szacunek, podobnie jak na przykład sympatia, bywa po prostu udawany. Darzy się estymą kogoś, komu nie warto się narazić, bądź oczekuje, że zamanifestowane wyrazy uznania w jakiś sposób się zwrócą, będą korzystną inwestycją – stąd przymilne uśmiechy do wszechmocnego dyrektora i chamskie burknięcia do sprzątaczki, która nic nie może. Wyrazy szacunku są bardzo często po prostu odzwierciedleniem statusu społecznego, a nie wartości człowieka, bo jasne, sukces materialny też może być powodem do dumy i podziwu, lecz problem w tym, że na inne kwestie już nie zwraca się żadnej uwagi.

Ile wart jest taki szacunek widać jednak, kiedy dobra passa się kończy. Nagle znika przymilny tłum fanów, zmienia się ton rozmowy, nikt już uważnie nie słucha i nie próbuje się wkupić w łaski. Spadek z czołówki szybciutko weryfikuje szczerość okazywanych uczuć, bo jak masz przed kimś usłużnie czapkować, to musi się jakoś opłacać. Więc tyle dobrego, że tym autentycznym, niewymuszonym szacunkiem cieszą się zwykle osoby faktycznie szlachetne, postępujące słusznie, warte naśladowania. Choć czasem takie uznanie zdobywają dopiero pod koniec życia, po latach doświadczanych upokorzeń, albo w ogóle dopiero po śmierci, co jest dosyć marną pociechą.

Rozbieżne systemy wartości

Szczery szacunek, niestety, nie pojawia się mimowolnie, a sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że ludzie wyznają różne światopoglądy. Więc choć wydawać by się mogło, jak to pojęcie „porządny człowiek” jest uniwersalne, to w rzeczywistości niewiele jest w sumie cech szanowanych tak globalnie, przez wszystkich, bez żadnego „ale”. Do tego dochodzą jeszcze przeróżne uprzedzenia oraz dyskryminacja, dlatego niektórzy, z zasady, będą pogardzać np. kobietami, wyłącznie za to, że to kobiety, czyli w ich mniemaniu istoty głupsze.

Z drugiej strony narzuca się szacunek np. starszym, rodzicom albo przełożonym – masz się z nimi liczyć, bo tak, bez wchodzenia w szczegóły, czy im się ów posłuch należy. I co gorsza, ten odgórnie ustalony szacunek często niesie za sobą co najmniej dziwne konsekwencje, bo z jakiegoś powodu wolno im więcej, a ty nie masz prawa tego przywileju kwestionować. Można więc powiedzieć, że ludzie funkcjonują w dwóch różnych systemach, gdzie na specjalne traktowanie trzeba się przysłużyć… no właśnie nie wiadomo za bardzo czym, ponieważ często nie chodzi o to, że się czymś wyróżniasz na plus – możesz domagać się szacunku, bo masz skończone x lat, w czym nie ma żadnej twojej zasługi.

Różnie się też rozumie rzeczy zasługujące na respekt. Raz mogą to być sukcesy w biznesie, innym razem ratowanie dzieci w Syrii albo wierność wyznawanym zasadom. I zdarza się, że na podstawie jednej tylko kwestii budowany jest cały wizerunek, co często ma miejsce w przypadku idoli – wybitnego reżysera podziwia się nie za same filmy, tylko widzi w nim wspaniałego człowieka, mimo że poza tymi osiągnięciami to typ średnio przyjemny, o paskudnym usposobieniu. Słowem, ślepe uwielbienie zamiast rzetelnej oceny całości.

Z szacunkiem wiążą się po prostu personalne granice, a ludzie mają je poustawiane w różnych miejscach. Dlatego nawet dobroć jacyś ludzie mogą uznać za słabość i frajerstwo, a dla mięczaków jest wyłącznie pogarda, i jednocześnie druga grupa z dużą niechęcią odnosić się będzie do bezwzględnych twardzieli, widząc w nich szkodliwe, niebezpieczne jednostki, które niczego pozytywnego do świata nie wnoszą.

Czemu ludzie mnie nie szanują?

Na brak szacunku najczęściej uskarżają się ci słabsi, którzy doświadczając despektu nie potrafią się przed nim obronić. Stąd przekonanie, że podstawowy szacunek należy się domyślnie każdemu – choć to może nie tyle szacunek, ile uprzejmość albo neutralność, bo na uznanie to już trzeba sobie czymś zapracować. W tym sensie bazowym szacunkiem będzie po prostu niewchodzenie sobie w drogę i nieokazywanie wrogości, wszak oboje jesteśmy ludźmi, nie ma powodu zachowywać się jak dzicz. Czym innym jest natomiast szacunek wynikający z podziwu – obdarzasz kogoś szczególnym poważaniem ze względu na jego zasługi. A taki podziw musi narodzić się naturalnie.

Co jednak, kiedy ktoś nie otrzymuje nawet tego podstawowego szacunku? Jakkolwiek to zabrzmi, podobne zachowanie często wynika z naszych własnych błędów, pomijając oczywiście kontakty z patusami, którzy nie liczą się z nikim. Lekceważenie zazwyczaj jest odpowiedzią na głupie zachowanie, nieodpowiedzialność, nierzetelność, egoizm, złośliwość w stosunku do innych, bycie niepoważnym w każdej sytuacji, brak ambicji, bezwolne podążanie za tłumem, unikanie problemów i kontrowersji za wszelką cenę, ponieważ dla wielu ludzi to znak, że nie masz własnego zdania i jesteś oportunistą.

Może również wynikać po prostu z przyzwolenia na traktowanie bez szacunkujak dajesz sobie wejść na głowę i chcesz zadowolić innych za wszelką cenę, to na bank, przynajmniej część z nich, wykorzysta okazję. Na brak szacunku bardzo często godzą się osoby, którym strasznie zależy na akceptacji – błędnie zakładają, że jak dadzą sobą pomiatać, to ktoś ich polubi, pokocha, przyjmie do swojej grupy. I jest w tym cząsteczka prawdy – postawienie się w odpowiedzi na złe potraktowanie może sprawić, że agresor wprawdzie się wycofa, ale raczej cię nie polubi. Tyle tylko, że jeśli warunkiem jest zgoda na sprowadzenie do parteru, to ani w tym szczerej sympatii, ani tym bardziej szacunku.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>