Główne menu

Dlaczego inny styl życia budzi kontrowersje?

Zasadniczo nic nikomu do tego, jak układamy sobie życie. Co najwyżej swoje trzy grosze dodać mogą najbliżsi oraz osoby bezpośrednio zainteresowane naszym działaniem, jak życiowy partner. Po prostu żyj i daj żyć innym, i dopóki czyjeś decyzje nikogo nie krzywdzą, nie ma powodu, by wtrącać się w jego sprawy.

Tyle że jeśli coś budzi zdumienie bądź oburzenie, ciężko zachować spokój. Po prostu trzeba to skomentować, w dodatku łatwo usprawiedliwić swoje niepochlebne słowa – skoro wrzucasz coś w media społecznościowe, to licz się, że ludzie wydadzą wyrok, i nie płacz, wszak sama upubliczniłaś kontrowersyjne informacje. I nawet można by było to zaakceptować, gdyby nie fakt, jak wiele nienawiści budzą niekiedy czyjeś, zdawałoby się zupełnie niewinne, zachowania.

inne życie

Nie idź za stadem, ale nie odstawaj

To bardzo ciekawe zjawisko, jak wiele mówi się o tym, by ślepo nie podążać za stadem, wyróżniać się oryginalnością. Odmienność budzi jednak bardzo często negatywne emocje i właśnie ten odbiór sprawia, że część chcących iść pod prąd ostatecznie zmienia kierunek – nie chcą odstawać od reszty, bo odstawanie oznacza samotność, a nierzadko też złośliwe wyśmiewanie.

Owszem, podziwia się ludzi idących własną drogą, ale głównie wtedy, gdy robią oni coś, na co my sami mielibyśmy ochotę albo ten czyn mocno imponuje. Jak na przykład samotny rejs katamaranem przez Atlantyk – też by się tak chciało, pływać po oceanie i przeżywać mrożące krew w żyłach przygody, zamiast do biura codziennie od 9 do 17, no ale brakuje odwagi i samozaparcia. Wystarczy jednak, że czyjś odmienny styl życia zostanie uznany za głupi, i nastawienie się zmienia. Już się nie mówi o odwadze i charakterze, wtedy jest tylko dziwactwo, idiotyzm, żenujące szukanie atencji, a może nawet głębsze problemy psychiczne.

Dlaczego ten ktoś nie może normalnie, jak inni? Bo właśnie argument o normalności jest używany najczęściej, plus „zawsze tak było i komu to przeszkadzało”. Czasami w pretensjach chodzi o to, że czyjeś oryginalne pomysły zaburzają pewien utrwalony od dawna porządek, albo po prostu wskutek nietypowych pomysłów traci się okazję do dobrej zabawy, jak chociażby w przypadku wesela bez alkoholu – niech sobie para młoda nie pije, jeśli nie lubi, ale dlaczego chce tej radochy pozbawić również nas?

Po swojemu, ale w zgodzie z nami

Jedni swoimi pomysłami budzą zachwyt pomieszany z zazdrością, innych ma się za nieszkodliwych cudaków, ale do niektórych grup podchodzi się z nieukrywaną nienawiścią – dobrym przykładem są tutaj weganie, generujący tak wielką niechęć wśród społeczeństwa, że jak pokazały jedne badania, gorzej od nich ocenia się już tylko narkomanów. I chociaż ich styl życia nikomu nie wadzi, prowokują oni do agresji po prostu samą swoją obecnością.

Nietypowe upodobania, które kłócą się z naszymi zwyczajami, często zyskują łatkę ideologii, co jeszcze bardziej podkreśla ich złowieszczy charakter i daje pretekst do atakowania – jak ktoś chodzi w skórzanych butach, to po prostu chodzi w skórzanych butach, ale gdy wybiera nieskórzane, to nie może być zwyczajny wybór, musi stać za tym ideologiczny fanatyzm. Niechęć bywa tak wielka, że wprost mówi się o karaniu za odstępstwa od normy, coś w rodzaju „zamkniemy weganina w pokoju i do jedzenia damy mu wyłącznie wieprzowe kotlety”. Niby tylko w żartach, przecież nikt na serio nie będzie porywał i więził ludzi, ale jest w tym jakaś niezdrowa satysfakcja, że złamie się czyjeś wartości bez powodu, ot żeby utrzeć nosa.

