Główne menu

Dlaczego po 30 kac jest gorszy?

„Jestem już na to za stary” – zwykł mawiać bohater „Zabójczej broni”. Miał swoje lata, to fakt, ale nie trzeba wcale wieku przedemerytalnego, by dojść do podobnych wniosków – już po 30-tce organizm coraz częściej mówi „nie”, gdyż nie podoba mu się to, jak go traktujemy. Na przykład alkoholem.

Suto zakrapiane imprezy do samego rana? Za takie wyskoki trzeba zapłacić swoją cenę. Znacznie wyższą niż jeszcze kilka lat temu, kiedy kac wprawdzie dokuczał, ale i tak następnego wieczora znów znajdowało się siły na szaloną zabawę. Skąd ten nagły spadek wytrzymałości?

Niestety, to początek starości

Młody organizm jest w stanie znieść bardzo wiele. Zarwanie nocki? Phi, żaden problem, nawet kilka razy pod rząd. Całonocna libacja? No błagam, a cóż to za wyzwanie? Owszem, rano kac gigant i ledwo można się zwlec z łóżka, ale tu kawka, tu energetyk przegryzany batonem, i jakoś leci. O deklaracjach „już nigdy więcej” szybko się zapomina.

Opowieści młodziaków, ileż to oni nie wypili, nie zawsze są przesadzone. Dwudziestolatek naprawdę może więcej. Nie jest to co prawda zbyt mądre, a tym bardziej korzystne dla zdrowia, fakty są jednak takie, że we wczesnej młodości alkohol po prostu łatwiej „wchodzi”. A gdy się skończy 30 lat, to ze zdumieniem się zauważa, że ostrą zabawę trzeba dłużej odsypiać, głowa jakby mocniej boli, żołądek wariuje, a to, co kiedyś wypijało się za jednym posiedzeniem, dzisiaj rozkłada się na kilka wieczorów. I rzeczywiście częściej ma się ochotę dotrzymać obietnicy, że „już nigdy więcej”. Picie boli, można powiedzieć.

Cóż, to żadne zaskoczenie, zważywszy na to, że alkohol to trucizna. Dlaczego jednak kiedyś toksyczne, wysokoprocentowe napoje nie czyniły takiego spustoszenia? To jakaś kara za grzechy? No niezupełnie, to jedynie sygnał, że ciało traci swoje młodzieńcze „supermoce”. Dlatego kac – skutki uboczne procesu oczyszczania organizmu – staje się bardziej uciążliwy, a dochodzenie do formy zajmuje więcej czasu.

kac po 30

Gorszy metabolizm

Zła wiadomość jest taka, że już po 30 urodzinach metabolizm wyhamowuje. Widać to nie tylko po piciu alkoholu, ale też przy zwykłym jedzeniu – o ile na studiach często można było jechać na kebabach i drożdżówkach bez poważniejszego zagrożenia dla talii, tak teraz podobna dieta to proszenie się o nadwagę, poza tym młode osoby prowadzą z reguły intensywniejszy tryb życia, więc nadprogramowe kalorie łatwiej im spalić.

Trzydziestolatkom chce się już trochę mniej, a nawet gdy wciąż chce się bardzo, to dostrzegają oni kolejne ograniczenia. W tym te dotyczące spożywania alkoholu. Nieprzespana noc potrafi dawać się we znaki i przez kilka kolejnych dni, podobnie jak ciężka głowa i brzuch. Kiedyś wystarczało kilka godzin snu by „powstać z martwych”, dzisiaj urlop na żądanie wydaje się jednym z najważniejszych praw pracowniczych.

Można te nieprzyjemne skutki nieco złagodzić sięgając po markowe, droższe trunki, a nie wino z kartonu czy piwo z dyskontu. Jeszcze większe znaczenie ma, jaki rodzaj alkoholu wybieramy – wino jest stosunkowo słabe, ale zawiera kongenery (związki chemiczne będące produktem ubocznym procesu fermentacji) i garbniki, prócz tego jest kwasotwórcze, tak samo jak piwo. Generalnie najmniej szkodliwe są alkohole jasne, jak wódka czy gin, które, choć wysokoprocentowe, są wolne od kongenerów i tym samym łatwiejsze do strawienia. Ale uwaga – tylko wtedy, gdy pite są solo, a nie w drinkach ze słodkimi napojami.

Bardzo biedna wątroba

Tak czy owak, i ta najszlachetniejsza wódka nie jest obojętna dla organizmu. Wyjątkowo nie lubi jej wątroba, ponieważ właśnie od tego organu zależy sprawne odtruwanie. Wątroba bardzo szybko się regeneruje, ale nie jest niezniszczalna – po jednym zakrapianym wieczorze powinna mieć przynajmniej trzy dni odpoczynku.

