Dlaczego kobiety są bierne w łóżku? Kilka słów o „łóżkowych kłodach”
Ona tak dziwnie spokojnie leży. Śpi? Nie, jednak nie. Ale nie rusza ani ręką, ani nogą, niczym. Na szczęście oddycha, więc to nie stan chorobowy. O, ożywiła się! Ech, tylko poprawiła poduszkę. No nic, działam dalej, może w innej pozycji coś zagra. Nie zagrało. I tak też nie. No dobra, najwyraźniej nic tu po mnie i moich instrumentach.
O co chodzi? Jak wieść gminna niesie, kobiety są w łóżku leniwe. Chcą być traktowane jak księżniczki, pożądane, adorowane i dopieszczane na wszelkie możliwe sposoby. Ok, ale jak się za te względy odwdzięczają? Pozwalają łaskawie się wielbić. I nic ponadto, możliwość wielbienia to i tak ogromny przywilej. Oczywiście, nie wszystkie są takie, niemniej narzekania na łóżkowe kłody rozbrzmiewają głośno chyba pod każdą szerokością geograficzną. Nieruchliwe małżonki doczekały się własnej kategorii dowcipów, choć panom akurat nie bardzo do śmiechu. Ale czy niechęć do sypialnianej współpracy to wyłącznie kwestia lenistwa?
Nie zasłużyłeś sobie…
„Mietek, moja żona chyba umarła. Skąd ten wniosek? Seks taki jak zawsze, ale garów w zlewie przybywa.” Tak w skrócie przedstawia się obiegowa opinia na temat seksu ze stałą partnerką, że generalnie to one nie lubią się wtedy przemęczać. Ale nie trzeba 20 lat małżeńskiego stażu, by doświadczać podobnych „atrakcji”. Wielu facetów powie to samo o młodych, wydawałoby się nowoczesnych w podejściu do seksu kobietach, z którymi są dopiero na początkowym etapie związku, kiedy to z łóżka w ogóle nie chce się wychodzić. I w sumie tak jest, bo kobiety bierne w sypialni niekoniecznie seksem gardzą. Nie, one to nawet lubią, tyle że prezentują podejście dość specyficzne. Na zasadzie: masz tu, chłopaku, moje ciało bez bielizny i… koniec, aktywność ze strony kobiety kończy się na wręczaniu owego cennego daru. A jak już jakaś aktywność się pojawi, to bez błysku w oczach, bez zaangażowania. Ot, taka łupanka żeby się cieszył i przestał narzekać, że tylko się leży.
Oczywiście, kłodowatość nierzadko bywa jak najbardziej celowa, wszak łoże to od wieków sprawdzona arena do wymiany ciosów. Tryb „aktywna” włącza się dopiero w chwilach zagrożenia albo gdy do załatwienia jest jakiś interes. Normalnie już nie. Normalnie seks jest z łaski, za karę, „domyśl się za co”, jako dowód, że facet niczym tępe zwierzę, będzie młócił nawet prawie-że-nieboszczkę, obojętnie kogo, byle się podłożyła, a skoro tak, znaczy, że partnerkę traktuje instrumentalnie i w sumie to nie ma się co starać.
Zdaniem mężczyzn, baby się zwyczajnie rozbestwiły. Stały się niezwykle roszczeniowe i prezentują postawę, za którą tak żarliwie krytykują mężczyzn: nam się wszystko należy. Bo oprócz kobiet, które seks traktują jak zło konieczne są i takie, które bardzo lubią pieszczoty, ale wyłącznie w jedną stronę. Facet ma stawać na rzęsach, ale roszczeniowa kłoda nie zna pojęcia „rewanż”, no przecież ona nie jest do spełniania męskich zachcianek!
Trochę nie wypada…
Roszczeniowość i wygodnictwo nie wyczerpują jednak listy przyczyn kłodowatości. Kobiety przecież nie są wolne od namiętności i pożądania, zwykle chciałyby w spazmach omdlewać z rozkoszy, tylko… no właśnie, nie zawsze potrafią. Boją się. Wstydzą. Albo nawet nie wiedzą, że tak można. W ich głowach przy każdym zbliżeniu uruchamia się jakaś dziwaczna blokada, która nakazuje powstrzymać się przed „niemoralnymi” uczynkami. Dlaczego niemoralnymi? Bo mają zakodowane, że seks, zwłaszcza ten „nie po bożemu”, to preludium do kłopotów i utraty osobistego szacunku.
Kobieca skromność w dalszym ciągu uchodzi za wielką cnotę, a skoro tak, to nie ma tu za bardzo miejsca na wyuzdane zabawy. Dziewczyny boją się otworzyć w łóżku, bo są nauczone, że tak robią wyłącznie panie podejrzanej konduity. Prawdziwa dama nie zachowuje się jak samica w rui. Trochę jak gdyby ostrzejszy seks uwłaczał, no a kto chce wyjść na niewyżytą czy zboczoną? Więc lepiej tą swoją seksualność przytłumić i nie afiszować się z gorącym temperamentem.
