Dlaczego im jesteśmy starsze, tym trudniej nam zacząć nowy związek?
Jako nastolatki zazwyczaj byłyśmy ciągle zakochane i uwielbiałyśmy biegać na randki. Nasz wybranek był oczywiście na całe życie, więc gdy ktoś złamał nam serce, gorzko to opłakiwałyśmy. Gdy jednak zawalony świat udało się odbudować, pełne nadziei znowu szukałyśmy kogoś do pary, wierząc, że tym razem to już na pewno TO.
Będąc po 30-tce, często też byśmy tak chciały, ale… no właśnie, jakoś nam to randkowanie nie do końca wychodzi. Niby jesteśmy mądrzejsze i bardziej doświadczone, a coraz trudniej jest nam stworzyć udany związek. Do kolejnych znajomości podchodzimy jakoś bez entuzjazmu, a radosne podniecenie zastępuje rzeczowa analiza. Zupełnie jak gdyby mózg zaczął traktować miłość niczym obowiązek, a nie źródło prawdziwego szczęścia.
Przeklęta czerwona lampka
Gdyby ktoś kazał nam jednym słowem opisać swoje „związkowe” trudności, zdecydowana większość użyłaby tego: ostrożność. Im dalej od 18 urodzin, tym więcej widzimy i więcej rozumiemy, co skutecznie hamuje przed zrobieniem pochopnego kroku. Jasne, przy silnych emocjach rozwagę łatwo uśpić, ale gdy znowu coś nie wyjdzie, ostrożność wraca, wzmocniona dodatkowo rozgoryczeniem w rodzaju „wiedziałam, że tak będzie”. Przy takim podejściu nietrudno o scenariusz bez happy endu.
Nawet pozostając otwartą na znajomości, wielokrotnie zraniona i rozczarowana kobieta raczej nie będzie pełna ufności w stosunku do nowo poznanych mężczyzn. Co z tego, że ktoś może mieć szczere intencje, skoro strach przed porażką każe się dwa razy zastanowić przed każdą poważniejszą decyzją dotyczącą związku. Dla drugiej strony taka zachowawcza postawa może oznaczać po prostu brak zaangażowania, bądź wręcz próbę odegrania się za dawne krzywdy. I tak pojawiają się drobne sprzeczki, potem coraz głośniejsze utarczki, aż koniec końców para się rozstaje, mimo że w głębi duszy wcale tego nie pragnie.
Zresztą, ofiarą nadmiernej ostrożności możemy paść i my. Dla niejednego faceta po przejściach baby to samo zło, trzeba je trzymać na dystans, żeby czasem sobie nie pomyślały, że mu na czymś zależy. Co to, to nie. Jak związek, to najlepiej otwarty, bez żadnych zobowiązań, bo wiadomo, dasz palec, a zostaniesz bez ręki.
Co z tobą nie tak?
Ostrożność nie jest typem samotnika. Ma dobrą psiapsiółkę – podejrzliwość. Hm, do tej pory nie znalazłaś faceta na stałe, co z tobą jest nie tak? Bez wątpienia zołza albo desperatka, co po pierwszej randce będzie wymyślać imiona dla dzieci.
Jak to, 40-tka na karku, a ty ciągle sam? Pewnie babiarz i niedojrzały emocjonalnie Piortuś Pan, szkoda mojego zachodu. I tak dalej…
Nie dajemy sobie nawet cienia szansy, z góry zakładając, że skoro ktoś nie ułożył sobie życia zgodnie z tradycją, musi mieć jakiś feler. Od samego początku podchodzimy do takiej znajomości podejrzliwie, nawet jeśli facet zachowuje się całkiem sensownie. No przecież jest miły, bo chce zaciągnąć do łóżka, jak nic kłamie, coś ukrywa, ma inną. Popadamy w paranoję, chcąc kogoś poznać i jednocześnie skreślając go na starcie, wyłącznie na podstawie „przeczuć”. Owe przeczucia prowadzą często do nader absurdalnych decyzji. Odrzucamy wartościową osobę, bo wydaje się nam podejrzanie za dobra i wpadamy w ramiona jakiegoś łobuza albo wikłamy się w romanse z żonatym gościem. Bo mamy jasną sytuację – tak, to drań, nieustannie sprawia mi przykrość, tego właśnie się spodziewałam, taki mój los, widać na nic lepszego mnie nie stać.
