Czy przeszłość partnera naprawdę ma znaczenie?
Kiedy budujesz z kimś przyszłość, najważniejsze jest właśnie to, co zrobicie razem. Na przyszłość mamy jeszcze wpływ, możemy ją zaplanować – nie wiadomo oczywiście, czy tak się stanie, ale przynajmniej jest oczywiste, do czego obie strony dążą. Jakie zatem znaczenie mają wydarzenia z przeszłości? Czy przeszłość partnera jest naprawdę taka ważna? Jak się okazuje – ogromnie.
Po pierwsze, jest ciekawość, jakie partner nagromadził do tej pory doświadczenia. Po drugie, te doświadczenia często wpływają właśnie na przyszłość i teraźniejszość, bo kształtują poglądy, wymagania, oczekiwania od związku, no i też sporo mówią o czyimś charakterze. Stare dzieje nie są więc czymś, co warto zupełnie ignorować, ale też nie powinny one raczej kogoś zupełnie skreślić na samym starcie. Bo chyba człowiek może się zmienić i dorosnąć?
Powiedzmy sobie wszystko. Przeszłość partnera
Gdy mowa o poważnych związkach, to raczej panuje zgodność w kwestii opowiadania o przeszłości. Szczerość to podstawa, bez szczerości nie zbudujesz niczego wartościowego. Zresztą, jeśli druga połówka czegoś w tobie nie akceptuje, surowo ocenia, gardzi, nie wybacza, to chyba nie jesteście wcale sobie przeznaczeni. Dobrze dobrana para nie ma przed sobą tajemnic. Ale to tylko teoria. Bo mimo tych szumnych deklaracji bardzo często coś ukrywamy, z czasów zamierzchłych i tych obecnych, głównie w obawie, że partner trochę źle sobie o nas pomyśli.
„Prawda ponad wszystko” nierzadko miewa opłakane skutki, bo partner nie rozumie dlaczego, po co, i do tego staje się strasznie zazdrosny. Może też dodawać zbyt wiele znaczenia do wydarzeń faktycznie nieciekawych, ale jednak epizodycznych, jak na przykład jednorazowa zdrada – tak, tu nie ma się czym chwalić, tylko czy automatycznie to oznacza czyjś poważny problem z dochowaniem wierności? Zwłaszcza gdy ów ktoś doskonale wie, że źle postąpił, żałuje tego, wstydzi się, i absolutnie nie chciałby doprowadzić do powtórki.
Faktem jest natomiast, że przeszłość – jaka by nie była – kształtuje osobowość, przy czym również w ten dobry sposób, o czym się często zapomina. Rodzaj doświadczeń jest istotny, lecz jeszcze ważniejsze jest to, co się z nimi zrobi, tymczasem bardzo wiele osób, słysząc szczere wyznanie, skupia się jedynie na mrocznej stronie i z góry zakłada, że ciemna strona czyjejś natury zawsze wygra. W efekcie zaufanie spada, rodzi się podejrzliwość, atmosfera gęstnieje.
Co się stało, to się nie odstanie, ale może zaważyć
Nawet kiedy uporamy się ze swoją przeszłością, to ona jednak istniała i coś tam zostawia w głowie, kształtuje. Błędy młodości też można zostawić za sobą, lecz mimo wszystko się je popełniło, co jakoś ustawia perspektywę. A już największe znaczenie dla obecnego związku mogą mieć powtarzalne schematy, jak z tą zdradą – jedna mogła być głupim występkiem, który ustawił do pionu, tak dziesięć kolejnych świadczy o pewnej cesze charakteru. Inaczej mówiąc, ktoś po prostu tak ma, i niewykluczone, że rzeczywiście za jakiś czas „głód niewierności” ponownie się odezwie.
Poza zdradą jest więcej takich niepokojących sygnałów: kłamanie, skłonność do kontroli, niesłowność, zazdrość, agresja. Jeśli ktoś notorycznie postępuje w określony sposób, to jest mocno prawdopodobne, że przy nowej osobie, prędzej czy później, wróci do starych nawyków. Czy to oznacza, że ludzie w ogóle się nie zmieniają? Rzecz jasna nie, choć warto się bliżej przyjrzeć danemu zagadnieniu.
Jednak przeszłość zawsze dobrze jest rozpatrywać w kontekście teraźniejszości. Nieudane związki, sześć razy pod rząd, coś tam mówią. Ale są ludzie, którzy naprawdę wyciągają nauczkę z przeszłości, rozwijają się i rozpracowują swoje problemy z minionych czasów. Dlatego wiedzieć o przeszłości to jedno, widzieć teraźniejszość to drugie. Wyznanie partnera może – nawet trochę powinno – wzbudzić czujność oraz zwrócić uwagę na pewne tematy, które normalnie pewnie by się zignorowało. Lecz co istotne, to zmiana, ewentualnie jej brak, dzięki czemu wiadomo, jak i czy ktoś się z czymś tam uporał, czy dalej nad tym pracuje, co dzisiaj robi w podobnych sytuacjach.