W młodym wieku wątroba działa jeszcze bez zarzutu, ale po 30-tce zaczyna spadać poziom glutationu. Co to za tajemnicza substancja? Ano główny detoksykant, logiczne zatem, że jeśli czegoś odpowiedzialnego za usuwanie alkoholu z organizmu jest coraz mniej, to skutki picia są dotkliwsze. Im człowiek starszy, tym bardziej zużyta wątroba, komórki wolniej się regenerują, a do tego, z powodu morderczego kaca, mnóstwo osób ratuje się środkami przeciwbólowymi, które odciążają głowę, ale dokładają dodatkowej pracy wątrobie – zwykła pigułka bez recepty, w połączeniu z jeszcze niewywietrzałym alkoholem, może być dla wątroby zabójcza.

Kobiety to już w ogóle mają przechlapane, ponieważ z racji swojej budowy anatomicznej szybciej się upijają i dłużej walczą ze skutkami upojenia alkoholowego, dlatego kobieca wątroba potrafi odmówić współpracy już po pięciu latach regularnego picia. Dodać do tego przyjmowane tabletki antykoncepcyjne czy leki hormonalne i mamy naprawdę poważne kłopoty.

Mniej wody, więcej tłuszczu

Wątroba to dopiero początek kłopotów. Organizm po 30-tce jest też słabiej nawodniony, a jak wiadomo, alkohol rozpuszcza się w wodzie. Ciało nastolatków to około 75 procent wody. U ludzi starszych to już tylko około 65 procent. Znowu, u kobiet wygląda to gorzej, ponieważ z natury mają więcej tłuszczu niż wody, a po 30-tce, przez spowolniony metabolizm, te proporcje zwykle się pogarszają i łatwiej o nadwagę – bo nie, to nieprawda, że wyższy „współczynnik masowy” to mocniejsza głowa do picia.

A alkohol dodatkowo wypłukuje wodę z organizmu, przez co kac jest jeszcze silniejszy – alkohol działa jak diuretyk, zmuszając nerki do produkcji większych ilości moczu, usuwając przy okazji cenne witaminy i minerały. Biorąc pod uwagę, że starsze osoby już mają tej wody mniej w organizmie, przez ostre picie można się poważnie odwodnić, co spotęguje ból głowy oraz nadmiernie obciąży organy wewnętrzne.

Coraz więcej chorób

Oczywiście, kto dba o siebie, zdrowo się odżywia i nie stroni od sportu, ma większe szanse na łagodniejszego kaca. Ale i taki zadbany trzydziestolatek nie oszuka metryki – ich ciało jest mniej wydajne niż dziesięć lat temu. Właśnie z tego względu infekcje czy złamanie kości lepiej przechodzi się za młodu, i podobne zasady dotyczą zarywania nocy oraz nieskrępowanego spożywania trunków.

Dzieje się tak, między innymi, dlatego, że telomery (ważne „kawałki” DNA chroniące nasze genetyczne dane) kurczą się z każdym rokiem, aż w końcu nie mogą się dalej dzielić i komórki są pozbawione ochrony oraz możliwości regeneracyjnych.

A słabszy organizm to więcej chorób, które na ogólną kondycję wpływają negatywnie. U trzydziestolatków zaczynają się powoli problemy z nadciśnieniem, cukrzycą, żołądkiem, cholesterolem. Wiele osób w tym wieku musi już brać leki na przeróżne schorzenia, częściej sięga po tabletki przeciwbólowe oraz preparaty antydepresyjne, co nie sprzyja piciu i pokacowej regeneracji.

Zabójczy styl życia

Gdyby chociaż psychika równoważyła te mankamenty starzejącego się ciała… Ale nie, nie ma tak dobrze. Po 30-tce mózg produkuje mniejsze ilości endorfin, za to więcej „hormonu stresu”, czyli kortyzolu. Nie pomaga to w leczeniu kaca, a i samo picie alkoholu nie zawsze zapewnia przyjemny szumek w głowie.

Starsi ludzie mają zwykle dużo więcej na głowie, muszą wziąć odpowiedzialność za dzieci i partnera, a niekiedy jeszcze za zniedołężniałych rodziców, spłacają kredyty, w pracy wciskane są kolejne obowiązki – to ich często pozbawia wypoczynku i dokłada nerwów, więc nie bardzo jest tu miejsce na szalone imprezy, a jeśli się takie przytrafią, to zazwyczaj długo się je odchorowuje. Zwłaszcza że starsze osoby częściej zapijają smutki i stresy niż po prostu chcą poszaleć w gronie dobrych znajomych.

