Główne menu

Czym jest toksyczna kobiecość?

Powinności „prawdziwego mężczyzny” to coraz mniej oczywista sprawa. Tradycyjne wzorce męskości, przekazywane z pokolenia na pokolenie, dzisiaj budzą wątpliwości i poddawane są krytyce. Mówi się nawet o „toksycznej męskości” – to pewne stereotypowe zachowania, które z jednej strony wiążą się z typowo męskimi zaletami, ale z drugiej uchodzą za ograniczające i krzywdzące dla samych mężczyzn oraz ich otoczenia.

toksyczna kobiecość

A jak to wygląda w przypadku drugiej płci? O toksycznej kobiecości mówi się rzadziej, ale temperatura sporu jest równie wysoka, bo wciąż nie ma zgody co do tego, które zachowania są faktycznie godne napiętnowania, a które uchodzą za toksyczne jedynie dlatego, że komuś jest tak wygodnie.

Toksyczni mężczyźni

Można w uproszczeniu powiedzieć, że toksyczna męskość to taka kwintesencja męskości podniesiona do sześcianu, sprowadzona do przesady albo wręcz absurdu: karykaturalna pewność siebie, siła zamieniona w agresję i przemoc, wypieranie emocji, obsesja na punkcie dominacji i samowystarczalności, traktowanie kobiet jako istot głupszych i z natury podległych. I to właśnie budzi kontrowersje, bo co dla jednych jest zachowaniem nagannym, dla innych jest celem, do którego normalny facet dążyć powinien.

 

Ale niezależnie od tego, co się o danych męskich cechach myśli, kluczowe jest systemowe postrzeganie tego problemu – toksyczna męskość nie odnosi się do pojedynczych zachowań, ale do pewnego kulturowego wzorca. Toksyczne nie jest w tym przypadku to, co jeden czy drugi idiota zrobi, ale to, że środowisko wymusza bądź oczekuje określonego postępowania od całej grupy, w tym przypadku od mężczyzn. Jak chociażby agresji i dominacji, które powszechnie uważa się za atrybuty prawdziwego samca, co to gardzi rurkami, nie jest pipeczką, a jak dla kogoś to jest naganne, to niech pojedzie do Szwecji, gdzie książęta Orientu brutalnie go uświadomią, czym kończy się odchodzenie od pięknych tradycji.

Zła jest jednak nie tyle sama agresja czy dominacja, ale podejście do nich – kiedy zamiast tradycyjnej siły, przewodnictwa i opieki dostajemy przemoc, nienawiść i krzywdzenie słabszych zupełnie bez powodu, byle tylko udowodnić własną wyższość.

Z babami to same kłopoty

Toksyczna jest po prostu wypaczona idea męskości. A toksyczna kobiecość? Podobnie, choć tu częściej pojawiają się „zwyczajne” cechy naturalnie przypisywane kobietom jak emocjonalność, zazdrość, bezradność, pasywność. Toksyczna kobieta notorycznie wykorzystuje swoją teoretycznie niższą pozycję, by coś ugrać – to płakanie na zawołanie by pobudzić męską rycerskość, rzucanie fałszywych oskarżeń by pogrążyć wroga w spodniach, stosowanie podwójnych standardów. Gra na ambicji mężczyzny, imputując mu, że czegoś nie potrafi bądź się boi, tylko po to, by cudzymi rękami załatwić sobie jakąś korzyść albo tak po prostu, żeby mieć rozrywkę.

Do związku toksyczna kobieta wnosi głównie negatywne emocje – ciągnie partnera w dół, upokarza go, pomniejsza i wyśmiewa, manipuluje emocjami, szantażuje seksem, jest pełna podejrzeń, pretensji i złości. Pozwala sobie na przemoc wobec mężczyzny świadoma tego, że jeśli on się poskarży, to albo nikt mu nie uwierzy, albo uwierzy, ale jednocześnie on wystawi się na drwiny otoczenia. Udaje ciążę, żeby partnera do czegoś przymusić. Grozi, że sobie coś zrobi, jeśli facet nie postąpi zgodnie z jej życzeniem. Nastawia dzieci przeciwko ojcu albo daje do zrozumienia, że jako matka jest zawsze kimś lepszym od taty, który nigdy rodzicielskiej miłości nie zrozumie i nigdy tak dobrze dzieckiem się nie zajmie.

