Główne menu

Czy warto przejmować nazwisko po mężu?

Zgodnie ze starym zwyczajem, kobieta po ślubie przyjmuje nazwisko męża, co ma podkreślić, że właśnie stała się pełnoprawną częścią jego rodziny. Czy też – jak to można dzisiaj złośliwie powiedzieć – małżonek przyklepał swoje „prawo własności”. Zmiana nazwiska przez żonę nie jest może jakąś strasznie kontrowersyjną kwestią, niemniej coraz więcej kobiet się zastanawia nad sensownością tego kroku.

I czy rzeczywiście to tylko niewinna tradycja? Nazwisko jest częścią naszej tożsamości, służy identyfikacji. Pomijając ślub, nadawanie nowego imienia czy przydomka zwykle jest konsekwencją jakiegoś przełomowego wydarzenia, więc trudno powiedzieć, że to nic takiego. Ale może faktycznie z przejęcia nazwiska męża nie ma co robić mistycznego wydarzenia z podwójnym dnem?

Po co w ogóle zmienia się nazwisko?

Nazwiska są stosunkowo nowym rozwiązaniem. Przez długi czas ludzie posiadali jedynie imiona, ewentualnie jakieś przydomki związane z wykonywanym zawodem bądź szczególną cechą, czasami precyzowano ich tożsamość nazwą miejscowości, z jakiej pochodzili. Na ziemiach polskich nazwiska pojawiły się kilka wieków temu. Niezamężne dziewczęta nosiły nazwisko ojca, a w momencie ślubu przyjmowały nazwisko męża. I nie była to tylko tradycyjna formalność – mąż narzucał nie tylko swoje nazwisko, ale i pełną władzę. Nowa tożsamość podkreślała, że kobieta stawała się od męża zależna pod każdym względem, tak jak wcześniej od swojego rodzica. A więc tak, mówienie, że przejęcie nazwiska po małżonku jest reliktem patriarchatu, nie ma w sobie żadnej przesady.

Pytanie brzmi, czy nadal się to właśnie tak traktuje. Wydaje się, że nie, bo przecież kobieta nie ma prawnego nakazu zmiany nazwiska, robi to dobrowolnie. Na przyjęcie nazwiska męża decydują się nie tylko konserwatystki, ale i wiele kobiet o poglądach feministycznych, będących w związkach o partnerskich. Robią to, bo jak same mówią, chcą czuć się ze swoim mężem jednością, podkreślić fakt, jak bardzo serio podchodzą do budowania wspólnej przyszłości. Nowe nazwisko, tak samo jak ceremonia ślubna, to symbol rozpoczęcia kolejnego, niezwykle ważnego etapu w swoim życiu.

Ile kobiet przyjmuje nazwisko męża?

Są kraje, jak Hiszpania czy Grecja, w których kobiety pozostają przez całe życie przy swoich panieńskich nazwiskach. Niemniej przeważa model, w którym to kobieta nazywa się tak jak jej małżonek. W Polsce zdecydowana większość mężatek rezygnuje z panieńskiego nazwiska, choć według przepisów wcale nie musi tego robić. Jedyne co trzeba, to zgłosić fakt zmiany nazwiska w urzędzie, i tu pojawiają się pierwsze problemy – nową tożsamość należy potwierdzić zmianą niemal wszystkich dokumentów, konieczna jest wizyta w banku i placówkach opieki zdrowotnej. Załatwianie owych formalności zajmuje kupę czasu i kosztuje pieniądze, dlatego już tylko to bywa argumentem za pozostaniem przy nazwisku panieńskim.

A co przemawia za ujednoliceniem nazwisk w rodzinie? Ta zmiana wydaje się po prostu wygodna, ze względów formalnych oraz z powodu dzieci, choć w praktyce samo nazwisko jeszcze niczego nie gwarantuje – żona może się nazywać identycznie, ale w wielu miejscach i tak trzeba będzie ją specjalnie upoważnić, a kredyt na wspólne mieszkanie zależy od kompletnie innych czynników niż rozbieżność albo zbieżność w nazwiskach. Czasami kobiety przejmują nazwisko męża, bo ładniej brzmi lub jest łatwiejsze do wymówienia, niekiedy chodzi także o podkreślenie statusu, który się właśnie wraz z małżeństwem podwyższył. Nowe nazwisko może też pomóc w odcięciu się od rodziny, z którą nie ma się najlepszych kontaktów – rodzina męża stała się znacznie bliższa i dużo ważniejsza.

Dość często spotykanym rozwiązaniem jest nazwisko dwuczłonowe, trochę taki kompromis pomiędzy zachowaniem panieńskiej tożsamości a trwałym związaniem się z rodziną męża. Dzięki dwuczłonowym nazwiskom łatwiej rozpoznać kogoś z przeszłości, skojarzyć z dorobkiem sprzed małżeństwa. Ale są i wady – wciąż trzeba zmieniać dokumenty, a jeśli podwójne nazwisko jest bardzo długie, będzie problem z wypełnianiem formularzy czy robieniem rezerwacji online.

Jak nie zapomnieć o swoich osiągnięciach?