Innymi słowy, zbyt ognisty seks to pułapka, bo jemu wtedy będzie zależało wyłącznie na tym, ale nie ma się co łudzić, że te umiejętności kobiecie jakąś chlubę przyniosą. O, co to, to nie. Wręcz przeciwnie. Kobieta ma być króliczkiem do gonienia, boginią, ma być adorowana i niedostępna, a nie klękać przed facetem i pozwalać mu na te plugastwa. TAKIEJ kobiety żaden facet szanować nie będzie. Pożądanie pożądaniem, ale na matkę swoich dzieci wybiera się „porządne”, a „porządne” takich świństw nie robią, prawda? Szacunek to podstawa, lecz szacunku nie zdobywa się erotyczną gimnastyką.
Krytyka nie służy sprawie
Za podobne przekazy wini się przede wszystkim staromodne mamy, babcie, ciotki i całą konserwę, która ma wpływ na młode serca i umysły. Ale swoistą niechęć do seksu zaszczepiają w swoich przyszłych kochankach również mężczyźni. Jak? Ano piętnując głośno i dobitnie kobiety, które nie stronią od igraszek, a pruderia jest im całkowicie obca. Tak, często mają przy tym na myśli te panie, które wdziękami szafują już nazbyt hojnie, lecz nie zawsze jest to jasne dla przysłuchujących się kobiet. One bowiem zazwyczaj słyszą nieco więcej, a nawet jak nie słyszą, to sobie, swoim zwyczajem, przykrą resztę dopowiedzą.
Owe słuchaczki dochodzą do wniosku, że kobiety rozbuchane seksualnie są trochę podejrzane, bo niby fajne, ale po chwili lampka się zapala – a skąd one to wszystko umieją? Pewnie z niejednego pieca chleb jadły, a faceci nie lubią resztek po innych. Wniosek? Na wszelki wypadek warto zachować powściągliwość, bo z dwojga złego lepiej wyjść na skromnisię niż puszczalską. Przechodzona panna, wiadomo, nikt jej nie chce, tylko żeby się zabawić. A nikt nie chce być zabawką w cudzych rękach.
Paradoksalnie więc, największego wampa kobiety potrafią w sobie obudzić z jakimś przypadkowym, mniej znaczącym facetem, z którym chcą się jedynie zabawić. Bo w sumie i tak nic z tego poważnego nie będzie, to nie facet na życie, zaraz odejdzie, to czort z tym, co on sobie potem pomyśli. Ale gdy kroi się coś ważnego, na miarę małżeństwa, to kobieta chce się pokazać z jak najlepszej strony. I wie, że facet nie zechce wziąć za żonę jakiejś wywłoki, co się wycierała z różnymi takimi. Chce tą wartościową, a ona raczej nie zachowuje się jak aktorka porno. Dlatego ciiii, nie przesadzamy z aktywnością. I trzymamy się tej wersji, żeby nie spłoszyć.
Co on sobie pomyśli?
Strach o to, co facet sobie o nas pomyśli, bywa dosłownie paraliżujący. Do wstydu przed podjęciem odważniejszych kroków dołącza też legendarna skłonność do drobiazgowego analizowania. W sypialni mózg się może i wyłącza, ale nie aż tak, bez przesady, przegródka z kombinowaniem pracuje pełną parą. I choćby chciało się zrobić coś niekonwencjonalnego, nie każda kobieta przekuje swoje pomysły w czyny. No bo skąd nagle chęć na nową pozycję albo seksowne przebieranki? Uwierzy, że sama na to wpadłam, bez pomocy osób trzecich? Gdzie to podpatrzyłam? Oglądałam sama? Po co? Czy to mu nie da do zrozumienia, że jest jakby kiepski i potrzebuję dodatkowych podniet? A może pomyśli, że jestem zbyt zdzirowata? A może moje jęki wydadzą się mu śmieszne, a nie podniecające? Może wyglądam wtedy strasznie głupio? Może on woli bardziej pieprznie, a nie tak słodko? A może nie, może na odwrót? A może…
Obawa, że „on sobie pomyśli”, zniechęca również do mówienia rzeczy krytycznych. Bo jak nic on się obrazi i później miesiącami trzeba będzie ratować to nadpęknięte męskie ego. Tylko jak dać do zrozumienia, że jest niezbyt biegły w ars amandi, choć wydaje się mu, że jest bogiem seksu? Bierność jest chyba wystarczająco czytelnym sygnałem, że coś nie halo? No to milczymy. Zaciskamy usta, rozluźniamy uda i czekamy, aż on w końcu zajarzy, że ręką trzeba bardziej na lewo, a sutki to nie krówki, żeby je tak ciamkać. Niestety, on przeważnie nie jarzy, prędzej dochodzi do wniosku, że babka strasznie oziębła jest, zatem nic się nie zmienia, on dalej swoje, ona dalej bez entuzjazmu.
Zdobądź mnie!