Strach przed poznaniem kogoś nowego potęgują nie tylko przykre doświadczenia, ale i brak rozpoznania przyczyny wcześniejszych problemów. Dlaczego każdy związek kończył się katastrofą? Czyja to była wina? Co robimy źle? Niestety, niechętnie myślimy o takich rzeczach albo wyciągamy błędne wnioski, obwiniając bezkrytycznie drugą stronę i wmawiając sobie, że jesteśmy chodzącą kupką nieszczęścia.
46 komentarzy
Swietny artykul. Cala prawda o wiekszosci kobiet po 30. Sam bylem w zwiazku z „taka” Pania z charakterkiem. Do dzis zastanawiam sie czy ona byla desperatka, choleryczka czy chora psychicznie…albo wszystkiego po trochu. Tak czy inaczej na zone ani matke sie nie nadawala.
Pozdrawiam autorke i zycze milego dnia.
Złych kobiet nie brakuje, ale większość z nas naprawdę jest warta grzechu, zapewniam, nie warto się zrażać 😉
Mam koleżankę z charakterem tak paskudny, że po godzinie albo wcześniej miałbyś dosyć. Ale znalazła takiego który z nią jeszcze wytrzymuje choć jego koledzy i rodzina zastanawia się 'jak’. Więc to nie jest kwestia charakterku tylko może raczej 'obrotności’?
Po 40 stce poznałam faceta 12 lat młodszego i było pieknie,więc nie rozumiem..w każdym wieku idzie się zakochać.
Moje życie radkowe jest jak porshe.
Nie mam żadnego porshe:)
Podsumuję to tak:A gdzie ci mężczyźni gdzie te chłopy?!
Na moje oko rozmyślają o ewolucji człowieka, zastanawiając się, co poszło nie tak 😉
Myślę że my po 30 mamy już wyrobione zdanie na temat tego co chcemy. I jeśli to nie spełnia oczekiwań to zaczynają się schody. Albo źle lokujemy uczucia, albo oczekujemy od niewłaściwych facetów właściwego zachowania. Albo kompletnie się mijamy w założeniach związku. Zamiast odejść na dystans od tego co uważamy za właściwe i spróbować iść w zupełnie innym kierunku.
Zawsze to samo,moze boimy sie znowu rozczarowania?
Pewnie tak, tylko czy te rozczarowania nie są trochę z naszej winy? Bo oczekujemy gwiazdki z nieba i nie uczymy się na własnych błędach?
Po 30 randka bardziej przypomina rozmowę kwalifikacyjną…
Może dlatego, że po trzydziestce uznałam, że nie ma czegoś takiego jak miłość?
Och, nie bądźmy takimi pesymistkami, znam ludzi, którzy znaleźli wielką miłość po 70-tce 🙂
Ja mówię Nie , dziękuję 🙂 byłam w związku ale nie wyszło – trudno , nie ma co żałować . Jedno jest ważne , mam kochanego synka 🙂 związek się rozpadł lecz nie zostałam sama
Nie wierzę w to, kobiety w większości przypadków prowadzą check listę i jeśli facet nie spełnia wszystkich punktów programu nie przechodzi dalej..a mi się wydaje, że należy mieć otwartą głowę i trochę spuścić z tonu, najfajniejszych facetów poznaje się przypadkowo..
Mądrze napisane i jakaś prawda w tym jest ,niby starsze ,niby mądrzejsze a jednak ….
Nie mam życia randkowego od wieków 🙂 Od 8 lat jestem w szczęśliwym związku.
Samo sendo
Bardzo dobry artykuł, myśli wyjęte z mojej głowy. Kobiety chcą księcia z bajki, a same wypierają fakt że daleko im do księżniczki. Trafnie ujęta prawda.
Cóż, przynajmniej jak księżniczki się zachowują 😉
Nie rozumiem tych Kobiet, które na siłę chcą pokazywać swoją niezależność, owszem po 30 jesteśmy bardziej wymagające, dostrzegamy wiele czynników, wad, uchybień, mimo różnych doświadczeń rozum podpowiada ” nigdy więcej” bo po co wchodzić do rzeki jak nurtu nie ma…..fajne to jest, ale jak serce bije i czuje się te motyle w brzuchu i szum w uszach, i nie ma reguły w jakim wieku ten Amor w końcu użyje tej strzały, która nie chybi 🙂 i to jest jak los na loterii, wiemy jakie jest prawdopodobieństwo wygranej Emotikon wink
Świetny artykuł,tyle prawdy w Nim.
