Główne menu

Dlaczego ludzie myślą, że są bezwartościowi?

Ludzie zbyt pewni siebie z jednej strony wydają się odpychający, ale z drugiej, troszkę się im zazdrości tego wysokiego przekonania o własnej wartości. Bo choć na zewnątrz często sprawiamy wrażenie, że niczego nam nie brakuje, to w głębi duszy wcale tak pewnie się nie czujemy. A niekiedy dopada tak podły nastrój, że wszystko jest mocno na nie. Jestem zerem. Niczego nie potrafię. Do niczego nie doszłam. Moje życie nie ma najmniejszego sensu. Nic nie znaczę i nikogo nie obchodzę.

Chwilowe zwątpienia zdarzają się każdemu, ale u niektórych osób ten stan beznadziei trwa niebezpiecznie długo. Ciągle nawraca. I tak przygnębia, że coraz trudniej się wygrzebać z dołka niskiego poczucia wartości – tym bardziej, że nie brak chętnych na dokopanie i utwierdzenie w przekonaniu że tak, istotnie jesteś bezużytecznym śmieciem.

Dlaczego ludzie myślą, że są bezwartościowi?

Tak bardzo jestem nikim

Porażki są wpisane w ludzkie życie, więc nic dziwnego, że od czasu do czasu pomyślimy o sobie bardzo surowo. I ta refleksja mocno nas zasmuci, a nawet skłoni do łez, bo jak tu nie zapłakać nad swoją beznadziejnością. Ale normalnie ten stan dość szybko mija i wraca dobry nastrój, już się nie widzi własnego życia w samych czarnych barwach. Nie wyzywa się w myślach od durniów i nieudaczników, którzy nie zasługują na nic i niczego nigdy nie osiągną.

Co jednak, kiedy faktycznie tak się o sobie myśli? Chwilowe są raczej te przebłyski optymizmu, natomiast motywem przewodnim pozostaje przekonanie o własnej mierności.

Może niekoniecznie zawsze jest to aż tak skrajne, ale jednak bardzo często pojawia się w myślach owe „jestem nikim, do niczego się nie nadaję”. Strasznie trudno jest znaleźć w sobie coś pozytywnego. Jest głównie wrażenie odstawania od reszty, oczywiście w negatywnym kontekście, bo inni jakoś mogą, potrafią, są w stanie, mają talent. Tylko mi los poskąpił, i choćby nie wiem co, wyżej nie podskoczę.

Niebezpieczne w takim myśleniu jest to, że naprawdę można podważyć sens swojego życia,  co prowadzi do katastrofalnych skutków. Człowiek przekonany, że jest nikim, w końcu zupełnie się podda, przestanie próbować, nie odnajdzie radości również w tych rzeczach, które normalnie sprawiłyby przyjemność. Często w takim stanie unika się ludzi, co potęguje jeszcze bardziej poczucie wewnętrznej gorszości, albo tak się męczy otoczenie depresyjną postawą, że zirytowani wiecznym złorzeczeniem znajomi po prostu sami się odsuną, potwierdzając najgorsze obawy.

Ależ z ciebie nieudacznik

Tak naprawdę mało kto sam z siebie myśli o własnej beznadziejności. To niemal zawsze jest echo wcześniej usłyszanych słów. Mogły one paść w domu, od rodziców, wiecznie niezadowolonych, że „dlaczego nie możesz się tak dobrze uczyć jak Marlenka”. Albo „co z tobą jest nie tak? czemu się zachowujesz jak ostatni przygłup?”. Dzieci, które od rodziców słyszały wyłącznie krytykę, pretensje i wyzwiska nie wyrobią w sobie zdrowego poczucia wartości – nawet jeśli uda im się „wyjść na ludzi”, to wciąż będą kwestionować własne osiągnięcia i każdy przytyk obudzi w nich stare demony.

Wiele złego dla samooceny robią też toksyczne przyjaźnie i związki, bo kiedy bliska osoba mówi „ależ ty jesteś głupia”, to serio boli. I nie spłynie jak po kaczce. Za bezwartościowych często czują się właśnie te osoby, które notorycznie były zastraszane, dręczone, terroryzowane, w szkole, na podwórku, w pracy. Z których niby-przyjaciele regularnie się wyśmiewali i lekceważyli. Albo których partner miał bardzo wiele do powiedzenia na ich temat, tyle że były to jedynie negatywy. Cokolwiek powiedziały albo zrobiły, spotykało się bardzo często z odmową i wyśmianiem, a one nie umiały się obronić.

Im więcej takich ciosów, tym łatwiej uwierzyć, że jest się nikim. No bo jak uwierzyć we własne możliwości, skoro świat tyle razy dobitnie dał do zrozumienia, że nie, nie udało ci się.

Można wprawdzie od tych toksycznych wpływów skutecznie się odciąć, one jednak zostawiły już pewien ślad w psychice, i niewykluczone, że kiedyś ponownie dojdą do głosu. A wtedy wystarczy jedno potknięcie, by nabrać pewności: jestem życiową porażką. Nie tylko wyolbrzymia się osobiste wpadki, ale w zasadzie w każdym wydarzeniu ze swojego otoczenia widzi się swoją winę.