Jest coś jeszcze. Wielu trzydziestolatków nie może się pogodzić z upływem czasu i tym, że nie stać ich już na wariactwa wyczyniane w okresie młodzieńczym, dlatego próbują udowodnić sobie oraz innym, że wcale nie skapcieli, że dotrzymają kroku młodzieży, że oj tam oj tam, jedna butelka to dopiero początek – ignorują sygnały wysyłane przez organizm, że dość, na dzisiaj koniec, a rano czują, że za chwilę chyba wyzioną ducha.

Jak pić, żeby nie cierpieć?

Jak sobie z kacem radzić? No oczywiście, pić mniej albo wcale, najprostsze rozwiązanie. Co jednak, gdy nie chcemy się tej przyjemności pozbawiać? Przede wszystkim należy się do tego odpowiednio przygotować.

Podstawą jest jedzenie. Nie to, że wódeczka pod chipsy i paluszki – na imprezę warto przygotować dużo płynnych posiłków, czyli na przykład smaczną zupę i kilka sałatek z warzywami (mają dużo wody). Bazę pod alkohol szykujemy zresztą od rana, dlatego przyda się treściwe śniadanie i obiad, z wysoką dawką białka, węglowodanów i tłuszczu, dzięki czemu alkohol będzie się wolniej wchłaniał. Tłuste jedzenie dopiero na kaca na ogół nie działa.

Druga rzecz to wybór trunku. Nieważne, że za młodu można było pić wódkę z piwem i zapijać to Jägermeisterem. Po 30-tce takie koktajle nie wróżą niczego dobrego, dlatego gdy decydujemy się na przykład na wino, to przez cały wieczór trzymamy się tylko wina. Mieszanie jest ryzykowne, ponieważ każdy rodzaj alkoholu zawiera specyficzne substancje, jeśli więc takich chemicznych związków spożyje się bardzo dużo, powstała w ten sposób mieszanka zwiększy poziom zatrucia organizmu. Mieszanie dotyczy także innych używek – alkoholu lepiej nie łączyć z narkotykami czy papierosami, gdyż wtedy kac jest naprawdę zabójczy.

Po trzecie, absolutnie nie wolno zapomnieć o właściwym nawodnieniu organizmu. Jak się rzekło, po 30-tce tej wody w ciele jest mniej, a alkohol działa odwadniająco, dlatego podczas imprezy należy jak najczęściej sięgać po szklankę z czystą wodą – jest trochę prawdy w tym, że dzięki wodzie trudniej się upić, bo rozrzedza ona krew i zapobiega utracie elektrolitów, a na drugi dzień nie odczuwa się tak mocno skutków imprezowania.

Tysiąc sposobów na kaca – czy którykolwiek z nich działa?

A co jeśli kac i tak się pojawił? Cudownych metod na pozbycie się kaca jest chyba tyle, ile pijących alkohol ludzi, generalnie jednak kaca po prostu trzeba przejść i co najwyżej spróbować jakoś załagodzić swoje cierpienie. Polecane często jajka, sok pomidorowy, specjalne koktajle czy kiszona kapusta pomagają o tyle, że uzupełniają niedobory ważnych pierwiastków, ale kac po nich nie znika jak ręką odjął – to się stanie dopiero wtedy, gdy alkohol zostanie w całości zmetabolizowany.

„Na kaca najlepsza praca” jest akurat całkiem dobrą radą, zwłaszcza gdy to praca na świeżym powietrzu, bo ruch przyspiesza metabolizm i usuwanie toksyn z organizmu. Chłodny prysznic też pomoże, ale już nie gorąca kąpiel, podczas której naczynia krwionośne się rozszerzają, czego skutkiem jest większy ból głowy.

Trzeba się spiąć i iść do pracy? Mocna kawa i energetyki wydają się idealnym wsparciem, ale w rzeczywistości to żadna pomoc dla skacowanego człowieka – napoje tego typu zawierają kofeinę albo taurynę, które obciążają serce oraz wątrobę, a te po przepiciu ledwo dyszą, więc nie ma ich co bardziej męczyć. W dodatku kawa jest moczopędna, a wiemy już, że na kacu trzeba się cały czas nawadniać.

Jeśli zaś chodzi o środki przeciwbólowe, to warto po nie sięgać naprawdę w ostateczności. Uważamy przede wszystkim na paracetamol – organizm oczyszczający się z alkoholu nie przetwarza tej substancji we właściwy sposób, co może wywołać stan zapalny albo nawet poważne uszkodzenie wątroby.

Zostaw komentarz

Możesz użyć HTML tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>