Czy przyjaciele mogą być ważniejsi od związku?
Przyjaciele to bardzo ważne, bliskie osoby, które w dodatku wybieramy sobie sami. Przyjaciół chcemy mieć na całe życie, ale by tak się stało, należy o nich dbać. I co ciekawe, największym zagrożeniem dla tej szczególnej więzi potrafi być inna ważna dla nas forma bliskości, czyli związek miłosny.
Nie jest to oczywiście regułą, że przyjaźń musi konkurować z miłością, ten zarzut jednak pojawia się całkiem często – partner odciąga od przyjaciół albo odwrotnie, to grono dobrych znajomych stoi na przeszkodzie do szczęścia w związku. Czy rzeczywiście tak trudno jest pogodzić obie te sfery naszego życia?
Zakochanie niczym zdrada
Szczególnie to widać wśród młodych ludzi, gdy jeszcze nie wszyscy są w poważnych związkach, a zakładanie rodziny to pieśń przyszłości. Trzymamy się razem, jesteśmy zgraną paczką, aż nagle ktoś się wyłamuje, bo właśnie trafiła go strzała Amora. Rzecz jasna, przyjaciele życzą dużo szczęścia, gratulują, są ciekawi tej wyjątkowej osoby. Ale też nie są zawsze gotowi przyjąć do wiadomości, że od tej pory kontakt z zakochaną osobą będzie rzadszy.
Przyjaciel nie znika, lecz nie ma po prostu już tyle czasu dla swoich znajomych. Nie spędza z nimi, jak dotąd, każdej wolnej chwili. Ba, wręcz ich zaniedbuje, bo wiadomo jak to jest, gdy przeżywa się silne miłosne zauroczenie – świat wokół zdaje się nie mieć żadnego znaczenia. I choć od przyjaciół oczekuje się wyrozumiałości i wsparcia, to niekoniecznie taki właśnie jest ich odzew.
Niekiedy pretensje bywają zasłużone, bo bywa, że świeżo zakochany człowiek zapomina o bożym świecie, nie dzwoni, nie ma czasu na spotkania, nie interesuje się, co słychać u przyjaciół. Nie ma dla nich czasu, nawet gdy wpadną oni w jakieś kłopoty. To boli, bo przecież miłość miłością, ale jakieś zobowiązania wobec przyjaciół też się powinno mieć, jeśli chcemy dalej w przyszłości liczyć na ich wsparcie.
Zresztą i dla własnego dobrostanu psychicznego nie warto całkowicie zrywać przyjaźni tylko dlatego, że znalazło się miłość na całe życie. To świetna wiadomość, ale życie pokazuje, jak ważny jest kontakt z innymi osobami, choćby po to, by mieć się z kim oderwać na chwilkę od codzienności albo mieć do kogo zadzwonić, gdy w domu nie za wesoło się dzieje. Odrzucenie przyjaciół może się z czasem zemścić, szczególnie gdy wielka miłość jednak nie wypaliła – jak odtrącasz wszystkich, to będzie trudno ich namówić to tego, by nadstawili znowu swoje ramię do wypłakania.
My byliśmy pierwsi
Ale zdarza się też odwrotny scenariusz. Związek, nawet gdy już wejdzie w poważniejszą fazę, ciągle zdaje się być tylko uzupełnieniem prawdziwego życia, to zaś toczy się w gronie kolegów bądź koleżanek. Oni są numerem jeden, i tu nawet nie ma miejsca na rozkminki, komu kiedy dać pierwszeństwo, wszak wiadomo, jak są ustawione priorytety. Związek ma swoją wartość, ale bez przesady, nie może się równać z braterską więzią.
I mimo padających deklaracji o głębokim uczuciu można odnieść wrażenie, że są one bardziej z wyrachowania niż z autentycznej miłości – oczywiście, że cię bardzo kocham, wszak koledzy seksu nie zapewnią, a to w sumie jest jedyne, czego od ciebie potrzebuję. To zdaje się częściej występować u mężczyzn, ale reguły tak naprawdę nie ma, bo w sumie bardziej chodzi tutaj o stopień zaangażowania – jeśli kogoś kochasz tak naprawdę i chcesz z nim planować wspólną przyszłość na poważnie, raczej nie pozwolisz sobie na tak lekceważące traktowanie.
Inna sprawa, że wciąż panuje to powszechne przekonanie, jakoby dla kobiety związek miłosny był dużo ważniejszy niż dla jej partnera. I w związku z tym to jest normalne, że facet przedkłada kolegów nad dziewczynę, podczas gdy u kobiety jest to znacznie gorzej widziane, ponieważ znaczy, że nie traktuje ona swojego partnera dostatecznie poważnie. Mężczyźnie, który jest w stałym związku, koledzy się niejako należą, jako nagroda za wytrwanie w monogamii, poza tym on musi mieć także ten swój tylko męski świat.
Kobiecie w analogicznej sytuacji można co najwyżej łaskawie zezwolić na posiadanie przyjaciółek, bo niby na co jej one, tylko ją odciągają od domowych obowiązków, a baby są jakie są, zawistne, nieszczere, tylko się obgadują, więc po co tracić czas na głupoty. Znowu, nie wszyscy mają takie podejście, niemniej więcej zrozumienia otrzymuje mężczyzna wychodzący z kumplami na piwo, a kobiecie częściej się obrywa, że przez ploteczki z psiapsiółkami zaniedbuje ona dom.
Jak znaleźć właściwy balans?