 

Toksyczne są też zachowania względem innych kobiet: ciągła zazdrość, zawiść, knucie intryg, obgadywanie za plecami, krytykowanie, wbijanie szpileczek. Oraz względem dzieci – są matki, które tak kochają swoje skarby, że przejmują całkowitą kontrolę nad ich życiem, oczywiście z czystej troski, bo gdzie będzie dziecku lepiej niż u mamuni?

Pod toksyczność podciągnąć można także zmianę poglądów w zależności od aktualnej sytuacji – gdy mi to na rękę, to przedstawiam się jako niezależna kobieta i niech nikt mnie nie próbuje sprowadzić do parteru, ale jeśli bardziej się opłaca zagrać bezradną sierotkę, to czemu nie, niech to facet się wysila i w ogóle, sami państwo patrzcie jaki to przebrzydły szowinista, kamieniami w niego, a dla mnie sympatia i współczucie, za cały ten doznany ucisk.

No takie po prostu jesteście

Różnica jest taka, że toksyczne zachowania u kobiet rzadko kiedy zyskują aprobatę opinii publicznej, podczas gdy toksyczna męskość jest wciąż jeszcze społecznie akceptowana, a niekiedy wręcz się ją promuje. Ba, to rozprawa z toksyczną męskością jest dla wielu panów zamachem na ich tożsamość, dyskryminacją, dowodem na całkowite zdziczenie zachodniej kultury.

Oczywiście, dziewczyny całkiem otwarcie wymieniają się informacjami jak faceta wrobić w dziecko albo wyciągnąć od niego kasę, ale nie jest to coś, po czym się usłyszy „ach, jaka z ciebie prawdziwa kobieta!”. Nie rozgrzesza się paskudnych zachowań tekstami w stylu „o co wam chodzi, obrażacie się na naturę? chcecie z normalnych dziewczyn zrobić nie wiadomo co?’”. I co gorsza, niespecjalnie próbuje się z tym walczyć, stwierdza się po prostu fakt, że kobiety dokładnie takie są, złe i podstępne.

To zaś utrudnia rugowanie podobnych zachowań u dorastających dziewczyn czy dojrzałych już kobiet – no skoro tak mają, to jak walka z wiatrakami, nie warto się wysilać. W sumie to poniekąd dobrze, że tak mają, bo dzięki temu łatwo usprawiedliwić ich niższą pozycję – muszą słuchać mężczyzn, bo bez ich nadzoru baby zrobią piekło na ziemi, a tak przynajmniej te toksyczne wybryki ma się pod kontrolą i można je wedle uznania ukarać.

Innymi słowy, niefajne uczynki krytykuje się, ale jednocześnie daje się na nie ciche przyzwolenie, bo i cóż można z nimi zrobić? Wszak to słaba płeć, niech mają jakieś fory. Dlatego zamiast edukować ustala się jedynie stosowną hierarchię i przymyka oczy na niektóre ekscesy, co napędza niepożądane zachowania i tak w kółko.

Kiedyś to były kobiety!

Toksyczne kobiety jak najbardziej istnieją, rzecz w tym, że często szuka się diabła nie tam, gdzie on faktycznie przebywa, tylko doszukuje się problemów w działaniach zupełnie niewinnych, lecz odbiegających od tego, co wrosło się w naszą świadomość jako normalne i wskazane.

Pod toksyczną kobiecość podciąga się bowiem zarówno realne występki, jak i rzeczy, które nie pasują do czyjegoś światopoglądu i przez to przeszkadzają, mimo że krzywdy obiektywnie nie czynią. Toksyczne jest więc chociażby robienie kariery, rezygnacja z macierzyństwa, wykonywanie męskich zawodów, posiadanie cech zwyczajowo przypisywanych mężczyznom, jak władczy charakter albo zamiłowanie do ryzykownych rozrywek. Źle postrzega się nawet podkreślanie własnych osiągnięć czy obronę własnego zdania, które nie jest po myśli facetów. A jeśli jeszcze gdzieś po drodze pojawi się gorszy dzień, to tylko dowodzi, że kobieta nie nadaje się do takich rzeczy i powinna sobie odpuścić. Nie chce? Cóż, to potwierdzenie tego, jak współczesny świat namieszał babom w głowach i teraz czeka nas zagłada.