Niektóre kobiety są zresztą święcie przekonane, że właśnie taka bierność to coś, co rozpala facetów do czerwoności. No te atawizmy, że przychodził do pieczary, brał i nie patrzył, że protest, samice były jego czy chciały czy nie chciały. A że oni tak lubią we wszystkim do tych jaskiń wracać, to pewnie i to zwalczanie oporu u płci przeciwnej ich kręci, że ona niby nie, ale musi się mu poddać i on robi co chce, a ona taka bezwolna, nie odbiera mu inicjatywy. Palcem nie kiwnie, żeby nie było, że coś tam zawłaszcza. Nie chcą po prostu odbierać mu tej męskości, a męskość zakłada przecież akcję, podbój, panowanie, no skoro w życiu kobiety zagarniają dla siebie coraz to nowe męskie obszary, to niech chociaż w sypialni on czuje się panem. Niech on rządzi, kieruje, dowodzi, dla niej posłusznie komenda „padnij”. Są też dziewczyny, które same z siebie lubią, że są w łóżku tymi zniewolonymi, zdanymi na łaskę i niełaskę pana, i tylko czekają, co pan z nimi uczyni, nieświadome, że dla drugiej strony taki scenariusz nie brzmi jak świetna zabawa.
Kobiety nie starają się też dlatego, że nawet nie wiedzą, iż muszą. W tym sensie, że to przecież na babki się narzeka, jak to one potrzebują godzinnych ceremonii by dojść do sedna, podczas gdy facetowi wystarczy, że dziewczyna jest naga i nie mówi „nie”. Jedyna naprawdę oczekiwana aktywność to seks oralny i ułożenie się we wdzięcznej pozycji. Całej reszty, czułości, wyrafinowanych pieszczot i długiej gry wstępnej, faceci nie potrzebują. Prawdę mówiąc, im szybciej i mniej romantycznie, tym lepiej.
Przeświadczenie kobiet, że mężczyznom do szczęścia wystarczą same rozłożone nogi, prowadzi do tego, że nie robią one niczego więcej, bo jego to i tak nudzi, on tego i tak nie doceni, strata czasu i energii. Bądź też wolą nie wywoływać wilka z lasu. Część kobiet zwyczajnie boi się męskich fantazji, tego, że jak za bardzo rozbudzą swojego partnera, to on zapragnie rzeczy, na jakie one na pewno się nie zgodzą, więc żeby nie było, że prowokują, a potem się rakiem wycofują, od razu są niedostępne, żeby nie robić nadziei.
Ech, samo życie
Ale chyba najbardziej zniechęcające do seksu są kompleksy. Kobieta zadowolona ze swojego ciała, świadoma własnej seksualności nie będzie się zastanawiać: wypada czy nie? Łatwo ją zachęcić do pikantnych zabaw, ba, ona sama chętnie wyskoczy z autorskim pomysłem. Gorzej, gdy nie ma dnia, by myśl o własnych mankamentach nie prowadziła do rozpaczy. Ona może by się i dyspozycyjnie wypięła, ale wtedy on zobaczy, że tyłek wielki, że cellulit, że biust rozlewa się pod pachy, i tak dalej. No nie ma mowy. Absolutnie. Seks musi być pod kontrolą, bez gwałtownych ruchów.
Kompleksy obejmują też sztukę miłosną. Człowiek napatrzy się w internecie na kobiety, co umieją robić czary z mleka i gdzie tam się z nimi równać? Bez sensu. Nie umiem zrobić takiego szpagatu, nie mam tak zwinnych rąk czy języka, nie wygnę się w takiej pozycji, nie zrobię profesjonalnego striptizu, w tym czy tamtym pewnie też jestem kiepska, to nie ma się co wychylać i wystawiać na ośmieszenie.
Do tego kompleksy regularnie karmione są poczuciem niedocenienia w życiu codziennym. Kłodowatość może być cechą nabytą, bo na początku ona była jak dynamit, ale potem się jej odwidziało. Dlaczego? Znudziło się, czy to była wyłącznie przykrywka, żeby „złapać frajera”? Niezupełnie.
Zwykle pociąg do partnera umiera, bo do łóżka kobiety wchodzą naładowane emocjami z godzin poprzednich. A te godziny wypełnione były ciężką pracą na dwa fronty, za którą nikt nie powiedział „dziękuję”. Na harce nie ma siły, bo jak się zasuwa jak robocik, to wieczorem marzy się o odpoczynku, a nie zabawach w boginię seksu. Przede wszystkim jednak nie ma chęci, bo w sumie to energię na miłosne odprężenie dałoby się wykrzesać, gdyby się czuło, że warto. Ale jak tylko gary i brudy, to nastroju nie ma, można jedynie podciągnąć koszulę, żeby on się wreszcie odczepił i dał spać. Do głosu dochodzi zmęczenie i brakuje motywacji, by zmęczenie przełamać łóżkowymi wygibasami, bo i druga strona też niespecjalnie do tego zachęca. Pewnie, nie zawsze to wina wyłącznie faceta, niemniej zbyt często panowie zapominają, że statystycznie kobiety rozpalają się dłużej i jak oczekuje się od nich ognia na pstryknięcie palcami, to kończy się jak kończy. Tli się ledwo.
