Czy pornografia może zniszczyć związek?
Filmy porno budzą masę kontrowersji. Niemal każdy ma na ten temat jakąś opinię, od „to absolutnie niedopuszczalne i dowód na zezwierzęcenie” po „bardzo lubię, oglądam, i nie widzę powodów do oburzenia”. Plus jest to jedna z tych rzeczy, które większość robi, ale niechętnie się do tego przyznaje.
Sam fakt, że ktoś wchodzi na strony XXX, jeszcze o niczym nie świadczy, to zresztą prywatna sprawa dorosłych ludzi, co sobie w zaciszu oglądają – o ile to nie są filmy łamiące prawo. Jednak gdy chodzi o związki, to sprawa nieco się komplikuje, bo czy są to wtedy jeszcze prywatne upodobania? Co to mówi o więzi pomiędzy dwójką kochających się ludzi? I czy może w jakiś sposób ową więź naruszyć?
Kiedy seks staje się powinnością
To dość powszechny scenariusz w wielu domach: seks raz na kilka miesięcy albo i rzadziej, bez entuzjazmu, chyba tylko po to by nie zapomnieć, że jest się parą, a tak poza tym, to on najchętniej zamyka się w pokoju z laptopem na kolanach i włącza porno. On, ponieważ problem z pornografią dotyczy w większości mężczyzn, a przynajmniej na to wskazują dotychczasowe badania.
Czy oglądanie porno to coś złego? Jak zwykle – to zależy. Co innego filmy bardzo drastyczne, np. z pedofilią, albo w których występują osoby do tego przymuszone, co innego produkcje niebudzące wątpliwości od strony etycznej. I jeśli chodzi o te drugie, cóż to szkodzi, gdy dorośli rzucą sobie na nie okiem? A po ruchu na stronach XXX doskonale widać, że nie jest to niszowa rozrywka.
Pytanie tylko – co jeśli oglądanie sprośnych filmików staje się codzienną rutyną i zastępuje intymność z drugą osobą? Bardzo dużo, jeśli nie większość dorosłych będących w związkach ogląda porno i wielu przypadkach nie osłabia to siły uczucia ani nie zniechęca do uprawiania seksu z partnerem. Ale czasem potrzeby seksualne dwójki ludzi kompletnie się nie pokrywają. Ogień w sypialni powoli gaśnie, wygrywa zmęczenie oraz „ból głowy”.
Niezupełnie jest tak, że znika potrzeba seksu, raczej obie strony nie potrafią się zgrać w czasie, brakuje im chęci i energii, a niesnaski, do jakich dochodzi w ciągu dnia, skutecznie rujnują nastrój. I wtedy wjeżdża pornografia. Bezproblemowe źródło przyjemności, za darmo i w tylu odsłonach, że nie wiadomo od czego zacząć.
Prosta droga do orgazmu
Czasami seks w stałym związku to prawdziwa męczarnia. Najpierw trzeba żebrać, by do czegokolwiek doszło. Przepraszać za popełnione błędy. Uważać z życzeniami, bo łaską jest w ogóle dopuszczenie do siebie. A na koniec się okazuje, że upokorzenia i starania wcale nie były warte tego, co dostało się rzekomo „w nagrodę”.
A porno? Fakt, nie ma drugiej osoby, trzeba się własnoręcznie zaspokajać, za to bodźce wizualne są pierwsza klasa. Można przebierać w pozycjach, kategoriach, urodzie aktorek i aktorów. Cokolwiek się zamarzy, ktoś pewnie już to zekranizował i wrzucił do sieci. Oglądając film, skupiasz się wyłącznie na sobie, nie ma, że „zwolnij”, „tak nie”, „tego nie zrobię”. A kiedy napięcie schodzi, można z czystym sumieniem położyć się spać, bez troszczenia się o cudzy orgazm, bez zbędnego gadania. I tak codziennie.
Bo choć pornografia nie jest nowym wynalazkiem, to jeszcze nigdy nie była tak powszechnie i tak łatwo dostępna. Żadnych krępujących zakupów w kiosku i wizyt w wypożyczalni kaset. Owszem, aktywność w sieci pozostawia ślady, ale to wciąż spory komfort, tak po prostu wejść na stronę i odpalić wybrany filmik, w domu, w ciszy, bez wścibskich spojrzeń i zniesmaczonych min postronnych obserwatorów.
