Dlaczego kobiety nie mogą decydować o własnym ciele?
Kobietom utrudnia się zakup tego typu pigułek, oczywiście, pod płaszczykiem troski o zdrowie, lecz nie mniej ważne są względy moralne. Osób trzecich, dodajmy, bo moralność i potrzeby kobiety nie mają tu żadnego znaczenia. Co ważne, mowa o antykoncepcji awaryjnej, a nie środkach poronnych – te drugie są zakazane, ale te pierwsze dopuszczone zostały do sprzedaży jako zgodne z prawem i nie są aborcją, więc nie powinno być problemu z ich uzyskaniem. A problem jest. Lekarze tłumaczą, że kobiety są zbyt lekkomyślne i po prostu trzeba je chronić. Wydaje się jednak, że zamiast zakazów sensowniejsza byłaby profesjonalna kampania informacyjna o skutkach stosowania podobnych środków. Nie wiadomo też skąd założenie, iż każda dziewczyna kupująca tabletkę „dzień po” to niesforna latawica.
A teraz pomyślmy – czy to działa w drugą stronę? Czy jakiś aptekarz/aptekarka nie sprzeda mężczyźnie środka na potencję, bo sumienie nie pozwala? Przecież taki preparat na wzmocnienie erekcji to ewidentne naruszenie tak chętnie przywoływanych praw natury, zatem, zgodnie z logiką, należałoby powiedzieć: pański penis już nie działa, trzeba się z tym pogodzić, widać już pan swoje „wyrobił”, więcej nie trzeba.
Czy ktoś słyszał histeryczne protesty, jak to viagra uderza w naturalny porządek świata? Czy ktoś powiedział: nie sprzedam panu preparatu na erekcję, bo jest pan w takim wieku, że nie powinien pan już mieć dzieci, a uprawianie seksu tylko dla przyjemności kłóci się z moim światopoglądem? Dlaczego sprzedaje się np. leki regenerujące wątrobę zamiast zalecać umiar w jedzeniu i piciu, a kobietom odmawia się antykoncepcji, bo trudno o większe zło niż brak prawdziwej miesiączki? Nie dla wszystkich doktryna katolicka jest obowiązująca. Wierzący sami z siebie będą przestrzegać tych reguł, nie muszą mieć dodatkowego bata w postaci prawa. Antykoncepcja nie jest obowiązkowa, kto nie chce, korzystać nie musi, ale najwyraźniej kobiece jajeczka wymagają wsparcia całego narodu.
Mój brzuch, sprawa wszystkich
Antykoncepcja to małe piwo w porównaniu z tym, jaką burzę wywołuje aborcja. Usuwanie ciąży to temat antagonizujący całe społeczeństwo. Problem wyjątkowo delikatny, bo mówimy o sytuacji, w której chodzi o niedopuszczenie do narodzin nowego człowieka.
Kobiety mogą rodzić dzieci, co jest ich błogosławieństwem i przekleństwem zarazem. Przekleństwem w tym sensie, że to nie tylko nasza sprawa, zwłaszcza wtedy, gdy stwierdzamy, że nie jesteśmy gotowe na bycie matką. Zapada decyzja o aborcji i nagle prawa ojca są niezmiernie ważne. Przecież on też ma coś do powiedzenia! Nie bądźcie egoistkami! Szkoda tylko, że prawa i obowiązki ojca schodzą na drugi plan, gdy kobieta zostaje ze swoim zmartwieniem sama, wtedy jakoś obowiązuje zasada: twój dzieciak twój kłopot. Ale spróbuj zdecydować się na skrobankę – to już sprawa ogółu. Taka sytuacja.
Jest jeszcze prawo dziecka. Można zrozumieć argumenty drugiej strony, że to też życie. Że to nie zlepek tkanek, które można bez mrugnięcia oka spuścić w toalecie. Że to istota, która sama nie może się bronić, więc ktoś musi wypowiedzieć się w jej imieniu. Ok. Można byłoby się z tym wszystkim zgodzić i uznać, że dzieci/płody/embriony nie powinny być karane za błędy rodziców. Jest tylko jedno, za to bardzo duże „ale”. Jakie wsparcie dostają matki, gdy dzieci przyjdą na świat? Hm, to już bez znaczenia. Teraz radź sobie sama.