Łączność szwankuje
Dlaczego więc kobieta nie powie, co jej leży na sercu? Dokładnie. Tu najczęściej jest pies pogrzebany. Oczywiście, że nie powie wprost, w czym rzecz, bo się wstydzi i nie umie nawet jakoś sensownie ubrać tego w słowa, żeby nie zabrzmiało to albo surowo-podręcznikowo, albo jak z opowieściach z meliny. Coś tam popróbuje zasugerować, ale nie z tej strony co trzeba, w tonie pretensji, z piętrową obudową, która porusza wszelkie wyjątki z wyjątkiem tego najistotniejszego, zamiast wziąć go za rękę, uśmiechnąć się i poprowadzić do celu.
Panowie zresztą nie są lepsi. Mierzi ich strasznie, że poza konwencjonalnym misjonarzem i pieszczotami z cierpieniem w oczach nie dostają nic, ale milczą, bo wolą unikać ciężkich dialogów. Albo po prostu zaczynają szukać miodku w innej dziupli. Zdarza się też, że celowo rezygnują z krytyki w stronę swoich pań, bo boją się utraty choćby tych ochłapów. Ona robi coś bardzo tak sobie, no ale zwrócić jej uwagę? Nieee, jeszcze się obrazi i nie będzie robić tego wcale, to już lepiej mieć przeciętnie niż zero. Więc facet przytakuje, że jest super, szczęście i w ogóle, i tak się to ciągnie. Ona się nie poprawia, bo nie widzi potrzeby, on zaciska zęby, bo ma za wiele do stracenia.
Tymczasem dobry seks zawsze jest efektem współpracy. Zawsze. Mężczyznom łatwo przychodzi przyczepianie łatki „lodowej hrabiny”, ale niechętnie przyjmują oni do wiadomości, że na lód w sypialni w dużej mierze sami sobie zapracowali. Mową, uczynkiem lub zaniedbaniem. Kobiety zaś pielęgnują długimi miesiącami swoje urazy i pretensje, jednak gdy dochodzi do konfrontacji, obawiają się szczerości. Cóż, komunikacja. Komunikacja czyni cuda.
49 komentarzy
O ludu to są takie kobiety?! Przecież to dla siebie przyjemność a nie kara nagroda dla partnera.
Trafiają się. A potem zaskoczone, że się nie układa.
Byłam w związku, gdzie to nie była ŻADNA przyjemność. Ból i zero satysfakcji. I tak jak pisze autorka: chromolę nocne igraszki, skoro w dzień nie załużyłam nawet na zwykły uśmiech, a na moje próby przytulenia się słyszę burknięcie: „Odejdź!”.
Nie, nie zawsze seks to przyjemność.
Kurka, splycony temat.
Komunikacja – jak najbardziej, jesli ta druga strona slucha czyni cuda.
Panowie kobieca rozkosz i płomienie w psychice znajduja swoj dom.
Rozpal psychike, daj bezpieczenstwo, zaufanie – to moze cos sie odmieni.
I tu trudno spekulować czy zagrywki dnia codziennego. Dobrze wybrac sie do seksuologa, zbadac poziom hormonow, zadbac o wypoczynek, wspolnie spedzony czas, rozrywkę itd..
Czesc kobiet traktuje seks jako mus ,a wcale nie maja na niego ochoty ,albo sily ,albo fscet jest beznadziejny nie tylko w lozku ale i w samym zyciu wiec skad ma byc chec na seks ….?? Pytanie retoryczne .
Najgorzej jak facetowi wydaje sie ,ze jak wlozy porusza i wyciagnie to kobieta juz jest w niebie , a nie maja pojecia jak sie za seks zabrac i jak kobiete pieacic ,zeby i ona chciala wieksza aktywnosc wyzwolic….
Myślę, że w przypadku ars amandi to działa w dwie strony. Bardziej aktywne kobietki mają nieraz leniuszka w sypialni i odwrotnie. trzeba rozmawiać, szczerze, trzeba się poznać, odkrywac i po prostu starać.
czasami wina lezy po obu stronach, czasami po jednej, bywa tak, ze baba taka juz jest, bywa inaczej, nie zawsze jest to wina faceta, nie zwalajmy wszystkiego na nich drogie Panie 😉 znam zaniedbane zony, z ktorymi nawet nie chce sie zamienic slowa, znam zylety, ktore pracuja, opiekuja sie domem i sa zywa reklama kobiecosci, ilu ludzi tyle opinii
To, że kobieta nie dba o siebie, też z czegoś wynika. Cóż, nasz ośrodek przyjemności jest w głowie. Jeśli facet żonę traktuje jak coś oczywistego, co gotuje, sprząta, wychowuje dzieci, na pewno nie odejdzie, to po co się starać. Kobieta przestaje czuć te motylki, bliskość i zainteresowanie. Seks staje się tylko przykrym obowiązkiem.
