Czy warto swatać swoich znajomych?
Na pewnych etapach życia bywa tak, że prawie wszyscy znajomi są już sparowani. Uchowało się jednak parę rodzynków, a ponieważ ich lubisz, zaczynasz myśleć: „jak to możliwe? są przecież tacy fajni!”. I wtedy do głowy przychodzi inna znajoma osoba, równie fajna i atrakcyjna, też z jakiegoś powodu samotna. Czemu by więc ich nie spiknąć? Wyglądają przecież na stworzonych dla siebie.
W zapoznawaniu ludzi nie ma niczego złego, ale swatanie to kilka dużych kroków dalej, bo stoi za tym konkretny cel – stworzyć parę. Co gorsza, swatki często lubią niespodzianki, a to nie sprzyja robieniu dobrej atmosfery, wręcz przeciwnie, na takiej wymuszonej randce przeważa zazwyczaj skrępowanie, irytacja i chęć wyrwania się do domu pod byle pretekstem. No ale czasem zadziała, i to z fajerwerkami, więc może mimo wszystko warto?
A teraz się zakochajcie
W teorii swatanie to prosta sprawa. Znasz dwójkę fajnych ludzi, przedstawiasz ich sobie, a reszta dalej toczy się sama, i jak ma wyjść, to wyjdzie. Są przecież dorośli. Powinno rozgrywać to po swojemu, bez żadnych nacisków z zewnątrz. I jeśli nie chcą randki w ciemno, to znaczy, że nie chcą, na tym rola swatów się kończy. Kończy w teorii, bo w prawdziwym życiu różnie bywa.
Główny problem ze swataniem polega właśnie na tym, że próbuje się samotnych ludzi uszczęśliwić na siłę. Swatka po prostu wie, że dobry kolega z pracy idealnie by pasował do koleżanki, która tak jak on jest samotna, a szkoda. Niepotrzebnie się oboje marnują. Mogłoby między nimi zaiskrzyć, no ale najpierw muszą się w ogóle poznać, dostać jakąś zachętę. Że nie chcą? Oj, chcą, chcą, tylko jeszcze o tym nie wiedzą. To tylko takie gadanie, że dobrze im w stanie wolnym, że nikogo nie szukają, że po ostatnim miłosnym niepowodzeniu po prostu za wcześnie na kolejne romanse. Sami się zaraz przekonają, w jak wielkim błędzie tkwili do
tej pory.
No cóż, najczęściej w tym błędzie tkwiła właśnie swatka, tak przekonana o własnej racji, że kompletnie nie słuchała tego, co się do niej mówi. Bo swatanie ma sens, gdy obie strony wykazują zainteresowanie i nie stawia się ich nagle przed faktem dokonanym, a to dość powszechne u osób chcących za wszelką cenę uszczęśliwić swoich znajomych. Nie chciała „po dobroci”? To ją wezmę podstępem i do kina przyjdę w towarzystwie uroczego kolegi.
Zaproszę do siebie na kawkę, a tam niespodzianka! Obcy mężczyzna przy stole, ten sam, którego tak strasznie nie chciała poznać. No trudno, ale co robić, bez tego kłamstewka pewnie by się nie zgodziła.
A niekiedy te naciski żeby poznać „kogoś naprawdę wspaniałego” są bardzo namolne, i jak się swatka mocno wkręci w swoją rolę, to nie ma przebacz. Z dobrą, bliską przyjaciółką jest szansa rozwiązać ten problem bez rozlewu krwi, ale w przypadku znajomych, z którymi nie jest się na aż tak zażyłej stopie, a z jakiegoś powodu nie chce się całkowicie zrywać kontaktu, naprawdę nie wiadomo co robić. Bo nie da się przetłumaczyć, swaci po prostu muszą postawić na swoim. I jeszcze są przekonani, że autentycznie robią to dla czyjegoś dobra, w końcu ratują go przed samotnością.
Tymczasem wymuszone niespodzianki zwykle odnoszą przeciwny skutek i może być nawet tak, że zmatchowana na siłę para w normalnych, naturalnych warunkach rzeczywiście mogłaby się polubić, ale ten przymus z zaskoczenia ustawił ich od razu w postawie mocno defensywnej. Sparowane osoby odnoszą się do siebie z niechęcią, bo skoro nie dało się spławić swatających znajomych, to można się chociaż wyżyć na obcej osobie.
Krępujące sytuacje
Ekscytację swatów można zrozumieć, bo liczą na szczęśliwą historię, która w jakimś stopniu dotyczy także ich, stąd duże emocje. I przez to również na tych zaaranżowanych za zgodą randkach bywa niezręcznie, co zamiast zbliżać raczej oddala potencjalnych partnerów. Swaci po prostu za bardzo chcą, a przez to za bardzo się wtrącają, jak gdyby nie wierząc, że bez ciągłego prowadzenia za rączkę zaproszeni znajomi będą w stanie się ze sobą dogadać.
