Główne menu

Czy to prawda, że kobiety łagodzą obyczaje?

Wystarczy, że spotka się ze sobą dwójka ludzi, by w pewnym momencie doszło między nimi do jakiegoś konfliktu. A kiedy grupa jest większa, punktów zapalnych tylko przybywa, dlatego ważną cechą dorosłości jest właśnie umiejętność rozwiązywania sporów. Niestety, emocje często biorą górę, zwłaszcza gdy nakłada się na nie zmęczenie, stres, konflikt interesów, dlatego zawsze przydaje się ktoś potrafiący bezpiecznie rozładować napiętą atmosferę.

Takiego wyciszania złych emocji zazwyczaj oczekuje się od kobiet. To one mają łagodzić obyczaje, więc nawet kiedy robią „męskie” rzeczy, powinny przy okazji temperować swoich wyrywnych kolorów. Mają to po prostu we krwi. A może wcale nie mają, tylko muszą w sobie taką umiejętność wypracować?

Czy to prawda, że kobiety łagodzą obyczaje?

Za dużo „męskiej energii”

W typowo męskim środowisku, gdzie praktycznie nie ma kobiet, przeważnie notowany jest wysoki poziom agresji. Jeśli coś hamuje liczbę wypadków i brutalnych aktów przemocy, to przede wszystkim bezwzględnie egzekwowane kary i surowa dyscyplina opierająca się na jasnej hierarchii, jak na przykład w wojsku – a i tak nie zapobiega to wszystkim nieszczęściom, bo ciemne instynkty wciąż potrafią brać górę.

Widać natomiast pewne wyciszenie, kiedy na scenę wkraczają kobiety. W czasach zdobywania Dzikiego Zachodu najstraszniej było w tych miejscach, gdzie mieszkali prawie sami faceci – ogromna ich część ginęła tragicznie, i nie chodziło wyłącznie o kiepskie warunki pracy czy choroby. Zresztą, ówczesne BHP też poniekąd miało związek z brakiem płci pięknej – mężczyźni są przecież twardzi, nie cackają się ze sobą, mogą zatem schodzić do kopalnianych szybów bez zabezpieczenia i pić wodę z brudnego wiadra.

Gdy pojawiały się w otoczeniu panie, maniery się poprawiały. Panowie mniej przeklinali, nie spluwali na ziemię, pastowali buty, całowali damy w rękę. Wielu rzeczy zwyczajnie nie wypadało robić, a wartość czy pozycja kobiety niejako zależała od tego, w jakim stopniu mężczyźni zmieniali swoje zachowanie – wobec tych „bezwartościowych” już można było pozwolić sobie na więcej grubiaństwa. Podobne schematy funkcjonują do dzisiaj – inaczej mężczyźni będą ze sobą rozmawiać w przysłowiowej męskiej szatni, a inaczej w towarzystwie mieszanym, gdzie tylko skończony cham nie zapanuje nad własnym językiem.

Kobiety strażniczki kultury

Wygląda to trochę tak, jak gdyby dobre wychowanie zależało jedynie od tego, czy w pobliżu znajdują się kobiety, a przecież nie na tym kultura osobista powinna wyglądać. W praktyce jednak rzeczywiście dość często tak bywa – przy paniach robi się ciszej, życzliwiej, mężczyznom bardziej zależy na tym, by się pokazać z dobrej strony, a ta zakłada powściągliwość. Komunikacja się poprawia i nagle okazuje się, że bez bitki też można rozwiązać jakiś problem.

Gdy dziewczyn nie ma, wiele rzeczy załatwia się „po męsku”, padają nieparlamentarne słowa, jest więcej zastraszania, zaznaczania terytorium, kozaczenia, pokazywania innym miejsca w szeregu. Ile z tego to naturalne zachowania, a ile efekt przekonania, że tak zachowują się prawdziwi faceci, to inna sprawa, ale gdy w trudnych chwilach trzeba czegoś „miększego”, oczywistym kierunkiem dla wielu będzie kobieta i jej łagodne, matczyne usposobienie.

W pracy, na drodze czy w sytuacjach towarzyskich obecność kobiet często hamuje popędliwość i agresję. To jeden ze sposobów na okazanie szacunku – kobiety są wrażliwe i delikatne, dlatego nie należy się przy nich zachowywać jak świnia. Ale za tym szacunkiem nierzadko idą mniej chwalebne intencje – nie należy pań gorszyć samczym zachowaniem, bo one nie będą w stanie tego udźwignąć. Większa kultura, i idące za nią łagodzenie obyczajów, ściśle bowiem wiązało się z ochroną kobiet przed męską przemocą – jesteśmy mili, bo jak staniemy się niemili, to wy skończycie martwe.