Odejście od „naturalnej” kobiecości odbiera się prawie zawsze niczym manifest i jawną deklarację nienawiści do mężczyzn, choć to w wielu przypadkach po prostu realizacja własnych marzeń, a nie jakaś krucjata przeciwko facetom. No i oczywiście toksyczna jest każda krytyka mężczyzn, wymaganie od nich czegokolwiek i oczekiwanie sprawiedliwego podziału obowiązków. Słowem, toksyczna baba to taka, która nie chce się mężczyźnie podporządkować w stu procentach, nie dba o to, żeby to jemu było jak najwygodniej. I jeszcze ma czelność pochwalić się sukcesami i wykazać, że sama też sobie w życiu poradzi.

No to w końcu jak lepiej?

Ale trzymanie się tej „właściwej” kobiecości wcale sprawy nie ułatwia. To ten sam problem, co z toksyczną męskością – jednocześnie pożąda się i piętnuje te same zachowania. Idealna kobieta jest delikatna, uczuciowa, skromna, troskliwa, pełna miłości i współczucia, dobrze się prowadzi, tyle że gdy bierze sobie ona owe przykazania zbyt mocno do serca, irytuje czasem swoją nieporadnością, nadopiekuńczością, strachliwością i naiwnym postrzeganiem świata, a jej słabość, tak oczekiwana, nie gwarantuje szacunku partnera, lecz zachęca go do nadużywania siły.

To rodzi nowy problem – kobieta, która chce zerwać z krzywdzącymi stereotypami dotyczącymi jej płci, czasem bezkrytycznie naśladuje mężczyzn, a gdy nie czuje się zbyt pewnie w tej roli, to w ramach umacniania własnej pozycji rozwija w sobie takie cechy, które czynią ją podobną do toksycznego mężczyzny. Z deszczu pod rynnę.

Toksyczny może być każdy

Zdefiniowanie toksycznej kobiecości jest o tyle skomplikowane, że ciężko tak naprawdę powiedzieć, jaki jest dzisiaj wzorzec atrakcyjnej kobiety. W przypadku mężczyzn też ścierają się różne ideologie, ale mimo wszystko, bez względu na poglądy raczej jest zgoda co do tego, że facet ma być silny, odpowiedzialny, opiekuńczy – różnice dotyczą głównie interpretacji tych cech oraz tego, jakiej nagrody za pożądane cechy mężczyzna może oczekiwać.

Kobieta? No właśnie, tutaj odwrót od tradycyjnych, kulturowych wymogów jest znacznie wyraźniejszy. Po jednej stronie w cenie jest delikatność, po drugiej ogniste girl power. Tutaj pełne oddanie rodzinie, tam stawianie na siebie. Dom kontra zawodowy rozwój. Zgoda jest w zasadzie tylko co do zachowań wybitnie nagannych czy ocierających się o łamanie prawa.

Może więc mówienie o toksycznej kobiecości/męskości w ogóle jest bez sensu, bo choć walka ze szkodliwymi stereotypami jest wskazana, to takie skupianie się na babskich/męskich przewinach bardzo często kończy się licytacją, która strona ma więcej grzechów na sumieniu, a merytoryczne argumenty zbywane są tekstami o praniu mózgu i propagandzie. Co zaostrza wojnę płci, zupełnie jakby nikomu nie zależało na tym, by się jakoś dogadać, a jedynie, by podkreślić własną wyższość i większ

    13 komentarzy

  • jotka

    Ciekawie postawiony problem, część tych wszystkich uprzedzeń bierze sie z tradycji, niestety. Najważniejsze to zachować zdrowy rozsądek, a w związkach opierać się na przyjaźni.

