Główne menu

Dlaczego od kobiet częściej oczekuje się wybaczania?

Związki powinny być na dobre i na złe. Rozstanie z byle powodu jest raczej niedojrzałe, ponieważ nie da się żyć we dwoje i nigdy nie doświadczyć żadnego kryzysu. I właśnie po to masz partnera, by wsparł cię również w tych ciężkich chwilach, zrozumiał twoje niedoskonałości, pomógł w naprawianiu popełnianych błędów.

Tylko czy owo wsparcie powinno być bezwarunkowe? Tu zdania są podzielone, choć widać, że częściej takiej postawy oczekuje się od kobiety. Żona, która wiernie trwa przy mężu, bez względu na jego wybryki, często uchodzi za ideał, nawet jeśli przy okazji wytyka się jej naiwność. Mężczyzna przeciwnie – pewnych rzeczy swojej kobiecie wręcz nie powinien wybaczyć, ma ją nawet prawo surowo ukarać. Czyżby więc partnerskie wsparcie zależało od płci?

Na ile błędów można pozwolić?

Jak powie chyba każdy psycholog, wybaczanie jest kluczowe dla zdrowia psychicznego, i żeby uleczyć swoje „duchowe” rany, po prostu warto się na to zdobyć, nie tyle dla tej drugiej osoby, ile właśnie dla siebie. Co jednak w ważne, wybaczyć nikt nie ma obowiązku – ten proces musi zajść dobrowolnie, a nie pod naporem próśb czy szantażu emocjonalnego.

Tymczasem w wielu związkach wybaczanie błędów jest niejako „funkcją domyślną”, czegokolwiek by partner nie zrobił – bo tak niby działa prawdziwa miłość.

I da się wyczuć w niektórych kręgach, że przebaczanie jest odpowiedzialnością ofiary. Która teoretycznie ma wolną wolę, jednak gdy nie chce zapomnieć o swojej krzywdzie, zaczyna się ją zrównywać z oprawcą, jak gdyby odczuwany ciągle żal i gniew miały ten sam wymiar co doświadczony akt przemocy. A im więcej czasu mija od dramatycznego wydarzenia, tym silniejsza wydaje się presja, by grzeszny uczynek puścić w niepamięć.

Dla części irytujący jest zresztą nie tylko brak wybaczenia, ale i domaganie się sprawiedliwości, zauważalne chociażby przy sprawach o przestępstwa seksualne – ok, oprawca postąpił paskudnie, lecz teraz przez jeden błąd ma zostać mu zniszczone cała przyszłość? O samych złoczyńcach też często mówi się w takim właśnie kontekście – nie, że
komuś zmarnowali życie, tylko że tak głupio zmarnowali je sobie. O ofiarach niespecjalnie się pamięta, a bywa, że w jakimś procencie są one w sumie same sobie winne. Lub „no po prostu tak jest”, „przestań się ciągle mazać i weź się w garść, świat jest brutalny, zapomnij i idź do przodu”.

Koniec końców, w niektórych przypadkach, to ofiara musi zrobić więcej, a kiedy nie chce odpuścić, to opinia publiczna odwraca się od niej plecami. Sprawca natomiast pozostaje bezkarny bądź też jego kara nie będzie adekwatna do stopnia przewinienia. I bez większego problemu znajdzie obrońców wśród „swoich”.

Było uważać, kogo wybrałaś na męża

Nie jest to na szczęście standard we wszystkich sprawach, niemniej to całkiem wyraźny trend, kiedy mowa o związkach. Statystycznie, mężczyźni mają znacznie większy problem z wybaczaniem płci przeciwnej, podczas gdy kobiety robią to chętniej albo częściej po prostu nie mają za bardzo innego wyjścia. I jest dużo mniej współczucia dla pokrzywdzonych przez partnerów kobiet – wystarczy posłuchać, jaką niechęcią darzy się samotne matki.

Oczywiście to nie tak, że nikt się nie lituje nad bitymi i zdradzanymi żonami, i że nikt im nie pomaga. Ale jednocześnie padają liczne wątpliwości. Czy naprawdę nie wiedziała, z kim się wiąże? Czemu dopiero teraz się skarży? A skąd w ogóle wiemy, że nie kłamie i nie próbuje faceta wkopać? I mimo krytykowania kobiecej naiwności oraz głupoty gdzieś tam pod spodem kryje się jednak oczekiwanie, by żona przymykała oczy na różne wybryki męża.

Co wielu kobietom miesza w głowie, bo skoro mężczyźnie wolno więcej, np. zdradzić, to jak ocenić, gdzie przebiega granica? Mąż, który ciągle wybacza wybryki swojej partnerki, będzie wyszydzany, zostanie zwykłym frajerem, praktycznie u nikogo nie zyska sobie tym szacunku czy choćby zrozumienia. Ale żona w analogicznej sytuacji… Nie wszyscy się zgodzą, że źle robi, wybaczając. W końcu żona powinna być mężowi posłuszna, to on rządzi, on jest głową domu, robi dla rodziny tyle, że w sumie to mu się należy.

