Główne menu

Czym jest szacunek? I czy każdy zasługuje na szacunek?

Czy szacunek należy się każdemu, bez wyjątków? A może trzeba sobie na niego jakoś zasłużyć? Tylko czym? I kto ocenia, jak wypadło się w tym teście na zdobycie uznania otoczenia? Nie ma zgody w tej kwestii, ale jedno jest pewne – pogarda boli jak mało co. Bycie gorszym, nieszanowanym człowiekiem to wyjątkowo niemiłe doświadczenie.

Dlatego często domagamy się szacunku, ale czy słusznie? To przecież nie powinna być rzecz wymuszona siłą. Co jednak robić w sytuacji, gdy ktoś poniża nas bez powodu, odzierając z godności? Ile w szacunku jest szczerego podziwu, a na ile to uczucie wykreowane przez społeczne normy?

Widzę w tobie człowieka

Szacunek można różnie rozumieć. Tak z grubsza, najczęściej chodzi o dwie postawy: autorytet osób o szczególnych osiągnięciach oraz poważanie drugiego człowieka właśnie za to, że jest człowiekiem, i w związku tym należą mu się określone prawa, jednakowe dla wszystkich. Szanując kogoś, można więc uznawać jego wyższość albo traktować jako równego sobie, co oznacza zachowanie dokładnie takie, jakiego oczekiwałoby się dla siebie.

Jeśli kogoś naprawdę szanujesz, liczysz się z nim, słuchasz, co ma do powiedzenia, doceniasz jego osiągnięcia, nawet kiedy pokonał cię w bezpośredniej rywalizacji. Nie ośmieszasz, nie starasz się go umniejszyć, nie chcesz zrobić mu celowo przykrości. Uznajesz jego prawa, zauważasz go w ogóle jako jednostkę, doceniasz jego istnienie na tym świecie. Szacunek przejawia się także w tych drobnych, codziennych sprawach, jak chociażby punktualność.

szacunek

To oczywiście powinno działać w obie strony, ale niestety, nie jest powszechną regułą. Często ktoś ma się za kogoś lepszego i oczekuje traktowania z godnością, nie zamierza jednak się tym samym rewanżować. Przez długi czas szacunek był narzucany odgórnie – poważać trzeba było lepiej urodzonych, starszych, rodziców, ludzi władzy, niezależnie od tego, co sobą reprezentowali, po prostu z racji zajmowanej pozycji.

To zresztą i dzisiaj budzi wiele kontrowersji, bo ludzie są ludźmi i ciężko znaleźć osobnika absolutnie bez skazy. Jak szanować wybitnego naukowca, który wieczorami tłukł dzieci do nieprzytomności? I co jest ważniejsze – osiągnięcia na polu nauki, biznesu, polityki, czy może cechy charakteru świadczące o szlachetności? To o tyle skomplikowana materia, że nie wszystko jest jednoznacznie odbierane – społecznik-pacyfista będzie przez jednych podziwiany za swoją niechęć do agresji i rozwiązań siłowych, ale inni go odbiorą jako miękką faję, która jest za słaba, by „po męsku” wziąć co swoje.

Szanujcie mnie, prostaki

Biorąc pod uwagę ten wciąż występujący społeczny przymus, szacunek jest dość często mylony ze strachem. Widać to szczególnie wtedy, gdy ktoś z racji swojej siły, koneksji albo wysokiego stanowiska ma wyraźną przewagę nad innymi osobami. Przewagę, z którą ciężko dyskutować, ponieważ taka dyskusja mogłaby mieć poważne reperkusje.

Taki szacunek może mieć wredny, ale ustosunkowany szef bądź osiedlowy osiłek z zamiłowaniem do przemocy – oni wzbudzają głównie lęk, a nie podziw, ludzie się z nimi liczą z powodu strachu, a nie dlatego, że mają ich za wybitne jednostki. Przed takimi osobami czuje się raczej respekt, a to nie to samo co niewymuszony szacunek. Podszyty strachem respekt częściej bowiem skłania do działań odwetowych – jesteśmy dla kogoś „lepszego” mili, usłużni i posłuszni, ale gdy tylko pojawi się okazja, odwrócimy się plecami, zemścimy za doznane wcześniej upokorzenia, nie wyciągniemy pomocnej dłoni w razie nieszczęścia, raczej przyciśniemy butem, żeby na dobre zatonął.