piszesz o jakims ufo, dbasz o siebie dla siebie, bzykasz sie dla siebie, przykry obowiazek? odkrywanie koldry, wypinanie tylka i liczenie pekniec na suficie? Blagam! Ja odpowiadam za siebie, swoje zycie, za to kim i z kim jestem, chcesz powiedziec, ze tlusty leb i nieogolone pachy to wina faceta? fakt, kobieta z takim sianem w glowie nie jest obiektem pozadania tylko baba do sprzatania dla wyjasnienia: piore, sprzatam, gotuje, pracuje, swietnie sie czuje…to samo w druga strone Panowie
U każdej kobiety przyczyna leży gdzieś indziej. Najczęściej winni są faceci, sorry…
Pracuje co drugi dzień wstaje o 4.30 pracuje ok 20h i jestem w domu z dojazdem o 4. Czyli dobę jestem na nogach i bez snu… Wstaje po ok 9 czyli po 5h „snu” w domu robię wszystko co jest do zrobienia: pranie, sprzątanie, zmywanie odkurzanie, gotowanie pieczenie ciast, naprawiania remontowanie, nie ma rzeczy co bym nie robil., jestem też z dziećmi jak są w domu w między czasie każde ma jakąś zachciankę… A żona przychodzi z pracy po 8h to odrobi lekcję z synem, a jak kładziemy się do łóżka np 22 to ona 2oexznie jest zmęczona i niewyspana… Nie mówiąc już seksie bo wiadomo że go nie będzie, a ja po takim dniu moge dawać jej rozkosz i pieścić ją kilka godzin i też jestem zmęczony, ale na sex mam zawsze ochotę…
A może wystarczy pogadać i powiedzieć swojemu facetowi czego od niego oczekujecie, co was kręci .
Pogadajcie to nie boli a wiele może zdziałać.
No jeszcze nie spotkałam sie z tak trafnym wyjaśnieniem… nie ze wszystkim sie zgadzam, ale ogólne chyba całkiem trafione. Pozdrawiam
Nie do końca zgadzam sie z tym. Oczywiście nie jestem kobieta i nie do konca wiem co maja w głowie , ale „aktywne” w łożku kobiety są i bedą !
Nie dotrwałam do końca przekonana że to bzdury. Ale czytam komentarze pod artykułem i jestem przerażona bo te „bzdury” mają poparcie w rzeczywistości. Ja Panom współczuję.
Dokładnie. Faceci myślą że lubimy dzięcioły . Nic bardziej mylnego. Poza tym gra wstępna często ogranicza się do ściągnięcia gości. Tyle. Sorry nie tędy drogą.
Faceci sie naoglądają porno i myślą, że to samo z realną kobietą muszą robić i wielu nie ma pojęcia o różnorodności kobiecej seksualności.. A to oczywiscie jest na niekorzyść kobiety…
Ale żeś jełop jesteś…
Jaki maz w dzien taka zona w nocy,,,,:)
I to jest przykład, kiedy to Facet oczekuje, że kobieta „się domyśli”
swietnie wyjasnione, powinien to przeczytac kazdy facet
Kobiety są inaczej skonstruowane..my potrzebujemy emocji..uczuc..tago co facet nam daje całymi dniami..a seks jest tego dopełnieniem..więc jakie relacje taki seks
Myślę, że ostatni akapit opisuje sedno problemu – brak komunikacji. W intymnych chwilach najczęściej odbija się całe życie pary poza sypialnią.
Seks jest bardzo ważny w związku, nie żartujmy sobie z facetów, traktujmy siebie poważnie i rozmawiajmy o swoich potrzebach 🙂
czasami wina lezy po obu stronach, czasami po jednej, bywa tak, ze baba taka juz jest, bywa inaczej, nie zawsze jest to wina faceta, nie zwalajmy wszystkiego na nich drogie Panie 😉 znam zaniedbane zony, z ktorymi nawet nie chce sie zamienic slowa, znam zylety, ktore pracuja, opiekuja sie domem i sa zywa reklama kobiecosci, ilu ludzi tyle opinii
Zdjęcie użytkownika Marzena Wilczewska.
To, że kobieta nie dba o siebie, też z czegoś wynika. Cóż, nasz ośrodek przyjemności jest w głowie. Jeśli facet żonę traktuje jak coś oczywistego, co gotuje, sprząta, wychowuje dzieci, na pewno nie odejdzie, to po co się starać. Kobieta przestaje czuć te motylki, bliskość i zainteresowanie. Seks staje się tylko przykrym obowiązkiem.
piszesz o jakims ufo, dbasz o siebie dla siebie, bzykasz sie dla siebie, przykry obowiazek? odkrywanie koldry, wypinanie tylka i liczenie pekniec na suficie? Blagam! Ja odpowiadam za siebie, swoje zycie, za to kim i z kim jestem, chcesz powiedziec, ze tlusty leb i nieogolone pachy to wina faceta? fakt, kobieta z takim sianem w glowie nie jest obiektem pozadania tylko baba do sprzatania dla wyjasnienia: piore, sprzatam, gotuje, pracuje, swietnie sie czuje…to samo w druga strone Panowie
Ehh i tak od 15 lat,
A może wystarczy pogadać i powiedzieć swojemu facetowi czego od niego oczekujecie, co was kręci .