Zachowujemy się tak my kobiety…bo mężczyzni traktują Nas przedmiotowo
Magdo, niestety często to prawda…
Tylko może by zbyt często pozwalamy na takie traktowanie?
Widzisz Magdo,
żaden mężczyzna nie będzie cię traktował przedmiotowo, jeżeli sama będziesz się szanowała….. a akurat tego, że się szanujesz o Tobie powiedzieć nie można….
Widzisz Magdo,
dopóki ty się sama szanujesz każdy facet cie będzie szanował. Odpowiedz sobie sama na pytanie czy to robisz…..?
Art super. Po 2nieudanych związkach stwierdzam że szczęście osiągnę sama mam dla kogo bo jestem dumna mama. Wybieramy źle i tkwimy tak dlatego że nie potrafimy żyć same… Czasy się zmieniają tak jak mężczyźni i kobiety każdy zaczyna myśleć jak nie ten/ta to inny /inna dostęp do portali jest na każdej stronie…
Też chciałabym być kochana i kochać ale nie na siłę nie byle kogo kto się naiwnie. Partnera trzeba wybrać by czuć się dobrze by nas szanowano i by kroczyć razem a przede wszystkim musi być to uczucie bo inacz j się nie da dlatego mamy wymagania po co mam 40letni rozwodnik co ma do odsiadki za alimenty kredyty bo pił i przegrywał pieniądze itd albo bogaty prezes co hula i po 40patrzy że o kurcze trzeba działać czas leci i zaczyna szastac kasa bo może jakaś się napatoczy na portfel. W dobie dzisiejszych czasów wolę być szczęśliwa sama. Pozdrawiam
Ja nawet jeszcze będąc młodą po kilkuletnim związku zakończonym małą depresją bałam się wejść w coś nowego 🙁
Mój trwał 10lat… Zdrad się nie wybacza… Drugi 2lata… Uprzedmiotowienia też się nie toleruje… Też jestem mamą… W naszym życiu nie ma już miejsca dla mężczyzny chyba że będzie on moim zięciem 🙂 życzę wytrwałości i pozdrawiam
mam tak i jestem sama
Dokładnie po prostu wypalenie. .
Czytałam artykuł kilka razy. Mam 2zwiazki za sobą i uwierzcie nie chce więcej. Może moja wina może nie ale są pewne normy w życiu szacunek, branie pod uwagę potrzeby drugiej osoby, związek to nie więzienie ale i bycie z kimś to także odpowiedzialność za uczucia 2 osoby. Pozdrawiam
Przypomniał mi się tekst Beaty Pawlikowskiej , niestety nie pamietam z której książki: „Syndrom pierwszego zwiazku to glosne, pelne zadan, klotni i pretensji przerzucanie odpowiedzialnosci za wlasne zycie na druga osobe.Po rozwodzie lub rozstaniu w nastepnym zwiazku ludzie najczesciej maja wciaz te same oczekiwania, z ta jednak roznica, ze nie krzycza, nie wyzywaja, nie szantazuja i nie trzaskaja drzwiami. Robia to w lagodniejszy, latwiejszy do zniesienia sposob.Prawda pozostaje jednak ta sama – czlowiek zagubiony w zyciu, nie panujacy nad swoimi emocjami, pelen slabosci, wad i rozterek, nie bedzie umial dac szczescia ani sobie, ani drugiej osobie. Trzeba byc wojownikiem, zeby stworzyc szczesliwy zwiazek. Byc wojownikiem – czyli odkryc wlasna droge, spelniac swoje marzenia, znac siebie, byc swoim przyjacielem, miec w zyciu jasny cel i pozytywna energie. Wtedy wystarczy tylko spotkac drugiego wojownika.”