Wielu uprzywilejowanym osobom zdarza się żądać od innych szacunku. Nie wzbudzają go swoją postawą, wręcz przeciwnie – gardzi się nimi, ale z obawy przed konsekwencjami maskuje się prawdziwe odczucia. O ile szczery szacunek pojawia się samoistnie, jako wyraz podziwu dla osoby oraz jej dokonań, tak wymuszony respekt bazuje na czyimś przekonaniu o wrodzonej wyższości albo na stereotypachtoksyczny rodzic żąda szacunku tylko za to, że jest rodzicem, toksyczny mąż domaga się szacunku od żony, bo ona jest tylko kobietą.

Lekceważy się ludzi „niższej kategorii” – samemu ma się prawo do szacunku tak po prostu, z naturalnego przydziału, natomiast ci gorsi na uznanie nie zasługują, przy czym często nie jest jasne, dlaczego tak się sądzi, co decyduje o gorszości. Brak szacunku wynika z braku akceptacji innych ludzi, a manifestowanie pogardy ma dobitnie podkreślić, że tu obowiązuje określona zależność: pan i jego poddany. Umiem zmusić, a więc jestem mocniejszy, mądrzejszy, sprytniejszy, po prostu lepszy, i musicie mnie za to poważać.

Innymi się pomiata nie z jakiegoś konkretnego powodu, za wyjątkowo odrażający postępek czy paskudne poglądy, ale tak dla zasady, żeby każdy widział przewagę. Nie bez powodu wyższe warstwy gardzą niższymi, bo w razie czego racja będzie po stronie silniejszego, a skoro słabszy nie umie o swoje zawalczyć, to zasługuje na poniżające traktowanie, tak już jest w przyrodzie. Kiedy słabszy się postawi, może zyskać uznanie w oczach swoich oprawców, choć równie dobrze może go spotkać surowa kara za „bezczelność”. Niemniej nawet ten zyskany respekt niekoniecznie jest dowodem uznania, raczej wyrazem własnych obaw, że oto trzeba na tego kogoś uważać, bo już przestał być taki potulny.

Każdego należy szanować?

Szanujemy wszystkich, ponieważ to niezbywalne prawo człowieka? Śliski temat, bo skoro każdego darzymy jednakową estymą, jaki sens wyróżniać się z tłumu, po co dążyć do ambitnych celów, rozwijać się, starać poprawić swoje zachowanie? Szacunek narzucony dekretami nie działa – ludzie mogą się stosować do odgórnych wytycznych, jednak nie będzie miało to przełożenia na autentyczne emocje, no i część zniechęci do pracy nad sobą, skoro nie ma znaczenia, co faktycznie robię.

Ale z drugiej strony, jeśli zezwalamy na pełną dowolność, jest pokusa, by podczepić szacunek do ideologii i własnego światopoglądu. Subiektywnie można uznać, że jakiejś grupy poważać nie trzeba, jako że zachowują się oni niewłaściwie i nie pasują do mojej wizji świata, to zaś często podkręca niechęć, która z czasem zmienia się w prześladowania, a to już bardzo niebezpieczna sytuacja.

Niechęć czasem generuje szacunek warunkowy, jak na przykład: szanuję kobiety, ale tylko te „prawdziwe”, które zachowują się tak, jak mi pasuje. Tymczasem poważając kogoś akceptuje się też te opinie i postawy, z którymi się nie zgadzamy, no chyba że jest to zachowanie wysoce nieetyczne, prowadzące do czyjejś krzywdy. Szacunek nie wyklucza oceny, ale chodzi o to, by nie odrzucać kogoś tylko dlatego, że ma inny pomysł na swoje życie.

A właśnie wtedy, gdy się kogoś nie lubi za jego poglądy, preferencje czy niższy status społeczny, jest oczekiwanie, że ów ktoś sobie na szacunek zapracuje, mimo iż nic w jego zachowaniu nie jest szczególnie naganne, ma po prostu pewne „wady”, które z jakiegoś powodu drażnią. I zazwyczaj musi ciągle swoje prawo do szacunku potwierdzać, choć najczęściej jest to tylko pretekst, by móc takiego człowieka bezkarnie poniżać – widzicie, zrobił coś nieładnego, no nie można go poważnie traktować, to nie jest normalny człowiek jak my, jego miejsce jest na marginesie.