Pogadajcie to nie boli a wiele może zdziałać.
Dokładnie. Faceci myślą że lubimy dzięcioły . Nic bardziej mylnego. Poza tym gra wstępna często ogranicza się do ściągnięcia gości. Tyle. Sorry nie tędy drogą.
Dokładnie. Faceci myślą że lubimy dzięcioły . Nic bardziej mylnego. Poza tym gra wstępna często ogranicza się do ściągnięcia gości. Tyle. Sorry nie tędy drogą.
Kobiety są inaczej skonstruowane..my potrzebujemy emocji..uczuc..tago co facet nam daje całymi dniami..a seks jest tego dopełnieniem..więc jakie relacje taki seks.
Gdybym złapała złotą rybkę to życzyłbym sobie żeby seks nie istniał.
Prawda jest taka, że albo kobieta jest wulkanem seksu albo lodowcem z Antarktydy i to się nie zmieni raczej. Moja żona nie lubi się kochać, zawsze się wykręca, a jak już dochodzi do zbliżenia to jest kompletnie bierna. Dla niej pozycja na jeźdźca to jest ,, wydziwianie”, o lodziku to tylko mogę pomarzyć, bo ona powiedziała że nigdy tego nie zrobi, nawet jak się calujemy to czuje, że ona robi to z musu. Przed ślubem szału nie było z seksem też, ale jeszcze jak Cię mogę. Teraz to jest dno. Ją mam ogromny temperament a ona seksu by mi przez przez rok nie zaproponowała sama. Próbowałem z nią rozmawiać na ten temat wiele razy, były nawet kłótnie, ale gowno to dało. I nie piszcie mi że to moja wina bo jestem zadbanym facetem, zawsze ogolonym, umytym i pachnącym. W łóżku staram się ją zadowolic, ale reakcji brak, jej jest wszystko obojętne, bylebym już doszedł i żeby miała spokój. Dno dna po prostu.
Marek, nieprawda. Niejeden lodowiec porusza się, gdy ma odpowiednie warunki. To nie znaczy, że Ty jesteś zły, czy że się źle dobraliście. Tego nie sposób ocenić przez internet. Idźcie na terapię, spotkajcie się z mądrym psychologiem, zawalczcie o dobry seks.
Marku ja ma tak samo 12 lat po ślubie i teraz już wiem że tego nie da się zmienić. Trafiliśmy na kobiety, które nie nawidza sexu, dla nich to kara. Moja żona powiedziała mi to w oczy po latach że sex to jak kolejna robota w domu a pracy nikt nie lubi. Pt,ed ślubem moja żona pięknie grała gorąca kobietę a teraz mam 100% swoich obowiązków i jeszcze 40 % jej i uwierz mi to co ja jej fundowalem w łóżku to Grej by się mogło uczyć i nic to nie pomogło i nie pomoże. Mam troje dzieci i kocham je i gdyby nie one to kopnął bym ta zimna królewne w te cztery litery. Powiem Ci tyle znajdź sobie hobby, przyjaciół i ciesz się życiem. Mam koleżankę ex żona kolegi ona też nie lubi seksu – dla niej sex jest po to żeby mieć dzieci a nie dla przyjemności. Miała czterech partnerów po kilka lat i żaden nie wytrzymał. Teraz jest sama i twierdzi że z facetem to udręka, spać nie daje i ciągle pretensje. ZDZIWIENI TAK? Tak tak są i takie kobiety…. nikomu takiej osoby nie życzę. Kiedyś byłem dusza towarzystwa, kochałem spotkania z przyjaciółmi imprezy a teraz już tak sie nie cieszę, moja zimna królewna śnieżka zabrała mi radość życia ale mam dzieci które kocham i one mnie kochają i mam dla kogo żyć. Pomyślcie sobie jakim trzeba być podłym człowiekiem żeby tak drugiego oszukać. Pozdrawiam
Przykra prawda. Mam podobnie. Obaj wdepneliśmy w gówno.
no to jest nas więcej. U mnie to samo, mega kłoda, sex „wymuszony” raz na 3 miesiące. Dałem sobie spokój. Nie będę robił z siebie ofiary i błagał. Jeszcze jedno co zauważyłem, jak żona ma za wygodnie w domu to potem robi z siebie królewnę. Taka KRÓLEWNA Z DREWNA
Doroto i znów tekst okazał się tendencyjny. Zaczynasz ciekawy wpis o kłodach a kończysz go jak zwykle – wina faceta, który czegoś nie zrobił, czegoś nie dopilnował generalnie sam jest sobie winien, że ma w domu kłodę.