O ile to prawda, że czasem warto zostać z tą parą zamiast od razu zostawiać ich samych sobie, tak nie zawsze swaci potrafią wychwycić te niuanse i zachować się stosownie do okoliczności. Niektóre świeżo poznane pary rzeczywiście mają problem z początkowym „dotarciem” – są np. nieśmiali, a bycie na randce w ciemno dodatkowo ich krępuje, więc przyda się ktoś, kto subtelnie pokieruje rozmową, stworzy nastrój, pomoże przełamać lody, ale też wycofa się w porę.
A nie wszystkim swatkom to wychodzi. Często chcą dobrze, lecz zabierają się do tego wyjątkowo pokracznie, rzucając teksty w rodzaju „prawda że Magda jest bardzo ładna?”, albo wymieniając czyjąś listę osiągnięć jak na korporacyjnej prezentacji przed ważnym klientem.
Wprowadza to dziwną atmosferę i budzi zakłopotanie, ciężko jest z tego jakoś sensownie wybrnąć, a randka powoli staje się koszmarem i nie zachęca do kontynuowania nowej znajomości.
Czy oni naprawdę do siebie pasują?
Decydując się na swatanie swoich znajomych, warto więc wziąć na wstrzymanie i nie wtrącać się zanadto – chodzi jedynie o danie impulsu i ułatwienie kontaktu, a nie odwalanie całej roboty, co zwykle marnie się kończy. Warto też zadać sobie pytanie, czy ci znajomi faktycznie są tak świetnie dopasowani? Bo jednak dynamika koleżeńskiej znajomości i dynamika związku to dwie różne kwestie.
W przypadku bliskiej przyjaciółki istotnie wie się sporo, i pewnie nieraz były szczere rozmowy nawet o tych bardzo intymnych rzeczach. Ale nie każda znajomość jest aż tak zażyła, dlatego umyka wiele ważnych szczegółów, no i patrzy się na taką osobę tylko przez pryzmat koleżeństwa. Nie wiadomo, jak ten ktoś zachowuje się w łóżku i w typowo związkowych sytuacjach, a to wcale nic zaskakującego, że sympatyczna koleżanka dla swoich kochanków już tak sympatyczna nie jest.
Po drugie, co konkretnie między tą hipotetyczną dwójką tak świetnie współgra? To, że oboje
są singlami po studiach, pracującymi w biurze, to trochę za mało by mówić o bratnich duszach. Czy wyznają podobne wartości? Chcą ślubu czy raczej luźnego związku? Jakie mają poglądy, zainteresowania, temperamenty? Czy faktycznie prowadzą takie style życia, że to kliknie bez większego zgrzytu? A może jednak preferują całkiem inne aktywności, oczekują innych rzeczy, szukają u partnera zupełnie innych cech?
Inaczej mówiąc, koleżeńskie kompetencje różnią się od tych związkowych – oczywiście, pewne obszary, jak np. lojalność, mogą się pokrywać, lecz całościowo to się nie przekłada jeden do jednego. Przez to też można swoim swatanym znajomym naobiecywać zbyt wiele, tworząc wizję wielkiej miłości na wyciągnięcie ręki, co niepotrzebnie buduje oczekiwania.
O co im chodzi?
Podchodząc bardzo serio do swatania siłą rzeczy traktuje się to jako własny sukces albo porażkę. Ciężko wtedy zrozumieć, jakim cudem z randki nic nie wyszło. Czyżbym aż tak się myliła? To niemożliwe! Wszystko było tak dobrze dograne, a oni tak pięknie razem wyglądali! Co im nie pasowało? Ja się tak wysiliłam!
A to błąd, brać do siebie fakt, że znajomi nie przypadli sobie do gustu. Nie zrobili tego przecież specjalnie, jeśli jednak to tak ambicjonalna sprawa, to chyba lepiej dać sobie spokój w ogóle – to nie film, że coś zaiskrzy wbrew woli, nie mówiąc już o tym, że w swataniu powinno chodzić o szczęście tej dwójki znajomych, a nie osobiste ambicje. Trzeba się również liczyć z tym, że jeden znajomy będzie po randce na tak, a drugi na nie, i co wtedy?
Pewnie ten zainteresowany zechce kolejnej przysługi pośredniczenia, co postawi swatkę między młotem a kowadłem, bo nagle trzeba będzie wybierać strony i manewrować tak, żeby nikogo nie urazić.
A co kiedy faktycznie wie lepiej?
Mimo tych wszystkich komplikacji, swatanie nie jest tak jednoznacznie złą rzeczą. Ba, może być nawet lepsze od szukania miłości na własną rękę, oczywiście pod warunkiem, że ktoś świadomie się godzi na podobne wsparcie i ma ostatnie słowo. Dobra swatka pomoże w weryfikacji kandydatów, na chłodno oceni ich zalety i wady, podpowie, że X lepszy od Y, zaproponuje spotkanie z kimś jej zdaniem wartościowym.
To się szczególnie przydaje osobom, które nie mają szczęścia i co rusz trafiają na nieodpowiednich partnerów, choć warto pamiętać, że swatka nie rozwiąże każdego problemu – może trafnie podpowiedzieć, ale nad sobą i nad swoim nowym związkiem i tak trzeba popracować samemu.
Zostaw komentarz