Główne menu

Dlaczego mężczyźni nienawidzą szczęśliwych singielek?

Szczęście innych bywa mocno irytujące, ale można to od biedy zrozumieć, jeśli komuś niespecjalnie się wiedzie i po prostu ciężko mu znieść, że ktoś ma dużo lepiej – bo on też by tak chciał, ale niestety nie wychodzi. Dziwne jest natomiast, kiedy silną złość wywołuje czyjś styl życia, który nie wydaje się komukolwiek wadzić.

Jak single. A w szczególności samotne kobiety. Wystarczy, że taka singielka zamanifestuje zadowolenie ze swojego życia, a od razu spływa na nią fala czystej nienawiści. Oczywiście nie tylko, bo wielu im szczerze gratuluje, niemniej istnieje pewna grupa mężczyzn, dla których szczęście + singielka w ogóle nie powinno iść w parze – czemu głośno dają upust. Dlaczego tak ich to boli?

Dlaczego mężczyźni nienawidzą szczęśliwych singielek?

Czy można być szczęśliwym singlem?

Można. Nawet gdy nie jest to stan dobrowolnie wybrany, wciąż da się tak ułożyć sobie życie, by dni nie wypełniały wyłącznie pustka, smutek i frustracja. Ba, można wręcz w swojej samotności odkryć przeróżne korzyści, co osłodzi brak drugiej połówki i udowodni, że do życiowej satysfakcji nie trzeba koniecznie dochodzić we dwójkę. To jednak najwyraźniej nie daje pewnym ludziom spokoju – na widok szczęśliwej singielki coś w nich pęka, coś się odpala, i za wszelką cenę muszą ją uświadomić, jak bardzo się oszukuje.

Co ciekawe, owa nienawiść często nie ma żadnych sensownych podstaw – nie jest to bowiem kobieta, która w przeszłości dała im kosza, odrzuciła ich propozycję małżeństwa, okazywała lekceważenie, wzgardziła okazywaną sympatią. Nie, to zwykle obce dziewczyny, których jedyną winą jest właśnie to, że są same, i zamiast rozpaczać z tego powodu pozostają radosne, aktywne, spełnione. A już najgorzej, gdy się ze swoim szczęściem afiszują i mówią wprost, że jako singielki po prostu czują, że żyją.

Co poniektórzy odbierają owe deklaracje niczym obelgę. I oczywiście nie dowierzają, stąd tyle jadowitych komentarzy o ścianie, zużyciu, utracie wartości, kotach, winie i całej tej reszcie, która ich zdaniem jest nierozłączna ze statusem starej panny. Bo tak się utarło, że jak jesteś samotna, zwłaszcza w pewnym wieku, to oznacza, że przegrałaś życie, ominęło cię coś istotnego i na bank każdego wieczora beczysz z rozpaczy w poduszkę, bierzesz leki albo wpadasz w alkoholizm. I najpewniej nikt cię nie chciał albo tak strasznie wybrzydzałaś za młodu, że koniec końców zostałaś sama.

Nie może być ci dobrze

To jasne, że dla wielu osób samotność nie jest niczym przyjemnym, ale z jakiegoś powodu szczęśliwy singiel mężczyzna nie wydaje się wybrykiem natury. Za to zadowolona singielka już tak. Bo niemożliwe, żeby naprawdę istniała – ona musi ściemniać i robić dobrą minę do złej gry. Skąd aż tak wielka niewiara? Ano z przekonania, że jedynym celem kobiety jest znaleźć sobie chłopa, i cała reszta to nic nieznaczący substytut.

To przekonanie widać na każdym kroku, zresztą nie tylko ze strony wrogo nastawionych mężczyzn. Singielek częściej się pyta, czy kogoś mają, a jeśli nie, to dlaczego. I kiedy sobie kogoś znajdą. I czy w ogóle szukają. A może chcą poznać naszego syna albo kolegę? Kiedy zaś nagabywana singielka odpowie, że póki co dobrze jej tak jak jest, pytający uśmiechną się uprzejmie, ale wiedzą swoje. Po prostu wiedzą i już. Cokolwiek powiesz jako singielka, zostanie to odebrane z dużą rezerwą – ludzie uwierzą dopiero, gdy przyznasz jak ci źle.

Znowu najłatwiej to sprawdzić w mediach społecznościowych. Jak tylko jakaś dziewczyna nagra filmik zachwalający jej życie w singielstwie, w komentarzach szybko zaroi się od krytyków. Nierzadko wraz z nagonką pojawia się tak rozbuchana agresja, że autorki kasują posta albo chowają się za kłódką – groźby gwałtu czy śmierci wcale nie są rzadkością, a mówimy przecież o reakcji na to, że ktoś dobrze czuje się sam ze sobą i pokazuje, jak dobrze się bawi.

