Główne menu

Czy powinno się rozmawiać ze znajomymi o seksie?

Życie seksualne to prywatna sprawa. Nie należy nikomu do łóżka zaglądać, a tym bardziej krytykować cudzych preferencji. Zarazem jednak seks to bardzo elektryzujący temat, dlatego regularnie się pojawia w towarzyskich rozmowach, i to nie tylko między bliskimi, zaufanymi przyjaciółmi. Pikantne pogaduszki bez wątpienia podgrzewają atmosferę, co nie znaczy, że każdemu przypadną do gustu.

Rozmowy o seksie potrafią bowiem wywoływać skrępowanie czy wręcz niesmak. Nie wszyscy lubią podobną otwartość i dla wielu osób seks wciąż pozostaje tematem tabu, poza tym każdy ma inną wrażliwość, przez co dyskusja łatwo zboczyć może na niewłaściwe tory. Więc może lepiej dać sobie zupełnie spokój?

Czy powinno się rozmawiać ze znajomymi o seksie?

Gdzie przebiega granica?

Ogólna rozmowa o seksie raczej nie jest niczym złym, chyba że towarzystwo absolutnie nie chce poruszać tego tematu. Gdy jednak grupa dostanie zielone światło, konwersacja może być bardzo pouczająca, bo chociaż seks jest naturalną sprawą, to sami z siebie wcale aż tak dużo o nim nie wiemy – masy rzeczy trzeba się po prostu nauczyć. A skąd czerpać wiedzę? Owszem, są poradniki, są naukowe opracowania, jednak właśnie rozmawiając z innymi osobami łatwiej zrozumieć o co w tym chodzi.

Tyle że dyskusja nie zawsze ma walor edukacyjny. Często schodzi się na seks po prostu dlatego, że ten temat chwyta, można się ponabijać z czyjegoś zakłopotania, zaszokować publiczność, zaimponować jej własnymi dokonaniami, tworzą się idealne warunki do flirtu, albo ktoś po prostu ma dość ekshibicjonistyczną naturę bądź jest urodzonym erotomanem- gawędziarzem. I przez to, że niektórzy nie mają absolutnie żadnych zahamowań, robi się bardzo niezręcznie.

A co ważne, przekroczyć linię można nie tylko odważnymi, wulgarnymi wyznaniami – to kwestia wyczucia, na co konkretnie w danym otoczeniu wypada sobie pozwolić. O ile jednak palnąć gafę zdarza się niechcący, to świadome brnięcie w kłopotliwy temat jest, delikatnie mówiąc, niegrzeczne. Czemu więc pewni ludzie uparcie kontynuują opowiadanie sprośnych anegdotek?

Niektórym to pomaga uporać się z własnymi kompleksami, lecz gdzieś po drodze wyłączył się radar dobrego smaku. Inni rekompensują sobie w ten sposób wychowanie w bardzo purytańskim otoczeniu, gdzie jakikolwiek ocierający się o erotykę temat był skrzętnie pomijany. Wiele osób też zbyt mocno wzięło sobie do serca postulaty, by nie piętnować ludzkiej seksualności – stali się tak progresywni, że aż odrzucają swoją nazbyt bezpośrednią postawą.

Temat nie dla wszystkich

No ale chyba należy się cieszyć, że seks wreszcie wyszedł z podziemia, młodzi dostają rzetelną edukację, jest z kim pogadać w razie wątpliwości czy zaburzeń seksualnych? Pod tym względem faktycznie widać sporo plusów, bo seks przestaje być czymś brudnym i niewłaściwym, ale jak to często bywa, przy zmianie nastawienia łatwo przesadzić w drugą stronę.

Choć całkowite unikanie tematu seksu generalnie nie jest zbyt dobre, to nawracanie opornych na siłę najpewniej tylko utwierdzi ich w „zaściankowych” poglądach. Kiedy ktoś nieproszony zaczyna wykład o łóżkowych igraszkach, ciężko uwierzyć, że jego celem jest „edukacja i uświadomienie”, zwłaszcza gdy wiedzy przekazuje w sumie niewiele, mnóstwo za to w jego wypowiedziach oceniania i szydzenia z „ciemnoty” – odczarować seks warto próbować, ale jedynie wtedy, gdy publiczność wykazuje zainteresowanie i nie potakuje wyłącznie z
grzeczności.

Można też zauważyć, że nadmierna otwartość w temacie seksu bardziej szkodzi sprawie niż jej pomaga, bo ważne kwestie podawane są zbyt dosłownie, niewłaściwym językiem, a do tego jeszcze oczekuje się równie otwartej reakcji w odpowiedzi – bo jak nie odpowiesz, to jesteś pruderyjna cnotka. Do tego widać już pewne zmęczenie tematem – seks jest dosłownie wszędzie, w reklamach opon i na instagramowych rolkach o pieczeniu babeczek, dlatego słysząc jeszcze znajomego, który bez skrępowania zwierza się z wyuzdanych zabaw, to chwilami ma się ochotę wrócić do czasów wiktoriańskich.

