Czym jest aseksualność?
Seks uchodzi za naturalną potrzebę człowieka. Nie służy wyłącznie do rozmnażania, potrzebujemy go także do budowania więzi. To znaczy, większość potrzebuje, bo są i tacy, którzy pociągu seksualnego zupełnie nie odczuwają. Nie znaczy to jednak, że zupełnie odrzucają intymność i nie chcą wchodzić w związki. Po prostu inaczej to realizują.
Co nie wszystkim udaje się zrozumieć, bo jak to, tak zupełnie nic? Pełna abstynencja? Przecież to nienormalne! A więc i nienormalna musi być ta osoba od seksu się powstrzymująca. Tyle że w aseksualności nie chodzi wcale o narzuconą wstrzemięźliwość, ale to tłumaczenie nie do wszystkich trafia, i tak z normalnego stanu robi się defekt, który przeszkadza nie samej aseksualnej osobie, a przede wszystkim jej otoczeniu.
Czy takie coś w ogóle istnieje?
Temat aseksualności w zasadzie przez bardzo długi czas wcale nie był podejmowany bądź sprowadzano go do tego, z czym i dzisiaj często się kojarzy, a mianowicie do jakiegoś poważnego zaburzenia. Aseksualność nie mieści się po prostu w sztywnych ramach, jakie uznajemy za normalne, a tu jest jeszcze trudniej, bo nie chodzi o pociąg do „niewłaściwej” płci, ale o całkowity jego brak.
Niewiele jest jeszcze rzetelnych, naukowych opracowań dotyczących aseksualności, ale szacuje się, że takie osoby mogą stanowić około 1 do nawet 5 procent społeczeństwa. Do oceny, czy ktoś jest aseksualny, można użyć specjalnego testu, ale najczęściej takie osoby po prostu to wiedzą – nie czują pociągu seksualnego, co jednak ważne, nie jest to dla nich żadnym problemem.
Jeśli coś doskwiera aseksualnym, to właśnie nieprzychylne reakcje otoczenia, są oni bowiem często traktowani jako chorzy, zaburzeni lub co najmniej dziwni. Mało się mówi o tym, że brak chęci na seks to niekoniecznie niepokojący objaw, bo liczy się jeszcze to, z czego ów brak wynika. Dlatego wiele osób ukrywa swój aseksualizm, nie chcąc się narażać na drwiny, dociekliwe pytania czy wręcz dyskryminację. Niektórzy nawet nie są swojego stanu świadomi, więc uprawiają seks, ale ponieważ nie widzą w nim żadnej frajdy, zaczynają myśleć, że faktycznie jest z nimi coś nie tak.
Sporo się w tym względzie zmieniło odkąd mamy powszechny dostęp do internetu, bo wprawdzie ogół wciąż jeszcze bardzo mało wie o aseksualności, ale przynajmniej aseksualne osoby mogą znaleźć podobnych do siebie i dzięki nim dojść do wniosku, że nie są żadnymi zaburzonymi dziwolągami.
To nie jest trauma z przeszłości
Sprowadzenie aseksualności tylko do nieuprawiania seksu jest zbyt ogólnikowe i przez to utrudnia zrozumienie tego zjawiska. Aseksualność nie jest wyborem jak celibat, nie wynika też z dramatycznych przeżyć albo problemów zdrowotnych, tutaj po prostu ktoś tak ma i tyle, dlatego coraz częściej klasyfikuje się aseksualność jako orientację seksualną, czyli rzecz wrodzoną, na którą nie wpływają czynniki środowiskowe, wychowanie ani przekonania.
To ważne, by rozróżniać te przyczyny, ponieważ rzeczywiście znajdzie się wiele osób, które od seksu stronią, celowo unikają bliskich kontaktów fizycznych, ale nie przez brak pociągu, bo ten jak najbardziej odczuwają. Co więcej, bardzo cierpią, że nie mogą go normalnie z drugą osobą zaspokoić. Może być tak, że ze względów zdrowotnych nie są w stanie podjąć współżycia. Albo stronią od seksu, ponieważ stronią po prostu od ludzi – mają za sobą nieszczęśliwą miłość, padli ofiarą przemocy, są strasznie zakompleksieni. To forma obrony – nie pójdę z kimś do łóżka, nie otworzę się, nie pozwolę się zranić. Aseksualność nie jest taką tarczą.
Nie wynika też ze spadku libido czy zaburzeń psychicznych, nie jest nawet awersją do seksu, bo taka osoba seksu się nie brzydzi, ona jedynie nie widzi powodu, żeby go uprawiać. Aseksualne mogą być zarówno kobiety, jak i mężczyźni, a choć nie zawsze są oni świadomi własnych preferencji od początku, aseksualność nie jest czymś, co przychodzi z wiekiem czy doświadczeniem. Może być też tak, że pociąg seksualny się pojawia, ale jedynie w stosunku do kogoś bardzo bliskiego, z kim łączy silna więź – wtedy mówimy o demiseksualności.
Nie muszę, ale mogę
Dla aseksualności charakterystyczny jest brak pociągu seksualnego przez całe życie, o ile jednak taka osoba do podjęcia współżycia nie dąży, to czasem zdarza się jej seks uprawiać. I jak twierdzą sami zainteresowani, nie prowadzi to ich do rozkoszy, ale i nie wywołuje dyskomfortu, jest po prostu aktywnością jak każda inna. Niektórzy podejmują aktywność seksualną z ciekawości, widząc, jak bardzo ekscytują się erotyką ich rówieśnicy.
