Czy powinno się zachować lojalność wobec były partnerów?
Ludzie rozchodzą się z różnych powodów, nie zawsze stoi za tym wielki dramat, przemoc i ogólnie rzecz biorąc bardzo nieciekawe sprawki. Czasem zwyczajnie nie wychodzi, i choć niekoniecznie ex-partnerzy utrzymują przyjacielskie relacje, to jednak na swój sposób zostają oni dla siebie ważnymi osobami – było, nie było, spędziło się z nimi część życia.
I choć po zerwaniu ex teoretycznie odchodzi w przeszłość, to jego postać może niespodziewanie wrócić, jako temat do rozważań z aktualnym partnerem albo powód kłótni. Wydaje się, że kwestia lojalności w tym przypadku jest jasna – trzymasz stronę tego, z kim właśnie układasz sobie życie. Czy jednak wobec byłych rzeczywiście nie ma się już absolutnie żadnych zobowiązań?
Długi cień rzucany przez byłego
Będąc w związku, naprawdę trudno uciec przed porównaniami do byłych. Mimowolnie, w różnych sytuacjach, pojawiają się podobne skojarzenia, najgorzej jednak, że czasem mówi się o nich głośno i bardzo szczegółowo. Dlaczego to złe? No cóż, nawet najtwardsi nie będą w stanie całkowicie wyzbyć się wtedy swojej zazdrości. Nieważne, czego porównanie dotyczy. To zawsze będzie pole do rywalizacji, a choć przyjemnie jest się sprawdzać i wygrywać, rozmowy o byłych doprowadzić mogą do bardzo niebezpiecznych konkluzji.
Ten temat bowiem często wraca, gdy ma się jakieś niezałatwione sprawy w nowym związku, chce się partnera zmotywować, lekko mu wjechać na ambicję, sprawdzić. Albo po prostu jest to nasączona złośliwością strzała wymierzona w czuły punkt, by dzięki niej zyskać ostatnie słowo w toczonej właśnie kłótni. I jeśli często w swoich wywodach powołujemy się na byłych, to może sugerować, że tamten etap wcale jeszcze nie jest zamknięty – ex-partner nie powinien zajmować aż tyle uwagi.
Z tym często jest problem, bo nie wiadomo, ile ujawniać o starych związkach i jak o nich mówić, żeby nie wzbudzać negatywnych emocji. Jak wam się układało? Dlaczego zerwaliście? Co ci się w nim podobało? I wreszcie, najbardziej niebezpieczne: czy był lepszy ode mnie? Instynktownie mówiąc o dawnych kochankach, skupiamy się ich wadach, zakładając, że wytykanie ich przywar poprawi humor aktualnemu partnerowi. To jednak bardziej skomplikowane – skoro tak drobiazgowo nowa dziewczyna opisuje minusy byłego chłopaka, to co myśli o mnie? Też tak analizuje? I czy opowie innym, jak myję zęby i że mam alergię na nabiał?
Powiedz jak było
To zrozumiałe, że przeszłość partnera ciekawi, bo na tej podstawie można lepiej go poznać oraz ocenić, jak związek rokuje. Jednocześnie pojawia się pytanie o granice prywatności, na ile można się wtrącać w czyjeś sprawy, wszak przeszłość partnera dotyczy nie tylko jego samego, ale też innych osób.
Jest taka potrzeba, by mówić o swojej uczuciowej przeszłości, trochę terapeutycznie, a trochę żeby pokazać, jak wiele ta nowa znajomość znaczy. Zdradzanie tajemnic i intymnych szczegółów pomaga budować zażyłość, bo w ten sposób dopuszcza się kogoś znacznie bliżej niż resztę, co podkreśla wyjątkową pozycję partnera. Sęk w tym, że w rozmowach o byłych związkach bardzo często na światło dzienne wychodzą osobiste sprawy tej drugiej, nieobecnej strony.
Nie zawsze jest to ogólne „źle nam się układało”, tylko na przykład „on nie mógł dłużej niż 10 minut i tak śmiesznie kwiczał podczas orgazmu”. Opowiada się o rzeczach wstydliwych, które ktoś kiedyś powierzył w zaufaniu. Czy wolno je naruszyć teraz, gdy nie jesteśmy już związani związkową lojalnością? Łatwo to sprawdzić, odwracając sytuację – co czułabym ja wiedząc, że dawny chłopak ze szczegółami relacjonuje nasze pożycie? Niby co mnie to dzisiaj obchodzi, a jednak nie każdy umie tylko wzruszyć ramionami.
Bo to zwyczajna świnia była
Opowiadając o byłych, w pewnym sensie unieważniamy dawny związek. Tak, to się wydarzyło, ale jak widzisz, nie miało większego znaczenia, zresztą o czym my tu mówimy, koleś był nieogarnięty, chrapał, miał niedomyte uszy, bawiły go prostackie komedie i myślał, że koala to prawdziwy niedźwiedź. W domyśle, albo całkiem dosłownie, komunikuje się przy tym obecnemu partnerowi, że on jest co najmniej o kilka klas wyżej.