Obecnie jestem w 3 stałym długoletnim związku i muszę przyznać, że moja obecna partnerka jest właśnie taką tytułową kłodą. Różni się diametralnie od swoich poprzedniczek w poziomie temperamentu. Obecnie czas oczekiwania na seks wynosi już prawie 4mc. Uważam, że w tym czasie na prawdę nie mam sobie zbyt wiele do zarzucenia. Mało tego aby nie odczuwała zmęczenia po swojej pracy mam wrażenie, że przejąłem również sporą cześć jej obowiązków w domu. Myślicie że to nie męskie? No to może zrekompensuje to tym, że sam naprawiam jej auto (oleje, filtry, koła, czyszczenia). Angażuję się również w przygotowanie narzędzi które ona potrzebuje do realizacji swojego hobby… i co …. i jedno wielkie nic. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ją po prostu kocham i ciężko jest mi się z nią rozstać, A to z kolei skutkuje rozpoczęciem poszukiwań kochanki. Tak droga Doroto i miłe Panie to właśnie jej całkowicie pasywna postawa (opisywana w 1 części Twojego wpisu) przyczyni się to uśmiercenia tego związku.
PS obalę również ewentualne zarzuty o nieromantyczności. Łóżko usłane płatkami róż czy romantyczny weekend w 5* hotelu nad morzem ze spa również nie sprawiły, że moja sytuacja uległa zmianie. WIEM WIĘC DOSKONALE Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA, ŻE KŁODY NA PRAWDĘ ISTNIEJĄ!!!
PS2 W tym samym czasie moja kłódka nie podjęła starań nawet 1 raz!
Po urodzeniu dziecka mąż sam się odsunął ode mnie. Głupie złośliwe docinki z karmienia piersią. Czasami mam wrażenie że traktuje mnie jak krowę a nie jak kobietę. A karmienie piersią to jest dla dobra swojego dziecka. Nie rozumie facetòw.
Jak można nazwać kobietę,, Kłodą,,a później się dziwić ze ma Was w nosie. Drodzy Panowie o kobietę warto zabiegac dzień , miesiac, rok a nawet i 10 lat od momentu poznania. Jeśli dbasz o siebie, a kobieta jest tylko po to by była… Nie oczekujcie ze kobieta będzie wulkanem po waszych romansach z kokezankami, po kolejnym obejrzanym mało przyzwoitym filmiku czy zdieciu. Może dla Was to nic takiego, ale dla Waszej kobiety to ból w serce zadany. Dbajcie, adorujcie, rozpieszczajcie. Chwalcie i zdobywajcie każdego dnia tylko swoją kobietę a sprawicie ze będzie Kochać Was i kochać bliskość z Wami. Kawa do łóżka czy często dawany kwiatuszek to wyraz szacunku.
wydaje mi się, ze takie problemy wynikają z przyzwyczajenia, albo ze strachu. Ja raczej z partnerem się wspieramy i staramy się oboje, tak żeby każdemu było przyjemnie, bo to relacja obustronna. Pamiętam też jak miał problemy z erekcja kilak razy to sama mu znalazłam lek, który mu pomógł, przy częstych rozmowach nie ma skrępowania, mozna o wszystkim mówić i nawzajem sobie pomóc.
amelki, zgadzam się, w związku nie powinno być tematów tabu
Jestem z taką kobietą ponad 6 lat. Jesteśmy małżeństwem. Wcześniej miałem inne kobiety, więc mam rozeznienie. Bardzo lubię siebie. Jestem wysokim – przystojnym, ambitnym, dobrze zarabiającym gościem. Dużo trenuję, uczę się. Jestem pełny energii, z poczciem humoru. Na wszystko sobie w życiu musiałem zapracować sam. Dlaczego o tym piszę, ponieważ wiele Pań czytając tego typu oskarżenia mężczyzn szuka usprawiedliwienia w tym, że kobiety kłody to pewnie przypadki małżonek facetów kiepskich, źle wyglądających, lub nieudaczników. Po latach obserwacji wyciągnąłem wniosek. Uważam, że na taki typ kobiety, czyli zimnej uczuciowo nakłada się parę wspólnych cech wspólnych. Przede wszystkim to są kobiety, które nieświadomie karzą swoich mężczyzn ( przyczyna to najprdoobnej zła relacja z ojcem w okresie dojrzewania) Kobiety o cesze typu rebel, buntowniczki. Kobiety leniwe, bez pasji, większych emocji, męczennice, eferzystki, Kobiety które zawsze błyskawicznie szukają pocieszyciela w matki w momencie problemu. Kobiety, którym brak łagodności, kłótliwe i przede wszystkim zaborcze. Dodatkowo nieśmiałe, oraz nieciekawe świata, żyjące praktycznie cały czas tak samo. Kobiety, które jeśli gdzieś wyjdą to nie potrafią się tym cieszyć. Największe hobby to łóżko, kocyk i domek.