Zaciążyłaś, ponoś konsekwencje. Zgoda, mogła pomyśleć. Ale stało się i dlaczego kobieta ma być za to karana do końca życia? Mężczyźnie wpadka na boku uchodzi płazem. Facet zmajstrował bobaska i się dyskretnie zmył? Och, wielkie mi rzeczy. Trochę poszepczą i jeszcze się ulitują, że wredna baba ściga go za pieniądze. Ale spróbuj ty, droga kobieto, porzucić nieplanowane dziecko, a zostaniesz najgorszą swołoczą pod słońcem. Mężczyzna, jak nie chce, nie musi nawet płacić alimentów – w Polsce ściągalność tych należności jest na skandalicznie niskim poziomie. Alimenciarzy nie dotyka społeczny ostracyzm, ba, są pracodawcy, którzy pomagają im ukryć dochody, byle tylko biedny pan Marian nie musiał oddawać żmijowatej ex-kochance części swoich zarobków.
Twoje życie jest mniej warte
Aborcja ma prawo budzić sprzeciw, jednak trudno posądzać kobiety, które się jej poddały, że zrobiły to z jakąś wielką przyjemnością albo że na liście noworocznych postanowień umieściły co najmniej jedną skrobankę do 40-tki. Większość aborcji to decyzje niezwykle trudne, kobiety idą na zabieg ogromnie zestresowane i na pewno gdyby mogły, wolałyby nie dopuścić do tego rozwiązania. Stowarzyszenia pro-life mają swoje racje, lecz pamiętajmy – nikt nikogo do przerwania ciąży nie zmusza.
Kobieta, która chce urodzić dziecko za wszelką cenę, nawet gdy to zagraża jej życiu (by wspomnieć choćby głośny przypadek siatkarki Agaty Mróz), może to zrobić i nikt jej w szpitalu siłą aborcji nie wykona. Dopóki jednak ciężar i odpowiedzialność za niechcianą ciążę spada przede wszystkim na kobiety, powinno im przysługiwać prawo do decydowania o swojej macicy. Ale miliony kobiet takiego wyboru nie mają. O ich losie przesądzają politycy i księża, czyli osoby, które o ciąży i związanych z nią dramatach mogą co najwyżej poczytać w książkach.
Tak na dobrą sprawę, wyboru nie zostawia się również w sytuacjach krytycznych, gdzie teoretycznie prawo aborcję dopuszcza. To wybitnie irytujące, gdy mężczyźni tonem nieznoszącym sprzeciwu perorują, że nie można jednego gwałtu leczyć drugim – aborcja nie jest żadnym rozwiązaniem, a dziecko jest w połowie kobiety. Mężczyźni wiedzą lepiej, że dla zgwałconej kobiety czy dziewczynki macierzyństwo będzie fantastyczną terapią. Wiedzą też lepiej, że ona będzie tej aborcji żałować. Przekonują, że nie może w ramach zemsty za gwałt zamieniać się w morderczynię. Tak, to na pewno świetne uczucie zostać matką z przymusu, a kobiety są głupie, jeśli tego nie rozumieją. I dlatego to nie one będą decydować o tym, czy rodzić czy nie rodzić.
22 komentarze
Dziwne???!!!To jest niesprawiedliwe! I gdzie tu mowa o rownouprawnieniu….przeciez to my rodzimy dzieci nie faceci itp.
Domyślam się, że chodzi o prawo do aborcji, w związku z tym moja opinia jest taka, że to nasze ciało i nikt inny nie powinien decydować za nas. Nasze ciało, nasza moralność i nasze sumienie. Wkurzam się, gdy banda podstarzalych facetów w rządzie chce decydować o mojej macicy!!!
Swietny artykul, cals prawda. Popieram.
Jestem po 30 i sama o sobie decyduje nikt mi nie będzie pieprzyl że to czy tamto biorę tabletki anty i mam zamiar brać je dalej a jak się kościołowi czy zadowi nie podoba że nie rodze co rok to ich problem a propos po co ? Żeby moje dzieci miały życie na niegodnym poziomie w tym podkraju ? Mam syna i starczy martwie się o jego przyszlosc
Lepiej zapobiegać niż mordować nie popadajcie w skrajności jak się je ostre rzeczy to nie placzcie potem na wzdęcia jest akcja jest reakcja jestem za antykoncepcja ale nie dla aborcji . to taki problem do lekarza isc o poprosić o tabletki ?
Lecz kiedy kobieta podejmie już decyzję o usunięciu, to powinna mieć możliwość zrobienia tego w szpitalu, przez lekarza, a nie przez jakiegoś rzeźnika brudnymi narzędziami.