  • oko

    ludziom strasznie dużo czasu zajmuje dorastanie. i to nie jest kwestia płci, czy siły. rodzimy się egoistami i dorastamy w tym kulcie. nawet, kiedy mówimy inaczej, to tylko mówimy. za manifestem nie idą czyny i każdy jest mniejszą, lub większą świnią. a co dziwniejsze – nie zawsze jest to wada.

  • Kinga K

    Ważny tekst w dzisiejszych czasach ! 🙂

  • Geoblocking

    Cześć,
    Jestem spokojnym, stabilnym emocjonalnie facetem. Moja kobieta potrafi się obrażać o słowa, których nawet nie rozumiem o co mogła się obrazić. Potrafi wziąść normalne słowa za obelgę, albo atak na swoją osobę. Potem objaśniać mi że jej nie rozumiem i godzinne wywody co ona mogła przez to zrozumieć, Często jest negatywna. Nienawidzi uczelni, pracy. Wyśmiewa innych ludzi. Nie rozumiem tego. Zwrócenie uwagi powoduje u niej wybuchy złości, agresjii i histerii. Mówi mi że jej nie rozumię. Że to moja wina. Że jak ona się złości to powinienem ją rozweselić. Że jak zachowuje się obraża to ma prawo i że to moja wina. Czym można nazwać normalnym zachowaniem jak dziewczyna w złości, że nie zrobiłem jej dobrego zdjęcia odwraca się na pięcie i odchodzi w złości krzycząc że mnie nienawidzi i że jestem najgorszym facetem (używając wulgarnych słów ;(. Albo w złości otwiera drzwi w samochodzie jadącym 100 km/h? Czołga się po podłodze w złości, rzuca rzeczami, pluje białą pianą krzycząć o 4 nad ranem ?Najgorzej zachowuje się jak się upije. Wracanie rozmową do tego co się stało wywołuje natychmiastowe popsucie chumoru, negację, mówienie że to przeze mnie i że jestem gorszy, kłótnie i oskarżenia jak wogóle mogłem o tym jej wspomnieć. Że jestem chamski, męskim szowinistą i że ona po prostu taka jest, a ja nie potrafię się nią zająć.

    • Barbara

      Poszukaj sobie innej kobiety, bo z tą nigdy nie zaznasz szczęścia

    • KRiszO

      Wariatka. Do wymiany. Jeśli nie jest Twoją żoną to zerwij z nią kontakt jak najszybciej. Chyba że Ciebie takie zachowanie kręci, jesteś ambitny i wiesz że będzie coraz gorzej i to akceptujesz. Lepiej nigdy nie będzie. Nie ma co się oszukiwać. Ciesz się że to teraz wyszło, a nie po 10 latach małżeństwa z dwójką wariatów z jej łona.

    • Faflik

      Mam wszystko to i jeszcze wiecej, właśnie próbuje się uwolnić. Mam syna z tym czymś. jeśli chcesz pogadać daj znać to wymienimy się e-mailem

    • Jan

      Człowieku uciekaj od niej! Sam przez miesiąc spotykałem się z toksyczną kobietą. Rollercoster niesamowity jak nigdy w życiu. Dużo chemii, najpierw szybko wciągnęła pozytywnymi emocjami, a jak mi zaczęło zależeć to zaczęły się też jazdy o najmniejsze rzeczy. Jak się np nie odezwałem przez 24 godziny. Ciesze się,że tak szybko udało mi się to zakończyć. Choć moje zaangażowanie było duże i zakończenie spotkań zabolało to z perspektywy czasu ciesze się,że mam to już za sobą, Nawet jak Ci zależy i będzie Cię to boleć przez jakiś czas to odpuść ją, bo tego nie zmienisz. Psycholog jej też nie pomoże. Ty zaś nie zepsujesz sobie reszty życia.