Do odmienności przypisywany jest zresztą nie tylko zarzut o zideologizowaniu, ale też cały szereg niepochlebnych przymiotników, bo ci inni są zazwyczaj zarozumiali, aroganccy, dziwni, głupi, niebezpieczni, nieobliczalni. Budzą nieufność swoim podejściem do życia, bo skąd im te pomysły przyszły do głowy? A jak wiadomo skąd, to wcale nie jest lepiej, bo tłumaczenia brzmią naiwnie, śmiesznie oraz idiotycznie, czyli potwierdza się, że to pozbawieni rozsądku fanatycy.

A już najgoręcej się robi, gdy w grę wchodzą dzieci, bo ok, jeśli chcesz się żywić korzonkami i nie chodzić do lekarza, twoja sprawa, ale kiedy dzieciakowi dajesz wywar z leśnych ziółek, nosisz bobasa tylko w chuście i zakładasz ciuszki z recyklingu, szkodzisz niewinnej istocie. Jaką przyszłość jej zapewnisz? Powiemy ci jaką – fundujesz koszmar, bo w prawdziwym świecie jej fanaberie mało kto będzie miał cierpliwość znosić.

Nie chcemy, by dziwactwa stały się powszechne

Wiele rzeczy, które dziś uznajemy za normalne, wcześniej zaliczały się właśnie do dziwactw. Były rzadkością, budziły sprzeciw, trzeba było czasu na ich oswojenie, i tego właśnie często boją się „normalsi”, że nielubiane przez nich odmienności spowszednieją, a może nawet wyprą ich normalność i to oni staną się odszczepieńcami. I poniekąd ten strach jest uzasadniony. Weźmy Wigilię. Jeszcze nie tak dawno temu ktoś spędzający święta inaczej niż na tradycyjnej wieczerzy prowokował do nieprzyjemnych komentarzy, dzisiaj to już mało kogo szokuje, co dla ludzi mocno przywiązanych do tradycji jest niepokojącym sygnałem.

Więc trudno się dziwić, że ktoś na zachodzące zmiany reaguje ostrą złością, bo generalnie większość ludzi nie lubi, jak się im zabiera rzeczy może niekoniecznie jakoś strasznie dobre, ale za to dobrze znane i do tego jeszcze osobiście ważne. Wyśmiewanie postaw, których się nie rozumie, jest prostą reakcją obronną. I o ile rasizm czy homofobia są niemile widziane, tak szydzenie na przykład z ludzi żyjących ekologicznie nie budzi większego sprzeciwu. Kłopot w tym, że od jednego prześmiewczego wpisu pod zdjęciem dziewczyny wegetarianki mogą pojawić się żarty coraz ostrzejsze, aż zrobi się prawdziwa nagonka, z bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami.

Jedno uprzedzenie może bowiem łatwo wygenerować kolejne, a do osób żyjących inaczej przykłada się masę stereotypów i krzywdzących klisz. Jak robisz A, to automatycznie robisz B, masz takie a takie poglądy, i zasadniczo chodzi o to, że pewnie jesteś nawiedzona. Bo nie da się czegoś całkiem odmiennego od normalności robić racjonalnie, jak gdyby inność z definicji odbierała rozum i zastępowała go ideologicznym zaślepieniem. Widzi się to także często jako polityczną manifestację, wbrew faktycznym intencjom, czyli jeszcze łatwiej zrobić z drugiej osoby wroga.