Kredyt zaufania na start

Jest i głos mówiący, że szanować mamy wszystkich ludzi, ale niekoniecznie ich postępowanie – nie gardzi się samym człowiekiem, a jego postawą, złymi uczynkami, poglądami, które krzywdzą niewinnych. Wszyscy w końcu jesteśmy niedoskonali, popełniamy błędy, zatem wroga nieprzychylność otoczenia musi mieć solidne podstawy, jeden grzeszek to za mało.

Więc może ten podstawowy szacunek to nic innego jak dobre wychowanie, wrażliwość i kultura? Na początku podchodzimy do bliźniego z uprzejmością, uznajemy jego godność, ale gdy on zacznie łamać obowiązujące normy, spotka go adekwatna do przewiny kara, choć wciąż jako człowiek będzie mógł liczyć na przyzwoite traktowanie.

Jeśli jednak komuś marzy się podziw otoczenia i specjalne traktowanie, musi się czymś wielkim wyróżnić. Wyjść poza ogólnie uznawane standardy, wysilić się, wykazać unikalnymi zdolnościami, pracowitością, dobrym charakterem. Bo tak po prawdzie, czy rzeczywiście wierzymy w prawdziwość sloganu „każde życie zasługuje na szacunek”? Wszystkich traktujemy równo, bez wartościowania, że „to tylko prosty robol w brudnym podkoszulku”? Inna sprawa, że kryteria tej oceny bywają niekiedy bardzo niesprawiedliwe, a ludzi miesza się z błotem za brak wyjątkowych osiągnięć, mimo że są uczciwi i porządni.

Większość wychodzi z założenia, że najsprawiedliwsza jest zasada wzajemności – podchodzę do ciebie z szacunkiem, ale jeśli będziesz wobec mnie agresywny i nieprzyjemny, odpłacę tym samym, zachowam chłodną obojętność albo po prostu wykluczę ze swojego grona. Nie będę poważać osób fałszywych, wrednych, niemoralnych, postaram się jednak zachować minimum klasy, nie zniżając się do poziomu ścieku swoim zachowaniem – ubliżając, szydząc i pomiatając stanę się przecież taki sam jak mój oponent.

A czy szanujesz siebie?

Z własnej perspektywy często ubolewamy, że ludzie nas nie szanują, co czasami wynika z niesłusznych uprzedzeń, ale czasami jest konsekwencją tego, jak traktujemy sami siebie. Inni nas lekceważą, ponieważ nasze własne zachowanie do tego zachęca, a winna tej sytuacji jest niska samoocena.

Brak szacunku do siebie często idzie w parze ze zbyt usłużną postawą wobec reszty ludzi. Zwykle ma to związek z chęcią zdobycia ich przychylności – podlizujemy się szefowi, płaszczymy przed osobą, do której czujemy miętę, potakujemy na każdym kroku, dajemy się wykorzystywać, by jakieś towarzystwo przyjęło w swoje szeregi. Boimy się mieć własne zdanie, nie bronimy własnych interesów, ponieważ to mogłoby innych urazić i zniechęcić. Stosujemy emocjonalny szantaż i stawiamy warunki, ale pękamy po pięciu minutach. Sami po prostu przedstawiamy się jako jednostki, które wolno ignorować, bo tak niewiele znaczą.

Stawiając się w roli popychadła można mieć oczywiście złudzenia, że kogoś ruszy sumienie i okaże życzliwą przychylność, częściej jednak taka postawa skutkuje czymś dokładnie przeciwnym – zamiast zabiegać nieustannie o zainteresowanie i uwagę, lepiej powiedzieć „nie” i przestać się zadręczać, co ludzie pomyślą.

    2 komentarze

  • Pola

    Bardzo dobry tekst 🙂 Pozdrawiam, Pola

  • szarabajka

    Szacunek należy się wszystkim, także naszym wrogom. Natomiast zachowania podlegają ocenie. Jeśli większość z nich szkodzi ludziom, czy ważnej dla nich sprawie, w konsekwencji i szacunek do autora tych zachowań może poważnie ucierpieć. W końcu nic nie jest dane raz na zawsze.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>