  • Camelia

    Temat już jak widzę się zakończył, ale dopiero na niego trafiłam.
    Jan – piszesz o swoich przejściach z kobietą określoną jako „toksyczna”. Nie wiem oczywiście, jakiego rodzaju akcje wyczyniała Twoja była, natomiast patrząc z perspektywy czasu – czy orientowałeś się, co mogło wpłynąć na takie zachowanie? Zdarza się, że człowiek (nawet kobieta ;)) może mieć trudny czas w życiu (praca, problemy rodzinne, zdrowotne – niekoniecznie związane z psychiką), które negatywnie wpływają na jej zachowanie. Nie zawsze jest w stanie ten stan określić i dopiero po fakcie dochodzi do niej, co mogło być powodem takiego postępowania. Nie mam zamiaru bawić się tu w adwokata którejkolwiek ze stron, ale piszę o tym, bo sama przez taki gorszy czas doprowadziłam do tego, że ważna dla mnie osoba zerwała ze mną kontakt.
    Problemy w pracy, nadmiar obowiązków, niespełnione oczekiwania co do relacji, problemy z własną wartością (chyba kryzys wieku średniego:( ) doprowadziły mnie do tego, że czepiałam się drobiazgów… Ale to było jak grochem o ścianę, bo druga strona praktycznie się nie odzywała – to był jedynie mój monolog, który wniósł jedynie tyle, że się upokorzyłam i straciłam sama do siebie szacunek. Po setkach godzin z psychologiem, mnóstwie przeczytanych poradników, analizie swojego postępowania dotarło do mnie, jakie błędy były popełniane – nie tylko przeze mnie, ale też przez drugą stronę (do tej pory obwiniałam głównie siebie). Właśnie tak – kij ma zawsze dwa końce – jest akcja i po niej reakcja. Choć mam za sobą trudne dzieciństwo, to zawsze miałam nadzieję na stworzenie normalnego, ciepłego związku. Nie zawsze jest tak, że spotykają się dwie osoby i od razu wszystko gra. Coraz częściej dzieje się tak, że dopiero po wspólnej pracy nad relacją (koleżeńską, związkiem, małżeństwem) można osiągnąć to, o co zabiega dwoje ludzi. Ale zawsze podstawą jest rozmowa – jeśli jej brakuje, to choćby nie wiem co jedna strona robiła, to jeśli druga milczy lub bojkotuje w inny sposób temat, to nie ma szans. Łatwo czasem zaszufladkować i dać etykietę „toksyczna”. Niech tylko każdy się zastanowi, dlaczego taka jest osoba, której najpierw daliśmy szansę, a teraz tak łatwo odpuszczamy?

    • radar

      Coraz częściej dzieje się tak, że dopiero po wspólnej pracy nad relacją (koleżeńską, związkiem,

      Coraz częściej dzieje się tak dlatego że kobiety , nie chcą nad sobą pracować !
      po jednym związku wchodzą w następny !

      • ja

        Radar na racje. Rzadko pisze na forach, ale teraz musialem. Czuje ze moze pomoze to wielu facetom co sa skrajnie wyczerpani takimi relacjami. Do tanga trzeba dwojga, a jak kobieta nie chce wspolpracowac, rozmawiac, szukac kompromisow, szanowac sie nawzajem i to trwa… Nawet pantofel wkoncu sie wkur…

  • Aleksandra

    „Po jednej stronie w cenie jest delikatność, po drugiej ogniste girl power”. Ze swojego doświadczenia i z obserwacji mogę powiedzieć, że w przypadku kobiet o wiele bardziej jest teraz cenione „ogniste girl power” niż delikatność. Ja jestem z natury raczej łagodna i delikatna, kiedy trzeba, potrafię zadziałać, ale nie jestem typem kobiety, która zawsze jest „silną babką” i wciąż udowadnia to światu. Często słyszę od koleżanek, znajomych, że powinnam rozpychać się łokciami, być zawsze przebojowa, zawsze i wszędzie to pokazywać ( bo przecież wiadomo, że taka powinna być nowoczesna kobieta). A ja nie potrafię grać, udawać kogoś innego. Niedobrze jest, kiedy świat przechodzi ze skrajności w skrajność, a takie mam wrażenie, że obecnie kulturowe wymogi wobec kobiecości to często właśnie przejście z jednej skrajności w drugą .

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>