Natura tak to obmyśliła, że to kobieta została obciążona całym procesem rodzenia dziecka. I mimo że bez mężczyzny się nie uda, to jednak dziecko rozwija się w kobiecie, w jej ciele. Te obecnie z różnych powodów, są coraz mniej chętne do rodzenia. Z jednej strony uważam, że należy szanować czyjąś decyzję w tej kwestii. Z drugiej rozumiem, że te wszystkie działania mające ograniczyć kobietom możliwość decydowania o sobie, tak naprawdę są podyktowane strachem. Bo co jeśli nagle 90% kobiet uzna, że nie ma ochoty rodzić dzieci? Niby mają do tego prawo, ale doskonale wiadomo do czego to w końcu doprowadzi. Niestety z uwagi na tę rolę, kobieta decyduje nie tylko o „swoim ciele”. I tego się nie da zmienić, dopóki nie zaczniemy hodować dzieci w słoikach. A to z kolei kolejny problem moralny
Świetny tekst! Zgadzam się ze wszystkim w 100%. Okropna jest ta zależność. Owszem, możemy się zabezpieczać, ale to my musimy o tym pamiętać, bo my poniesiemy konsekwencja. I nasz wolny wybór może się skończyć w każdej chwili, gdy tylko do rządzenia dorwie się jakiś oszołom, który nagle uzna, że trzeba wycofać antykoncepcję z aptek. Może na dzień dzisiejszy jest to mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Powszechny dostęp do aborcji powinien być zapewniony pod BEZWZGLĘDNYM RYGOREM konsultacji psychologiczno-prawnej. Jeśli ktoś nie chce wychowywać dziecka aborcja nie jest jedynym rozwiązaniem, ale zbyt mała jest świadomość kobiet co do możliwości rozwiązania tej sytuacji. No i oczywiście edukacja, edukacja, jeszcze raz edukacja…
Ja bym jeszcze dodała do tego wszystkiego prawo do zabiegów podwiazywania jajników w Polsce. Też nie ma możliwości takiej matka trójki czy więcej dzieci. A seks jest nadal obecny i ma być przyjemnością a nie strachem przed niechciane ciąża. Artykuł brawo swietny. Kobieta po 30 – aktywna matka trójki dzieci.
Popieram Panią, podwiązanie jajowodów uprościło by sprawę ale w naszym kraju to niemożliwe. Też chciałbym mieć z tym spokój. Mama czwórki cudownych dzieci (40lat).
Mogą decydować i ja to robię 🙂 nikt nie ma prawa za mnie tego robić . To moje ciało i jeśli coś chcę zmienić to nikomu nic do tego ! jeśli komuś się coś nie podoba to niech zachowa dla siebie swoje zdanie 😀 każda kobieta ma prawo do wyboru i nikomu nic do tego 🙂
To co – skoro faceci nie zachodzą w ciążę znaczy że mogą bzykac wszystko co się rusza? Pewnie tacy są ale od takich gości każda szanująca się kobieta powinna się trzymać z daleka. Czy naprawdę dzisiaj seks stał się rownoznaczny z wyjściem do kina? Kiedyś było to uwiecznie uczucia miłości między dwojgiem zanych sobie ludzi. Nie było nic piękniejszego. Teraz ludzie bzyjaja się czasem nie znając własnych imion! Czy naprawdę trzeba iść do łóżka z każdą osobą z którą się spotyka? Czy nie można spędzić z kimś kilku miesięcy żeby go poznać i dopiero wtedy uprawiać sex? Unikamy wtedy antykoncepcja, chorób wenerycznych, AIDS, no i niechcianych ciąż. A każda aborcja niesie za sobą ryzyko. Czy naprawdę nie można poczekać na tego właściwego – tacy jeszcze istnieją, niestety kobiety wolą typ playboya a później płaczą, że „zostawił mnie dla innej”.
Mój brzuch moje życie moje sumienie moje ciało i to ja tylko wyłącznie decyduje o nim. A cała reszta niech zajmie się tym co do nich należy a od nas kobiet niech się odczepią każda kobieta wie co dla niej jest dobre.
prawo do aborcji?moj brzuch -moje prawo-mogę go tatuowac,wsadzić sobie kolczyk, itd……Ale gdy pojawia sie dziecko,ono też ma prawo o sobie decydowac.
Dla mnie dużo bardziej dziwne jest właśnie to, że nikt tak bardzo jak kobiety nie sprzeciwia się swojej naturze
Artykuł warty przeczytania!!!
Świetnie napisany artykuł, zgadzam się ze wszystkim od początku do końca
Bardzo dobry artykuł popieram
Odważny głos, prawdziwa kobieta, pięknie napisane
Świetny artykuł!! Podziwiam autora, bo zawarł w nim całą prawdę! Gratuluję
Gratulujemy świetnego artykułu! Ze względu na wysokie walory merytoryczne publikacji
pozwoliliśmy sobie zamieścić w naszym serwisie ideologia.pl odsyłacz do Pani tekstu (link znajduje się pod artykułem:http://www.ideologia.pl/argumenty-pro-choice-za-prawem-wyboru-w-sprawie-aborcji/). Gdyby jednak miała Pani zastrzeżenia wobec tego rozwiązania, prosimy o kontakt z redakcją naszego portalu :-))