To już przestało cieszyć
Różnorodność pornografii robi dzisiaj wrażenie – nie te czasy, gdy już sam widok genitaliów w akcji uchodził za coś mocnego. Kiedy jednak w każdej chwili można włączyć komputer i zrobić sobie dobrze, przychodzi moment, gdy zwykły film po prostu przestanie wystarczać.
Właśnie na to zwraca się uwagę, mówiąc o zagrożeniach płynących z oglądania porno. Główną winną, można rzec, jest dopamina. Organizm wytwarza ją, gdy człowiek wykona czynność, która pomaga mu przetrwać – robi się mu wtedy tak przyjemnie, że chętnie do tego wraca, by znowu miłego uczucia doświadczyć. Seks jak najbardziej wpisuje się w te dążenia, lecz nadmiar bodźców powoduje pewnego rodzaju „odrętwienie” – mózg broni się przed zalewem podniecających obrazów. Inaczej mówiąc, im dłużej ogląda się porno, tym mniej ona podnieca. Hormony w dalszym ciągu są wytwarzane, tyle że receptory już ich nie odbierają, a więc i nie odczuwa się przyjemności.
Żeby ona wróciła, potrzebne są nowe, mocniejsze zachęty. Zwykły stosunek pana z panią nie kręci, zatem sięga się po odważniejsze, ostrzejsze materiały. Również takie, które kiedyś wydawały się obrzydliwe czy zbyt przemocowe, a wszystko po to, by poczuć dobrze znany dreszczyk emocji, rozpaliło się pożądanie, a podczas orgazmu rozbłysły gwiazdy na całym niebie.
To przecież tylko film!
No właśnie jednak nie i to jest najgorsze. W oglądanie pornografii można tak wsiąknąć, że przypomina to uzależnienie, dokładnie takie jak od alkoholu czy hazardu. To już nie jest odstresowująca odskocznia czy prosty sposób na dostarczenie sobie seksualnej przyjemności, ale coś, co trzeba zrobić, w przeciwnym razie pojawia się złość i rozdrażnienie.
I przy okazji bardzo często zmienia się nastawienie do intymności w związku. Łatwiej pobudzić się dzięki obrazom na ekranie niż poprzez obecność partnera. I o wiele większa przyjemność płynie z masturbacji, gdy ogląda się ulubione sceny, niż kochając się z drugą osobą.
Nie jest żadną tajemnicą, iż na pornofilmie seks wygląda inaczej niż w rzeczywistości. To fantazja, ale tak atrakcyjna, że chętnie bierze się ją za prawdę, dlatego złości, gdy życiowy partner nie wygląda równie dobrze co ludzie z ekranu, nie umie tak długo, nie godzi się na wymyślne pozycje, stanowczo odmawia ostrzejszej zabawy. Kobiety czują się brzydkie w starciu z efektownie wyszykowanymi aktorkami, facetom nie jest miło widząc, jak żonę kręcą jurni, pięknie zbudowani młodzieńcy, którzy mogą godzinami i to w takich pozycjach, że boli od samego patrzenia. A gdy samoocena idzie w dół, jeszcze trudniej zainicjować seks, więc znowu wraca się do sprośnych filmików, co tylko pogłębia przepaść pomiędzy dwójką niegdyś bliskich sobie ludzi.
Kiedy robi się groźnie?
Unikanie seksu ze swoim partnerem to jedna strona problemu. Druga wygląda tak, że seks jest, ale trudno go nazwać źródłem największej przyjemności. Niekiedy nałogowe oglądanie porno wzmaga pożądanie, tyle że nie chce się bliskości z partnerem, a jedynie tego, by spełniał on wszystkie zachcianki. I zwykle towarzyszy temu spora dawka agresji, z przymuszaniem i biciem włącznie.
Najbardziej zdają się tu cierpieć kobiety, ponieważ większość pornografii to twórczość skierowana do mężczyzn, nierzadko z bardzo konkretnym przekazem co do ról w seksualnym układzie – ona ma być uległa, służy przede wszystkim do zaspokajania męskich potrzeb, można, a wręcz należy traktować ją bardzo brutalnie, ponieważ ona to lubi, a nawet jak nie lubi, jej zdanie tu nie ma znaczenia.
