Dlaczego plotkujemy i czy to zawsze jest takie złe?
„Plotkara” to raczej nie jest chlubne określenie. Rzadko kto się upodobaniem do plotkowania publicznie chwali, choć robią to niemalże wszyscy. Jest bowiem coś wstydliwego w obgadywaniu innych, jakaś małość, słabość charakteru. Plotkarzom się nie ufa, a kiedy wchodzą do pokoju, reszta jak na zawołanie zmienia temat, żeby do niepowołanych uszu nie doszły treści, które rzucone w dalszy obieg narobiłyby smrodu. Bycie przedmiotem plotki to nic miłego, a najgorsze, że jak już trafi ona w eter, to może dotrzeć do zaskakująco szerokiego grona i przybrać takie rozmiary, że z pierwotnej historii prawdziwe zostało już chyba tylko imię. Plotkowanie nie daje więc nic, poza złośliwą satysfakcją obrobienia komuś tyłka. A może jednak da się w niej znaleźć coś pozytywnego, skoro tyle osób to robi?
Czym wyróżnia się plotka?
Plotka tym różni się od suchej informacji, że zawiera dodatkową nadbudowę. Nie jest kłamstwem, a raczej nieco podkoloryzowanym faktem, opakowanym w subiektywną opinię.
Niemniej służy w pewnym sensie właśnie do przekazywania informacji, jest popularną formą komunikowania się z innymi ludźmi. Po prostu dużo w niej emocji, a nierzadko też plotce towarzyszą ukryte, niezbyt czyste motywy.
Zdarza się też, że w plotce większość przekazywanych rzeczy jest wymyślona. Ktoś coś usłyszał, ale za mało, by uczynić z tego smakowity news, dlatego dochodzi rozbudowana nadinterpretacja, plus kilka kłamstewek, ale często podanych tak, że brzmią jak „szczere wątpliwości” – po prostu plotkujący „głośno się zastanawia”. W takich przypadkach intencje zazwyczaj są jednoznaczne – plotka ma popsuć opinię, zaszkodzić, sprawić przykrość, być formą zemsty. I zwykle jej odkręcenie jest bardzo trudne, bo taka jest siła pierwszego przekazu i zasiania ziarenka wątpliwości.
Plotkować uczymy się już w bardzo młodym wieku, a w zasadzie jest to niemal automatycznie nabywana umiejętność, bo wystarczy trochę poprzebywać z ludźmi, żeby pojąć, w jaki sposób można wpływać na ich zdanie oraz postrzeganie innych osób. Nie da się też ukryć, że plotkowanie jest po prostu formą rozrywki. Jest przyjemne, i nawet jeśli się otwarcie tym gardzi, to nie zawsze się udaje zamknąć uszy na pikantne szczególiki, choćby dotyczyły one kogoś kompletnie nieznanego. Ogromna popularność wszelakich reality show ma duży związek dokładnie z tym – widzów przyciąga przed ekran, jak uczestnicy się obgadują, knują za plecami, komentują zachowania czy wygląd nieobecnych. I na dokładkę jeszcze widzowie mogą dodać coś od siebie.
Jest oczywiście w plotkowaniu sporo poczucia wyższości, ale niektórzy robią to z prawdziwym wdziękiem – potrafią ubrać sprzedawaną historyjkę w dobry dowcip, i da się w tym wyczuć mimo wszystko całkiem sporo serdeczności. A tam, gdzie niespecjalnie jest możliwość oddawania się ciekawym rzeczom, wymiana ploteczek staje się jedyną dostępną rozrywką.
Bo co by nie mówić, plotki spajają. Wspólny wróg jednoczy, i obgadanie go od każdej strony działa oczyszczająco, jak też pokazuje, że mamy sojuszników, że ktoś nas rozumie i podziela podobne wartości. Plotkując z innymi, można się przekonać, że nasze uprzedzenia nie są najwyraźniej niczym złym, skoro grupa myśli podobnie, i jednocześnie zyskuje się aprobatę otoczenia oraz kilka punktów na plus – no mam swoje wady, no ale tamta to dopiero porażka.
Uważaj, co robisz
Właśnie ta spajająca funkcja plotki pokazuje, dlaczego tak powszechnie korzysta się z tego narzędzia. Plotkom można bowiem całkiem łatwo dyscyplinować niepokornych, odstających od reszty, którzy jakoś się narazili grupie trzymającej władzę. Dziś mamy większą swobodę w wyrażaniu siebie i swoich poglądów czy preferencji, więc choć plotka wciąż boli, to jednak nie musi oznaczać śmierci społecznej jak kilka wieków temu.
Plotką udaje się trzymać daną społeczność w ryzach, co gwarantuje trwałość i bezpieczeństwo grupy, bo jak tak wszyscy zaczną podążać własną drogą, nie bacząc na resztę, może zrobić się nieciekawie. Plotka jest prztyczkiem w nos – jeszcze cię nie wyrzucamy, ale uważaj, jak się nie dostosujesz, nikt z naszej grupy nie poda ci ręki. Jasne, to nic innego jak manipulacja i zastraszanie w białych rękawiczkach, ale gdy komuś zależy na akceptacji i utrzymaniu statusu członka grupy, najpewniej postara się nie dostarczać więcej pretekstów do plotek.