A ja mam niestety takiego „faceta”- chociaz trudno go nazwac facetem w tej sytuacji!!! Szkoda sie nawet rozpisywać
Czytając artykuł, a następnie komentarze, czuję, że jestem gdzieś w samym środku tego tematu… Ponad rok temu zostałam przez swojego męża „pochlebnie” określona kłodą… Nie sposób było się z nim nie zgodzić.. sama przyznałam, że ma 100% racji. Czytając komentarze panów od powyższym artykułem jestem przekonana, że K napisałby dokładnie tak samo – jestem zadbany, zabiegałem, ona wiecznie zmęczona, leży… itd. Tylko, że K nie widział całego szeregu problemów między nami, które dla niego nie miały znaczenia, a już na pewno nie miały związku ze sferą intymną.. Jego ciągłe niezadowolenie, że czegoś nie zrobiłam, uwagi, wymagania, brak rozmowy i zainteresowania… A przez „zabieganie” on rozumiał tyle, że często miał ochotę, inicjował… Tylko że dla mnie powoli przerodziło się to w kolejny obowiązek do wypełnienia… Próbowałam tłumaczyć, że problem leży gdzieś indziej – on swoje: „leżysz jak dmuchana lala” – jakby to była przyczyna, a nie skutek. Czego dowodzi fakt, że przez pierwsze lata naszego związku w sypialni był ogień… W końcu powiedziałam dość… odeszłam… Minęło parę miesięcy.. teraz spotykam się z facetem, którego żona była prawdziwą górą lodową (dlatego nie podważam poprzednich komentarzy pisanych przez facetów)… W jego związku źle było od samego początku, a seks raz na parę miesięcy… W moim kiepski był ostatni rok, gdy naprawdę nam się już nie układało, a nawet jak się nie układało, to 1x w tygodniu był pewnym standardem. Teraz obydwoje odżywamy. Jest między nami fantastyczna chemia, a przy tym to co dla kobiety najważniejsze czułość i zaufanie. Z opowieści obecnego partnera wiem, jak straszne jest bycie w związku, w którym intymność nie istnieje, łóżko służy wyłącznie do spania, a wszelka inicjatywa spotyka się wręcz z agresją… Ze swojego przykładu mogę tylko powiedzieć, że jeśli na początku było super, a potem jest nie tak, to problem leży w relacji, a nie w kobiecie. Więc Panowie być może wielu z Was jest w stanie rozwiązać jakoś tą kwestię szukając rozwiązań może niekoniecznie w sypialni.. A ci, których żony od początku uważały tą sferę za zbyteczną, no cóż… chyba muszą szukać szczęścia gdzieś indziej.
znowu temat cierpiących księżniczek, rzygać sie chce
U mnie jest podobnie w domu robie prawie wszystko remonty gotowanie a zona raca z pracy i odpoczywa a sexu nie ma juz piec lat ale ciagle mowi ze mine kocha nic z tego nie rozumiem ,duzo moglbym jeszcze pisac,dodam tylko ze nie jestem idealny ale zawsze staram sie zeby zona byla zadowolona
U mnie natomiast było tak, że przez pół roku zabierałem się do żony, żeby w ogóle ją spenetrować. Bo to takie strasznie bolesne. Gdyby ktoś to usłyszał, to by nie uwierzył. Dziś jest taka samo. Leży, nie potrafi objąć, nie potrafi wyrazić uczuć. Nie potrafi powiedzieć kocham, dziękuję, przepraszam. Nie potrafi dotknąć. Boi się dotyku.
Kwestia jest taka, że niestety trzeba chcieć. Nie raz mówiłem, żeby pójść do psychologa, seksuologa, potraktować to jako coś ciekawego, wypad do większego miasta, do restauracji, a przy okazji wizyta u tego, czy innego.
Nie. Bo się boi. Strach, żeby się otworzyć.
Jak to wszystko czytam, to każdy widzi tylko swoją stronę. Ja chciałbym się zmieniać. Niestety, nie zależy to tylko ode mnie. W życiu najważniejsze dla ludzi jest bronienie swojego statusu quo. Zmieniać się jest cholernie trudno.
Cała ta sprawa tu podjęta to jest szereg wielu czynników. Dzieciństwa, bodźców, przeżyć, modelu, fobii. Mnóstwo spraw, które wpływają na to, kim jesteśmy.
Natomiast komunikacja to niestety otwieranie się przed sobą, a otwieranie kosztuje, bo musimy odsłonić swoją prawdziwą twarz. Nie każdy jest gotów to zrobić, bo koszty tego są ogromne.
Dlatego, jeśli od początku nie gra się w całkowite otwarte karty, to później trudno to odbudować.
Takie gadki o tym, że kobiety potrzebują afrimacji, czy mężczyźni czegoś innego, są dość żałosne. To również są skutki, a nie przyczyny. Kobiety często są jak zaprogramowane roboty. Nie potrafią nie pracować. Faceci zresztą podobnie.
Każdy myśli, że jego obraz świata jest idealny. Niestety, trzeba potrafić i chcieć się zmieniać. Często mówię swojej żonie: jeśli przestaniesz pracować, świat się nie zadali. Nic się nie stanie. Ale nie rozumie. Nie dociera. Mówię, żeby sobie odpoczęła, zapłacę, pomogę, ale NIE. Będzie źle zrobione, jedzenie będzie kiepskie, jeśli pójdziemy do restauracji itd. Każdy ma pewne wartości, o które dba i musiałby zmienić całego siebie, żeby zmienić sferę seksu. A to niestety nie jest takie proste. Albo inaczej: extremalnie trudne.
Serdecznie pozdrawiam