Grzeczniejsze zachowanie budowało parasol ochronny wokół kobiet, i jeśli się nie miało męskich opiekunów, to kurtuazja szybko się mogła przerodzić w agresję. Wielu mężczyzn miało po prostu zakodowane w głowach, że nie warto pyszczyć do obcych kobiet, które mają silnych braci czy wpływowego ojca – i niekoniecznie to miało cokolwiek wspólnego z szacunkiem do tej konkretnej dziewczyny.

Miękkie kompetencje

Stąd właśnie bierze się przekonanie, że za łagodnymi obyczajami stoi może i życzliwy, ale jednak seksizm. Ochrona przed gburami, brzydkim językiem czy obleśnymi zwyczajami to nie tyle wyraz uznania dla charakteru kobiet, ile uznanie, że są one za słabe, by przebywać z mężczyznami na prawdziwie równych warunkach, bez żadnych forów i rycerskich gestów. Kobiety są łagodniejsze, bo nie mają tyle siły, dlatego typowa taktyka fizycznego zagrożenia jest poza ich zasięgiem – mogą one jedynie manipulować swoimi babskimi sztuczkami, a pewien oręż daje im do ręki owa wyuczona szarmanckość wobec dam.

A skoro wielu mężczyzn bardzo pragnie i potrzebuje kobiecej aprobaty, będą się do tych towarzyskich reguł stosować, choć też nie ma się co oszukiwać, że to jakaś wszechobecna postawa – jak bardzo złudne jest przekonanie, jakoby mężczyźni przy kobietach naturalnie łagodnieli, pokazują statystyki dotyczące przemocy.

Przyjazne podejście płci przeciwnej bardzo szybko też znika, kiedy kobiety wchodzą na teren kompetencji przypisanych tradycyjnie mężczyznom. Polityka świetnie to pokazuje – jeśli postuluje się więcej kobiet w rządzie, to właśnie w kontekście łagodzenia obyczajów, bycia miłą i najlepiej jeszcze ładnie wyglądającą. Główny zarzut do wielu polityczek to nie brak skuteczności w działaniu, tylko bycie kłótliwą, za ostrą, za bezczelną, jak gdyby łatwiej było wybaczyć polityczne machlojki niż to, że jako kobieta nie zadbała o przyjemną atmosferę i przytemperowanie kolegów.

W innych branżach również ceni się delikatność, wrażliwość, zdolność do mediowania, wszystko do momentu, gdy kobieta nie wydaje poleceń i nie zajmuje wyższego stanowiska. Dla wielu kobiet mających pod sobą podwładnych mężczyzn to ogromne wyzwanie, bo z jednej strony szefowa powinna być milsza, a nie bojowa jak facet, ale z drugiej, jej sympatyczne usposobienie może być wzięte za uległość i jako taka nie będzie przez kolegów poważana.

Kobieta nie powinna eskalować konfliktu, a eskalowaniem bywa już to, że ona zdecydowanie broni swojego zdania. Odpadają jakiekolwiek feministyczne fanaberie, pod które, dla wygody, też da się podciągnąć niemal wszystko. Trzeba przełknąć chamski żart, niewygodny komentarz, no bo skoro chcesz być jak my, bierz na klatę nasze buractwo. I to tyle z łagodzenia obyczajów.

Ciężko być sobą

W wielu sytuacjach problemem nie jest to, że przy kobiecie przechodzi ochota na sprośne teksty i prymitywne reakcje, ile o cały kontekst. To fajnie, że ktoś docenia miękkie kompetencje i widzi w kobiecie osobę potrafiącą zapanować nad złymi emocjami. Gorzej, gdy z tego powodu robi się z niej sympatyczną maskotkę, która tak naprawdę do niczego więcej się nie nadaje. To tym śmieszniejsze, że kobieta jest na wskroś emocjonalna i jednocześnie ma taką moc, że w sekundę zgasi zbyt mocno buzujący testosteron.

Łagodną naturę niemal zawsze przeciwstawia się żelaznej ręce, która oczywiście posiada mężczyzna – on może władać, ona jedynie wywoła uśmiech na twarzach podwładnych. Można do niej przyjść, zwierzyć się, poprosić o pomoc, jednak przyzwolenie na rządy to stanowczo za wiele. Łagodząc obyczaje nie budzi się bowiem respektu.

Jest tym trudniej, że mnóstwo kobiet wcale nie jest łagodnych z natury i wolałyby one robić inne rzeczy niż odgrywać rolę gołąbka pokoju wśród wiecznie kłócących się między sobą ludzi. Poziom agresji wśród kobiet jest zaskakująco wysoki i to wcale nie dlatego, że chcą one udawać mężczyzn – pasywna, uległa i zachęcająca do ugody postawa to w większym stopniu efekt wychowania niż wrodzonych predyspozycji. Oczywiście nic w tym złego, że w drodze socjalizacji uczymy się zawierania kompromisów, a nie wojny na noże, byłoby jednak miło, gdyby do takiej umiejętności nie dopisywało się od razu tyle negatywnych znaczeń.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>