Statystycznie, najtrudniej pielęgnować przyjacielskie więzi w wieku około 30-40 lat, czyli wtedy, gdy zazwyczaj wychowuje się dzieci. To z ich powodu przybywa obowiązków, więc siłą rzeczy trzeba ograniczyć pewne przyjemności, czyli między innymi towarzyskie spotkania. Zaczyna się to zmieniać około 50-tki, a więc w momencie, gdy dzieci wyfruwają z gniazda i znowu można w większym stopniu skoncentrować się na sobie. Jest sporo badań, które potwierdzają, jak ważne jest to posiadanie przyjaciół, więc wręcz powinno się zachęcać pary, by poza sobą miały jeszcze kogoś innego.
Problem jest w znalezieniu równowagi między jednym a drugim, bo ile czasu jest właściwe, by spędzać go poza domem? A kiedy można mówić, że to już lekka przesada? I jak należy zdecydować, gdy do wyboru ma się zaplanowaną romantyczną kolację i nagłą awaryjną sytuację z przyjaciółką w tarapatach? Większość powie, że to rodzina powinna być najważniejsza, jednak w praktyce bywa z tym różnie, poza tym ciężko ocenić wagę obu wydarzeń. Do tego jak się nie wybierze, będą pewnie wyrzuty sumienia, że kogoś ważnego się zaniedbało.
Kiedy jednak znajomi wygrywają w większości przypadków, i do tego nawet nie podejmuje się na ten temat rozmowy, tylko autorytarnie stwierdza, że tak po prostu ma być, kiepska to wróżba na przyszłość. Jeszcze gorzej to wygląda, gdy nie chodzi o ratowanie przyjaciela w potrzebie, tylko zwykłe imprezowanie, bo odskocznia jest wskazana, ale nie powinna kończyć się zaniedbywaniem partnera.
Nie jest dobrze, kiedy związek jest wyłącznie dopełniaczem, no chyba że obie strony się na taki układ umówią. Jeśli nie, ktoś się poczuje bardzo mocno skrzywdzony, i słusznie, bo nie po to inwestuje się uczucia w ważną znajomość, by przy byle okazji iść w odstawkę. Podkreślanie, że paczka jest zdecydowanie najważniejsza, dosyć jasno sugeruje, że nie bardzo można na taką osobę liczyć, a wspólne życie zakończy się smętnym wyczekiwaniem, aż on czy ona łaskawie znajdzie wolny wieczór. To jak mówienie: fajnie, że jesteś, ale bez ciebie dalej żyłoby mi się super.
A może mają powód, żeby się nie lubić?
Gdy ktoś się zakocha, znajomym zdarza się podburzać go przeciwko partnerowi. Czasami mają oni ku temu solidne podstawy i dobrze widzą, co się święci i jak najprawdopodobniej ta historia się zakończy. Czasem jednak powodem jest zwyczajna niechęć do osoby, która ma czelność odciągać dobrego kumpla od szampańskiej zabawy. Zaczyna się więc judzenie, podżeganie do buntu, i naprawdę można mieć wątpliwości, czy to są prawdziwi przyjaciele chcący czyjegoś szczęścia.
Konflikt narasta, gdy druga połówka też zgłasza swoje zastrzeżenia, lecz mając ogląd na całą sprawę, trudno nie przyznać jej racji, bo paczka znajomków naprawdę może kogoś sprowadzić na złą drogę, mieć negatywny wpływ na jego zachowanie. Bo co jeśli facet, za każdym razem, gdy wyjdzie z kolegami, wraca pijany, spóźnia się, nie dotrzymuje danego wcześniej słowa, zawala ważne sprawy? I jeszcze podburzony słowami kumpli nie szczędzi swojej partnerce przykrych słów, w myśl zasady „pokaż, kto tutaj rządzi, że jesteś nasz i nie dasz się omotać głupiej babie”. Inaczej mówiąc, zachowaj się jak bydlę, by udowodnić lojalność wobec paczki.
Nie bardzo to wygląda na prawdziwą przyjaźń, i więcej w tym egoizmu, a może też i zazdrości. Odbieranie komuś szansy na szczęśliwą miłość raczej pokazuje, że solidarność grupy ma dość toksyczne podstawy, więc może lepiej od takiej osoby trzymać się z daleka.
Dlaczego nie lubimy przyjaciół partnera?
Nie wszystkim parom udaje się mieć wspólny krąg znajomych. To jeszcze nic złego, bo problemy są wtedy, gdy obie strony odnoszą się wrogo, do tego stopnia, że partner zabrania spotkań z przyjaciółmi bądź bardzo głośno wyraża niezadowolenie, iż do takiego doszło. I dziać tak się może również w przypadku, gdy znajomi partnera nie są toksyczną swołoczą, teoretycznie więc nie powinno być żadnego problemu.
A jednak jest. Dlaczego? Zazwyczaj stoją za tym jakieś nieprzepracowane konflikty pary. Na przykład to, że partnerzy nie mają do siebie pełnego zaufania albo niezbyt się lubią po prostu jako ludzie, przez co nie udaje się osiągnąć takiej zażyłości co z dobrymi przyjaciółmi. Ktoś niepewny siebie oraz siły łączącego uczucia będzie zazdrosny o czas spędzany osobno. A przecież przyjaciele to wielka wartość i w sumie to dobrze świadczy o człowieku, że umiał takie więzi zbudować. Widać, że ktoś umie być lojalny, pomocny, serdeczny, troskliwy i budzi sympatię w innych. Patrząc na to z tej strony to dosyć smutne, że w ogóle trzeba tu kogoś wybierać.
Komentarz ( 1 )
A ja myślę, że nie można tego rozpatrywać na zasadzie, kto jest ważniejszy, bo to wszystko zależy od potrzeby chwili. A w życiu na wszystko i na wszystkich jest miejsce.