Dylemat, jak rozwiązać kwestię nazwiska po ślubie, wynika w dużym stopniu z tego, że coraz później wstępujemy w związki małżeńskie. To już jest rzadkość, aby dziewczyna szła do domu męża prosto z domu rodziców, tuż po tym, jak osiągnęła pełnoletność. Kobieta przed ślubem zwykle już mieszka sama, sama się utrzymuje, kończy studia, mniej lub więcej osiąga. Słowem, buduje swoją pozycję samodzielnie, w oderwaniu od rodziny. I może być jej ciężko z tego zrezygnować, bo przy takim stylu życia łatwiej o refleksję, że podczas zmiany nazwiska traci się ważną cząstkę siebie, wręcz się czegoś wyrzeka.

Wraz z nowym nazwiskiem można zgubić rozpoznawalność, zniknąć z radaru – trzeba stale przypominać o dokonaniach z przeszłości, a więc niejako zaczynać od nowa. Nazwisko jest po prostu pewną marką, zatem nie powinno dziwić, że kobiety mające się czym pochwalić nie chcą z tego rezygnować. Problematyczny jest już sam dyplom z wyższej uczelni, ponieważ na nim nie zmienia się nazwiska, konieczne może być natomiast udowodnienie, że jest się tą samą osobą, na przykład podczas podpisywania umowy o pracę.

A nawet jeśli nie chodzi o żadną karierę czy medialną rozpoznawalność, dla wielu kobiet nazwisko jest tak ważne jak imię i stanowi nieodłączną część osobowości, świadczy o związkach z przodkami i krewnymi. Zmieniając je, czują, że nie jest to tylko formalność, ale odbiera się im w ten sposób przynajmniej część niezależności. Że to przesada? No cóż, gdyby chodziło jedynie o kosmetyczną poprawkę, nikt by nie robił z tego zagadnienia.

Skoro ma być jedno, to dlaczego męża?

Są kobiety, które odrzucają nazwisko męża właśnie dlatego, że nie chcą dłużej kultywować tradycji bazującej na dyskryminacji kobiet. Znowu, można z politowaniem się uśmiechnąć na podobne deklaracje, dziwnym trafem jednak, dla całkiem sporej części społeczeństwa to, jak ktoś się nazywa, odzwierciedla stosunki panujące w danej rodzinie. Wystarczy posłuchać, jak się reaguje na odejście od tradycji. Czy mąż się na to zgodził? Czy ona go w ogóle kocha, że tak manifestuje własną niezależność? No czy to nie jest głupia fanaberia, kobiecy egoizm i brak szacunku do mężczyzny?

Oczywiście, byłoby grubą niesprawiedliwością twierdzić, że zawsze chodzi właśnie o podkreślenie dominacji nad partnerką, a kobiety się bezwolnie godzą na bycie potulną, cichą służącą pana męża. Przeważnie chodzi o tradycję – no tak się utarło i tyle. Mnóstwo par nie przywiązuje do tej kwestii większego znaczenia i nie traktują zmiany nazwiska żony jako ideologicznej deklaracji. O ideologii zaczyna się jednak mówić, kiedy małżeństwo z owej tradycji się wyłamuje.

Co to za chłop, który swojej baby nawet do takiej rzeczy nie zdołał przymusić? No, to mamy jasność, kto w tym domu nosi spodnie. Wydawałoby się, że to taka drobnostka, a tymczasem znajdą się tacy, dla których panieńskie nazwisko żony będzie dowodem na słabość mężczyzny, jego uległość i generalnie tak oto kończą się feministyczne brednie, całkowitym upadkiem dobrych obyczajów. A już prawdziwe piekło potrafi się rozpętać, kiedy to mąż przejmie nazwisko żony. Bo co teraz? Będzie jak żonka kupował sobie tampony? I ciekawe, czy te dzieci to na pewno jego, czy też frajer jest wyłącznie od płacenia, bo skoro ustąpił przy nazwisku, to najpewniej jest ofiarą losu i na każdym kroku można go oszukiwać.

Wybrane czy narzucone?

Nie ma nic złego w tym, jeśli kobieta zechce po ślubie posługiwać się nazwiskiem męża. Ani to jej nie odbiera podmiotowości, ani nie czyni jej „złą feministką, która szkodzi sprawie”, ani nie świadczy o małżeńskim zamordyzmie. Co innego, kiedy to nie był żaden wybór, a wymuszenie, bo „co ludzie powiedzą”, „a co z dziećmi”, „nie obchodzi cię jak będzie czuł się mąż?”. Komentujących częściej zdaje się obchodzić komfort męża i to, że inni będą się z niego śmiali jak to nie umiał żony ustawić do pionu – komfortu samej kobiety nawet nie bierze się pod uwagę.

Rodzice, przyszli teściowie mogą naciskać na zmianę nazwiska i czasami naprawdę staje na ostrzu noża, bo pozostanie przy nazwisku panieńskim jest odbierane niczym splunięcie w twarz. Przyszły małżonek też nie zawsze rozumie, czemu jego partnerka upiera się przy swoim lub wręcz wymaga, by zrobić tak, jak to on uznaje za słuszne. I nagle błaha sprawa może się niespodziewanie przerodzić w dużo poważniejszy spór.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>