Przeświadczenie o własnej beznadziejności wzmacnia się zwykle przy tych osobach, na których chce się zrobić dobre wrażenie, a ich opinia jest ważna. Dlatego można mieć gdzieś złośliwości kolegów z innego działu, ale przy szefie, z nadzieją na awans, włącza się tryb nieudacznika. Nagle przy surowej teściowej wszystko z rąk leci i głupiej herbaty nie umie się porządnie zaparzyć – bo właśnie przy niej, po tylu wyrzutach „kogo ten mój syneczek wziął za żonę”, człowiek zaczyna wierzyć że jest turbo-przegrywem.

Większość ludzi lubi o sobie myśleć raczej, że mogą wszystko, i często z takim nastawieniem wchodzi się w życie. Rzeczywistość oczywiście weryfikuje te założenia, ale czasem sprowadzenie na ziemię jest zbyt brutalne – choć to nie tyle rzeczywistość, co ludzie. Którzy z jakiegoś powodu obrali sobie za cel „mówienie prawdy”. Myślisz, że coś znaczysz?

Hahaha, otóż nie. A złe słowa wchodzą do głowy łatwiej i znacznie dłużej w niej siedzą. I nie ma znaczenia, że krytyczni szydercy wcale nie są lepsi.

Piętno przeciętności

Od tych niewesołych rozważań ciężko się oderwać, ponieważ człowiek nie żyje w próżni. Nie sposób więc całkowicie odciąć się od porównań z innymi, zwłaszcza teraz, gdy jest internet i media społecznościowe. Bo dzisiaj to już nie tylko sąsiadka z wioski, ale też kompletnie obcy mieszkańcy odległych regionów świata. I jak widzisz, że ktoś dał radę mimo dorastania w kosmicznej biedzie na jakiejś zapadłej prowincji, to własne życie staje się bezwartościowe,
niepełne, nijakie. Podczas gdy inni wyciskają z niego ile się da, są podziwiani, uchodzą za inspirację.

Rzecz w tym, że tą przegraną jest często życie zupełnie zwyczajne. Fakt, bez epokowych sukcesów, ale i bez gigantycznych porażek, jak to się widzi w wyobrażeniach. Wiele osób nastawia się bowiem na to, że muszą być wyjątkowi, pod każdym względem, i zawsze zwyciężać, więc gdy dochodzi do potknięcia, odbiera się to jak koniec świata. Nawet jeśli to zwykła proza życia.

Do tego często ludzie chcą perfekcyjnie ogarnąć zbyt wiele kwestii, chcą być wybitni na wielu polach, i są rozgoryczeni, że tak się nie stało. Porównują się do innych widząc tylko fragment ich dorobku, rzecz jasna ten najatrakcyjniejszy, dlatego ich frustracja jest zwykle pozbawiona racjonalnych postaw, bo opiera się na wyidealizowanych wyobrażeniach kogoś albo czegoś. A że jest jeszcze ta presja wysokiej produktywności, to mamy kolejny przyczynek do spadku nastroju – co ze mnie za łamaga, że nie umiem działać na najwyższych obrotach przez całą dobę. I tak nawet sen może stać się powodem do załamania, wszak ktoś tam śpi 3 godziny na dobę i ma zyliard osiągnięć na koncie, ja zaś, rasowy nieudacznik, muszę odpoczywać.

Jak zacząć myśleć o sobie dobrze?

No właśnie, trzeba po prostu to zacząć – pomyśleć dobrze o sobie. To najprostsze rozwiązanie, i zarazem najtrudniejsze, bo jak się trafi na pułap „jestem zerem”, to niespecjalnie widać dające otuchę światełko w tunelu. Masa ludzi, będąc w tym stanie, jeszcze mocniej nakręca się w poczuciu beznadziei i nie dostrzega w sobie żadnej wartości.

Dosłownie żadnej. I mimo najszczerszych chęci, ich bliskim nie udaje się wytłumaczyć, że absolutnie nie mają racji.

Jest to pewna forma samobiczowania, podczas której dokłada się kolejne ciosy, tak że nie tylko jesteś głupia i brzydka, ale też nikt cię nie lubi, nigdy nie pojedziesz na wymarzone wakacje, nie zaznasz prawdziwej miłości, jesteś za tępa na lepszą pracę, każdy tobą gardzi, jak dostaniesz dwie kulki, to jedną zgubisz, a drugą zepsujesz, i nawet pies sąsiadów na ciebie jedyną w bloku głośno szczeka i nie pozwala się pogłaskać. Czasami to dochodzi aż do takiego absurdu, że zaczyna się wymyślać własne niedociągnięcia i wstydliwe porażki, byle tylko pognębić się jak najmocniej.

Wsparcie bliskich zawsze choć trochę pomaga, ale ich zapewnienia zadziałają dopiero, kiedy samemu się w nie uwierzy. A to niestety jest potężne wyzwanie dla kogoś, kto całymi latami wierzył i wmawiał sobie, że jest bezwartościowym robakiem. Ale jakkolwiek „przestań narzekać” jest bardzo irytującą radą, tak tutaj sprawdza się idealnie, no bo jak nie mieć swojego życia za porażkę, jeśli tylko tak się je własnymi oczami widzi?

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>