Brzmi całkiem przyjemnie, tylko czy trzeba koniecznie to robić właśnie kosztem byłego? Wobec eks-partnera nie ma się żadnych zobowiązań, na tym polega zerwanie, że nic nas nie łączy, co najwyżej wspomnienia. I ważniejsza powinna być osoba, z którą w związku jesteśmy teraz, to jej ufamy i z nią się liczymy. Gdzie zatem dylemat, komu jesteśmy winni swoją lojalność?
Tyle że wbrew pozorom nie ma tu wcale konfliktu interesów. Zdradzanie sekretów byłego partnera wydaje się sprzeczne z przyzwoitością, i trochę dziwne jest to założenie, by wierność jednej osobie udowodnić niedyskrecją w stosunku do innej. Bo jakie znaczenie dla przyszłości nowego związku ma fakt, że ktoś kiedyś źle przechodził sezonową grypę, lubił dziwne przebieranki i miał wujka w więzieniu? Opowiadanie o cudzych wadach, nawykach, wpadkach, obsesjach niezbyt się raczej przysłuży rozkwitowi nowej miłości.
Niech wszyscy wiedzą
Z drugiej strony, dlaczego się cackać z kimś, kto okazał się złym człowiekiem? Nie bardzo jest miejsce na wątpliwości, gdy były partner okrutnie skrzywdził, więc niby czemu ja mam być dyskretna, skoro on się zachował paskudnie? Co powstrzymuje przed opowiedzeniem światu, jak bardzo ktoś nie jest w zgodzie z lansowanym przez siebie wizerunkiem? Pełna szczerość daje miłe uczucie zemsty i odegrania się za doznane krzywdy, chociaż w ten sposób, jeśli nie udało się wyrównać rachunków inaczej.
Zakładając jednak, że ktoś niezbyt się sprawdził w roli życiowego towarzysza, znowu można się zastanowić, czy wskazane jest wyciąganie spraw niezwiązanych z ową krzywdą. Tak, zdradził, ale co do tego mają jego śmierdzące stopy? Może wystarczy opowiedzieć, w czym problem, ale bez wchodzenia w wątki poboczne?
I nie chodzi nawet o tego było, ale o siebie – może i on był zerem, ale czy warto się zniżać do jego poziomu? Zwłaszcza że wyciąganie brudów wcale nie jest tak uzdrawiające, bo wypowiedzieć na głos te straszne rzeczy to jedno, a ich rozwiązanie to drugie. Zwierzanie się partnerowi ma sens, gdy pomaga się oczyścić i pójść w końcu do przodu, nie ma za to większego sensu, kiedy jest tylko złośliwym obgadywaniem. Tym bardziej, że nadmierne użalanie się nad przeszłością źle wpływa na obecny związek – nie jest to dobre, gdy nowego partnera obciąża się zaległymi dramatami, to nie powinno być jego główne zmartwienie.
A co jeśli mówi dobrze?
Notoryczne obrzucanie błotem dawnego kochanka i zbyt skwapliwe obnażanie jego osobowości to co najmniej pomarańczowe światełko. To zresztą bardzo ciekawe, że ten dość niepokojący objaw tak często przyjmuje się pozytywnie, podczas gdy ciepłe uczucia w stosunku do byłych potrafią rozpętać piekło. A to one w wielu przypadkach są właśnie sygnałem, że ktoś prawdopodobnie jest naprawdę dojrzały i nie zafunduje emocjonalnej huśtawki.
Kiedy pada, że ktoś z przeszłości okazał się leszczem, to może mile dowartościować – i dlatego też tak wiele osób decyduje się na otwartość. To jednak narzędzie na krótką metę, a na dłuższą znacznie bardziej sprawdzić się może mniejsza wylewność. Czy to naprawdę takie złe, że mąż nie obraża byłej dziewczyny i niechętnie zdradza zbyt osobiste informacje na jej temat? Zazwyczaj wcale nie chodzi tu o dalej tlące się uczucie do niej. Wręcz przeciwnie, to brak zjadliwych komentarzy, tak jak i tych niezwykle entuzjastycznych pochwał, najczęściej świadczy o tym, że ta dziewczyna faktycznie stała się już obojętna.
Jakkolwiek może to na początku nieco zgrzytać, tak często właśnie to dość pozytywne podejście do byłych partnerów najbardziej świadczy o „czystej głowie”. Nie że ktoś mówi o byłych w samych superlatywach, i co gorsza porównuje ich do nas, ale o takie trzeźwe spojrzenie na swoją przeszłość, z emocjami, powiedzmy, o względnie letniej temperaturze.
Jeśli ktoś umie tak podejść do swoich dawnych związków, to najpewniej rzeczywiście wyciągnął z nich jakąś naukę, zrozumiał także własne błędy, uporał się z niezdrowymi emocjami. Słowem, nie żyje złością, nienawiścią, niezaleczonymi ranami, nie ciągnie za sobą demonów – a to dobry znak. Jego eks „była całkiem spoko i nawet miło ją wspominam”? Można obstawiać, że daje to większe szanse na udany związek niż wtedy, kiedy ta eks „była tępą rurą, która wszystko robiła źle i do niczego się nie nadawała”.
Komentarz ( 1 )
Myślę, że we wszystkim należy zachować umiar. Jeśli ktoś o byłym opowiada drobiazgowo i to same niedobre rzeczy, znaczy, że albo nie umie wybierać, albo zagłusza sumienie, gdy wina po obu stronach,
Zasyłam serdeczności