Bolesne dojrzewanie
Przeróżne grzeszki z młodości to stały element naszego rozwoju – praktycznie każdy ma na sumieniu epizod, z którego nie jest dumny, jakąś wtopę obciążającą sumienie, rzecz wywołującą do dzisiaj dreszcze żenady i zakłopotania. Rzecz w tym, by ten śmietnik zostawić za sobą, dorosnąć, nabrać rozumu i empatii, co na szczęście wielu się udaje, i wtedy przeszłość przestaje być obciążającym bagażem. Jest raczej pozytywnym wkładem w budowanie nowego związku, i co ciekawe, to właśnie szczerość z partnerem może ów trud zniweczyć.
Szczególnie drażliwą kwestią jest liczba byłych, jako że zasadniczo nie przepadamy za osobami z nadmiernie bujną przeszłością. Tyle że jest kłopot w definicji „bujności”, bo dla niektórych hańbą będzie cokolwiek powyżej zera. Znowu, to nie jest tak zupełnie bez znaczenia, ilu kochanków wcześniej zaprosiło się do swojej sypialni, ale to niekoniecznie musi świadczyć o czyimś wypaczeniu, nielojalności i fatalnych prognozach na przyszłość – byłe związki to dużo bardziej skomplikowany obszar niż tylko sama cyfra. Jednak druga strona może mieć do tego całkiem inne podejście, i w ten oto sposób stare wydarzenia najpewniej doprowadzą do osłabienia więzi, bo była dziewczyna czy były chłopak będą nieustannie prowokować do zazdrości, porównań, osłabią pewność siebie.
Ale nie chodzi jedynie o liczbę. Problematyczny potrafi być także typ osób z dawnego otoczenia, zarówno gdy chodzi o związki romantyczne, jak i platoniczne znajomości. Co bowiem sprawiło, że on nagle zupełnie zmienił swoje preferencje w zakresie urody, wykształcenia, stylu życia partnerki – po prostu dojrzał, czy szuka z wyrachowania dziewczyny, którą jego zdaniem da się łatwiej urobić i podporządkować? Niepokojące i źle wróżące na przyszłość mogą być też dziwne znajomości, podejrzani koledzy, jakieś szemrane biznesiki, co już rzekomo odeszło w niebyt, lecz kto wie? Jak i przeróżne nawyki dotyczące pieniędzy, zdrowia, zajmowania się domem, rodziną.
Wypadające z szafy szkielety
Problem w tym, że silna wola naszego partnera nie zawsze wystarcza i duchy z poprzedniej epoki mogą wyskakiwać w najmniej odpowiednich momentach. Tym bardziej, że nie żyje on w próżni – on zapomni o kolegach, ale oni chętnie będą próbowali przywrócić mu pamięć, a toksycznych rodziców nie tak łatwo się wyrzec. To, że wyleczył się z szastania pieniędzmi na lewo i prawo jest bardzo chwalebne, jednak bank doskonale pamięta zadłużenia na koncie i kartach, dlatego dzisiaj odrzuci wniosek o wspólny kredyt na mieszkanie.
Pewne traumy z przeszłości nigdy nie znikają, a nałogowcem zostaje się do końca życia, można jedynie zaprzestać sięgania po uzależniającą używkę – jest to ciężar, który trzeba wiedzieć jak unieść, jeśli myśli się na poważnie o tworzeniu silnej więzi, i wysiłek ten dotyczy przez cały czas obu stron. O dzieciach trochę głupio mówić per „ciężar”, ale potomstwo z poprzedniego małżeństwa jest bodaj najbardziej dobitnym dowodem na czyjąś przeszłość i nie da się od niego uciec, a wraz z tym dzieckiem w pakiecie jest jeszcze eksmałżonek, jego rodzice, krewni, znajomi, często chętni wtrącić trzy grosze do nowych życiowych planów.
Jakie wyciąga się wnioski?
Wstydzimy się mówić o przeszłości, ale to bardzo pomaga w komunikacji między partnerami, a jeśli nie, to przynajmniej wiadomo, że z tym kimś nie klika i chyba nie warto sobie dalej zawracać nim głowy. Opowieści partnera dają wgląd w jego myśli oraz uczucia, a uważnie słuchając, można całkiem sporo wyciągnąć, i to właśnie idealna okazja na wykrycie czerwonych flag – te zazwyczaj nie są wymawiane wprost, tylko między wierszami, i zdecydowanie nie brzmią jak niewinne wybryki.
Znając przeszłość partnera, można lepiej zrozumieć jego obawy, zachowania, nerwy, dlaczego ma pewne nawyki – to się wydaje na pierwszy rzut oka głupie bądź przesadzone, a ma właśnie bardzo solidne podstawy, wynikające z nieprzyjemnych doświadczeń i doznanych krzywd. Dzięki tej świadomości można uniknąć konfliktu, skuteczniej pomóc i okazać wsparcie, gdy jest ono potrzebne. Gorzej, gdy przeszłość traktuje się w kategorii haka na drugą osobę, by w kryzysowej chwili dotknąć do żywego, przywołać kompromitujące fakty, cisnąć w twarz największą słabością – tu jednak to nie przeszłość rzuca kłody pod nogi, tylko czyjaś chęć brutalnego dokopania leżącemu na podłodze.
Zostaw komentarz