Cierpliwie poczekaj

Jest mnóstwo historii opowiadanych przez osoby publiczne i nie-publiczne, jak to żona latami cierpliwie znosiła grzechy męża zamiast go kopnąć w cztery litery. I właśnie dzięki tej cierpliwości okazała się tą jedyną, tą prawdziwą kobietą, która nie patrzy tylko na pieniądze, potrafi kochać, nie odwróciła się – czym pięknie dowiodła swojej wierności, była szczerze oddana, a nie jak te przelotne, wyrachowane, wymagające kochanki. W polityce też spotykało się przykłady kobiet, które twardo stały przy mężu, trzymały ich stronę, choć były przez nich zdradzane i oszukiwane – cały świat wiedział o ich poniżeniu, a one z klasą milczały i nawet nie wniosły o rozwód. Lecz odwracając sytuację – kto by pochwalił męża za „klasę”, gdyby to on wybaczał romanse żony?

Na koniec snutych opowieści owi mężczyźni zawsze dodają, jaką to fantastyczną żoną okazała się ich wybranka, i że spotkało ich największe szczęście, tak dobrze trafić. Z czego wynika, że najbardziej wartościowa kobieta to najwyraźniej ta, która pozwala wejść sobie na głowę, podczas gdy jej nieugięte koleżanki „rozstają się bez powodu i psują relacje”.

Prowadzi to często do sytuacji, w których świadkowie zastanawiają się, dlaczego ona tyle lat znosiła to piekło i nie odeszła? Czyli jesteś frajerką, że się dajesz krzywdzić, ale kiedy się bronisz, wcale nie będziesz w lepszej sytuacji. Bo po pierwsze, sama sobie tak wybrałaś, a po drugie, mamy słowo przeciwko słowu, a po trzecie, facet się tak nie zachowuje bez powodu, musiałaś go czymś sprowokować.

W podejściu do zdrady, niewracaniu na noc do domu czy przedkładania kolegów nad rodzinę przewaga po męskiej stronie jest mocno widoczna. Mężczyznom częściej to uchodzi na sucho, częściej zostaje im to wybaczone, i wielokrotnie tłumaczy się to tym, że faceci nie zostali stworzeni do monogamii i osiadłego trybu życia, co partnerka powinna zrozumieć. Dla kobiety jednak rodzina powinna być bezwzględnym priorytetem, a jej złe zachowanie uderza
bezpośrednio w męskość partnera – zdradzona kobieta będzie poniżona, ale wciąż kobieca, jednak mężczyzna, który po zdradzie nie wyciągnie żadnych konsekwencji, będzie godnym pogardy przegrywem, a nie facetem.

Dodaje się do tego często wytłumaczenie, że męskie wyskoki nie szkodzą rodzinie, bo on wciąż wypełnia swoje podstawowe role, i jedynie duma żony została urażona. Kobieta zachowująca się niewłaściwie zaniedbuje dom, a zhańbienie honoru mężczyzny jest już przewiną znacznie poważniejszego kalibru – żona, jako podległa mężowi, nie powinna nigdy stawiać go w kłopotliwej sytuacji. Wykorzystując niższą pozycję kobiet, udało się po prostu wprowadzić bardzo wygodny, podwójny standard – kobiecą sprawą jest czekać i wybaczać, za to mężczyzna, jako ten silniejszy, nie może puszczać płazem jakiejkolwiek zniewagi.

Do dzisiaj zresztą dzieci socjalizuje się w ten sposób, bo to głównie dziewczynki uczone są empatii, zrozumienia dla czyjejś sytuacji, unikania gniewu, przez co w dorosłym życiu miewają problem z egzekwowaniem granic. Zemsta za doznaną krzywdę jest raczej czymś męskim, ponieważ oznacza, że nie dajesz sobą pomiatać, jesteś wojownikiem, walczysz o sprawiedliwość. U kobiet zemsta jest zwykle odbierana pejoratywnie – szukające odwetu baby są małostkowe, kierują nimi negatywne emocje, nie panują nad sobą, nie potrafią odpuścić.

Dlatego ciężko znaleźć właściwy balans pomiędzy tym, by nie uchodzić za mściwą, zgorzkniałą jędzę, ale też nie być kobietą, która się nie szanuje.

Nic lepszego cię nie spotka

Na swój pokręcony sposób taki związek, w którym kobieta pokornie niesie swój krzyż i czeka, aż mąż się opanuje i zrozumie, jaki skarb posiada w domu, jest często postrzegany jako romantyczny. Że warto wycierpieć swoje, bo na koniec spotyka cię wielka nagroda – uznanie, że jesteś czyjąś miłością życia, wystarczyło poczekać, żeby mąż dorósł i przejrzał na oczy.

Szczególnie gdy jego przewiny są w miarę „łagodne” – brutalna przemoc rzeczywiście odrzuca, ale zdrady, znikanie na całe dnie, bujne życie towarzyskie, czasem też nałogi, już znacznie mniej.

Prawdziwie dobra żona bowiem nie czepia się męża bez powodu, a słusznego powodu, bądźmy szczerzy, prawie nigdy nie ma. Nie ma wygórowanych oczekiwań, przy czym znowu – pod „wygórowany” można podciągnąć najbardziej podstawowe rzeczy. Niech po prostu zrozumie, że chłop już tak ma, jednak jej owa zasada nie obowiązuje.

Żona, która wyciąga zagubionego męża za uszy, może być postrzegana jako bohaterka. Ta, która rozumie, że miłość to nie tylko kwiaty, spacery i diamentowe kolczyki bez okazji. Tak samo jak żona, która nie krytykuje poczynań męża, ufa mu bezgranicznie, nie podważa jego decyzji, mimo że sama na tym straci. Zupełnie jak gdyby bez tego całego cierpienia i upokarzania nie dało się zbudować związku na całe życie.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>