Powinnaś mieć faceta

Złość podsyca również to, że kobieta bez rodziny nie jest przytłoczona tyloma obowiązkami, tylko ma czas na przyjemności i może siebie postawić na pierwszym miejscu. To się komentatorom wydaje głęboko niemoralne, bo jak to tak, żyć beztrosko? Najwyraźniej dobra zabawa to grzech tak ciężki, że zasługuje na przemoc i potępienie, co krytycy argumentują krótkim „powinnaś mieć męża i dzieci”. Na „powinności” się oczywiście nie kończy – samotna kobieta jest żałosna i głupia, szkoda tylko, że kiedy zrozumie swój błąd, będzie już za późno. Do tego chwaląc się swoim singielskim życiem kobiety piorą mózgi naiwnym nastolatkom, obrzydzają tradycyjne wartości, niszczą rodzinę, degenerują społeczeństwo. Słowem, sieją szkodliwą propagandę, dlatego należy je uciszyć.

Zabawne jest to, że wiele owych szczęśliwych singielek wcale nie twierdzi, że posiadanie rodziny to jakiś koszmar, nie szydzą z żon i matek. Nikogo nie przekonują, że tylko one postępują właściwie – raczej pokazują, że można też iść inną drogą, a jak ci nie wyszło w związku, to jeszcze nie koniec świata i wciąż możesz mieć fajne życie. Ale niektórym to wystarczy – odrzucasz „naturalną rolę”, więc masz coś nie tak z głową, a zresztą na pewno kłamiesz.

Dlaczego jednak tylko życie z mężczyzną miałoby przedstawiać jakąkolwiek wartość? Cóż, przez całe wieki to tak wyglądało – kobieta musiała wyjść za mąż i wszystko kręciło się wokół niego oraz dzieci. Wprawdzie często niewiele to miało wspólnego ze szczęściem, ale tak się utarło, że tylko będąc w związku możesz się spełnić jako kobieta. Z czego łatwo wysnuć wniosek, że dopóki nie zmienisz stanu cywilnego, szczęścia nie zaznasz. I nieważne, co tam sobie wymyślisz, bo żadne studia, żadna praca czy zainteresowania nie zmienią brutalnej prawdy.

Jak można odrzucić szczęście?

Mężczyźni, którzy nie mogą znieść szczęśliwych singielek, nie mogą znieść tak naprawdę faktu, że kobiety mogą się bez nich obejść – nagle nie muszą mieć męża i proszę, wybierają stan wolny, co tylko potwierdza, że kobiety nigdy nie powinny same o sobie decydować. Złości to tym bardziej, że ich zdaniem kobiecie jest dużo łatwiej wejść w związek, a przede wszystkim mieć seks, więc odrzucanie tego jest jak palenie banknotami w piecu – bezsensowne marnotrawstwo i brak docenienia prawdziwej wartości tego, co się miało na wyciągnięcie ręki.

To by tłumaczyło, dlaczego najczęściej problem z singielkami mają mężczyźni „z dołu”, bez szczególnej pozycji, pieniędzy, wyglądu, charyzmy. Tacy, którym rzeczywiście nie jest łatwo poderwać dziewczynę. I to właśnie oni zazwyczaj najmocniej optują za „tradycyjnym porządkiem”, ponieważ widzą w nim wzrost szans na wejście w związek małżeński, a im więcej swobody mają kobiety, tym trudniej je przekonać do podporządkowania mężowi.

Singielka, która mówi, że jest szczęśliwa, wzbudza w wielu mężczyznach bardzo nieprzyjemne emocje – czują się oni niechciani, mało atrakcyjni, niegodni pożądania. Łatwo w takim stanie się zradykalizować i zatęsknić za przeszłością, kiedy kobieta raczej nie mogła sobie dowolnie wybierać. Dlatego widząc ją uśmiechniętą, jak pije drinki z koleżankami, wyszywa, piecze ciasto tylko dla siebie, piszą „obyś zdechła samotnie z kotami”.

Za łatwo ci się żyje

Zadowolona z życia singielka kłuje w oczy, bo wychodzi nagle, że mężczyzna nie jest niezbędny do przeżycia. Nie jest nawet potrzebny do rozrywki, ta bowiem jest powszechnie dostępna również dla osób samotnych. To spory cios dla męskiego ego, ponieważ wciąż mężczyzn się uczy, że ich główną rolą jest bronić, dostarczać zasobów i prowadzić, a tymczasem sporo kobiet nie wydaje się być tym zainteresowanych. Co bynajmniej nie znaczy, że mężczyznami nie są zainteresowane wcale. Są, tylko często chcą związku na nieco innych zasadach – wygląda to trochę tak, że na fali zmian społecznych kobiety faktycznie poszły do przodu, a mężczyźni zostali w miejscu albo nie mają pojęcia, w którym kierunku się udać, bo też mało kto im ten kierunek tak naprawdę pokazuje.

Smutne jest jednak to, że zamiast spróbować zrozumieć, co kryje się za szczęściem singielek, wielu z nich woli szydzić, wyzywać, grozić, wymyślać niestworzone historie i obwiniać za upadek świata. Wmawiać, że bezużyteczne, zbędne, zdesperowane, egoistyczne, oszukują same siebie, a ich dorobek – czymkolwiek by nie był – nikomu nie imponuje. W związku z czym należałoby je na powrót zamknąć w domach i przymusić do uległości. Co w sumie idealnie puentuje „karygodne” postawy singielek – jakim cudem niby miałyby odnaleźć szczęście u boku kogoś, kto chce je traktować jak podczłowieka?

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>