Kto nasiąknie takim przekazem, może zacząć gorzej traktować dziewczynę czy żonę, ignorować jej pragnienia i złościć się na to, że jej zachowanie w niczym nie przypomina zachowania gwiazd porno. Prawdziwy seks wydaje się nagle straszliwie skomplikowaną materią, gdzie zamiast szybkiej rozkoszy trzeba odbębnić nużącą grę wstępną, zabiegać o przychylność kochanki, brać pod uwagę jej uczucia, a każdy niewłaściwy gest to ryzyko pojawienia się focha. Czyż nie lepiej wrócić do świata, w którym cycate boginie jęczą jak oszalałe, są gotowe na każdy numer i jeszcze za to dziękują?
Dla dobra związku kobiety czasem godzą się na wspólne oglądanie porno i odgrywanie scenek podpatrzonych na ekranie, ale jeśli jest to robione z musu, przyjemność z tego żadna. Żywa partnerka wcale nie czuje się ważna i pożądana, jest raczej substytutem aktorek z filmu, i to dość miernym substytutem, jako że i wygląd nie ten, i nie te umiejętności. Seks w takim wydaniu bardziej oddala niż zbliża, nierzadko też upadla albo wiąże się po prostu z przemocą.
A jeśli to sygnał czegoś innego?
Porno może mocno namieszać w związku i doprowadzić do jego rozpadu, ale bywa, że jest niczym innym jak odpowiedzią na wcześniejsze problemy. Samotność we dwoje jest dość częstym zjawiskiem – ludzie w pewnym momencie przestają ze sobą rozmawiać, nie szukają czułości, są znużeni i coraz bardziej rozczarowani. To nie sprzyja intymnym kontaktom, ale potrzeby przecież zostają. Co wtedy? Pornografia okazuje się idealnym rozwiązaniem – nie ma zdrady, nie igra się z ogniem jak przy biurowych flirtach, jest dyskretnie, bezpiecznie, za darmo i błyskawicznie.
Namiętne oglądanie porno często jest domeną ludzi, którzy czują się odtrąceni, zaniedbani, niechciani, zakompleksieni. Nie potrafią zakończyć nieudanego związku, czasem zresztą wcale tego nie chcą, łudząc się, że może jakimś cudem jeszcze się ułoży. Porno jest dla nich po prostu uczciwszą opcją niż szukanie okazji na boku – to nie zamiłowanie do filmów XXX przyczyniło się do nieszczęścia, to niska satysfakcja z bycia w związku zachęciła do sięgania po tego typu twórczość.
Druga rzecz, brak normalnej komunikacji sprawia, że widzi się problem tam, gdzie wcale go nie ma, do czego w dużym stopniu przyczynia się robienie z porno tematu tabu i ukrywanie swoich upodobań – kiedy wchodzenie na strony dla dorosłych staje się wstydliwym sekretem, od razu pojawiają się podejrzenia, że stoi za tym coś więcej.
Bo można zrozumieć, że dla kogoś to niewygodne hobby, ale w sumie dlaczego? Bo to sprzeczne z religią i wyznawanymi wartościami, czy może dopisuje się do tego całą historię, że pewnie już mu się nie podobam, ona na pewno chce mnie z kimś zdradzić, nie wystarczam mu, nie podniecam jej, i tak dalej. A wystarczyłoby szczerze pogadać i kto wie, może wieczór zakończyłby się zupełnie inaczej niż płaczem, pretensjami i krzykiem.
Nie szkodzi, ale pomaga
Wpływ pornografii na szczęście związku ocenić jest bardzo trudno, ponieważ prawie wszystkie badania odnoszą się do oglądania porno przez mężczyzn, a ogólne założenie jest takie, że zawsze sprowadza się to do uprzedmiatawiania kobiet. Z tych nielicznych badań, które koncentrują się także na kobietach sięgających po filmy XXX wynika jednak, że jak najbardziej może to pomóc parze, tak w zakresie samego seksu, jak i budowania bliskości.
Jeszcze ciekawsze jest to, że kobiety przyznające się do oglądania porno są w większości bardzo zadowolone ze swojego związku, podczas gdy u mężczyzn oglądanie filmów dla dorosłych częściej wiąże się z kiepskim seksem i nieudanym związkiem. Ale ponieważ nie ma dowodów na to, co było pierwsze, trudno wyprowadzić wniosek, jakoby to porno było odpowiedzialne za rozkład pożycia.
