Dlaczego nie możemy się dogadać? Czyli o damsko-męskiej komunikacji
W wielu poradnikach możemy przeczytać, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus, że dzielą nas takie różnice, że nasza codzienna komunikacja to droga przez mękę.
Mając tę wiedzę, można byłoby się załamać i stać się milczkiem, jednak to nie rozwiązuje problemu. My kobiety musimy mówić, opowiadać, bo w ten sposób pokazujemy, że żyjemy. To NIE przesada!
Mówiąc, dzielimy się emocjami, porządkujemy własne myśli, odnajdujemy rozwiązania, ale przede wszystkim zmniejszamy stres, który się w nas nagromadził, znajdujemy w sobie siłę, by stawiać czoła kolejnym wyzwaniom.
Mężczyźni mówią w całkiem innym celu. Oni rozmowę traktują bardzo konkretnie. Gdy zaczynają, zazwyczaj dokładnie wiedzą, co chcą powiedzieć. Są jednoznaczni, powściągliwi w słowach, skoncentrowani na celu.
Dla nich mowa ma bardzo jednoznaczne znaczenie, dlatego tak łatwo gubią się we wszelkich aluzjach, gierkach słownych, niuansach. W tym my – kobiety jesteśmy zdecydowanie lepsze. Trudniej jednak nam podzielić się tym wszystkim, co czujemy, w taki sposób, by oddać całe spektrum emocji. Słowa są zazwyczaj zbyt toporne, wspomagamy się gestami, mimiką, dużo chętniej i równie perfekcyjnie odczytujemy emocje rozmówcy. Jednak nie we wszystkim jesteśmy takie dobre…
Dlaczego nie możemy się dogadać?
Bo słowa nie są zgodne z gestami
Żyjemy w czasach, kiedy kłamiemy kilkanaście razy na godzinę. Oczywiście naukowcy to zbadali. Okazało się, że mijamy się z prawdą średnio 18 razy w ciągu 60 minut. Chcemy sądzić, że są to przede wszystkim kłamstwa altruistyczne, które mają prosty cel – uniknięcie zranienia drugiej osoby.
Niestety bardzo często są to kłamstwa wypowiedziane w jakimś konkretnym celu, dla osiągnięcia wymiernych korzyści. I pod tym względem są wyrafinowane.
Zazwyczaj nie kłamiemy perfekcyjnie. Zdradzają nas gesty. Gdy jesteśmy sprawnymi obserwatorami – nasza podświadomość podpowiada nam, czy nasz rozmówca jest z nami szczery (przeczytaj, po czym sprawdzić, że on kłamie). To, co jednak uchodzi w kontaktach z osobami, które nie są nam bliskie, jest szczególnie bolesne w trakcie rozmowy z ukochanym.
Gdy on kłamie, pojawia się lęk, który skutecznie nas blokuje. Zaczynamy szukać odpowiedzi na pytanie, co się dzieje. Często domyślamy się najgorszych rzeczy, snujemy czarne wizje. Do związku wkracza niepewność, która nas niszczy dzień po dniu.
Bo nie jesteśmy gotowi do rozmowy
Nie jest prosto zrezygnować z rozmowy w gniewie. Zazwyczaj gdy kumulują się w nas emocje, nie jesteśmy w stanie zapanować nad nimi. Cali się gotujemy. Czekamy tylko na moment, żeby mu to wszystko wygarnąć. Niestety on postępuje dokładnie tak samo i słowami atakuje mocno, celnie, dokładnie tam, gdzie boli najbardziej.
Tymczasem, gdy on już zapomina o kłótni, Ty trawisz jego słowa przez następne godziny, a czasami tygodnie, lata, to, co on powiedział podczas ataku furii. Słyszysz, że wcale nie chciał za Ciebie wyjść, że jesteś taka niezaradna, że z niczym sobie nie radzisz. Może on wielokrotnie Cię przeprosi, z kwiatami wycałuje, ale w Tobie pozostaje niepewność i lęk. Już na stałe.
Bo się nie rozumiemy
Nie rozumiemy się, bo trudno pogodzić schemat komunikacji w ten sposób, by intencja nadawcy zgadzała się z jego słowami, a wypowiedziana zdania były zrozumiane tak jak tego chce nadawca. Odbiorca każde zdanie interpretuje, a im więcej jest nieporozumień między dwoma osobami, tym interpretuje komunikat gorzej – na niekorzyść nadawcy. Łapie za słówka, znajduje nieścisłości, podważa każde słowo.
Przeprowadzono pewien eksperyment, który wykazał, że najlepiej dogadujemy się w obcym języku, takim, którego nie znamy perfekcyjnie. Najlepiej jesteśmy rozumiani, kiedy obawiamy się, że nasz komunikat zostanie źle odebrany. Co wtedy robimy? Najczęściej mówimy powoli, wyraźnie, gestykulujemy, upewniamy się, czy rozmówca nas zrozumiał, czy sami zostaliśmy zrozumiani.
I tu tkwi klucz do rozwiązania problemu – psychologowie podkreślają, że w trakcie rozmowy powinniśmy co jakiś czas upewnić się, czy dobrze się rozumiemy. Początkowo może wydawać się to dość nienaturalne, ale z czasem, gdy wejdzie nam w krew…”Czy chciałeś powiedzieć, że…”, „Masz na myśli, że…”, „Czy zrozumiałeś to, co mówię?” „Powiedz, jak odbierasz moje słowa..”
4 komentarze
Bo komunikacji, zasad, jak się dogadać nie uczą w szkołach – a błąd! Bo tego zwyczajnie trzeba się nauczyć
Zgadzam się…W szkołach to uczą, ile węgla wydobywaliśmy w którym roku, które miasto jest większe, które jest stolicą województwa…itd
Bardzo ciekawe, już wiem, czemu tak ciężko nam się dogadać w drazliwych kwestiach 😉
Zawsze jest szansa 🙂