Bo to właśnie często jest problemem, zbyt dosadny język i tak szczegółowe opisy, że nawet tych otwartych słuchaczy dopadnie zgorszenie albo zniesmaczenie. A i poruszane tematy wydają się jakieś takie średnio zajmujące – ktoś albo się przechwala seksualnymi podbojami, albo bezceremonialnie krytykuje wygląd i umiejętności byłych/aktualnych kochanków. Ów brak wstydu wcale nie kojarzy się z dojrzałym, zdrowym podejściem do seksu, wręcz przeciwnie, brzmi to jak rozpaczliwa chęć przydania sobie dorosłości.

Czyli wy też tak macie?

Na szczęście nie w każdym gronie dyskusje o seksie zbaczają w niewygodne rejony. Nierzadko dzięki takim rozmowom można się sporo dowiedzieć o sobie i przede wszystkim wyzbyć niepewności, która potrafi popsuć całą przyjemność z miłosnego zbliżenia. Masa ludzi obawia się, że ich upodobania są dziwne i mogą być źle odebrane przez partnera, albo sądzą, że są nudni w łóżku, mają poważne niedostatki, czują się skrępowani różnymi rzeczami – kiedy usłyszą, że inni mają podobnie, i nie ma się czego wstydzić ani bać, łatwiej im będzie przełamać wewnętrzne bariery i odnaleźć prawdziwą przyjemność z seksu.

Jeszcze lepiej, kiedy ktoś wysłucha naszych trosk ze szczerym zrozumieniem i nie skomentuje niewybrednie cudzego doświadczenia – dla wielu jest to znacznie bardziej komfortowe niż udanie się do specjalisty. Do tego rozmowy ze znajomymi nie są aż tak oderwane od rzeczywistości jak przekaz z social mediów, a tym bardziej z pornografii – niektórzy autentycznie wierzą, że dobry seks musi być hardcorowy, z brutalnym podduszaniem, policzkowaniem czy szarpaniem za włosy.

Inna sprawa, że znajomi niekoniecznie muszą mieć słuszność i zdarza się im wprowadzać rozmówców w błąd, ale i tak już sama możliwość zrzucenia tego, co leży na wątrobie, przynosi ulgę, pomaga w poszukiwaniach i zwyczajnie poprawia samopoczucie. Jest też jakimś sposobem na zacieśnienie więzi, choć oczywiście musi być do tego odpowiedni klimat. No i warto mieć na uwadze, że to mimo wszystko szczególny temat, po którym można
stracić w czyichś oczach lub zyskać niepochlebną opinię, co trudno będzie odkręcić, dlatego na początek lepiej nie odsłaniać za wiele, nie wchodzić w detale – bardzo intymne rozmowy najbezpieczniejsze są w gronie zaufanych, bliskich przyjaciół, a nie przypadkowych znajomych czy kolegów z pracy.

To nie tylko twoje sprawy

Sytuację komplikuje fakt, że mówiąc o seksie, siłą rzeczy mówi się także o partnerach seksualnych, bo dość ciężko jest zagadać tak, by nie uwikłać osób trzecich. A jeśli towarzystwo zna partnera, to wbrew jego woli dowie się na przykład, jakiego ma penisa, i która pozycja jest jego ulubioną. Najgorzej, kiedy wspomina się o wadach, czyichś kompleksach, łóżkowych błędach i tym podobne – raczej nikt nie chce trafić do przestrzeni publicznej jako nieatrakcyjny i kiepski w seksie.

Z drugiej strony, wypowiadanie się pochlebnie o swoim kochanku także potrafi wygenerować problemy, bo ktoś może nagle się naszym partnerem mocno zainteresować bądź uzna, że jak jest taka dobra, to pewnie intensywnie się ćwiczyła na połowie miasta, na bank jest niewierna,
i tak dalej – niepotrzebne „straty wizerunkowe”. Ochocze dzielenie się sypialnianymi szczegółami odziera związek z jego intymności, bo te sprawy przestają być tylko nasze i stają się publiczne.

Lepiej milczeć niż żałować

Niewiele trzeba, by seksualne zwierzenia poszły za daleko, a wtedy jest kac moralny jak po cyrkach odstawionych pod wpływem alkoholu. Wypowiedzianych słów cofnąć się nie da, i to co padło w rozmowie, pozostanie w głowach słuchaczy, może więc być bardzo niezręcznie przy kolejnym spotkaniu, zwłaszcza że nie wszyscy muszą się wykazać taktem i udawać, że nic złego się nie stało.

Mimo tego, że seks zasadniczo nie jest tabu w takim stopniu jak jeszcze 50 lat temu, to jednak można się nieprzyjemnie zaskoczyć widząc, jak ci zasadniczo nowocześni ludzie zmieniają opinię o 180 stopni właśnie na podstawie osobistych wynurzeń. Najbardziej to widać w kontaktach z płcią przeciwną – po nazbyt szczerych rozmowach mogą się pojawić niedwuznaczne uśmieszki i niestosowne zachowania, a po odmowie oburzenie, bo „przecież to lubisz”. Zanim więc zdecydujemy się na otwartość w tematach seksu, warto mieć pewność, że nie obróci się ona przeciwko nam.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>