Na szczęście nie zawsze przybiera to aż tak niepokojące formy. Plotkowaniem naprawdę da się przekazać też wartościowe informacje, uczulić kogoś na różne niebezpieczeństwa, ułatwić jakąś sprawę. Z plotek można wyłuskać, kto wydaje się godny zaufania, a kogo lepiej omijać szerokim łukiem, kto jest solidny i wiarygodny, kto ma skłonności do agresji, kto może wbić nóż w plecy, kto zdradza swoich romantycznych partnerów, komu odwala na imprezach, i tak dalej. Nie wszystko jest oczywiście zawsze w pełni zgodne z rzeczywistością, ale przynajmniej wiadomo, na co warto zwrócić uwagę.
Inaczej mówiąc, kto zachowuje się skandalicznie i narusza normy obowiązujące w danym środowisku, musi się liczyć z krytyką. Z drugiej strony jednak, łatwo przy takim podejściu o nadużycia, bo wystarczy kogoś nie lubić, by z banalnej, ludzkiej wpadki zrobić potężny grzech i niesłusznie popsuć reputację. Czasem można być bez zarzutu, a i tak ludzie obgadają
- jak chcesz uderzyć psa, kij zawsze się znajdzie. Ale i w tym od biedy widać pewną korzyść
- można zidentyfikować fałszywych, podłych ludzi.
Wkupne do grupy
Choć to pewnie żadne usprawiedliwienie, nie brak osób, które plotkują nieco z musu. Bardzo pragną akceptacji i przyjęcia do jakiegoś grona, a nie mają innego pomysłu na przekonanie do siebie, za to plotka okazuje się skutecznym wytrychem. Wiedzą coś, czegoś się domyślają, znają parę cudzych sekretów, i to wystarczy, żeby zdobyć uwagę oraz zaproszenie na kolejne spotkanie.
Potem plotkowanie podtrzymuje nawiązane więzi. Treści plotek, jak i reakcje na nie, sporo mówią o rozmawiających osobach, mogą nieświadomie obnażyć ich prawdziwe poglądy, odsłonić czuły punkt, potwierdzić jakieś podejrzenia. Czasem wymaga to niemałej odwagi, żeby sprzeciwić się plotce, której treść osobiście dotyka i godzi w wyznawane wartości, albo pojawia się potężny dylemat – czy dla świętego spokoju nie wychylać się i przytaknąć obrzydliwym słowom, czy jednak się przeciwstawić za cenę odrzucenia.
Plotką zresztą często najłatwiej zagaić rozmowę i ją podtrzymać, kiedy grupa nie jest zbyt zżyta. Przekazanie poufnej informacji jest dowodem zaufania, znakiem, że chce się pewnego zbliżenia, tym bardziej, że w takich sytuacjach wiele plotek brzmi raczej niewinnie – może to być nawiązanie do jakieś osoby, którą obie strony znały w przeszłości, spekulacje o jakimś istotnym wydarzeniu, wypytywanie np. o nowego pracownika. Istotne jest, czy ktoś w tej wymianie informacji przekracza granice i czy poufne wiadomości przekazane w sekrecie przekaże innym, mimo zapewnień, że tego nie zrobi.
Czasem dobrze jest sobie poplotkować
Wbrew temu, co się pewnie wielu osobom wydaje, właśnie w takiej niewinnej roli plotka najczęściej występuje. Plotkowanie, choć jest powszechne, jest zarazem mocno potępiane i nie lubi się osób, które nie potrafią utrzymać języka na więzi. I z tego względu większość woli przyhamować i nie przesadzić w sprzedawaniu sensacji, bo od opinii plotkarza trudno się uwolnić – a to realnie przeszkadza w życiu towarzyskim bądź zawodowym.
Te naprawdę wredne i krzywdzące plotki, które bardzo szkodzą obmawianej ofierze, są rzadkością. Większość ludzi obgaduje „neutralnie” – plotka nie ma wcale kogoś zniszczy czy ośmieszyć, jest jedynie luźnym przekazaniem informacji. Masa plotek tak naprawdę jest dość nudna, nie ma w nich niczego szokującego, a wręcz się zdarza, że są podyktowane szczerą troską i sympatią.
Nie lubimy plotek, bo one zawsze mogą dosięgnąć nas. I pokazują, że nie do końca mamy wpływ na to, co inni o nas myślą bądź mówią. Tępienie plotkarstwa jest zatem w naszym własnym interesie – skoro takie rzeczy mówi się o nieobecnych, to co będzie, kiedy ja opuszczę swoje towarzystwo? A jak widać, wcale nie wystarczy zachowywać się tak, by nie dawać pretekstu do złośliwej obmowy.
Zostaw komentarz