Seks może się pojawić także w związku, bo jak najbardziej aseksualna osoba jest w stanie związać się z kimś odczuwającym potrzeby seksualne. Współżycie jest w takich przypadkach czymś w rodzaju prezentu – ja nie muszę, ale skoro ty tego tak pragniesz, możemy sypiać ze sobą. I to nawet może być przyjemne, choć w inny sposób. Podobnie jest z pocałunkami, dotykaniem, przytulaniem – aseksualna osoba niespecjalnie tego potrzebuje, ale zależy jej na zadowoleniu partnera.
Czy będąc aseksualnym można się zakochać?
Brak pociągu seksualnego nie wyklucza potrzeb emocjonalnych. Zdarza się, że osoba aseksualna jest zarazem aromantyczna, nie jest to jednak regułą, że unikając seksu unika się jednocześnie emocjonalnego zaangażowania. Nie ma również ograniczenia, że związek da się stworzyć tylko z inną aseksualną osobą, choć w takim układzie rzeczywiście może być po prostu łatwiej zrozumieć wzajemnie swoje potrzeby.
Chęć zakochania się nie jest niczym niezwykłym, a największą przeszkodą jest zwykle to, że dość ciężko jest znaleźć drugą aseksualną osobę do stworzenia związku. Z kolei z kimś odczuwającym pociąg trzeba dokładnie obgadać zasady wzajemnych relacji, a jak wiadomo, komunikacja w wielu związkach mocno szwankuje, co prowadzi do licznych konfliktów. Jest jednak wiele par żyjących naprawdę zgodnie, czy to w białych małżeństwach, czy realizując potrzeby seksualne partnera na określonych z góry warunkach.
Po prostu nikt ci nie pokazał, o co chodzi
Większość ludzi brak pożądania utożsamia z ogromnym nieszczęściem i współczuje się tym, którzy z różnych względów seksu uprawiać nie mogą. Bądź szydzi się z ich przymusowej wstrzemięźliwości, bo fakt, że jest się godnym pożądania, to ważny wyznacznik wartości innych osób. Aseksualni nie są przez brak seksu nieszczęśliwi, ale to się im czasem próbuje wmówić.
Raczej sceptycznie podchodzi się do osób mówiących, że one zwyczajnie tego nie czują i nie muszą. Reakcje są często pełne niedowierzania i pobłażliwego kpienia, że najwyraźniej nikt ci nigdy nie dogodził, to sobie zmyślasz jakieś nieistniejące orientacje albo ulegasz idiotycznej modzie. Naprawdę nie chcesz? No, widać ktoś cię kiedyś skrzywdził, masz wypaczone spojrzenie na płeć przeciwną, strzelasz fochy, że druga strona nie odpłaca się za seks dostatecznie mocno. Ale jak już trafisz na kogoś, kto się zna na rzeczy, to pojmiesz skalę wygłaszanych wcześniej idiotyzmów.
Niezrozumienie istoty aseksualności czasem kończy się wyjątkowo obrzydliwymi reakcjami, bo skoro są to urojone problemy i te „rozsądne” argumenty nie działają, pora wdrożyć bardziej radykalne rozwiązania. Znane jest między innymi zjawisko tak zwanych gwałtów naprawczych – w opinii gwałcicieli osoby aseksualne, tak samo jak na przykład lesbijki, zmyślają, bo nikt ich jeszcze porządnie nie przeleciał. Ewentualnie są one brzydkie, więc muszą sobie coś wmówić żeby łatwiej pogodzić się z tym, jak wiele obrzydzenia wzbudzają w przedstawicielach płci przeciwnej.
Czy z aseksualności da się wyleczyć?
Skoro aseksualność nie wynika z traumy, nie jest zaburzeniem i nie okazuje się z żaden sposób dyskomfortowa i problematyczna, nie ma żadnych wskazań do tego, by ją leczyć, bo w sumie po co. Po wsparcie do specjalisty warto jednak pójść w sytuacji, gdy cierpi się z powodu odrzucenia bądź niezrozumienia przez otoczenie, co może wpędzić w stany depresyjne albo zmusić do postępowania wbrew sobie, żeby tylko zadowolić wrogo nastawione środowisko.
Są oczywiście próby naprawienia osób aseksualnych, tak jak to bywało wcześniej z homoseksualistami, ale w rzeczywistości nie ma żadnych prawdziwie skutecznych metod na wzbudzenie pożądania u kogoś, kto nigdy go nie miał. Można jedynie przymusić go do czynności seksualnych, co prędzej wywoła w nim traumę niż sprawi, że dzięki „normalności” stanie się szczęśliwy.
Co innego, gdy wykluczenie sfery erotycznej ze swojego życia ma głębsze podłoże i bardzo dokucza albo niechęć do seksu pojawiła się dopiero z wiekiem, choć wcześniej było i pożądanie, i satysfakcja z fizycznej bliskości – w takich przypadkach leczenie jest wręcz wskazane. A jeśli aseksualność niszczy związek? Znowu, przymuszanie się do seksu nie jest najlepszym rozwiązaniem, można za to pójść na terapię dla par lub samodzielnie spróbować dojść do porozumienia w tej jakże drażliwej kwestii.
Zostaw komentarz