Tym bardziej, że sporo przykładów pokazuje coś dokładnie przeciwnego – oglądanie porno może poprawić komunikację w sprawach seksu, osoby zaznajomione z tego typu twórczością są bardziej otwarte na eksperymenty, wiedzą, czego chcą w łóżku, lepiej rozumieją potrzeby drugiej strony i szukają nowych sposobów na ich zaspokojenie. Nie jest więc tak, że pod wpływem porno włącza się zawsze „tryb bestii”, która chce sobie ulżyć, a partnerka staje się bezwolnym narzędziem do wypełniania chorych wizji. Liczy się po prostu to, by obie strony o tym wiedziały i to akceptowały.
Choć znowu, nie ma tu prostego przełożenia, ponieważ ma znaczenie, po jakie filmy sięgają widzowie i co chcą dzięki nim osiągnąć – film ma zainspirować, pomóc przy masturbacji czy może lubi się seksualną przemoc, a skoro w realu można mieć kłopoty, to przynajmniej się na nią popatrzy.
Pornografia bardziej niebezpieczna wydaje się dla singli, którzy mają wielki problem, by znaleźć seksualnego partnera – filmy to dla nich w zasadzie jedyna dostępna opcja, która jednak ma ten feler, że mocno wykrzywia obraz seksu i związku, co utrudnia nawiązywanie nowych znajomości. Za mało się po prostu mówi, że twórczość XXX to czysta fikcja – tak jak prawdziwa wojna jest daleka od romantycznych historii w hollywoodzkich produkcjach, tak film porno nie jest dokumentalnym zapisem prawdziwego seksu.
2 komentarze
Jeżeli idzie o porno w związkach to nie chcę się wypowiadać ale raczej para powinna się chyba bez niego obywać.
Natomiast jeśli idzie o opinię, że „porno bardziej niebezpieczne wydaje się dla Singli” to zdecydowanie się nie zgodzę. Albo raczej rozróżniłbym czy piszemy o singlach którzy kogoś szukają czy też o singlach którym nie zależy by kogoś znaleźć i od partnera potrzebowaliby wyłącznie mechanicznego seksu. I ja jestem właśnie w tym drugim gronie. I dla takich osób porno wydaje mi się świetnym rozwiązaniem.
Jeśli ktoś potrzebuje wyłącznie seksu – i to takiego „mechanicznego” wyłącznie w celu rozładowania się, bez szukania jakiejś bliskości – to zdecydowanie powinien wybierać porno zamiast szukać na to partnerki. Czy na pewno któraś dziewczyna chciałaby by facet wykorzystał ją wyłącznie na seks ? Kobiety raczej wolą seks z uczuciem a co najmniej z emocjami; jakaś bliskością. I porno doskonale filtruje facetów którym tylko taki seks jest potrzebny i porno im wystarcza. Chyba jest lepiej dla wszystkich gdy dopiero faceci którym porno nie wystarcza – i chcą rodziny, dzieci – szukać będą partnerek na seks.
Jak dla mnie seks to przed wszystkim pewna biologiczna potrzeba, chemia w mózgu. I porno doskonale się nadale jako pewna przyjemność, rozrywka. Niczego więcej od seksu nie oczekuję.
Mógłbym tu jeszcze napisać całe strony o tym, że nie zgadzam się także z innymi poglądami na temat ogólnie porno jakie tu opisano. Podkreślę ponownie, że piszę o porno dla singli.
Może najpierw taki temat : nie rozumiem czemu ogólnie tak często tylko porno się dostaje za to jakie to nierealistyczne kino. A które kino jest realistyczne ? Przecież filmy sensacyjne to też kłamstwa bo np. strzelaniny tak naprawdę nie wyglądają. I każdy seans w kinie w celu rozerwania się przy jakiejś sensacji to też strzał kłamstw i dopaminy i emocji których nie doznamy w normalnym życiu. I to też film gdzie np. brzydki niesprawny facet nagle zostaje bohaterem i kończy z piękną kobietą u boku. Czy należy więc zakazać i leczyć z oglądania filmów sensacyjnych bo są też strzałami dopaminy i opowiadają kłamstwa ?
No a filmy i książki romantyczne które nałogowo czytają kobiety o rycerzach na białych koniach ratujących księżniczki ? To też strzał dopaminy i kłamstwa jakich nie będzie w realu. Czy nie należałoby więc przestrzegać kobiety przed korzystaniem z filmów romantycznych ?