Nie jesteście w niczym lepsi

Niechęć przeważnie wynika z niezrozumienia, choć w przypadku alternatywnych pomysłów na życie wiedza o motywach postępowania wcale nie musi zmienić podejścia do takich osób. Wręcz przeciwnie, jeszcze podkręca złość, bo otoczenie może się poczuć atakowane manifestacją „moralnej wyższości”. Najczęściej chodzi tu o sprawy związane z ekologią, klimatem, niejedzeniem mięsa, czyli ogólnie pojmowanym ratowaniem planety. Ci inni pokazują bowiem, że jak się chce, to naprawdę można, choć wymaga to nieco wysiłku i zmiany przyzwyczajeń.

Sąsiad pokazuje, że da się dojeżdżać do pracy rowerem codziennie, także w deszcz i mroźną pogodę. Sąsiadka piorąca ręcznie wielorazowe pieluchy udowadnia, że bez pampersów można żyć. Koleżanka z pracy nie korzysta z reklamówek, tylko zawsze na zakupy idzie z materiałową torbą, a kolega sumiennie segreguje odpady i hoduje własne pomidory. Niektórzy widząc podobne zachowanie czują się winni, że sami nie dają rady zrezygnować ze szkodliwych nawyków, a czyjaś praca tylko podkreśla ich własne lenistwo i wygodnictwo. Więc znowu, prościej jest stwierdzić, że to zwykłe czubki, co dały się omamić propagandzie.

Najgorzej, gdy nietypowe działania dają autentyczną radość i ludzie żyjący w ten sposób są serio zadowoleni z siebie – to jeszcze podsyca niechęć drugiej strony i daje pretekst do nowych ataków. Bo tak się składa, że wygodne życie, do którego większość dąży, zakłada niejako robienie szkodliwych rzeczy – tanie bluzki w sieciówkach szyją dzieci w Bangladeszu, a popularne SUV-y dużo palą i smrodzą. Niektórym jest z tą prawdą troszkę niewygodnie i po prostu łatwiej jest im wyśmiać oszołomów cyklistów niż przyznać, że samemu nie umiałoby się zrezygnować z samochodowego komfortu.

A gdzie wasza tolerancja?

Paradoksalnie szybciej da się zaakceptować odmienność ludzi prowadzących się niezbyt zdrowo, bo jakimś cudem rockandrollowy tryb życia odbiera się często jako życie pełną piersią, ignorując po drodze, jak taki człowiek niszczy siebie i bliskich dookoła. On jednak może drażnić mniej niż ów wspomniany hodowca pomidorów, który na dodatek jeździ tylko komunikacją miejską i nie pije alkoholu. Dlaczego?

Bo właśnie sprawia wrażenie bycia kimś lepszym. I prawdą jest, że niekiedy to nie jest wyłącznie przewrażliwienie osób po drugiej stronie barykady. Raz, że wiele alternatywnych pomysłów na życie wymaga sporych zasobów czasowych i finansowych, na co nie wszystkich po prostu stać bądź wymagać to będzie od nich naprawdę ogromnego wysiłku w porównaniu do dobrze sytuowanej, wykształconej rodziny z dużego miasta. Dwa, że tym żyjącym inaczej zdarza się zbyt otwarcie manifestować przekonanie o własnej wyższości, co raczej nie zachęca do zmiany nastawienia.

Z drugiej strony, to częsty problem odmieńców, że stają przed wyborem: dopasować się do swojej grupy albo zostać przy swoim i narazić się na szykany. Na przyjęciu wszyscy piją, a ty unikasz alkoholu? Możesz mieć szczęście i trafić na towarzystwo, które da spokój, albo mieć pecha i przez cały wieczór uparcie odmawiać, że nie, nawet jednego drineczka, przez co zostajesz nudziarą psującą atmosferę. Nie jesz mięsa? Na bank chociaż jedna osoba się zirytuje, że robisz problem i domagasz się specjalnych względów. Naprawdę, naprawdę nie możesz się przemóc dla nas? Czy coś ci ubędzie? I właśnie w tym rzecz, że ubędzie, czego nie wszyscy chcą zrozumieć.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>