Hmm.. Osobiście uwielbiam stan zakochania, uwielbiam emocje, bez emocji człowiek „jest martwy” ale mam wrażenie iż z roku na rok ludzie podchodzą do związków bardziej racjonalnie i schematycznie, uczucia i ich okazywanie to dla nich przejaw słabości infantylności…nie ma dotyku,nie ma rozmowy, wszystko jest „głupie” „małostkowe” „niepotrzebne”, wiec ze związku na związek i z upływem czasu hmm.. CI którzy szukali miłości-tej prawdziwej tracą zapał. Po co być z drugim człowiekiem jak się jest „samotnym” w związku? Zauważyłam też wzrost potrzeb tych „materialnych” takich „egzystencjonalnych” a gdzie potrzeba „duchowa”? czy tak ciężko nam powiedzieć bliskiej osobie „fajnie ze jestes?” ” jesteś piękna” „tęsknie” itp? 🙂 co sie dzieje z ludzmi..
dokładnie tak było, az mnie pewnego dnia Amorek swoją strzałą nie dosięgnął. I to było już po 30 tce .Myslałam,ze motyle w brzuchu i zarwane noce już dawno za mna , okazało się ,że nawet jako nastolatka nie czułam tego co po 30 -ce. Zycie zaskakuje
Może czas dojrzeć po prostu? Ślepe zakochanie mija czy z tym czy z innym.
Kilka razy zraniona to niema się już tego zaufania..Poddajac się ze tej miłości się już nie znajdzie.
Dokładnie. ….albo wszystko, albo nic.
Jestem w trzecim związku… Dopiero teraz czuję, że jestem z kimś naprawdę, że jestem dla niego a on dla mnie, że nawzajem tylko dajemy nie bierzemy i dlatego mamy wszystko
Znowu mylą zakochanie z miłością… Miłość wymaga rozsądku, pracy, wręcz wysiłku, prócz szczęścia dbanie o związek jest cholernie wymagajacym zajęciem. Śmiem parafrazowac jedną z polskich autorytetów psychologii – Związek nie służy tylko do tego, zeby nam bylo dobrze. Związek służy głównie temu bysmy sie rozwijali, pracowali nad sobą! Amen!
Niecierpie zakochania bo oslepia na rzeczywistość i czesto wybiera sie iluzje osoby a nie kogos z krwi i kości. Później po prostu to sie już nie oplaca bo podstawowym zadaniem zakochania jest dazenie do reprodukcji. Więc pozniej jesteśmy juz mniej zainteresowani, hormony opadają i szuka sie lzejszych podniet bardziej racjonalnie.
Moje oczekiwania były proste ….ręce,nogi,odporny fizycznie,psychicznie i żeby za wcześnie nie umarłale poważnie…..po 30 zakochanie jest inne,ale też potrafi dać radość,wystarczy czasem zaryzykować,nie patrzeć na okładkę,czytać środek,po 30 i po przejściach, powinno się mieć już taki talent albo i nie mnie życie nauczylo jednego ,nigdy nie powiem nigdy etap, każdy facet to swinia dawno mam za sobą,dzięki temu że zaczęłam od siebie nie było lekkoale było warto !
Wiele rozczarowań da się uniknąć jak się mądrze wybiera, i nie przymyka się oka na różne rzeczy które się już od początku zauważa i liczy się że to się zmieni… Wycofanie się z czegoś co nie rokuje już na początku pozwala uniknąć wielkich rozczarowań i złamanego serducha potem jak już człowiek się przywiąże na amen
Prawdziwa milosc istnieje…. trzeb tylko trafic na swoja polowke……nic na sile….wszystko w swoim.czasie.
Kurcze artykuł daje do myślenia …wiele w nim prawdy,ale to od nas ostatecznie zależy jak pokieruje my swoim losem,warto się czasem pochylić nad własnymi ułomnościami.
W artykule brakuje podstawowego elementu : spadek atrakcyjności z wiekiem.
Lata nie dodają nam wdzięku. Lepszym stylem można nadrobić tylko trochę, do pewnego momentu. Wystylizowana 25-latka może prezentować się lepiej niż niechlujna 16-latka, ale 35-latce już ciężko konkurować z laskami młodszymi o >dekadę. A im później, tym gorzej. Kolejne 10 lat i wartość na rynku matrymonialnym jest niemal zerowa.
Z komentarzu wynika, że po 30 noe dość, że uroda już nie ta a czasu w którym jakoś względnie jeszcze wygląda pozostało już bardzo niewiele, to po prostu większość przez swoją głupotę i błędne wybory, ponosi teraz konsekwencje w postaci złamanej psychiki. Oczywiście, to mężczyźni są winni, że one takich wybierały, a pewnie po drodze i tamtych pokiereszowały.